Wiktor Gołuszko – WOLNA ENERGIA I OŚWIECENIE

Z cyklu: Klucze Suwerenności

W felietonie: „Exodus z Matrixa” pisałem o poziomach egzystencji i zmianie paradygmatu. Dzisiaj ciąg dalszy wątku epokowej transformacji – rzecz będzie o protagonistach poziomu pierwszego: Oświeceniu i Wolnej Energii. Ten ostatni temat miałem niedawno okazję podjąć podczas debaty, którą prowadziłem w telewizji wRealu24, zatytułowanej: Kryzys cywilizacji i drogi wyjścia [1]. Dzisiaj potraktuję go nieco szerzej.

 

Ego, strach i świadomość braku

„Nowoczesny materializm zrodził się ze strachu.[…] Istoty, które się boją, to mimowolni tyrani,  fanatycy porządku, mający obsesję na punkcie konieczności wychowywania, dyscyplinowania ludzi i rzeczy którzy je otaczają, aby w każdej chwili zachować kontrolę i mieć oko na całość”.

Rudolf Steiner

 

Nasza cywilizacja boryka się z bezprecedensowym w dziejach kryzysem – jesteśmy w trakcie szóstego masowego wymierania gatunków i w każdej chwili może dojść do niekontrolowanego kolapsu ekologicznych systemów. Od dwóch lat grzęźniemy też w pandemicznej mistyfikacji, kolektywnej halucynacji wokół wyimaginowanego i nigdy niewyizolowanego wirusa. Krok po kroku, systematycznie bycie zdrowym staje się przestępstwem; ludzie skwapliwie pogodzili się ze śmiercią doktora Jekylla pochowanego pośród śpiewów kowidian i władzę nad medycyną przejął bezkolizyjnie Mr Hyde; dźgani igłami, kneblowani uczniowie niebawem przejdą na tryb beztlenowy; rządzące światem elity eugeników zjednoczyły się za rydwanem depopulacji i – w rytm bębnów medialnej propagandy – gnają zastraszone i zdezorientowane narody w przepaść transhumanizmu i totalnego zniewolenia…

Dlaczego idziemy w zaparte? Dlaczego na to pozwalamy? Co zrobić, by otrząsnąć się z amoku?

 

Różne są definicje naszego ego, jedną z nich może być ta, iż jest to oparte na strachu metaprzekonanie, że jest się odseparowanym od Pola, od Źródła, od Ducha; bezpośrednim korelatem takiego urojenia jest oczywisty wniosek, że świat materialny jest wszystkim, co istnieje. Rzecz jasna nie sposób odciąć się od Pola i dalej istnieć. Jednak jesteśmy wolni i możemy sobie myśleć i wyobrażać co nam się żywnie podoba, żyjąc w zbiorowej halucynacji oddzielenia. Z tą decyzją separacji wiąże się poczucie dojmującego, bezdennego braku i utraty tożsamości. Przepaść tę staramy się zapełnić tym, co znamy: „jedynie istniejącym” światem materialnym. Definiujemy siebie przeto poprzez coraz większą ilość posiadanych rzeczy i frenetycznie pracujemy, by mieć ich coraz więcej. Całe życie biegniemy w metaforycznym bębnie dla gryzoni, odgrywając podszytą strachem o przetrwanie rolę osoby walczącej o byt, zaaferowanej światem zewnętrznym i każdy następny dzień staje się żmudnoradosnym kopiuj-wklej dnia poprzedniego.

 

Na poziomie trzecim (patrz: Exodus z Matrixa) egzystencja opiera się na strachu i nieświadomym przekonaniu o nieskończonym braku: miłości, energii, pieniędzy, wpływów itd. Przekłada się to na ograniczenia w funkcjonowaniu naszej psychiki, naszej biologii i naszego społeczeństwa. Nieświadoma wiara w niedobór daje się poznać po tym, że nie możemy się powstrzymać przed przymusem gromadzenia: pieniędzy, wpływów, zaszczytów, korzyści, terenów, domów, samochodów, rekordów, sukcesów itd. I nie ma ilości, która byłaby wystarczająca, by zapełnić czarną dziurę braku. Na szczytach drabiny społecznej narkotykowy głód posiadania przyjmuje postać pędu do coraz większej monopolizacji, centralizacji i kontroli; z czasem to kolekcjonowanie przeradza się w patologiczną odmianę kompulsywnego zbieractwa. I tak na przykład za wszystkimi Big Tech, Big Pharma, Big Food, Big Chemical stoją tylko cztery grupy inwestorów: Blackrock, Van Guard, Stade Street, Fidelity. Powstały też instytucje centralizujące władzę: WHO, ONZ, Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) itd.

 

Przekonanie o separacji wpływa na nasze życie emocjonalne, które jest zredukowane do wąskiego spektrum wibracji takich jak: złość, brak poczucia bezpieczeństwa, frustracja, lęk, wstyd, cierpienie, brak pewności siebie, apatia, smutek, uraza, niepokój, zawiść, depresja, nienawiść, zazdrość, poczucie winy, rozpacz, upokorzenie…

 

Wiara w oddzielenie rzutuje też na naszą biologię, powodując jej wszechstronny niedorozwój. Zauważcie: możliwości mózgu są wykorzystywane w 5 – 10%, nasze geny mają tylko 20 (na 64) kodonów aktywnych, w naszym DNA 98% stanowi tzw. śmieciowe DNA (bardziej uczciwe byłoby określenie: DNA, którego funkcji dotąd nie znamy), nasza świadomość to maksimum 10% umysłu (logiczne myślenie, rozumowanie), poza progiem świadomości pozostaje 90% (przekonania, wartości itd.), płuca działają w 10% swojej wydolności…

Jednym słowem cała nasza biologia funkcjonuje nie na pół i nawet nie na ćwierć gwizdka. Trafniejsze byłoby powiedzenie, że staliśmy się duchowymi wymoczkami i ledwie zipiemy, jak by to zapewne skomentował znany metafizyk Genezyp Kapen.

 

To powiedziawszy, znaleźli się jednak ludzie, którzy nie dali się zahipnotyzować i wsadzić do klatki wspomnianych wyżej ograniczeń. Wymienię tu cytowane już przeze mnie wcześniej takie postaci jak: Jezus, Budda, Mahomet, Zaratustra, Rama, Krishna, Patandżali, Rudolf Steiner, Mistrz Eckhart, Jakub Bohme ze Zgorzelca, Milarepa, Angelus Silesius, Apolloniusz z Tiany, Carlos Castaneda, Ma Ananda Moyi, Kabir, Matka Meera, Ramakrishna, Vivekananda, Muktananda, Babaji, Yogananda, Sri Yukteswar, Lahiri Mahasaya, Amma, Sri Aurobindo, Ramana Maharshi, Krishnamurti, Shankaracharya, Mansur Mastana, O. M. Aivanhoff, Peter Deunov, Nisargadatta Maharaj, Swami Premananda, Gurdjejew, Sathya Sai Baba, Święty Jan od Krzyża, Osho, Hermes Trismegistos, Orfeusz, Akhenaton, Ozyrys, Quetzalcoatl, Avalokiteshvara, Józef z Kupertynu, św. Krystyna , św. Teresa z Avila, Subbayah Pullavar, św. Katarzyna de Ricci, Władysław z Gieleniowa, św. Franiciszek z Asyżu, Daniel Dunglas Home i inni.

 

Einstein zauważył, że problem nie może być rozwiązany przez tę samą świadomość, która go stworzyła. Słowem: trzeba się wznieść wyżej, przejść z umysłu do serca, ze świadomości niedoboru do świadomości obfitości, z delirium o permanentnym braku do oczywistości obfitości. Sugestie na temat tego, jak to zrobić, zawarłem w dalszym ciągu tej wypowiedzi.

 

Kryzys, nałóg i możliwość wyboru

 „Dlatego fundamentalnym problemem filozofii politycznej pozostaje ten, który umiał postawić Spinoza… Dlaczego ludzie walczą o swoje zniewolenie tak, jakby chodziło o ich wybawienie?”.
Gilles Deleuze

 

Przedmiotem nałogu może być każda czynność, gdzie jesteśmy przekonani, że nie mamy wyboru, że musimy pewne rzeczy systematycznie robić: alkoholizm, pracoholizm, gniewoholizm, normaholizm i w ostatecznym rozrachunku – egoholizm.

 

Zacznijmy od tego, że nałogowiec na ogół nie postrzega siebie, jako takiego; stara się on racjonalizować swoje uzależnienie, ubiera je w atrakcyjne szatki, przedstawia je sobie i innym jako coś pożądanego, nieodzownego i korzystnego. Weźmy dla przykładu kogoś uzależnionego od alkoholu – będzie on wmawiał sobie lub otoczeniu, że wypicie codziennie kilku drinków, piw czy szklaneczek whisky jest społecznie akceptowalnym sposobem na zrelaksowanie się, na przeżycie chwili radości, bycie bardziej serdecznym, towarzyskim, słowem – jest czymś naprawdę pozytywnym. Znałem artystę malarza, który potrafił wymienić wszystkich wielkich malarzy, którzy byli alkoholikami. Według niego alkohol był miarą i strażnikiem ich wielkości. Piję, bo jestem wielkim artystą – zapewniał bezapelacyjne. Alkohol to moje paliwo! Ponadto, w każdej chwili mogę przestać pić, to żaden problem! – mówił święcie o tym przekonany. Sęk w tym, że ciągle pije, niemal codziennie, od tylu lat i coraz głębiej stacza się w nieświadomość, i coraz bardziej postępuje degeneracja jego duszy i ciała…

Stanięcie twarzą w twarz z własną niemocą wymaga odwagi i uczciwości. Za nałogiem zawsze kryje się ból, który domaga się uwagi i integracji.

 

Alkoholizm jest oczywiście jednym z możliwych przykładów. Strach przed wyborem może się przejawiać w nieskończonej ilości wariantów nałogowych przekonań i działań. Oto otwiera oczy niewolnik i już peroruje jak zdarta płyta, że nigdy w przeszłości nie było równości, że zawsze byli panowie, że zawsze byli poddani i że ludzie zawsze będą niewolnikami. Tak było, tak jest i tak będzie! Zresztą ja czuję się całkowicie wolny! – zaperza się rab. Tak, jak alkoholik zapewnia, że w każdej chwili może skończyć z piciem, tak egoholik przekonuje siebie i innych, że niewolnictwo to szczególny rodzaj wolności.

 

Czym się różni alkoholik od egoholika, człowieka nałogowo uzależnionego od swojego ja czy ego? I jeden i drugi nie potrafią wybrać alternatywnej ścieżki, zachowują się tak, jakby jej nie było, jakby nie było wyboru, jakby słowo: wybór nie istniało. Żadnej twórczości, wystarczy w hipnotycznym transie odgrzewać kotlety z przeszłości i bełkotać bezmyślnie o tym, co było. Za nałogową iteracją przeszłości zawsze czai się paraliżujący lęk – lęk  przed sobą, przed tym, kim mógłbym się stać, gdybym na przykład nie pił. „Nie nasza ciemność najbardziej nas przeraża, lecz nasze światło”…

Nałóg to abdykacja z siebie – zrzekamy się odpowiedzialności za wybranie tej wersji siebie, która jest bardziej światła, bardziej kochająca, bardziej połączona z Duchem, bardziej świadoma swojej mocy.

 

Nałogowe postępowanie odzwierciedla i wzmacnia nałogowy język, wszystkie sformułowania typu: muszę, nie/powinienem, nie/trzeba, nie/należy itp. Za każdym razem, gdy mówisz komuś: muszę, prowadzisz ze sobą cichy, dewastujący cię dialog, gdzie przekonujesz siebie, że nie masz wyboru (wszak: musisz), że jesteś bezsilny (bo przecież: musisz), że nie jesteś odpowiedzialny za sytuację i ktoś inny decyduje za ciebie (bo do diabła: musisz), że nie jesteś wolny (jakże możesz być, skoro: musisz!).

Jak wybrnąć z tej lingwistycznej matni? Świadomość jest antidotum na wszystkie bolączki. Można temu zaradzić, zwracając uwagę na owe: muszę, trzeba, należy, powinienem, które pojawiają się w twoim języku i wtedy świadomie wybrać inną wersję: chcę, podejmuję decyzję, by to zrobić, wybieram… Takie sformułowanie przywraca ci moc, podpisujesz się pod swoim wyborem, nie jesteś już kukiełką wykonującą polecenia nieznanych sił, lecz świadomym swych poczynań i swej mocy sprawczej człowiekiem. Przy okazji może się okazać, że wcale nie chcesz robić tego czegoś i w rezultacie: nie zrobisz.

 

Słowo kryzys pochodzi ze starogreckiego κρίσις „krisis” i oznacza wybór, decydowanie pod presją i wynikające z dokonanego wyboru działanie. Nałóg zaś mówi nam, że wyboru nie ma. W świecie nałogowców kryzys spełnia bardzo ważne zadanie – w sposób palący, bezkompromisowy i czasami ostateczny przypomina o fundamencie człowieczeństwa, o możliwości wyboru. Gdy już go dokonamy, nasza świadomość się poszerza.

 

Ekspansja świadomości i renesans Słowian

Uczestniczymy i jesteśmy świadkami zmiany paradygmatu, przechodzimy ze świata materii do świata energii, ze świata nieskończonego braku do świata nieskończonej obfitości. Wiąże się to bezpośrednio i wynika z poszerzania naszej świadomości, z porzucaniem ograniczających przekonań. A poszerzająca się świadomość ma to do siebie, że zawsze obejmuje tych, z którymi się w wyniku jej poszerzania utożsamiamy: ja, rodzina, plemię, naród, ponadnarodowa grupa etniczna (np. Słowianie) ludzkość, Ziemia, kosmos. Zawsze będziemy otaczać ich taką samą troską i miłością jak samego siebie. Ta ekspansja świadomości jest naturalnym ewolucyjnym procesem i można obserwować jej przejawy w odradzaniu się tradycji słowiańskich, celtyckich i innych. Tak rozumiany, renesans Słowian jest wskaźnikiem dokonującej się społecznej metamorfozy.

 

Nie wiem, czego się obecnie uczy w szkołach na temat naszych początków, etnosu. Za PRL-u dowiedziałem się, że Polska zaczynała się od Mieszka. Przedtem byli jacyś bliżej nieokreśleni Słowianie, plemiona pogańskie, przy czym słowo: „pogańskie” miało konotacje pejoratywne – nic, czym można by się szczycić. Tam: świetność Rzymu, Grecji, Egiptu – świątyń i zabytków w bród, tu: prymitywne plemiona, chroniczny deficyt starożytności i pogan smród.

 

Jaki zestaw przekonań nosi w sobie ktoś, kto bezrefleksyjnie zaakceptuje podobną „naukową” narrację? Można sobie wyobrazić następujący – mniej lub bardziej uświadomiony – dialog wewnętrzny: Skoro moi przodkowie byli prymitywni, to może i ja taki jestem? Skoro oni byli – wstyd powiedzieć – poganami, to może lepiej się nimi nie chwalić? Skoro inni mają starożytność, a ja nie, to może jestem gorszy, opóźniony w rozwoju? Taki toczący się w głowie monolog potrafi być bardzo skuteczny i pełnić funkcję czegoś w rodzaju elektrycznego pastucha dla bydła. Ponadto brak więzi z przodkami – czy chcemy, czy nie – rzutuje na jakość więzi z naszymi dziećmi, z przyszłymi pokoleniami.

 

Prawda zaś jest taka, że jesteśmy piękną, wielką, starożytną kulturą istniejącą przynajmniej od dziesięciu tysięcy lat. Współczesne odkrycia genetyki są jednoznaczne i wystarczająco konkretne dla miłośników twardych dowodów naukowych. Historia jest pisana (lub wymazywana) przez zwycięzców. Komuś po drodze zależało, byśmy zapomnieli o naszych korzeniach. Z prostych przyczyn: człowiek bez wiedzy na temat swoich korzeni jest podatnym materiałem do manipulacji, do sterowania.

 

Z ostatnich odkryć nauki  wynika, że fundamentem, na którym opiera się nasz świat, jest więź. W tych czasach ewolucyjnego przyspieszenia więź – ze sobą, z innymi, ze światem – zaczyna nabierać pierwszoplanowego znaczenia. Człowiek staje się coraz bardziej świadomy tego, iż jego największą potrzebą jest potrzeba autentycznej więzi. Myślę, że wszyscy mamy spontaniczne poczucie więzi wynikające z faktu, że jesteśmy Polakami. Jednakże instytucja państwa jest konstruktem umownym; granice Polski czy innych państw niejednokrotnie się zmieniały na przestrzeni dziejów, włączając czy wyłączając całe grupy ludzkie. Istnieje bardziej fundamentalny poziom więzi wynikający z naszego wspólnego DNA – z tego, że jesteśmy Słowianami. Obecny renesans Słowiańszczyzny nie jest więc jakąś powierzchowną modą, jak to niektórzy by chcieli. Wielu odczuwa potrzebę odbudowania więzi z przodkami i tym samym – zakotwiczenia poczucia swojej tożsamości na głębszym poziomie. A biorąc pod uwagę fakt, że DNA jest interfejsem między światem Ducha i materii, więź tę można traktować, jako więź duchową.

Ekstrapolując, myślę, że zasadne jest przypuszczenie, że nadejdzie dzień, kiedy to – otwierając się na naszą prawdziwą naturę [2] – będziemy w stanie jeszcze bardziej pogłębić nasze poczucie więzi, raz jeszcze poszerzyć świadomość i utożsamić się ze wszystkimi ludźmi na Ziemi. I doświadczymy siebie już nie jako: ja, lecz jako: my, jako ludzkość – liście jednego drzewa.

 

Wolna Energia

Energia elektryczna jest wszechobecna w nieograniczonych ilościach i może zasilać maszynerię świata bez potrzeby węgla, gazu czy innych paliw”.

Nikola Tesla

 

Pojęcie Wolnej Energii jest znane fizykom jako ZPE (Zero Point Energy) – Energia Punktu Zerowego. Obecnie wiadomo, że energia w przestrzeni jest praktycznie nieskończona. Jest to energia czysta, zdecentralizowana i darmowa (poza podejrzewam niewielką jednorazową inwestycją zakupu aparatu czy odbiornika do jej pozyskiwania). Wdrożenie ZPE w skali planety stałoby się kolosalnym przełomem, cywilizacyjnym skokiem kwantowym, siedmiomilowym krokiem w metahistorię, krokiem, który nie ma swojego precedensu. Żeby to się stało, jak największa ilość ludzi musi sobie uświadomić istnienie tej technologii i energicznie domagać się jej ujawnienia i wdrożenia. Dlatego trzeba o niej mówić, pisać, nagłaśniać, informować wszelkimi możliwymi kanałami. Od tego zależy przetrwanie naszego gatunku.

 

Obecne sposoby pozyskiwania energii z jednej strony zanieczyszczają i rujnują środowisko, z drugiej – ropa wyczerpuje się; szacuje się, że jej ostateczne wyeksploatowanie nastąpi za około pięćdziesiąt lat. I nawet jeśli by podwoić tę liczbę, niczego to nie zmienia – mamy krótkoterminową perspektywę dotarcia do muru. Proponowane alternatywy – energia nuklearna, słoneczna czy wiatrowa – przypominają sposoby leczenia bólu jeszcze większym bólem. Energia nuklearna stała się niezwykle kosztowna (przeciętnie budowa reaktora wymaga inwestycji rzędu trzech miliardów dolarów) i jest źródłem nieprawdopodobnego skażenia środowiska. Nie wiemy dzisiaj, jak sobie poradzić z produktami rozpadu, które mają czas życia rzędu dziesiątek tysięcy lat. Jest też skrajnie niebezpieczna: przykładem nie tak dawne katastrofy w Czernobylu i Fukushimie. Energia słoneczna i wiatrowa wiąże się też z eksploatacją surowców, terenu i jest zbyt kapitałochłonna, by można o niej było myśleć jako sensownej alternatywnie. Nadto – nie jest to wcale, ale to wcale energia czysta.

 

Biorąc pod uwagę fakt, że zasoby kopalne są na ukończeniu, można by się spodziewać, że trwają intensywne, zlecane przez rządy prace nad nowymi technologiami. Otóż nie – sumy przeznaczane na ich rozwój są śmieszne albo żadne. Nie dość tego, że nie rozwija się nowych technologii, to stojący w cieniu gracze stopują je za pomocą lobbingu, nacisków, zastraszania, perfidnej polityki patentowej i nieprawdopodobnych środków finansowych. Steven Greer, który zetknął się ludźmi kontrolującymi dostęp do nowych technologii, podaje, że sumy przeznaczane na ich tłumienie opiewają na kwoty rzędu 100 miliardów dolarów. Możecie sobie wyobrazić, ile projektów, mając do dyspozycji takie fundusze, ugrzęzło i znikło z powierzchni Ziemi.

 

Na ten ponury krajobraz nakładają się zastępy prawomyślnych naukowców, którzy nie dopuszczają możliwości istnienia rewolucyjnych rozwiązań. W 1903 bracia Wright wykonywali swój pierwszy przelot trwający mniej niż minutę samolotem wyprodukowanym w domowych warunkach. W rok po ich pierwszym locie Scientific American napisał zjadliwy artykuł redakcyjny przeczący możliwości istnienia lotnictwa. Kilkadziesiąt lat później znaleźli się niedouczeni uczeni, którzy wyśmiewali współbraci mówiących o możliwości zbudowania komputera. Nie tak dawno temu koncepcja neuroplastyczności mózgu również była uważana za absurd. Dzisiaj zastygli w mechanistycznym szczękościsku mędrkowie również zaprzeczają możliwości istnienia technologii ZPE. Wydaje się, że od czasów Galileusza niewiele się na naukowym podwórku zmieniło, zawsze można liczyć na zakochane w status quo jednostki, które ochoczo taranują pionierskie poczynania.

 

Technologia Wolnej Energii to historia uciszania, zastraszania, zabójstw, niszczenia karier życiowych jej propagatorów i wynalazców. Dla chcących zgłębić temat wymieniam kilka nazwisk: John Ernst Worrell Keely, Walter Russell, T. Henry Moray, Lester Hendershot, Viktor Schauberger, Wilhelm Reich, Nikola Tesla. Bliżej naszych czasów Thomas Bearden, John Hutchinson, Floyd Sweet, Bruce de Palma, John Bedini, Paramahamsa Tewari, Shiuji Inomata, Ralph Ring, Otis Carr, Thomas Valone, Henry Puharich, Brian O’Leary, Gene Mallove, Stefan Marinov.

 

Nawiasem mówiąc, ZPE nie jest jedyną nową opcją energetyczną, jaką dysponujemy. Istnieje technologia zimnej fuzji, czyli reakcji jądrowej, którą można by przeprowadzać na przykład w domu. Maszyna zajmowałaby nie więcej miejsca niż patera z owocami. Istnieje też technologia pozyskiwana energii  z wodoru.

 

Technologia ZPE umożliwiłaby oczyszczenie naszego środowiska i zlikwidowała poczucie bezsilności. Ludzie odzyskaliby władzę na poziomie indywidualnym i lokalnym. ZPE to także energia całkowicie zdecentralizowana, a to znaczy, że kontrola i manipulacja ludźmi stałyby się prawie niemożliwe (co jest na antypodach tego, do czego zmierzają obecne totalitarne rządy). Tak długo, jak długo by istniało dostępne źródło energii, każde miejsce nadawałoby się do życia, można by mieszkać niemal wszędzie.

Wolna Energia oznacza dla człowieka coś, czego być może nigdy w pełni nie doświadczył: obfitość i wolność.

 

Od informacji do transformacji

Radykalna wewnętrzna transformacja i dostęp do nowego poziomu świadomości jest być może jedyną prawdziwą nadzieją, jaką mamy w obecnym globalnym kryzysie spowodowanym dominacją zachodniego mechanistycznego paradygmatu”.

Stanislav Grof

 

Pozostaje pytanie praktyczne: co można robić, by przybliżyć się do Oświecenia i związanej z nim świadomości obfitości? Ścieżek oczywiście jest wiele, poniżej zamieszczam kilka sugestii, które ująłem w dziewięciu punktach.

 

  1. Integracja strachu. Na początku krok, o którym pisałem szerzej w jednym z poprzednich felietonów: spotkanie ze strachem. W sumie życie można postrzegać, jako proces nieustającej inicjacji prowadzącej nas od strachu do miłości. Rzecz polega więc na tym, by uczynić ten proces świadomym i postawiać sobie pytanie: czego się boję? Gdzie czuję się obecnie bezsilny, zagrożony? Jaka sytuacja nieustannie powraca i uprzykrza mi życie jak drzazga pod skórą?

Gdy już dojrzymy „potwora” w całej swej okazałości, staniemy przed wyborem stawienia mu czoła.

 

  1. Posiadanie szlachetnego celu, misji [3] i pielęgnowanie wzniosłych wartości. Ważne jest mieć jasny, szlachetny cel, do którego się zmierza i być świadomym wartości, które chcemy wcielić w życie, realizując nasz cel. Już samo powtarzanie danej wartości wpływa korzystnie na naszą biologię. Badania z Uniwersytetu Harvarda wykazały, że powtarzanie jednego słowa określającego wartość przez dwadzieścia minut wpływa na funkcjonowanie tysiąca dwustu redukujących stres genów [4].

 

  1. Pielęgnowanie wzniosłych uczuć. Można świadomie przywoływać i rozwijać uczucia wysokowibracyjne, takie jak: radość, wdzięczność, cześć, entuzjazm, ekstaza, pokój, uniesienie, szlachetność, szczęście, wielkoduszność, solenna żarliwość, ogień wewnętrzny, zachwyt, poczucie świętości istnienia, współczucie, błogość, dobrostan itp. Uczucia wdzięczności i uznania otwierają serce i zwiększają energię życiową w ciele, przenosząc nas w dziewicze miejsce kreacji Nowego Świata – poza wewnętrznym dialogiem, jego negatywnym trajkotaniem, poza oceniającym wszystko umysłem. Wzniosłe uczucia z czasem przyciągają odzwierciedlające je okoliczności życiowe.

 

  1. Niekrytykowanie. Słowa przypominają szczyt góry lodowej – pod powierzchnią wody ukryta jest potężna część przekonań i założeń, z których biorą one swoje źródło. Krytykując kogoś, prowadzimy cichy dialog ze sobą, w którym afirmujemy, że otwartość, szczerość, wyrażanie swoich uczuć i potrzeb nie jest bezpieczne. Przekonujemy w nim siebie, że nie możemy być w pełni sobą, że musimy grać, udawać, spełniać pewne wyimaginowane kryteria, by być kochanym i akceptowanym; mówimy sobie i innym, że miłość jest warunkowa.

 

  1. Niezłomna wiara. Wiara jest cementem, który łączy światłą wizję z jej urzeczywistnieniem, niewidzialne z widzialnym. Zwróćcie uwagę na słowo: niezłomna. Nie sposób bowiem trochę wierzyć. Wiara wymaga monolitycznego zaangażowania. Zakłada utrzymywanie wyższej wizji bez względu na to, co mówią zmysły i co się wokół dzieje.

 

  1. Rozwijanie i pogłębianie wiedzy. Im masz obszerniejszą wiedzę o Oświeceniu czy o tym, co pragniesz stworzyć, tym lepszy tego model możesz wykreować w twojej wyobraźni i z tym większym impetem będziesz dążył do jego realizacji.

 

  1. Wzmacnianie żeńskiej siły życiowej. Można tu wymienić obcowanie ze sztuką, podróże w miejsca mocy, praktyki szamańskie takie jak Ayahuaska, Amanita Muscaria, Ibogaina; uczestnictwo w świętych ceremoniach, pracę z oddechem, taniec itd.

 

  1. Detoksykacja i Post. O metodach detoksykacji jest obecnie mnóstwo publikacji. Wiele też jest książek opisujących uzdrawiające działanie postu i metody jego przeprowadzania.

 

  1. 9. Medytacja. Celem medytacji jest dostrojenie odbiornika naszego ciała do wyższych częstotliwości, przeniesienie naszej świadomości na głębszy poziom. Podczas medytacji przechodzimy od stanu miłości warunkowej do miłości bezwarunkowej, od samolubności do bezinteresowności, od egoizmu do altruizmu, od separacji do połączenia, od świadomości braku do świadomości obfitości. Gdy stany te stają się ustabilizowane w naszej psyche, mówimy wówczas o Oświeceniu. Czym Wolna Energia jest w świecie zewnętrznym, tym Oświecenie jest w świecie wewnętrznym.

 

Oświecenie

W stanach mistycznych zlewamy się w jedno z Absolutem i jesteśmy świadkami tego zjednoczenia się. Na tym polega wiekuista i tryumfująca tradycja mistyczna, niemal niezależna od klimatu i wierzenia. Ten sam powtarzający się ton znajdujemy w hinduizmie, w neoplatonizmie, w sufizmie, w mistycyzmie chrześcijańskim i w whitmanizmie; widzimy więc odwieczną jednomyślność wyrażeń mistycznych”.

William James, Doświadczenia religijne

 

Rekapitulując, wykładnią dziejącej się zmiany paradygmatu i przechodzenia na poziom pierwszy jest z jednej strony transformacja społeczeństwa, całej jego gospodarki, wszystkich jego struktur z funkcjonowania opartego o świadomość braku i paliwa kopalne, do egzystencji opartej o świadomość obfitości i Wolną Energię; z drugiej strony, na poziomie indywidualnym – zwrot ku wnętrzu, ku praktykom medytacyjnym – przebudzeniu energii Kundalini oraz poszukiwaniu i osiągnięciu Oświecenia. Poniżej kilka skorelowanych z zagadnieniem dodatkowych informacji i spostrzeżeń przeplatanych opisami doświadczeń iluminacji; zamieszczam też fragment mojego misterium: „Hieros Gamos, czyli Święte Gody” odnoszący się do podejmowanej tematyki.

 

„Naraz znalazłem się w ognistym obłoku. Przez moment sądziłem, że to płomienie, że gdzieś w pobliżu wybuchł potężny pożar. Po chwili wiedziałem jednak, że ogień płonie we mnie. Natychmiast ogarnęło mnie uniesienie, poczucie ogromnej radości, któremu towarzyszyła niedająca się opisać intelektualna iluminacja. Przede wszystkim nie tylko uwierzyłem, ale bezpośrednio ujrzałem, że wszechświat nie składa się z martwej materii, lecz na odwrót, jest żywą Obecnością; zyskałem w sobie świadomość życia wiecznego. Nie było to przekonanie, że czeka mnie życie wieczne, lecz świadomość, że już je posiadłem. Ujrzałem, że wszyscy ludzie są nieśmiertelni; że kosmiczny porządek jest taki, iż bez żadnego porozumienia wszystko działa dla dobra wszystkich; że zasadą, na której opiera się świat, wszystkie światy, jest to, co nazywamy miłością, oraz że powszechna szczęśliwość jest na dłuższą metę absolutnie pewna.

[…] Teraz przyszła chwila zachwytu tak przejmującego, że wszechświat znieruchomiał, jakby zdumiony niewypowiedzianym majestatem obrazu. Tylko Jedno w całym nieskończonym wszechświecie! Wszechmiłujące doskonałe Jedno… Równocześnie z tą, można rzec, nadprzyrodzoną rozkoszą przyszła iluminacja. Jakimś przemożnym wewnętrznym zmysłem ujrzałem, jak atomy lub cząsteczki, z których składa się wszechświat – nie wiem, czy materialne, czy duchowe – zmieniają układ, jak kosmos (w swym ciągłym, wiecznym życiu) przechodzi od jednego porządku do drugiego. Jakaż ogarnęła mnie radość, gdy ujrzałem, że łańcuch nie jest przerwany, że nie brakuje żadnego ogniwa, że wszystko ma swoje miejsce i czas”. – Richard Maurice Bucke

Zdaniem Kena Wilbera, wybitnego badacza świadomości, doświadczenie utożsamienia się ze wszechświatem, jednoczenia z Bogiem, które zyskało sobie miano filozofii wieczystej (philosophiae perennis), stanowi naszą prawdziwą naturę, stan możliwy do osiągnięcia przez wszystkich. Nie inaczej twierdzi badacz pracy mózgu dr Andrew Newberg, który w swojej książce: „Jak oświecenie zmienia twój mózg” przytacza wyniki badań wykazujących, że doświadczenia oświecenia odnoszą się do konkretnych neurologicznych wydarzeń w mózgu: „Badania skanów mózgu pokazują, że podczas nagłych wglądów następuje nagła zmiana aktywności neuronalnej w kilku obszarach mózgu”. Naukowiec uważa, że oświecenie jest nie tylko możliwością, lecz biologiczną koniecznością naszej epoki, celem milionów osób zaangażowanych w duchowe dyscypliny na całym świecie. Autor podaje informację, iż obecnie ponad 500 milionów ludzi – jedna czwarta chrześcijan na całym świecie – świadomie oddaje się praktykom prowadzącym do zjednoczenia z Duchem Świętym.

[…]

„MĘCZYSŁAW MIĘSODUCH

Aquarius Heliopolis, mój przyjaciel i mentor, rozmawiając ze mną, kładł nacisk na fundamentalne znaczenie wewnętrznego doświadczenia boskości, doświadczenia mistycznego. Mówił, że jeśli Ziemia ma przetrwać i nowe społeczeństwo się pojawić to ludzkość musi się skierować w kierunku poszukiwania Oświecenia. Jedynie doświadczenie Iluminacji gwarantuje takie przestrojenie naszej biologii i naszego systemu wartości, że człowiek zaczyna w sposób naturalny żyć w harmonii ze sobą, innymi, Duchem, przyrodą, kosmosem.

PRIMUM NON NOCERE

I tu stajemy oko w oko z – tak drogą Hipokratesowi – przyczyną przyczyn. To właśnie życie w stanie nieoświeconym jest źródłem wszystkich ludzkich problemów.

OGNISTY PTAK

Wraz z Oświeceniem pojawia się otwartość serca, współczucie i chęć służenia; osoba oświecona zaczyna doświadczać miłości wszechogarniającej, bezwarunkowej, o wiele głębszej, niż ta, do której przywykliśmy.

KRAK A TAU

Nietzche, Heraklit i inni mówili przecież o tym samym: o rozbłysku Płomienia Wieczności, o Ogniu wewnętrznym, o tym, że Budda, Jezus, Zaratustra i inni Mistrzowie żyją w każdym z nas.

PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ

Fajnie brzmi o tym Płomieniu i Mistrzach, ale obserwując dotychczasową historię – za wielu ich nie było. A jak już byli, to na ogół marnie kończyli. I dwunogi drapieżca stoi dokładnie tam, gdzie stał przed wiekami. Zamiast maczugi ma teraz bomby, lasery i inne bajery i każdego roku morduje i skazuje na głodową śmierć miliony swoich współbraci! W 2012 roku sto dwanaście państw torturowało swoich obywateli i obywatelki! Sto dwanaście!! A przecież nie żyjemy w średniowieczu, to się dzieje dzisiaj! W kwietniu 2013 roku w czasie zgromadzenia ogólnego ONZ sto pięćdziesiąt pięć państw zagłosowało za przyjęciem traktatu o handlu bronią!!! Tylko trzy zagłosowały przeciwko traktatowi. Cywilizacja! O czym w ogóle mówimy!!!

NIP PESELKOPF

Człowiek to unikatowy przykład największego kosmicznego paradoksu: żywej skamieliny.

OGNISTY PTAK

Gdy nadchodzi po temu czas, z poczwarki powstaje motyl. I ludzka skamielina także w końcu drgnie.

MĘCZYSŁAW MIĘSODUCH

Ten stan świadomości kosmicznej, stan miłosnego zjednoczenia ze wszechświatem jest – jak zapewniają ci, co go zrealizowali – naszą prawdziwą naturą i czymś możliwym do osiągnięcia przez każdego. „Świat jest moim ciałem”, a doświadczenie go w ten sposób jest ekstazą – mówi, a właściwie śpiewa mistyk.

OGNISTY PTAK

Deszcz nie pada już na ciebie, lecz w tobie, oceany i rwące rzeki, są krwią pulsująca w rytm twojej Duszy zaś słońce świeci wprost z twego serca, pieszcząc swymi promieniami świat…

MĘCZYSŁAW MIĘSODUCH

To powrót do domu.

PRIMUM NON NOCERE
Świat jest moim ciałem. Nie – ja w świecie, ale – świat we mnie. Oto definitywny kres mechanizmu projekcji.

MĘCZYSŁAW MIĘSODUCH

Nie: ja w świecie, ale: świat we mnie – oto cała percepcyjna przepaść dzieląca człowieka usidlonego od człowieka wolnego.

PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ wzdycha, ważąc słowa

Przepaść, którą, aby przesadzić, ludzkość dotąd nie znalazła sposobu”.

…………………………………………..

 

Przeszkodą na drodze do Oświecenia są nasze ograniczające przekonania, na przykład przeświadczenie o braku: miłości, surowców, pieniędzy… Dlatego tak istotna jest praca nad nimi, pisałem o tym w felietonie: „Człowieku, gdybyś ty wiedział”. Jedną z metod transformacji tych myśli jest praktyka wybaczania. Jak twierdzi dr Newberg: „Wybaczenie niesie za sobą również wiele fizycznych i psychologicznych korzyści. Zmniejsza się zmęczenie, poprawia się jakość snu, poprawia się nastrój itd. W zasadzie metaanalityczny przegląd 175 badań obejmujący 26000 badanych wykazał, że wybaczenie było jednym z najpotężniejszych narzędzi przywracania psychologicznej równowagi, hartu ducha i spokoju” [4]. Świadomy akt wybaczenia ma głęboko pozytywny wpływ na całe życie człowieka. Jesteśmy bytem holograficznym, więc wybaczenie komuś, kto nas obraził, powoduje odblokowanie naszej energii i rzutuje na całokształt naszej egzystencji, na naszą biologię, na efektywność pracy naszego mózgu, na nasze zdrowie. Z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Kansas wynika, że dzięki praktyce wybaczania ludzie stają się bardziej altruistyczni, częściej używają słów „my” i „nas”, chętniej poświęcają swój czas innym – a są to elementy poczucia jedności, które można znaleźć w duchowym oświeceniu.

„Pył i bruk ulicy były równie drogocenne, jak złoto, bramy zaś z początku zdawały się krańcem świata. Zielone drzewa, które ujrzałem przez jedną z bram, wprawiły mnie w uniesienie i zachwyt. […] Swawolące na ulicy dzieci były jak żywe srebro. Nic mi nie było wiadomo, by się kiedyś urodziły lub miały kiedyś umrzeć. Wszystko miało swoje miejsce i trwało wiecznie. Nawet światło dzienne przesycone było wiecznością.

[…] Ulice były moje, świątynia była moja, ludzie byli moi. Niebo było moje, podobnie jak słońce, księżyc i gwiazdy, ja jeden na to patrzyłem i rozkoszowałem się tym. Nie dotyczyły mnie żadne zasady, podziały i granice, jednakże wszystkie zasady i granice były moje, moje były wszystkie skarby i ich właściciele. Zrozumiałem, że zostałem zdemoralizowany i nauczyłem się wszystkich podłych sztuczek tego świata, lecz teraz ich się oduczam i staje się, by tak rzec, małym dzieckiem, abym dostąpił królestwa Bożego”. – Thomas Traherne

 

Oświecenie może mieć również aspekt społeczny. Naukowcy z Medycznego Centrum Uniwersyteckiego Groningen w Holandii odkryli, że wspólny taniec, nucenie i bębnienie sprawiają, że cała grupa czuje się zjednoczona. A jest to forma grupowego oświecenia. Ważną rolę odgrywają tutaj czynności rytualne. Według Harveya Whitehouse’a antropologa z Oxfordu, rytuały są „klejem, który scala grupy społeczne”.

„Nawet mikroorganizmy zdają się wykazywać zachowania rytualne, jako sposób przekazywania informacji i wiedzy. Prawie wszystkie zwierzęta wykorzystują złożone ruchy, dźwięki i inne rytualne zachowania, by rozpoznawać innych i by łączyć się w pary. Rytuały tworzą również prymitywną formę świadomości jedności, gdzie wszystkie mózgi w grupie zaczynają się uruchamiać w podobny sposób. Pozwalają się nam pozbyć rozróżnienia miedzy ja, a innymi i odczuwać intensywną jedność lub połączenie ze wszystkim, co jest. To nie przypadek, że ludzkie rytuały ceremonialne – szczególnie te związane z narodzinami, ślubami, pogrzebami oraz rytuały wchodzenia w dorosłość – obejmują elementy rytmu, powtarzalności i oznaczonych działań. Moim zdaniem odzwierciedla to biologiczne pragnienie stworzenia zjednoczonej społeczności, gdzie mentalność ty kontra ja niknie w jedności, akceptacji i współpracy. Zasadniczo rytuał pomaga nam przechodzić pomiędzy różnymi poziomami świadomości, aby zjednoczyć  się z naszymi najwyższymi duchowymi i społecznymi zasadami” [4].

Poprzez rytuały możemy tkać głębokie więzi z ludźmi, poczuć świętość wszelkiego Istnienia – Obecność. Wykonywane wspólnie jednoczą społeczność, tworzą podwyższoną częstotliwość, która pozwala nam się łączyć, wejść w rezonans z wibracją, którą pozostawili dla nas przodkowie; łączą nas z wszystkimi, którzy byli przed nami, z naszą duchową tożsamością, przypominają o tym, kim jesteśmy.

 

Zauważcie, jak skwapliwie wszelkie okupacyjne rządy likwidują czy też wchłaniają święta i ceremonie podbitych ludów. Przyczyna takich działań jest prosta – powoduje to dezintegrację kultury, utratę więzi z wartościami przeszłości, duchowe wykorzenienie. Zauważcie też, jak współczesne społeczeństwo poprzez światową machinę mediów NWO i ich kult miernoty dezintegruje tkankę świętości życia. Wszystko staje się ujednolicone, homogenizowane, banalne, trywialne, miałkie i byle jakie.

 

Kiedyś czytałem, nie pomnę już dokładnie gdzie, że słowo kultura bierze swoje źródło w: cult ur, co można przetłumaczyć jako: kult światła. Nieskazitelna, żarliwa pamięć o świetle jest szczególnie potrzebna w tych ciemnych czasach, stanowi opokę naszej suwerenności.

.

Wiktor Gołuszko

.

O autorze:

IMG_20170804_145259

Wiktor Gołuszko jest poetą, pisarzem, kompozytorem, prelegentem, doradcą ds. rozwoju potencjału twórczego. Wydał tomik prozy: “Ulisses”, publikował w pismach literackich i społeczno-kulturalnych, takich jak ZESZYTY LITERACKIE, Nieregularne Pismo Kulturalne KWARTALNIK, NEUROKULTURA – medium zaangażowane, Magazyn Literacki MINOTAURYDA, Portal Społeczno-Artystyczny EPRAWDA, Pismo Społeczno-Literackie WAKAT, e-Dwutygodnik Literacko-Artystyczny PISARZE.PL, Magazyn Literacko-Artystyczny HELIKOPTER, kwartalnik KRYTYKA LITERACKA, kwartalnik literacko-artystyczny AFRONT, MEDIUM PUBLICZNE i inne. Jego wiersz: “Ostatnia Wieczerza” wszedł w skład antologii poezji polskiej poświęconej Beethovenowi, która znalazła się w biografii kompozytora zatytułowanej: “Beethoven – Próba Portretu Duchowego” autorstwa Adama Czartkowskiego. Obecnie artysta ukończył pracę nad misterium: “Hieros Gamos czyli Święte Gody” – sztuką z pogranicza poezji i teatru, do której skomponował również muzykę. Blog autora:

Blog Wiktora Go

……………………………………………..

[1] WIDEO: Kryzys cywilizacji i drogi wyjścia

[2] „Wszystkie rzeczy, które ja czyniłem i wy czynić będziecie i większe”. – J 14, 12

„Czyż nie napisano w waszym prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście?” – J 10, 34-35

[3] Bullshit jobs, misja i Pole

[4] dr Andrew Newberg, Mark Robert Waldman, Jak oświecenie zmienia twój mózg

 

Kilka lektur powiązanych z poruszanymi tematami:

  • David R. Hawkins, Doświadczanie rzeczywistości. Na drodze do oświecenia
  • Wideo: David R. Hawkins o swoim oświeceniu
  • Aldous Huxley, Filozofia wieczysta
  • Ken Wilber, Niepodzielone
  • William James, Doświadczenia religijne
  • Richard Maurice Bucke, Cosmic Consciousness: A Study in the Evolution of the Human Mind
  • Peter Russel, Jak odpuszczać i być wolnym
  • Jeane Manning, Nowa Energia. Czas Przełomu
  • Nick Cook, The Hunt for Zero Point
  • Wiktor Gołuszko, Klucze Suwerenności (książka do nabycia w: pl, gdzie ukaże się z początkiem listopada 2021)

 

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments