Grzegorz Kozyra – Mój jazz [2] – Terje Rypdal

Przez wiele miesięcy na portalu Polska Canada publikowaliśmy fragmenty książki Grzegorza Kozyry “Podróże z Orfeuszem”. Cykl, zatytułowany “Moje stare płyty” prezentował pełne intelektualnej i muzycznej wrażliwości refleksje, inspirowane najsłynniejszymi suitami rockowymi, które w latach siedemdziesiątych tak mocno poruszały kontestującą młodzież całego zachodniego świata. Cykl, bogato ilustrowany fragmentami muzycznymi miał wielu entuzjastów i stałych czytelników.

Grzegorz Kozyra przygotowuje nową książkę “Mój Jazz”.  Kolejne odcinki tej muzycznej i literackiej przygody przedstawiamy na portalu “Polska Canada”. Muzyka jazzowa jest kolejnym etapem duchowej fascynacji i wtajemniczenia w świat wrażliwości, uczuć i piękna, którego nie można wyrazić słowami.

Zapraszamy!

 

Płytę Terje Rypdala Odyssey odkryłem przypadkowo w Trójce, ale gdybym miał ją określić jednym zdaniem, nazwałbym „skandynawską pielgrzymką zadumy”. Midnite jest utworem refleksyjnym, dziwną suitą jazzową skonstruowaną jak dobry utwór muzyki klasycznej np. Bolero Ravela. Od początku do końca przemyślany, z doskonałymi solówkami Rypdala na saksofonie, Torbjorna Sunde na puzonie i znów Rypdala, ale na gitarze. Puzon brzmi bardzo tajemniczo, i może jest to najlepsze solo w historii muzyki jazzowej na tym instrumencie w takiej formacji jak kwintet. Zaduma – owszem, ale i dziwna melancholia Północy, która oczarowuje, ale i przygniata. Zaskoczony byłem dźwiękami puzonu, ale i gitary korzystającej z umiarem z syntezatorowych i elektronicznych pokręteł. Przekonał mnie basowy rytm, który wciąż się powtarza i buduje zagadkową atmosferę płyty. Niski ukłon dla Rypdala, gitarzysty tak wszechstronnego wówczas jak Abercrombie albo McLaughlin. Dzisiaj to porównanie brzmi górnolotnie, wtedy Rypdal był mało znany, w Polsce może w Hybrydach, w innych miejscach jazzowego rekwizytorium.

Pamiętam, że szukałem płyt skandynawskiego muzyka i znalazłem Waves z Palle Mikkelborgiem na trąbce, kolejny longplay zagubionego wędrowca w mrocznych otchłaniach świata. The Dain Curse trąbkowymi pastelowymi plamami prowadził bezpośrednio do elektrycznego Milesa. Dzień zbliżał się do nocy. Noc pogrążała ziemię w ciemnościach. Północne wiatry porywały moje nadzieje i z biegiem codzienności udawałem się w niekończącą się muzyczną podróż, by zanurzyć się w oceanie rachunków i krzywd. Muzyczna pielgrzymka znów ukierunkowała moje poszukiwania. I teraz za wszelką cenę chciałem poznawać jazz skandynawski, którego próbki słyszałem już wcześniej w Trzech kwadransach jazzu.

Sunrise z płyty Vitous, Rypdal, De Johnette wydawał się utworem z zupełnie innej epoki, zwłaszcza początek z wykorzystaniem smyczkowania na gitarze. Will Vitousa przypominał o tym, skąd się wywodzi stylistyka czeskiego kontrabasisty. Oczywiście z początków Weather Report i ich pierwszych płyt. W kolejnej kompozycji Believer Vitousa będzie to aż nazbyt widoczne. Klimat smutku połączony jest z wirtuozerią każdego z instrumentalistów. Wzniosły ból istnienia z wiarą, że gdzieś niedaleko odnajdzie się ten pejzaż, tę konkretną nadzieję życia we wspólnocie.

.

Grzegorz Kozyra

..

O autorze:

 

Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments