Grzegorz Kozyra – Mój jazz (9) – Herbie Hancock

 

Mój jazz (9)

Chameleon Herbie Hancocka zbudowany na dwóch basowych akordach dziko podąża za rytmem i gorącą temperaturą wrzenia wywołującą naszą chorobę. Hancock gra słynne solo na elektrycznym keyboardzie a Benny Maupin improwizuje funkowo na saksofonie. Liryczna część środkowa emocjonalna i jakże amerykańska, z zagęszczoną orkiestrową ścieżką, promieniuje w świetle zagadkowych niuansów i zbliża nas ku medytacji. Hancock w owych latach odkrył bowiem buddyzm i w wielu jego utworach można dostrzec elementy wschodniej muzyki kontemplacyjnej.

Dla mnie jednak najcudowniejszym fragmentem muzycznym, jaki usłyszałem w początkach zainteresowania się jazzem, była kompozycja Hancocka Triangle z płyty Inventions and Dimensions, którą pamiętam z radia. Rytm synkopowany, powtarzalny, interpretowany przez sekcję złożoną z kontrabasu i kilku instrumentów perkusyjnych doskonale pokazuje, jak Hancock oczarowany był bluesem i tempem; jak wigor, jazzowy ogień panują w jego umyśle. Pomysły kompozytorskie autora Watermelon Man rodzą się tak szybko, jak ekwilibrystycznie gra on na pianinie. Niezwykłość improwizacji Hancocka, miejscami bardzo złożonej, zmiennej akordowo, miejscami bluesowej, w której odzywa się szkoła Horace`a Silvera i nade wszystko pasjonująca rytmiczność, nieregularność stanowią o skali jego geniuszu. W kompozycjach autora Takin` off odbijają się wszystkie barwy pór roku i zmienność warunków atmosferycznych – od wichrów poprzez lekkie powiewy wiatru aż po cichy wietrzyk.

Impresyjność łatwo dostrzec w takich kompozycjach jak Maiden Voyage czy Dolphin Dance, ale subtelność wyrazu i liryczność uzyskują wielokrotnie przewagę i wtedy powstaje tak genialny utwór jak Speak Like a Child, z mojej ulubionej płyty Hancocka z lat 60. ubiegłego wieku. A przecież są na niej nie mniej udane kompozycje, takie jak Riot, Toys czy Sorcerer. Utwory bardziej rytmiczne Hancock przedziela jazzową tkliwością, melancholijnymi frazami fortepianu oraz kapitalną sekcją „dęciaków” złożoną z fletu, skrzydłówki i puzonu. Rewelacyjny jest jak zwykle Ron Carter, którego kompozycja First Trip także pojawia się na płycie.

I znów, po raz pierwszy wysłuchany w radiu longplay, stawał się moim ciągłym odnośnikiem do poznania Ameryki, jazzowego migotliwego Nowego Jorku, kolorowych ulic Haarlemu. Z biegiem lat nie chciałem słuchać Hancocka elektrycznego, funkowego, czułem, że pomimo swojej wielkości, jako bliski mi autor ze świata impresyjności, Proustowskiej melancholii, wolę słuchać jego utworów malarskich, delikatnych, jakby unoszących się we mgle, choćby takich jak Goodbye to Childhood czy Cantaloupe Island.

.

Grzegorz Kozyra

..….

O autorze:Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM (2016).

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments