Wiktor Gołuszko – GENIUSZ – CZAS PRZEBUDZENIA

Dzisiaj kilka słów o talencie, który jest drugą stroną medalu misji oraz związkiem tych obydwu – misji i talentu – z naszym wrodzonym, wewnętrznym geniuszem. Ten związek, a właściwie święte przymierze świetnie oddaje znana anegdota o Michale Aniele. Podczas, gdy był on całkowicie pochłonięty wykuwaniem rzeźby, do pracowni wszedł cichcem młody chłopiec. Po chwili obserwacji mistrza przy pracy malec zapytał: “Panie,  dlaczego z takim zapamiętaniem łupiesz w tym bloku marmuru?” –„ Ponieważ w środku jest anioł, a ja pomagam mu się wydostać” – odpowiedział rzeźbiarz. Ów anioł w anegdocie jest symbolem życiowej misji, a wydostawanie go z kamiennego bloku – metaforą jej realizacji, zaś talent pozwalał Michałowi Aniołowi  wydobywać z marmuru te niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju kształty. A poprzez całkowite zjednoczenie się ze swoim talentem uwalniał pełną jego ekspresję i miarę – rozwijał skrzydła  swego geniuszu. I tak – na skrzyżowaniu doskonałej treści i doskonałej formy – rodziły się wiekopomne arcydzieła.

.

Talent
Talent jest jak kawałek szlachetnego, ale surowego metalu:
dopiero pilna praca go obrobi i wartość mu wielką nada.
Stanisław Staszic

.

Podobnie jak w przypadku powołania, każdy bez wyjątku jest obdarzony konstelacją jemu tylko właściwych uzdolnień – darem, którego nie posiada nikt inny. Każdy też ma równie unikalny i wyjątkowy sposób ich wyrażania: istnieje coś jedynego w swoim rodzaju, co każdy z nas może robić i  niepowtarzalny sposób wykonywania tego czegoś.  Talent – podobnie jak linie papilarne – świadczy o wyjątkowości każdego człowieka. Talentu nie można się nauczyć. Z talentem człowiek się rodzi i – tak jak misja – czeka on na swoje ujawnienie, o ile dotąd tak się nie stało.

Wymowna jest etymologia słowa talent – w starożytności talent (łac. talentum, gr. tálanton ‘ciężar’) oznaczał największą jednostką wagowo-pieniężną i służył jako miara ilości pieniądza w postaci szlachetnego kruszcu, srebra czy złota. Talent był jednostką wagi i wynosił około 35 kilogramów. Talent równał się 15-letniemu wynagrodzeniu przeciętnego robotnika.

Po czym poznać talent? Jak go odkryć w sobie? – Gdy człowiek korzysta ze swojego talentu, czuje się uskrzydlony, jego energia rośnie! To, co wtedy robi, przychodzi mu z łatwością, bez wysiłku. Ma  też nieodpartą ochotę powtarzania danej czynności – tyle dostarcza mu ona radości i satysfakcji. Wykonując tę jedyną rzecz, doświadcza poczucia sensu, spełnienia; może też odnosić wrażenie, że czas linearny przestał istnieć, że opuścił wymiar czasu fizycznego, znanego Grekom jako Chronos, by zanurzyć się w czas metafizyczny, który się odczuwa, w którym się delektuje głębią istniejącej chwili i którzy Grecy nazywali Kairos.

Talent – ów genialny potencjał na miarę Michała Anioła, Jana Sebastiana Bacha, Alberta Einsteina, Michaela Jacksona, Michaela Jordana czy Leonarda da Vinci – tkwi w każdym człowieku. Jednak nieliczni są ci, którzy w ten sposób o sobie myślą. Z jakiego powodu tak wielu ludzi twierdzi, że nie posiada żadnych talentów lub – że są one niewiele warte? Dzieje się tak po części dlatego, że na ogół traktujemy swoje talenty jako coś zupełnie zwyczajnego, naturalnego. Po prostu robimy daną rzecz z łatwością i sprawia nam to wielką frajdę. Nawet nam do głowy nie przyjdzie, że to coś może być czymś niezwykłym, nadzwyczajnym:  wielkim talentem. A jest! I wiedza o posiadanym specyficznym uzdolnieniu jest bezcenna. Talent jest bowiem surowcem, który można przez całe życie poddawać obróbce i doskonalić.

Jeśli nie wiemy, że jesteśmy w posiadaniu niezwykle cennego szlachetnego kamienia, nie możemy go oszlifować, oprawić i nim się cieszyć. Skądinąd, ten brak świadomości posiadanych talentów może się wiązać z wszechobecnymi w naszej kulturze przekonaniami o własnej bezwartościowości i małości. Wyzwanie życia polega na tym, by wydobyć ów bezcenny kruszec na powierzchnię, nadać mu formę i pokazać w całej krasie światu.

.

Dopasowanie talentu i roli
Wielki płomień rodzi się z małej iskry.
Dante

.

Nie wystarcza więc posiadanie talentu. Ważne jest, by zdać sobie sprawę z tego, jaki konkretnie dar posiadamy. Można go wówczas rozwijać poprzez poszerzanie wiedzy, doskonalić poprzez ćwiczenia – częste i regularne wykonywanie związanych z ekspresją talentu czynności. Stajemy się wtedy świadomie kompetentni.

Z jednej strony jest nasz unikalny talent, z drugiej – sposób jego wyrażania, inaczej mówiąc rola, którą odgrywamy, by go uzewnętrznić. Jedno i drugie są równie istotne. Weźmy dla przykładu niezwykły talent koszykarza Michaela Jordana. Czy sportowiec ten mógłby dać pełną miarę swoich umiejętności, siedząc w zamkniętym pomieszczeniu za biurkiem? Jest jasne, że nie. Czy byłby tak samo wspaniałym piłkarzem, siatkarzem? Raczej wątpliwe. Bramą do tego, by jego talent przejawił się w pełni było znalezienie idealnie do niego pasującej roli. Wtedy dopiero – gdy doskonała treść (talent) znajduje swoją doskonałą formę (rolę) – nasza lampa zaczyna świecić pełnym blaskiem, stajemy się mistrzami w wybranej przez siebie dziedzinie.

Rekapitulując: w każdym człowieku tkwi wybitny talent, boża iskra, nieskończony potencjał na miarę Michała Anioła, Einsteina, Dantego czy Leonarda da Vinci. To, czy z tej iskry powstanie wielki płomień zależy jedynie od nas samych.

Można powiedzieć, że życie polega na uświadamianiu, doskonaleniu i ekspresji posiadanych przez siebie talentów. Dzieląc się naszymi darami z innymi, przyczyniamy się do pomyślności całego społeczeństwa. A ci, którzy potrafią oddać się tej sztuce bez reszty, osiągają wyżyny człowieczeństwa i geniuszu.

..

Talenty i geniusz dzieci
Ani bowiem talent bez wiedzy, ani wiedza bez talentu nie mogą stworzyć doskonałego mistrza.
Witruwiusz

..

Czas, w którym nasza przygoda z talentami najczęściej się zaczyna, to oczywiście dzieciństwo i wczesna młodość. Miałem w swoim życiu okazję uczestniczyć (jako słuchacz) w przesłuchaniach konkursów Chopina, Paderewskiego, Wieniawskiego, Rubinsteina, gdzie zaobserwowałem rzecz zdumiewającą: ludzie młodzi, którzy nie ukończyli jeszcze dwudziestego roku życia, czasami mający szesnaście lat i mniej, grali z maestrią i dojrzałością, które dawniej były przywilejem wieku dojrzałego. A jeśli się zdarzały wcześniej, to stanowiły niesłychany ewenement. Mówiło się wtedy o geniuszach, o cudownych dzieciach.

Najwyraźniej w dzisiejszych czasach te genialne cechy przestały być przywilejem nielicznych – można je zaobserwować u całych rzeszy młodych ludzi. I to nie tylko w sztuce – także w dziedzinie interpersonalnej, w matematyce, technologii, itd. Cudowność wkracza wielkimi krokami w życie człowieka i staje się zjawiskiem powszechnym.  Rodzące się obecnie dzieci są fenomenalnie utalentowane, błyskotliwe, inteligentne, niezwykle twórcze, a ich sposób myślenia jest nad wyraz nowatorski. Są też przez to nie lada wyzwaniem dla rodziców i przestarzałych systemów edukacji.

Widzę w tych młodych ludziach potwierdzenie ostatnich badań antropologów i genetyków. Z badań ekip Johna Hawksa i Henry Harpendinga wynika (rezultaty publikowane na łamach tygodnika: Proceedings of the National Academy of Sciences), że przez ostatnie 5000 – 10000 lat zmiany genetyczne u człowieka, tzw. selekcja pozytywna, zachodziły w tempie sto razy szybszym niż w jakimkolwiek innym okresie ludzkiej ewolucji. Człowiek dzisiejszy zasadniczo się różni pod względem genetycznym od człowieka sprzed tysiąca czy dwóch tysięcy lat.

Z jednej strony mamy więc niekwestionowane ewolucyjne przyspieszenie (pisałem o tym gdzie indziej w artykule zatytułowanym: Cywilizacyjny skok kwantowy), które znajduje swoje potwierdzenie w ewolucji ludzkiego materiału genetycznego. Z drugiej strony – z niedawnych odkryć nauki wiadomo również, że nasze emocje i myśli są ściśle sprzężone z naszą genetyką. Innymi słowy, poprzez nasze emocje i przekonania wpływamy na nasze DNA. Ta – o kapitalnym znaczeniu – informacja uświadamia nam, że możemy świadomie wpływać na naszą ewolucję, stać się jej współuczestnikami i: ko-ewoluować. Raz jeszcze – w naszych rękach spoczywa odpowiedzialność za rozwój lub niedorozwój naszego geniuszu.

.

Przekonania i oczekiwania nauczycieli eksperyment
Każdy jest geniuszem. Lecz jeśli oceniacie rybę po jej umiejętnościach wspinaczki po drzewie,
całe życie będzie myślała, że jest głupia.
Albert Einstein

.

Interesujące w tym kontekście będzie przytoczenie eksperymentu, w którym grupę dzieci (w badaniach wstępnych stwierdzono u nich zupełnie przeciętny poziom inteligencji) podzielono w sposób przypadkowy na dwie równe podgrupy. Jedną powierzono nauczycielowi, któremu powiedziano, że dzieci są utalentowane, drugą zaś – nauczycielowi, którego poinformowano, iż dzieci uczą się raczej powoli.

Po roku ponownie przebadano dzieci pod kątem poziomu inteligencji. Jak można się było spodziewać – większość uczniów w grupie, która została określona jako utalentowana wypadła zdecydowanie lepiej niż poprzednio, natomiast dzieci w grupie określonej jako powolna wypadły gorzej.

Wniosek z tego taki, że przekonania nauczycieli na temat uczniów wpłynęły na wyniki dzieci, na ich możliwości rozwoju i nauki. Innymi słowy – przekonania nauczycieli, rodziców, wychowawców (i wynikające z nich nastawienie i oczekiwania) na temat możliwości dzieci wpływają albo na rozwój albo też na tłumienie ich potencjału.

Albert Einstein powiada, że każdy jest geniuszem. Lecz jeśli oceniamy rybę, po jej umiejętnościach wspinaczki po drzewie, całe życie będzie myślała, że jest głupia. Ta jego konstatacja odsyła nas także do fundamentalnej kwestii przekonań. Potencjalnie każde dziecko, każdy z nas jest geniuszem. Wyzwanie polega na tym, by otrząsnąć się z wewnętrznej inercji i dostrzegać w każdym dziecku, w każdej napotkanej osobie ten nieskończony potencjał. Taka oświecona postawa stanowiłaby żyzny grunt dla rozwoju  naszych wrodzonych zdolności. Byłaby też formą podania ręki procesowi ewolucyjnemu – współpracą z tym, co i tak się dzieje.

.

Co mogą zrobić rodzice?
Najgorzej, gdy szkoła ucieka się do takich metod, jak zastraszanie, przemoc czy sztuczny autorytet. Metody te niszczą u uczniów naturalne odruchy, szczerość i wiarę w siebie, czyniąc z nich ludzi uległych.
Albert Einstein

.

W tym miejscu podzielę się kilkoma refleksjami na temat możliwych kierunków działań sprzyjających rozwojowi talentu dziecka. Nie będą to wywody pedagoga, lecz przemyślenia rodzica, którym jestem.

Po pierwsze: Rodzice mogą poważnie wziąć pod uwagę możliwość, że żyjemy naprawdę  w ciekawych czasach i że ich dziecko jest obdarzone niezwykłymi talentami. Ta świadomość stwarza odpowiedni grunt pod ich rozwój. Trudno o rozkwit uzdolnień, gdy traktujemy dziecko jako tępe, głupie czy choćby przeciętne . Jak widzieliśmy w cytowanym powyżej eksperymencie – dzieci, które według początkowych oszacowań reprezentowały  zupełnie przeciętny poziom inteligencji osiągały zdecydowanie lepsze rezultaty w przypadku, gdy nauczyciel postrzegał je, jako uzdolnione.

Po drugie: Można prowadzić zapiski czy też dziennik. Rodzice mogą obserwować ulubione zainteresowania i zabawy dziecka i notować je, stać się bezstronnymi kronikarzami jego dociekań, upodobań i pasji, by przedstawić mu te dane w stosownej chwili. Możliwości jest wiele: można prowadzić notatki, zachowywać rysunki, prowadzić kronikę filmową, zdjęciową, itd. Podkreślam tu słowo: bezstronnie, tzn. bez interpretowania tego, co widzą.

Podczas warsztatów poświęconych odkrywaniu celu życia i talentów, niektóre z pytań, które zadaję dotyczą zamiłowań dzieciństwa i zabaw z tego okresu. Stawiam je dlatego, gdyż dzieci w swoich grach nierzadko przejawiają swoje talenty i cel duszy. Właśnie przypominając sobie zabawy z wieku młodzieńczego i wracając do nich, znalazł swoją życiowa drogę wielki myśliciel i psychiatra Carl Gustaw Jung.

Nie zawsze łatwo jest sobie przypomnieć te fakty w wieku dojrzałym i czasami potrzeba czasu, by wspomnienia  „wypłynęły na powierzchnię” naszej pamięci. O ileż prościej jest dotrzeć do informacji, dysponując odpowiednią dokumentacją.

Po trzecie: Można umiejętnie chwalić dziecko. Dowiedziono, że krytyka jako metoda wychowawcza – mówiąc oględnie – się nie sprawdza i prowadzi do rezultatów przeciwnych do zamierzonych, czasami wręcz katastrofalnych. To właśnie dostrzeganie wewnętrznego bogactwa dziecka, jego zalet, chwalenie go za wszelkie najdrobniejsze postępy pozwala przyczynić się do jego rozwoju.

Dobrze jest więc chwalić. Trzeba jeszcze wiedzieć jak to robić skutecznie:

– Najlepiej korzystać z każdej możliwości pochwały dobrego zachowania czy też przejawów oryginalnej, twórczej ekspresji. Nawet jeżeli jest to coś, co dziecko już robiło czy potrafi robić i co można by było zignorować, uznając za całkowicie oczywiste. Krótko mówiąc, gdy tylko to widzisz, chwal dziecko za robienie postępów i za wszelkie przejawy kreatywności.
–  Rzecz podstawowa: pochwały muszą być konkretne. Zamiast na przykład ogólnikowego: „super śpiewasz”, powiedz, co dokładnie ci się podoba i co wtedy czujesz: „Córeczko, naprawdę podoba mi się jak śpiewasz. Kocham barwę twojego głosu. Czuję się zawsze radośniejsza, gdy słyszę twój śpiew”. 
–  Rzecz jasna pochwały muszą być autentyczne. Nic gorszego niż udawany podziw, który dziecko od razu wyczuje.

–  Jeżeli w danych okolicznościach trzeba zwrócić uwagę, dać rzetelną informacje zwrotną czy skorygować zachowanie dziecka, dobrze jest zauważyć, jak później w ciągu dnia dziecko robi coś poprawnie i pochwalić je za to. Zwracając się doń, najlepiej unikać używania wyrażeń typu: Nie rób tego czy tamtego. Umysł ma tendencję do skupiania się na tych właśnie czynnościach, których sugerujemy mu unikanie za pomocą zwrotu zaczynającego się od słowa: nie. Zamiast tego można zapytać dziecko, jakie są jego zdaniem inne sposoby robienia danej czynności, tak samo skuteczne lub lepsze. Można ewentualnie samemu zaproponować nowe rozwiązania.

Po czwarte: Można chronić dziecko przed  teleogłupianiem i medianestezją*. Telewizja od maleńkości indoktrynuje dzieci, skierowując ich wrażliwe i chłonne umysły w określonym kierunku – jest nastawiona na wzrost liczby uległych konsumentów a nie na rozwój geniuszu i talentów. (Nadmienię tu, iż słowo: konsumpcja wywodzi się od łacińskiego consumere i pierwotnie miało konotacje stricte pejoratywne. W języku angielskim termin:  consume oznaczał początkowo: zniszczyć, wyczerpywać , marnotrawić, obrabować; z kolei: consumption odnosiło się do wyniszczającej choroby.  W języku francuskim czasownik: consumer do dzisiaj oznacza stopniowe niszczenie, szczególnie przez ogień.) O ile rzeczywiście niektóre dzieci mają środowisko rodzinne sprzyjające rozwojowi ich wrodzonych uzdolnień, o tyle, niestety, w wielu domach telewizja pełni rolę niańki i dzieci są hodowane na telewizyjnym nawozie. W Polsce dziecko spędza prze telewizorem przeciętnie 4 godziny dziennie, w Kanadzie nieco mniej (około 3,8).

Według francuskiego naukowca Michela Desmurget 60% programów TV zawiera sceny przemocy. Przeciętny telewidz widzi około 2600 zbrodni i 13000 aktów przemocy rocznie (cytowane dane pochodzą z jego książki: Teleogłupianie oraz z wykładu dostępnego na YouTube). Promowane tematy to morderstwa, nieszczęścia, katastrofy, dramaty, skandale, wojny, terror, pedofilie, seryjni zabójcy, narkomani, szaleńcy, porwania, zakładnicy, itd.

„Przeprowadzono ponad 3500 badań naukowych analizujących związek między aktami przemocy                                                                                                                    oglądanymi w mediach i zachowaniami, w których obecna jest przemoc. Wszystkie, poza 18 wyjątkami (a więc 99.8%), wykazały związek pozytywny (istnienie bezpośredniego powiązania)”.

Amerykańska Akademia Pediatrii, 2001 (źródło: Michel Desmurget)

„Eksponowanie się na przemoc w mediach /…/ reprezentuje znaczące ryzyko dla zdrowia dzieci i młodzieży. Poszerzone dowody naukowe wykazują, że przemoc medialna może być przyczyną zachowań agresywnych, znieczulenia na przemoc, koszmarów i strachu przed staniem się ofiarą”.

Amerykańska Akademia Pediatrii, 2001 (źródło: Michel Desmurget)

Z badań, które cytuje autor wynika, że:

–  jeśli dziecko spędza przed telewizorem 1 godzinę dziennie w wieku trzech lat, wówczas możliwość pojawienia się problemów uwagi w wieku 8 lat rośnie dwukrotnie,

– jeśli dziecko spędza przed telewizorem 1 godzinę dziennie w wieku od 5 do 11 lat, wówczas możliwość pojawienia się problemów uwagi w wieku 13 lat wzrasta o 50%.

Jeśli dziecko spędza przed telewizorem 1 godzinę dziennie w wieku 14 lat, wówczas możliwość pojawienia się problemów uwagi w wieku 16 lat wzrasta o 44% a szanse oblania egzaminów w szkole wzrastają czterokrotnie. Oglądanie programów edukacyjnych 1 godzinę dziennie pomiędzy 8 a 16 miesiącem życia przekłada się na zubożenie języka rzędu 10%. Oglądanie tychże programów 2 godziny dziennie między 15 a 48 miesiącem życia zwiększa trzykrotnie ryzyko opóźnienia w rozwoju języka.

Mimo, że powyższe badania nie dotyczą bezpośrednio wpływu oglądania telewizji na rozwój talentów,

tym niemniej wynika z nich jednoznacznie, że spędzanie czasu przed ekranem TV przekłada się na ogólną regresję w rozwoju dziecka, zatem również na inhibicję jego talentów.

Po piąte: Rodzice mogą się zwrócić się ku szkolnictwu, które wspiera twórczy wielowymiarowy rozwój dziecka. W edukacji wiele się zmienia, na bazie już istniejących pionierskich przedsięwzięć (szkoły Waldorfa, Montessori, Freineta we Francji, szkoły Szczecinina: Kin oraz Tekos w Rosji) rodzą się nowe inicjatywy takie jak unschooling, nauczanie domowe, szkoły demokratyczne. Przeglądu innowacji pedagogicznych na przykładach osiemnastu placówek edukacyjnych dokonuje David Gribble w książce: Edukacja w wolności.   O zmianach w szkolnictwie pisze też Jeremy Rifkin w swojej książce: Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych

Wspominałem już w innym artykule o badaniach Instytutu Gallupa, który przeprowadził ankietę w 36 krajach, zadając tylko jedno pytanie 1.7 milionowi pracowników wielkich organizacji: Czy w twojej pracy masz codziennie możliwość wykonywania tego, co potrafisz najlepiej (chodziło o wykorzystywanie swoich talentów)? Procent odpowiedzi pozytywnych wynosił zaledwie 20%!  Innymi słowy, 80% pytanych nie wykorzystywało swoich talentów i żyło z chronicznym brakiem poczucia sensu i satysfakcji ze swojej pracy. A spędzenie życia bogatego w sens jest naszą najgłębszą potrzebą; jednocześnie jednym z naszych największych lęków, o ile nie największym, jest  prowadzenie życia pozbawionego sensu.

Nic też dziwnego, że obecnie wielu ludzi rezygnuje ze swojej dotychczasowej, często dobrze płatnej pracy. Rezygnują, gdyż nie daje im ona poczucia sensu i spełnienia. A nie daje im tego poczucia, ponieważ nie wykorzystują oni w pracy swoich talentów i przez to – nie czują się i de facto nie są kreatywni.  Całej tej frustracji, braku poczucia sensu, marnotrawienia ludzkich zasobów można by z powodzeniem uniknąć, dbając o to, by od najmłodszych lat stwarzać dziecku odpowiedni grunt pod uświadomienie i ekspresję jego unikalnych talentów, pod rozkwit jego geniuszu.

.

Czas przebudzenia
Budzę się, jak pękający lód w dzbanku wody.
Basho, siedemnastowieczny poeta Zen

.

Adam Mickiewicz, Leonardo da Vinci, Albert Einstein, Vladimir Horowitz, Maria Callas, Fryderyk Chopin, Stanisław Wyspiański, Juliusz Słowacki, Michał Anioł, Rafael Santi, Sandro Botticelli, Albrecht Dürer, Fred Astaire, Nathan Milstein, Dawid Ojstrach, Jascha Heifetz, Pablo Casals, Wolfgang Amadeusz Mozart, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Fiodor Szalapin, Giordano Bruno, Isadora Duncan, William Szekspir, Filippo Brunelleschi, Wacław Niżyński, Freddie Mercury, Nikołaj Roerich, Pablo Picasso, Vincent  Van Gogh, Jan Vermeer, Francisco Goya, Sergiusz Rachmaninow, Modest Musorgski, Sergiusz Prokofiew, Maurice Ravel, Claude Debussy, Gustaw Mahler, Miles Davis, Michael Jackson i inni geniusze – dawni i współcześni – pozostawili po sobie niepowtarzalne, mieniące się nieskończonością światy. Ich dokonania inspirują, fascynują, wzbudzają zachwyt, są natchnieniem, nierzadko – przedmiotem uwielbienia. A rzecz to znana i niemal truizm, że nie możemy czegoś uwielbiać, jeśli przedtem nie posiadamy tego w sobie. Podziwiany dorobek czy dzieło uzmysławia nam, że nasz wewnętrzny geniusz czeka na przejawienie, pragnie się uzewnętrznić i szepce nam do ucha: czas na przebudzenie, czas na rozpostarcie skrzydeł, czas wznieść się ku szczytom twego bytu…
.
—————————-

Wiktor Gołuszko

.

(*) medianestezja – neologizm ukuty przez autora, powstały ze słów: media i anestezja.

 

Lektury powiązane z przedstawianą tematyką:

– Michael J. Gelb, Myślec jak Leonardo da Vinci

– Michael J. Gelb, Myśleć jak geniusz

– Howard Gardner, Niepospolite umysły

– Dr Bruce Lipton, Steve Bhaerman, Przeskok Ewolucyjny

– Jeremy Rifkin, Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych (rozdział o zmianach w szkolnictwie)

– David Gribble, Edukacja w wolności

– Marshall Rosenberg, Wychowanie w duchu empatii

– Michel Desmurget, Teleogłupianie. O zgubnych skutkach oglądania telewizji (nie tylko przez dzieci)

.

O autorze:

IMG_20170804_145259

Wiktor Gołuszko jest poetą, pisarzem, tłumaczem, kompozytorem, blogerem (Blog Wiktora Go). Wydał tomik prozy: „Ulisses”, publikował w pismach literackich i społeczno-kulturalnych, takich jak Zeszyty LiterackieNieregularne Pismo Kulturalne KwartalnikNeurokulturaMagazyn Literacki Minotaurydaportal społeczno-artystyczny Eprawdapismo społeczno-literackie Wakatportal Pisarze.plMagazyn Literacko-Artystyczny HelikopterMedium Publiczne, Wegetariański Świat, Szaman. Jego wiersz: “Ostatnia Wieczerza” wszedł w skład antologii poezji polskiej poświęconej Beethovenowi, która znalazła się w biografii kompozytora zatytułowanej: “Beethoven – Próba Portretu Duchowego” autorstwa Adama Czartkowskiego. Obecnie artysta ukończył pracę nad misterium: “Hieros Gamos czyli Święte Gody” – sztuką z pogranicza poezji i teatru, do której skomponował również muzykę.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments