Aleksander Rybczyński – Kroniki poetyckie [32]

 

Kroniki poetyckie powstają od listopada 2015 roku. Z założenia miały być pisane codziennie, ale okazało się, że poetycka forma zapisu i relatywna natura czasu uniemożliwiają taką dyscyplinę. Tygodnie walczą o równouprawnienie z dniami i chwilami, a bieg godzin nie zawsze jest jednowymiarowy. Kroniki przyjęły formę klepsydry, odmierzającej czas i ważącej słowa oraz litery.

.

Czas apokalipsy

07.05.2021
jeszcze mamy
paszporty a mari
usque ad mare resztę
złudzeń zatrzymywanych na
granicach prowincji i na granicach
wytrzymałości większość jednak cicho
i cierpliwie stosuje się do instrukcji tak jakby
nic się nie zmieniło a świat doskonalił się wzorem
telefonów komórkowych technik inwigilacji umiejętnego
pilotażu myśli mówią nam nie wybierajcie się daleko w podróż
nie rozwijajcie skrzydeł nie czytajcie miedzy wierszami bo przekaz
jest wystarczająco jasny i nie dopuszczający do dyskusji swoje poglądy
zatrzymaj dla siebie a najlepiej dostosuj je do obowiazujących standardów
tak by nie urazić nikogo szczególnie tych którzy zdobyli nasze zaufanie
idziemy więc przed siebie tak by nikogo nie spotykać bezpieczne są
tylko cmentarze żadnych nawoływań do buntu doczesnych pytań
tylko szepty westchnienia dochodzące z dna nieskończoności
niezauważeni przemykamy się ponad grobami jakbyśmy
jeszcze prawdziwie żyli omijając patrole na rogatkach
miast przedzierając się przez zasieki propagandy
jesteśmy w potrzasku tam gdzie kiedyś mknęły
nasze marzenia tam gdzie uciekali ojcowie
w poszukiwaniu wolności godnego życia
cywilizacji wysyłającej armię by ocalić
jednego żołnierza dzisiaj żołnierzy
eliminuje się zanim pomyślą o
bohaterstwie statystyka jest
bogiem katów w świetnie
skrojonych garniturach
tłumaczy wszystko
oraz nawołuje do
posłuszeństwa

10.05.2010
nie ma historii
burzy się wszystko
budynki które pamiętają
młodość naszych przodków
i które trwały mimo pękających
tynków i bluszczu pnącego się po
rynnach jako pierwszy pod buldożery
poszedł stuletni tor wyścigowy Greenwood
ale wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze że to koniec
pielęgnowania pamięci oraz początek wymazywania
tożsamości którą zastąpi kult radości życia pozostały dziś
tylko cmentarze barbarzyńcy niechętnie kopią stare kości by
nie wywoływać duchów i nie słyszeć głosów potępienia lękają się
nieznanego i skrzypienia gałęzi drzew pod księżycem w pełni diałbu
urosły skrzydła i udaje anioła CBC przeprowadzi z nim wywiad opowie
o twórczej wenie i planach artystycznych nad płytami nagrobków szkockiej
rodziny Forsythów z połowy dziewiętnastego wieku pozostanie cisza szum
liści i śpiew ptaków krople deszczu na darmo próbują odczytać niknące
w kamiennej płycie ślady liter a szczegóły życia dawno zatarły się w
zbiorowej obojętności nieopodal przebiega droga do nikąd porywa
nas jej rwący nurt suche kamyki ziarnka piasku wyczyszczające
świadectwa do nicości białej kości białej kartki na którą rząd
naniesie aktualne rozporządzenia a firmy farmaceutyczne
spis wybranych objętych obowiązkowym szczepieniem
na razie dokonują eksperymentów na dzieciach tych
które zgłosiły się na ochotnika oraz zdolne są do
poświęceń dla dobra ludzkości i nauki rodzice
szczęśliwie uśmiechają się do kamery trwa
akcja propagandowa i transformacja do
wirtualnego wymazywania prawdy do
zresetowania sumienia i zdrowego
rozsądku nad wszystkim czuwa
diabeł któremu doprawiono
skrzydła anioła Bóg traci
powoli cierpliwość nad
horyzont nadciągają
chmury błyskawice
rozrywają mrok i
ciężki zaduch
kłamstwa i
zagłady

14.05.
sukces
propagandy
przekształcił się
w propagandę sukcesu
informują nas o szczepieniach
morderstwach przestępstwach myśli
kryzysie w partii republikańskiej zbrodniach
DonaldaTrumpa którego obsesyjnie obwinia się
o wszystko to jednak za jego prezydentury zakopano
topory wojenne przestano obcinać głowy chrześcijanom i
rozpoczęto dialog arabsko żydowski ukrywa się złe wiadomości
pomija fakty tłumi płonącą łunę czerwieni przesłaniającą niebo spoza
zachodzącego słońca jego światło pada na biurko Josepha Bidena drżącą
ręką podpisującego kolejne katastrofalne ustawy w Afganistanie znowu wybuchają
bomby giną dziesiątki ludzi po propagandowej zmianie terminu wyprowadzenia wojsk
amerykańskich prezydent Trump podpisał umowę na koniec kwietnia uzurpator Biden
przesunął datę na 11 września – rocznicę zamachu na World Trade Center i bomby
znowu wybuchają trwają walki na bliskim Wschodzie Kanada stoi w obywatelskiej
kolejce do szczepień na tych którzy nie stoją patrzy się z wyrzutem szczepionki
mają zakończyć pandemię ale fakty tego nie potwierdzają w Ontario lockdown
przedłużono do 2 czerwca przemilcza się kryzys w Stanach Zjednoczonych
nikt nie opowiada o kolejkach do stacji benzynowych tam gdzie benzynę
tankowało się galonami bez ograniczeń dzisiaj niektórzy wypełniają
paliwem plastykowe worki upychając je w bagażniku wszystkiego
brakuje żywności mnożą się firmy sprzedające żelazne racje
Ameryka staje się szalupą ratunkową zrzuconą z Titanica
nadal wytrwale płyną do jej burty nielegalni imigranci
zachęceni starczym zaproszeniem Białego Domu
nie zajmują się nimi media pomoc społeczna
ma dosyć pracy w miastach sanktuariach
będą pomocni przy kolejnych wyborach
trudniej będzie je sfałszować i każdy
głos na demokratów zaważy jak
złoto Ameryka przechodzi za
żelazną kurtynę i prawdę
mówi jedynie szeptem
głośne są sukcesy
szczepieni dwa
razy otrzymali
zezwolenie
na zdjecie
masek

21.05.
czas zamętu
niepewności przez
niespokojne sny mroku
przelatują wrogie samoloty
ze strzykawką wbitą w kadłub
budzimy się w nocy nasłuchując
komunikatów biura paszportowego
musimy szybko zaszczepić cały świat
powiedział premier Włoch Mario Draghi
na nadzwyczajnym spotkaniu państw G 20
głos zabierze także prezydent Chin filantrop
Bill Gates oraz liczni eksperci medyczni kwiat
nauki i totalitaryzmu – dzisiaj dzień wytchnienia
ogłoszono zawieszenie broni świat przypomina
nadchodzącą niedostrzeganą burzę światowej
wojny znowu wszystkiemu winni są Żydzi nikt
nie potępia Palestyńczyków ukrywających się
za kobietami dziećmi media społecznościowe
trzęsą się z oburzenia i znowu eksponowane
są zdjęcia płaczących dzieci przebudziły się
emocje a usypia rozum i zamykają się oczy
mimo wszystko staramy się żyć w zgodzie
z sumieniem nie odwracamy głowy kiedy
jadący przed nami samochód uderzony
jest z tyłu przez ciężarówkę zepchnięty
na pobocze – ścigamy uciekającego z
miejsca przestępstwa kierowcę który
zostawił nieprzytomnego leżącego
na trawie człowieka “thank you for
coming forward” mówi policjant
– możesz zostać świadkiem w
sądzie a twoje nazwisko nie
będzie ujawnione nie boimy
się pospolitych łotrów ich
żałosnej zemsty strach
budzą raczej ci którzy
troszczą się o nasze
bezpieczeństwo i
dobrobyt całego
toczącego się
w przepaść
świata

27.05.
pusta plaża
jak w Kołobrzegu
w październiku tutaj
nie ma zapachu morza
ani kutry nie wynurzają się
z wysokich fal jest cisza wieje
łagodny północno – zachodni wiatr
patrzymy wzdłuż rozległego horyzontu
nie zakłócanego widokiem statków wolnego
świata na końcu jeziora blado – niebieskie niebo
trwa nieprzeniknioną tajemnicą przyciąga jak lustro
oczekujące miłości i potwierdzenia przekonujące że za
przeźroczystym murem wspólnego powietrza nie ma słowa
porozumienia a odległości i czas zmieniają się w kalejdoskopie
potrząsanym beztroską ręką losu siedzimy na piasku zmieszanym
z kamieniami są zbyt okrągłe by powrócić do dzieciństwa puszczając
na wodzie kaczki obserwujemy mewy drepczące po piasku szybujące
pod wiatr w poszukiwaniu pożywienia – trzymamy się za dłonie milcząc
by nie zakłócić tej pozornej harmonii wszechświata odpoczywającego
na brzegu jeziora Ontario nie chcemy pamietać o zostawionych w
samochodzie maskach które mają nas ochronić przed atakiem
bronią biologiczną nie chcemy słuchać wiadomości w kółko
powtarzających ten sam komunikat nie chcemy powrócić
do miasta które straciło tożsamość i powoli ulega pod
naporem wież oblężniczych apartamentów i domów
podchodzących pod zarośnięte trawą i wymarłą
historią cmentarze nie chcemy też poddać się
zabiegom propagandy nie chcemy tworzyć
świata na opak i nazywać rzeczy nie po
imieniu uciekając za miasto drogami
na których nie ma radarów limitów
szybkości podejmowania decyzji
dajemy świadectwo bo już nie
ma innego ruchu oporu grup
protestu ani demonstracji
w obronie wolności jest
zgoda na – zagładę
akceptacja ciszy
pokory tych co
niegdyś byli
niepokorni
zdolni do
buntu

21.06.2021
słowniki wyszły
z użycia wystarczy
sprawdzić w telefonie
poza tym w wieży Babel
powraca się do oficjalnego
języka bez Boga i bez formy
pisanej rozpełza się po mieście
dławiący dym z płonących bibliotek
mieszkańcy czytają obwieszczenia o
wprowadzeniu stanu wojennego nakazy
mobilizacji oddziałów sanitarnych nekrologi
oraz deklaracje lojalności wobec administracji
miasta nikt nie wie kto obwarował się w ratuszu
ani dlaczego zabroniono spacerów poza rogatki ci
którzy powracają z dalekomorskich rejsów i podróży
za siódmą górę za siódmą rzekę witani są z honorami
a potem wtrącani do twierdzy – zapominamy słowa które
potrafią wywoływać duchy przeszłości zniżać głos do szeptu
krzyczeć w rozpaczy wyznawać wiarę i miłość zapewniają nam
świat bez obcych i pomieszania języków do wszystkiego jest
klucz i proste wytłumaczenie nie ma miejsca na watpliwości
i paplająca większość na cztery strony świata głośno trąbi
pochwałę rzeczywistości biorąc udział w głosowaniach i
wyborach milcząca mniejszość nie ma prawa do opinii
ci którzy odważają się na cichy protest nazywani są
płaskoziemcami zanurzani w smole oraz tarzani w
gęsich piórach kronikarzy zapomnianej historii co
było ważne co pozwalało trwać z podniesionym
czołem jest usuwane z aplikacji brane w jasyr
i niepamięć gdyby jednak sytuacja byłe już
beznadziejna propaganda której jesteśmy
poddawani od rana do nocy nie byłaby
potrzebna jest więc nadzieja i kiedy
wymieniamy spojrzenia wysyłamy
sygnały życia i niepodległości
prawda której nie możemy
się zaprzeć okazuje się
silniejsza od zasobów
pustych słów głosu
obłudy i wyższej
racji pokornej
zgody na
triumf
zła

23.06.
jest cisza
w nocy tylko
słychać stłumione
buczenie maszyny do
zgniatania śmieci ucichły
ptaki rozpoczną śpiewy gdy
pojaśnieje gwiaździste niebo z
oddali słychać wibrujące dźwięki
motocykli mknących autostradą Don
Valley Parkway na wysokich obrotach z
południa na północ i z północy na południe
ścigają się niewinni jeźdźcy Apokalipsy kręta
droga o tej porze odsłania swoją otchłań w świetle
jasnych reflektorów śmierć błyskawicznie zmienia biegi
wysuwając się o pół koła do przodu wysoki ton podchodzący
pod okna i oddalający się w półśnie w ciszę za odległe wzgórza
byłby jak kołysanka trwamy jednak w napięciu w lęku przed piskiem
hamulców zdławioną akrobacją silnika wyrzuconego w przestrzeń tak
w ciemności toczy się życie na pięciolinii czarnej drogi zapisując muzykę
mgnienia chwili która może być ostatnią przemykają przez nasze sny
niewidoczne ścigacze motory Kawasaki Hondy i Harley Davidsony
przyjeżdżają z różnych stron miasta z desperacji żalu potrzeby
postawienia wszystkiego na jedną kartę gdzieś pod filarami
mostów kryje się policja ale nigdy nie wyrusza w pościg
za szaleńczą gonitwą odebrano złudzenia prawdziwe
piękno marzenia powielono na barwnych stronach
jałowych magazynów zapisano przyszłość na
leniwych portalach kłamstwa w podziemiu
toczy się walka o dusze i przetrwanie
jesteśmy równocześnie ucieczką i
pościgiem słyszymy wysoki ton
gniewu kładące się w wirażu
koła i znikający w pustce
głos rozpędzonego do
granic obłędu życia
umieramy z lęku
– o tych którzy
odważyli się
przemknąć
w mroku
wolni w
noc i
sen

 

Aleksander Rybczyński

.

Muzyka: William Basinśki, fragment “The Desintegration Loops II, DLP 3”

.

O autorze:

Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie. Strona autorska

.

.

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz Zientecki
2 years ago

Tak, ma Pan zupełną rację. Niestety wolność już umarła. Paszporty covidowe to niemal symbol jej utraty. Jeźdźcy Apokalipsy przyśpieszają swój galop.
Grzegorz Zientecki