Wiktor Gołuszko – ZŁOTY CIELEC

Trzecia odsłona misterium Hieros Gamos

By nie obciążać tekstu, nie umieściłem na początku opisu obsady. Jednakże jest ona dostępna w innym, publikowanym już fragmencie: Wiktor Gołuszko – Hieros Gamos – misterium

Wchodzą Trzej Królowie. Zatrzymują się jak poprzednio.
MELIKRATOS
Przez radość poznawania…
MELISSA
Przez sanktuarium życia…
AKHBIT
Przez wszystko, co istnieje…
MELIKRATOS, MELISSA, AKHBIT razem
Nieustannie zdążamy!
MELIKRATOS
Uważny wędrowiec wie, że w każdej chwili swą myślą albo tworzy, albo niszczy.
MELISSA
Wie, że sukces każdej wyprawy zależy od dyscypliny myśli.
AKHBIT
Wie, że egoistyczne myślenie uniemożliwia jakąkolwiek podróż.
MELIKRATOS
Dlatego myślimy w sposób promieniujący.
MELISSA
Dlatego nasycamy nasze myśli substancją woli.
AKHBIT
Dlatego każdą naszą myśl wzmacniamy dźwignią serca.
MELIKRATOS
Doświadczony wędrowiec zna także twórczą potęgę słowa i wie, że każde – pozostawia niezatarty świat.
AKHBIT
Wie, że wibracja słowa kształtuje świadomość, która je wysłała.
MELISSA
Wie, że trywialność i miałkość słowa zmniejszają szansę dotarcia do Celu o połowę.
AKHBIT
Wie, że przeklinanie to jakby uderzanie maczugą po strunach bezcennego instrumentu.
MELISSA
Wie, że jeśli ktoś błotem krytyki bruka świetlaną szatę bliźniego, ten dla siebie tka całun.
MELIKRATOS
Dlatego używamy słowa niczym eliksiru.
AKHBIT
Dlatego czuwamy nad naszymi słowami jak nad perłami.
MELISSA
Dlatego nasz język jest zawsze jasny, prosty i głęboko znaczący.
MELIKRATOS
I idziemy: z całą mocą Ducha!
AKHBIT
Jak giganci kroczymy nad przepaściami.
MELISSA
Idziemy bowiem do Mistrzów!

Pełni czci i natchnienia schodzą ze sceny.
Drzwi podświetlone. Po obu stronach sceny, jak koła niewidzialnego parowca, są zainstalowane „kieraty wolności”: obrotowe bębny dla gryzoni; średnica dostosowana do rozmiarów człowieka. Między nimi pośrodku stoi bokiem do widowni złoty cielec. Wielkość – jak rzeczywistego byka lub większy. Wokół cielca chodzi Orgazot Progeria z kadzielnicą i okadza go, intonując kilka razy: Bądź wola rynku, przyjdź królestwo twoje. Po czym na scenę wjeżdża i przejeżdża
WSPÓŁCZESNA RODZINA: ON, ONA, SYNEK WOLNY RYNEK.

WSPÓŁCZESNA RODZINA

ON
Bogactwo, prestiż i władza! Kto ma coraz więcej coraz droższych gadżetów ten lepszy!
ONA
Każdego dnia piorę mój mózg w telewizji! z wyższością, odrzuca włosy do tyłu
ONA do Synka
Synku Wolny Rynku, powiedz prawdę mamusi i tatusiowi.
SYNEK WOLNY RYNEK
Kupuję, więc jestem! Kupuję, więc jestem!
Rodzice uśmiechają się z dumą
ON
Żądza pieniądza mnie strasznie urządza!
ONA zagryza wargi, erotycznie, zmysłowo
Uwielbiam się kochać na ołtarzu Wolnego Rynku!
Znikają za kulisami

Wchodzą: część Bonsai People i Ludzie Bezdomni (ciągle stanowiący część Bonsai i ucharakteryzowani, jak oni). Wszyscy zakuci w dyby wykonane jak kopie kart kredytowych (odpowiedniej wielkości).

ORGAZOT PROGERIA zwraca się do wchodzących
Klęknijmy bracia i siostry. Bonsai People i Ludzie Bezdomni klękają.
ORGAZOT PROGERIA intonuje na kościelną modłę
Rynkowi niech będą dzięki.
BONSAI PEOPLE odpowiadają w podobnym stylu
Strzyżenie baranów od ręki.
ORGAZOT PROGERIA
Pecunia non olet.
BONSAI PEOPLE
Globalizmu pistolet.
ORGAZOT PROGERIA
Rynek, rynek über alles.
BONSAI PEOPLE
Nie ma rządów, rządzi szmalec.

Wbiegają dziarsko, pełni animuszu Dolly Boys, z dwóch stron. Pozdrawiają się.

DOLLY BOY 1
Hejka Dolly!
DOLLY BOY 2
Hej Dolly!
DOLLY BOY 3
Heja Dolly!
DOLLY BOY 4
Siema Dolly!

PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Przechodzi przez scenę, niosąc na dłoni akwarium w kształcie otwartej kuli, w którym pływają rybki. Zatrzymuje się i rzuca słowa komentarza do widowni.

Żeby nie było wątpliwości – przedstawiam kieraty wolności (pokazuje na bębny). Przychodzą i biegają tam w nich codziennie!… Miliardy dwunogów wprzęgnięte w globalny młyn!… Z własnej nieprzymuszonej woli!!… Nazywają to życiem!… Nazywają to wolnością!…
Stawia akwarium na filarze-postumencie znajdującym się z boku przy rampie. Schodzi ze sceny, śmiejąc się.

Do każdego kieratu wolności wchodzi Dolly Boy ze swoją walizeczką i zaczyna biec, wpatrzony w mieszczącą się przed jego oczami planszę przedstawiającą krzywą wzrostu PKB (napis na planszy duży i czytelny: WZROST PKB). Drugi klon odmierza stoperem czas. Zachęcają się pełnymi entuzjazmu okrzykami.

DOLLY BOY 1
Dawaj! Dawaj, Dolly! Dołącz do najlepszych! Work, buy, consume, die!
DOLLY BOY 3
Tak trzymaj! Schneller! Schneller! Albo zysk, albo w pysk!
Mimo okrzyków, po około minucie tempo słabnie i Dolly wiotczeją. Mierzący postępy, komentują to między sobą.
DOLLY BOY 1
Chyba Dolly nie wydoli!
DOLLY BOY 3
Chyba Dolly nie wydoli!
DOLLY BOYS schodzą z kieratów wolności i deklamują
Szczyt to ludzkiej jest niedoli, skończyć, jako człowiek-Dolly,
szczyt to ludzkiej jest niedoli, skończyć, jako człowiek-Dolly.

W trakcie dołączają do nich Bonsai – Ludzie Bezdomni i stopniowo wspólne skandowanie przeradza się w rap z typową dla niego choreografią.

DOLLY BOYS I BONSAI PEOPLE
Szczyt to ludzkiej jest niedoli, skończyć, jako człowiek-Dolly,
szczyt to ludzkiej jest niedoli, skończyć, jako człowiek-Dolly,
szczyt to ludzkiej jest niedoli, skończyć, jako…

Słychać wystrzał, wszyscy przestają śpiewać i zamierają na moment w bezruchu. Pojawia się brat Pit. Dolly Boys i Bonsai People kulą się sterroryzowani w jednym rogu sceny.

DOLLY BOYS I BONSAI PEOPLE jeden przez drugiego
Brat Pit! Brat Pit! (krzyczą, zakrywając rękoma kod kreskowy/QR na czole)
Brat Pit podchodzi bliżej, stoi przed grupą przez chwilę.

BRAT PIT
Du! Schneller! Szybciej! ( wskazuje na jednego z grupy Bonsai).Tamten podchodzi ociąga się, trzęsąc się. Pit przykłada mu czytnik kodów do czoła. Bonsai pada bez życia na ziemię.)

BRAT PIT wskazując na innego
Ty!

Sytuacja się powtarza. Po upadku drugiego Bonsai, wbiega Patrol i ściąga oba ciała za kulisy. Pit władczym krokiem schodzi ze sceny. Wszyscy stopniowo powracają do swych czynności. Wchodzi Męczysław Mięsoduch. Wędruje wśród nich, jak w jakimś królestwie ze świata snu, dotyka ramion, potrząsa. Nikt nie reaguje.

MĘCZYSŁAW MIĘSODUCH
Jest brama… Jest wyjście…

(podchodzi do każdego, mówi delikatnie, potem staje z boku i przygląda się scenie) Ludzie Bezdomni przestają oglądać TV, jakby coś usłyszeli, rozglądają się. Inni powtarzają bezmyślnie słowa Męczysława)

BONSAI PEOPLE 1
Jest brama. (i dalej ogląda TV)
BONSAI PEOPLE 2
Jest wyjście. (i dalej ogląda TV)
Ludzie Bezdomni wstają, podchodzą nieco bliżej do wrót.

LUDZIE BEZDOMNI
Brama. (komentują między sobą)

Podchodzą do nich Bonsai People. Są coraz bardziej liczni. Jeden z klonów, schodzi z kieratu, dołącza się do grupy. Drugi, mierzący czas – również. Na to wchodzi Pandemios i rozpoczyna pacyfikację – błyska telewizorem w oczy wszystkim, którzy wpatrują się w drzwi, lub zeszli z kieratu wolności. Błyski, podczas których zapala się ekran z obrazem spirali, trwają gdzieś dwie sekundy. Tak potraktowani od razu potulnieją i powracają do oglądania TV.
Do Męczysława Pandemios nie podchodzi. Gdy już się ze wszystkimi upora, podchodzi do rampy, patrzy przez chwilę w milczeniu, „groźnie” na widownię i po chwili – błyska. Po czym schodzi szybko ze sceny.

FILM. Na ekranie głównym pojawia się film przedstawiający przygotowania do przyjazdu Lobotomiasza Molochowa. Wykorzystane są autentyczne kroniki filmowe pokazujące nieprzebrane ludzkie rzesze, oczekujące różnych osobistości państwowych, kościelnych, czy gwiazd rocka na przestrzeni dziejów. Obrazy pokazują zamykanie ulic dla ruchu, kanalizacje, domy, piwnice czesane przez specjalne oddziały bezpieczeństwa, samoloty wywiadowcze przelatujące nad terytorium odwiedzin, ścisłą obstawę wojska. Komentator przedstawia to wszystko, jako przygotowania do wizyty Lobotomiasza Molochowa – długo oczekiwanego przywódcy, króla światowego karnawału. Obrazy przygotowań są regularnie przeplatane wstawkami filmowymi z karnawału w Rio.

Na scenę wjeżdża Molochow na swoim rydwan-mobile. Za nim – orszak Mordolitów oraz Pandemios i Brat Pit z funkcjonującym czytnikiem w ręce. (kamera pokazuje postać Lobotomiasza w zbliżeniu) Lobotomiasz zatrzymuje się w centrum labiryntu, dobrotliwie uśmiechnięty. Po bokach, w półkolu – gwardia Mordolitów z ikonami i werblami. Podczas gdy wjeżdża, na scenie rozpoczyna się niesamowity harmider. Na jego widok wszyscy masują sobie dziko piersi i genitalia. Pieszczą, głaszczą swe ciała jedną ręką, drugą bijąc się jednocześnie w piersi. Wydają odgłosy świadczące o doznawanej obficie bólo-przyjemności: wyją, syczą, świszczą i charczą. Gdy Molochow zatrzymuje się swoim rydwan-mobile na wprost widowni, formują się w zmilitaryzowaną procesję, kolumnę 5 na 4.

NIP PESELKOPF daje sygnał gwizdkiem i rozkazuje
W pył marsz!

Ruszają defiladowym krokiem, z dyrygującym wojskową buławą Nipem na czele, śpiewając entuzjastycznie Hymn Usidlenia (towarzyszy im nagranie wojskowo-cyrkowej orkiestry dętej).

BONSAI PEOPLE, DOLLY BOYS I LUDZIE BEZDOMNI
Nie jestem godzien Panie, byś w sercu moim był,
Tyś królem wszego świata a jam jest marny pył, pył, pył, pył.
Nie jestem godzien Panie, byś w sercu moim był,
Tyś królem wszego świata a jam jest marny…

Tu zatrzymują się, zastygają w marszu, z nogą podniesioną do góry.

NIP PESELKOPF
Baaaczność!

Wszyscy formują szereg i stają karnie na baczność.

BONSAI PEOPLE, DOLLY BOYS I LUDZIE BEZDOMNI odliczają, obracając głowy
Pył, pył, pył, pył, pył, pył, pył, pył, pył, pył…
Potem pylą się w rozsypkę i każdy wita Molochowa.
BONSAI PEOPLE, DOLLY BOYS I LUDZIE BEZDOMNI
Osobno i razem, w ładzie i bezładzie, czasami się powtarzają jak zacięta płyta. Pole do improwizacji.
– Abba! Abba! („pokazują paluszkiem”, śliniąc się i sepleniąc)
– Brakujące ogniwo! (odkrywczo, naukowo i rzeczowo)
– Unsere Führer! (ślą pocałunki, ckliwie ocierając łezkę)
– Big Dolly! Hello Dolly! Mamo! (ryczą rozdzierająco klony)
– Slawa! Slawa! Da zdrastwujet Car nasz, Batiuszka! (klęczą i salutują jednocześnie)
– Złoty cielec! (okrzyk obwieszczający dziejową sensację archeologiczną)
– Votre Majesté! (składają wykwintny ukłon z batystową chustą w dłoni, jak za czasów królów francuskich, głośno bekając)
– Nieomylny! (śmieją się histerycznie)
– Wyrocznio! (równocześnie salutują i biją się w piersi)
– Dobry Glino! (wyją z rozkoszy)
– Wielki Ochroniarzu!: (razem i modlitewnie) Módl się za nami.
– Santo subito! (tarzają się w epileptycznych drgawkach)
– Najwyższy Autorytecie Moralny! (kręcą się szybko w kółko, lekko przygarbieni)
– Nasz Wańka-Wstańka! (chrypią pijackimi głosami i wyginają się – to w przód, to w tył)
Wchodzą Mafiozi, przyklękają, całując go w rękę.
– Padre!
Przez cały ten czas Lobotomiasz błogosławi pogrzebaczem niewiary obdarzających go hołdami. Gdy Molochow zaczyna wyjmować naboje z tornistra (ten dźwięk słychać w głośnikach i kamera pokazuje jego garść pełną pocisków) wszyscy nieruchomieją, nasłuchują, potem rzucają się na klęczki, podchodzą na kolanach do Lobotomiasza i oddają z nabożeństwem rytuałowi.
LOBOTOMIASZ MOLOCHOW sypiąc na ich głowy naboje
Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz.
Po tych słowach dotyka każdego pogrzebaczem niewiary. Tak potraktowani, doznają lekkiego elektrowstrząsu i odchodzą, pobekując po cichutku, jak barany.

Po posypaniu wszystkich Molochow przy akompaniamencie muzyki (Hymn Usidlenia) robi wraz ze świtą honorową rundę dookoła sceny. Nagle wszystko zamiera (stop-klatka), w zupełnej ciszy następuje zbliżenie kamery na twarz Lobotomiasza, który uśmiecha się figlarnie, puszcza oko i mówi: Przepraszam.
Po tym słowie znów wszystko powraca do „życia”. Molochow odjeżdża żegnany chóralnym meczeniem. Bonsai i Dolly Boys rzucają się do zbierania naboi. Każdy gromadzi ich jak najwięcej potrafi i traktuje jak święte relikwie. Potem powracają do swych działań: jedni stoją naprzeciwko drzwi, inni oglądają TV.

Na scenę wchodzi Męczysław Mięsoduch. Chodzi wśród wszystkich, uśmiecha się, kładąc niektórym rękę na ramieniu, coraz więcej ludzi gromadzi się przed bramą. Gdy przeszło połowa staje przed wrotami, znowu pojawia się Pandemios i przystępuje do zwyczajowego naświetlania. Gdy tym razem podchodzi do Męczysława, ten po prostu naciska na klawisz w telewizorze i wyłącza Pandemiosa, który siada bez życia.

Męczysław z grupą Ludzi Bezdomnych, którzy dojrzeli drzwi śpiewa pieśń: Koń Trojański. Każdy wers śpiewa ktoś inny. Refren razem. Zanim jeszcze ZESPÓŁ MUZYCZNY rozpocznie wstęp, chór skanduje trzykrotnie – zaczynając od piano i dochodząc do forte – zdanie: Morituri te salutant, Veritas[1]. Kamera wraz z tym crescendo zbliża ich sylwetki i twarze. Po tej deklamacji następuje chwila ciszy i rozpoczyna się muzyczny wstęp do pieśni.

Morituri te salutant, Veritas…

Trojański Koń
Czy to w porannej, czy w wieczornej, czy w non-stop godzinie,
w rytualnej ofierze – ludzkość w arenie ekranów ginie.
Niesamowitą estymą i wzięciem cieszy się ten przysmak muszy,
a wśród Panem et circenses trybun – fetor banałem wypalanej Duszy.

Trojański koń tryumfalnie dziś w każdym domu rży, łypie obrazkami, mami: lecą, lecą na zgubę ćmy!
Trojański koń – dożyłeś człowieku tej pociechy, trojański koń – zabrnął pod Ziemi strzechy!

Na konsumenta wystrychnięty człowiek w egonomicznym bagnie się mozoli –
czuwa wszędooki pasterz bez powiek, byś na zawsze pozostał w tej roli.
Wysypiska reklam, dziennik, moda – współczesności bożnice,
medianestezja świadomości, chloroform rozrywki – wesołe miasteczkostnice.

Trojański koń tryumfalnie dziś w każdym domu rży, łypie obrazkami, mami: lecą, lecą na zgubę ćmy!
Trojański koń – dożyłeś człowieku tej pociechy, trojański koń – zabrnął pod Ziemi strzechy!

W dekadencji ikonę narody wmodlone pochłaniają przeżutą przykazań papkę,
konsumuje się konsument konsumpcją karmiony,
już nie myśli, już nie czuje – na umór kupuje.
I – kocha swoją pułapkę.

Trojański koń tryumfalnie dziś w każdym domu rży, łypie obrazkami, mami: lecą, lecą na zgubę ćmy!
Trojański koń – dożyłeś człowieku tej pociechy, trojański koń – zabrnął pod Ziemi strzechy!

Połyskują haczyki przyjaźnie – rybki wabią obrazów przynętą,
trudno zgadnąć rybkom, że wędka – i, że wędkarz czyha gdzieś z wędką.
Rybki naiwne, rybki uległe – jesteście radością wędkarza,
w jelitach elit kończycie wasz los – i tak się historia powtarza.

Trojański koń tryumfalnie dziś w każdym domu rży, łypie obrazkami, mami: lecą, lecą na zgubę ćmy!
Trojański koń – dożyłeś człowieku tej pociechy, trojański koń – zabrnął pod Ziemi strzechy!

W uniformie poddaństwa sumiennie, podłączony do kroplówki ze strachem,
gwałt-cynizm-bestialstwo codziennie: prawdziwy świata obywatel.
Tak myśl pętana i czucia, i Duch wciąż wznieść się nie może…

Nie pozwól na to człowieku! Nie pozwól na to mój Boże!
……………………………………………………………………………………..

Nadchodzi chwila – gladiator wie – przez Wieczność cykliczne włosów strzyżenie.
Gdzie Słońce, kwiaty, drzewa, taniec, wiatr, miłość – ogród mój gdzie?!…
W bańce mydlanej przeglądasz się.

Na końcu pieśni, gdy mowa o bańce mydlanej, wchodzą Merkabah i Sophia i przez jakieś 15 sekund puszczają na widownię duże bańki mydlane. Potem schodzą ze sceny, światło gaśnie.

Po chwili światło stopniowo wyłania obserwującego całą scenę Aquariusa – w połowie wysokości biegnących nitek, a więc powyżej poziomu wież strażniczych. W tym czasie Ludzie Bezdomni (9 osób) ustawiają się następująco: jedna osoba w środku, cztery osoby w czterech rogach prostokątnej sceny, cztery inne formują prostokąt o połowę mniejszy, z centrum w środku sceny.

AQUARIUS HELIOPOLIS
Rybki, rybki…(zamyślony, dotyka nitek, spogląda w dół, następnie w górę, gdzie nikną)
Quis cuistodet ipsos custodes?[2]… (refleksyjnie)

Gdy naród jest nękany przez prześladowania, sytuacja jest jednoznaczna: z jednej strony są ci, którzy uciskają, z drugiej – gnębieni. Tyran jest zlokalizowany pojęciowo i geograficznie i każdy wie, czego się trzymać. Co jednak się dzieje, gdy zaborca staje się niewidoczny, jest zarazem wszędzie i nigdzie i – jak stwardnienie rozsiane – paraliżuje od wewnątrz ośrodki nerwowe narodu i cywilizacji?…
Tu dotyka znowu nitek. Stopniowo światło skierowane na niego maleje i jednocześnie wyłania Ludzi Bezdomnych stojących na scenie, ale tylko na tyle, by było widać zarys ich sylwetek. W końcowym efekcie Ludzie Bezdomni i Aquarius wyglądają tak samo – szare jednorodne sylwetki. Gdy ktoś wygłasza swoją kwestię, delikatne punktowe światło pada wyłącznie na niego, tak jakby się rozświetlał od środka. Pozostałe osoby pozostają w półmroku.

NIP PESELKOPF
Współcześni tyrani są równie dyskretni i szarzy, co mury, których są strażnikami. W cieniu, z dala od zgiełku – trzymają cierpliwie nitki władzy.
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
A niemądre kukiełki prawią napuszenie o wolności: wolności wyboru programu telewizyjnego, towaru na półkach, wolności płacenia podatków, wolności bycia konsumentem.
GIORDANO BENVENUTO
Katorżnik głośno peroruje o suwerenności a medianestezja świadomości powoduje, iż w ogóle nie czuje okropnych ran zadawanych przez wżerającą się, zardzewiałą obręcz!
PRIMUM NON NOCERE
Można oczywiście odnieść budujące wrażenie, iż niewolnictwo ma dziś tendencje do wycofywania się z areny świata.
OGNISTY PTAK
Jednak wolny od przesądów umysł bez trudu zauważy, iż haniebna plaga – ze swego prymitywnego i ostentacyjnego stadium niewoli i wyzysku ciała – przeistoczyła się w formę daleko bardziej wyrafinowaną: totalitarną kontrolę umysłów i Dusz!
PINA TUBO
Dyskretni dyktatorzy zrozumieli bowiem, iż najlepszym sposobem eksploatacji mas jest prosty, acz makiaweliczny manewr nadzorowania strumienia informacji i przez to – kalibrowania ludzkiej myśli.
ZMYSŁAW DE BEAUREGARD
Na podawaną ludziom informację nałożyli więc filtr, redukując ją do strachu i trywialnego materializmu.
KRAK A TAU
Spreparowany w ten sposób monoteizm ekonomiczny rozpleniono w świadomości jako będący miarą wszelkiego człowieczeństwa paradygmat.
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Z kalectwa duchowego uczyniono najwyższą cnotę, wysoką kulturę – zaasfaltowano miernotą, a poddaństwo – przedstawia się jako coś nieodpartego i Mac-uniwersalnego!
OGNISTY PTAK
Proceder to nie nowy, lecz po raz pierwszy zakażenie objęło całą Planetę!
GIORDANO BENVENUTO
Całkowita anonimowość systemu pozwoliła mu bowiem rozwinąć się w rodzaj infiltrującej wszystkie dziedziny życia sieci i ekonomiczna okupacja stała się niepostrzeżenie wszechobowiązującą normą – Nowym Porządkiem Świata.
MLAGRO A JAR
Dawniej – kępki trujących grzybów w pięknym lesie, dziś – gangrena jak potop.
NIP PESELKOPF
W rezultacie, treścią osiemdziesięciu procent programów telewizyjnych jest propaganda strachu: gwałty, bójki, tortury, napady z bronią w ręku, katastrofy, zbrodnie, wojny, wirusy, epidemie, tragiczne wypadki itd.
PRIMUM NON NOCERE
Jak wykazują badania, młody telewidz mając szesnaście lat wgrał w siebie przeciętnie trzydzieści trzy tysiące zbrodni i dwieście tysięcy aktów przemocy. Mówię wgrał, gdyż pamiętamy absolutnie wszystko i mózg nieustannie wertuje zawartość tego prawdziwego banku danych.
ZMYSŁAW DE BEAUREGARD
Z serwowanym obrazem idzie w parze entropia słownictwa i język trywialny, wulgarny, płytki.
PINA TUBO
Hinduska maksyma powiada: sarvam-annam – wszystko jest pożywieniem. Co się dzieje z miliardami ludźmi, którym za codzienne pożywienie służy podobna trucizna?
OGNISTY PTAK
Ich procesy czucia, myślenia ulegają degeneracji, ich Dusza – obumiera i cywilizacja wchodzi nieuchronnie w stadium rozkładu.
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Nieustannie reklamowana i promowana ekonomiczna niewola jest obecnie gorąco pożądanym ideałem, weszła w krew i obyczaje, przede wszystkim zaś, jest – “dobrowolna”!
KRAK A TAU
Myślenie przestało być aktem poznania czy refleksji – przybrało aspekt czysto utylitarny, mający wspierać wpojony światopogląd.
GIORDANO BENVENUTO
Starannie zostały usunięte – lub też są pobłażliwie wykpiwane i wyszydzane przez całkowicie kontrolowane i kontrolujące media – wszelkie dowody i ślady szerszego pojmowania rzeczywistości, każda próba wyjścia poza obłędny ciemnokrąg.
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Poddaństwo stało się tak naturalne, jak bicie serca i wszelka wzmianka o możliwym zdrowiu wstrząsa boleśnie posadami skorumpowanego bytu.
PRIMUM NON NOCERE
I biada lekarzowi, który ośmieli się na postawienie diagnozy.
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Wystarczy niewolnikowi napomknąć o Nieskończoności i jego podłym stanie a już – z uległej, konsumpcyjnej owieczki – przemienia się w nieobliczalną machinę zniszczenia.
PINA TUBO
Los tych, którzy odważyli się potrząsnąć pogrążonymi we śnie nie zachęca do naśladownictwa.
ZMYSŁAW DE BEAUREGARD
Trudno wyleczyć chorego, który ze swej choroby uczynił ołtarz.
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Dziś złote kajdany są symbolem wolności a rozanielony galernik pobrzękuje triumfalnie łańcuchami na agorach, ulicach i placach, wołając: – Muzyka sfer! Muzyka sfer!!!…
MLAGRO A JAR
Nawet życie gotów oddać za te swoje precjoza.
NIP PESELKOPF
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
Powtarzają niczym echo, coraz ciszej i ciszej, aż w końcu głos zamiera
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
GIORDANO BENVENUTO
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
PRIMUM NON NOCERE
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
OGNISTY PTAK
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
PINA TUBO
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
ZMYSŁAW DE BEAUREGARD
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
KRAK A TAU
Zatruta świadomość nie odróżnia zniewolenia od wolności.
MLAGRO A JAR
Zatruta świadomość…
Światło na scenie gaśnie.
………………..

Światło skierowuje się na Aquariusa
AQUARIUS HELIOPOLIS
Przygląda się jeszcze raz nitkom, patrzy do góry.
Rybki, jak rybki… Ale wędkarze!…(patrzy w milczeniu, z troską na kukły strażników)
Wędkarze, wędkarze!.. (schodząc na dół, już niewidoczny)
GAZECIARZ
Wchodzi na widownię głównymi drzwiami. Po przejściu przez salę, znika za kulisami.
Straach! Popołudniowe wydanie Strachu! Kupujcie: Straach! Najświeższe wiadomości! Strach!
Na ekranie pojawia się zdjęcie amerykańskiej statuy wolności, lecz zamiast pochodni dzierży w ręku maszt z szeregiem kamer ustawionych w różnych kierunkach.
………………………………….

Po chwili ciszy, z głośników rozlega się walenie do drzwi i rozkazujący głos: – Otwierać! Demokracja!
MLAGRO A JAR
Co to znowu?
PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ
Pewnie zrównoważone hełmy.

Słychać wybuch, widać towarzyszący mu dym i na scenę w bojowym szyku wbiegają Zrównoważone Hełmy (Grupa Baletowa lub/i Masa Krytyczna). Ubrani jak policja w pełnym przeciwzamieszkowym rynsztunku: na głowach hełmy z widocznym logo podobnym do logo Agendy 2030 (poszatkowane, kolorowe kółko lecz kolory bardziej intensywne i inna ilość części w kółku), ochraniacze na karku, łokciach, łydkach i kolanach, wielkie prostokątne tarcze, na których również jest widoczny wielki symbol wspomnianej Agendy. Wśród krzyków, oporu i głośnych protestów, zaczynają pałować obecnych i spychać ich do wyjścia za kulisy. Jednocześnie na ekranie pokazywane są urywki filmów z Francji i Grecji, gdzie policja brutalnie pałuje, strzela do ludzi z LBD (gumowe kule).

Po usunięciu protestujących, ustawiają się pod ścianą. Gdy się ustawią równym murem z tarczami do widowni, jak pretorianie ruszają przed siebie w szyku bojowym jednorodnym murem, z tarczami przed sobą, aż docierają do rampy. Tu zaczyna się muzyka: „Taniec pastuszków” z „Dziadka do Orzechów” Piotra Czajkowskiego (muzyka odtwarzana). Zrównoważone Hełmy śpiewają do tej muzyki słowa (konwencja: ciepły męski chórek z lat czterdziestych ubiegłego wieku). Łączą swój śpiew z adekwatną choreografią.

ZRÓWNOWAŻONE HEŁMY
Nasza, nasza demokracja, demos kratos, wielki reset, tralala,
totalna kontrola i inwigilacja, segregacja sanitarna i pacyfikacja,
Ratu, ratujmy planetę, równoważąc pałą i rabując co się da,
lecąc wszędzie dżetem, ratujmy planetę, lecąc do NWO dżetem,
dżetem ratujmy planetę, korupcją, resetem ratujmy planetę, ratujmy…

Nasza, nasza demokracja, demos kratos, wielki reset, tralala,
totalna kontrola i inwigilacja, segregacja sanitarna i pacyfikacja,
Ratu, ratujmy planetę, równoważąc pałą i rabując co się da,
lecąc wszędzie dżetem, ratujmy planetę, lecąc do NWO, ha!

Albośmy to jacy tacy odważnie brunatni cacy, z góry płyną nam rozkazy, rozdajemy równo razy,
to jest klasy średniej demolowanie i zaoranie, to jest kolektywizm i narodów wyga, wygaszanie,
Albośmy to jacy tacy odważnie brunatni cacy, z góry płyną nam rozkazy, rozdajemy równo razy,
to jest klasy średniej demolowanie i zaoranie, to jest kolektywizm i narodów wyga, wygaszanie,
wygaszanie, rozdziobanie, rozgrabianie, zawłaszczanie, pogrzebanie, wygaszanie…

Nasza, nasza demokracja, demos kratos, wielki reset, tralala,
Totalna kontrola i inwigilacja, segregacja sanitarna i pacyfikacja,
Ratu, ratujmy planetę, równoważąc pałą i rabując co się da,
lecąc wszędzie dżetem, ratujmy planetę, lecąc do NWO, ha!

Po zakończeniu pieśni schodzą ze sceny w bojowym szyku. Rozlega się dźwięk przelatujących samolotów i nad głowami widzów rozciąga się dodatkowa smuga chemtrails.
Potem, przez scenę przechodzi Śmierć. Z każdym jej krokiem światło maleje, aż gaśnie zupełnie. Ekran również ciemny. Tuż po jej zniknięciu, z ciemnej sceny, z głośników dobiega a capella: Nowy się rodzi Świat… I tuż potem – śmiech noworodka.
Kieraty wolności, postument, akwarium z rybkami i złoty cielec uprzątnięte.

 

Wiktor Gołuszko

 

O autorze:

IMG_20170804_145259

Wiktor Gołuszko jest poetą, pisarzem, kompozytorem, prelegentem, doradcą ds. rozwoju potencjału twórczego. Wydał tomik prozy: “Ulisses”, publikował w pismach literackich i społeczno-kulturalnych, takich jak ZESZYTY LITERACKIE, Nieregularne Pismo Kulturalne KWARTALNIK, NEUROKULTURA – medium zaangażowane, Magazyn Literacki MINOTAURYDA, Portal Społeczno-Artystyczny EPRAWDA, Pismo Społeczno-Literackie WAKAT, e-Dwutygodnik Literacko-Artystyczny, PISARZE.PL  Magazyn Literacko-Artystyczny HELIKOPTER, kwartalnik KRYTYKA LITERACKA, kwartalnik literacko-artystyczny AFRONT, MEDIUM PUBLICZNE i inne. Jego wiersz: “Ostatnia Wieczerza” wszedł w skład antologii poezji polskiej poświęconej Beethovenowi, która znalazła się w biografii kompozytora zatytułowanej: “Beethoven – Próba Portretu Duchowego” autorstwa Adama Czartkowskiego. Obecnie artysta ukończył pracę nad misterium: “Hieros Gamos czyli Święte Gody” – sztuką z pogranicza poezji i teatru, do której skomponował również muzykę. Blog autora:

Blog Wiktora Go

……………………………………….
[1] Morituri te salutant, Veritas! (łac.) – Idący na śmierć pozdrawiają cię, Prawdo! Parafraza słynnego pozdrowienia gladiatorów rzymskich zwracających się na arenie Koloseum do Cezara: Ave, Caesar, morituri te salutant – Witaj Cezarze, idący na śmierć pozdrawiają cię.
[2] Quis cuistodet ipsos custodes? – łac. Któż pilnować będzie samych strażników? (Kto kontrolować będzie kontrolerów? ) – Juwenal, Satyry 6. 347 – 8

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments