Michał Kaczmarek – Świat który skłamał że istnieje

24.02.2022

do naszych skrzynek
przychodzą e-maile z ofertą na pożyczki
korzystne oprocentowanie

na portalach społecznościowych
przyjaciele z obcych krajów
umieszczają relacje z koncertów
wycieczek w góry

świat który skłamał że istnieje
nie daje za wygraną
pęknięta butelka
z której karmiliśmy martwe już dziecko
wzmacnia przyjacielski wzór niedźwiadka

w prowizorycznych schronach
dzwonimy do bliskich
telefony jak myśleliśmy
nie pozwolą by się stało

nowoczesne kształty
dyskretne obudowy
mówiły nie wydarzy się
nie teraz
kiedy ci którzy sprzedają abonament
na premiery filmowe i zagraniczne produkcje
pilnują porządku

tak to niemożliwe
rozmawialiśmy w ostatni wieczór
zapisując się do dentysty
na laserowe usuwanie kamienia

 

Śledząc doniesienia

podmiot liryczny w tym wierszu
zastanawia się nad złem
które jako masa
zajmuje wsie miasta kraje

uśredniona w formie
niekiedy bardziej miękka lub twarda
nie daje się objąć w ramy
nadać imienia
numeru buta

dopiero kiedy przywódca odsłania twarz
mycie naczyń o stałych godzinach
chodzenie z psem tą samą ścieżką
twardnieją rysy
ujawniają się blizny

kruche zdanie
ja właściwie nie chciałem
rodzi litość
która dotyczy człowieka
poddawanego osądom
jak owad schwytany w szczypce

podmiot liryczny odkrywa
będąc zaprzeczeniem jednostki
masa jej nie dostrzega
patrzy na świat oczami
wypełniającymi swą własna naturę

ja właściwie nie chciałem

bezkształtne cele zagłady
przygniata ślepy ciężar
dążenie do objęcia niczego

 

Drzwi wejściowe

dziewczynka która przyszła na świat
obok lekarzy opowiadających kawały
doznaje chłodu sali
wagi na której leży
narzędzi którymi ją badają
braku uczuć ze strony dłoni
wyuczonych w rutynie

piętnaście minut w rękach matki
piętnaście minut w rękach ojca

boi się
chciałby ją oddać
Ojcze nasz
Zdrowaś Maryjo
Wieczny odpoczynek
bez znaczenia
byle pielęgniarki widziały
że porusza ustami

matka patrzy z łóżka
na drgające wargi
ślina w kącikach
jak w czasie niepokoju

wycinek nie bierze pod uwagę
przed ani po
nawet teraz nie w pełni opisane
ale sekunda jest prawdziwa
suchy wianek
zawieszony na drzwiach wejściowych

 

Spostrzeżenia chwilę po

czas był łaskawy
pojawiliśmy się na miejscu
kilkanaście minut po zdarzeniu

przypadek nie chciał angażować w sytuację
nikogo więcej niż tego wymaga
tabliczka mnożenia do dwudziestu włącznie
z odległości kilkunastu metrów
strażacy wyglądali niewyraźnie

bezkrwawy i śmieszny władca
zarządca drogi
udzielił pouczenia
bez możliwości by zmusić nas do zmiany planów
co do udowodniliśmy omijając zablokowany przejazd

arytmetyka nie mogła nic wskórać
nie poczuliśmy się winni
odpowiedzialni za nadmiar korzystnych okoliczności

uszliśmy z życiem
jak ślepe zwierzęta
dotknięci przez rzeczownik
ale rzeczownik abstrakcyjny

 

Głogowskie dorastanie

rozległe parki nie są takie same jak kiedyś
pod ławkami leżą opalone lufki

cały zgiełk rozbija się o kilka ulic i nędzne bary
jedynie ruiny mają coś więcej do powiedzenia
podobnie strumyk Sępolno gdzie wyścigi patyków
dorównywały olimpijskim zawodom
by zaraz potem sześć kontynentów
zmieściło się na drewnianym kołku

a wszystko bez świadomości że za kilka lat
tylko prostytutki będą przykuwały uwagę
chowając sumienie przed światłem latarni

i jeśli nadarzy się dla mnie okazja
by coś powiedzieć
słowa nie będą mogły się przecisnąć
przez zbyt lekko rozchylone usta

 

Zakres styczności

najwyższą formą zgorzknienia
brak reakcji na przejawy dobra
przy jednoczesnym żalu
z powodu braku dobra

dotyka kobiet oraz mężczyzn
najczęściej w podeszłym wieku
gdy z rachunku prawdopodobieństwa
spotyka ofiarę śmierć
męża który nadużywa alkoholu
żony która przyjmuje duże ilości leków
zawistne bratowe czyhają na spadek
niewdzięczne dzieci odmawiają opieki

przejawami dobra drobne gesty
zaproszenie na święta
telefon z pytaniem co słychać
szczerość nieudowodniona
co powoduje nieskuteczność
a nawet pogłębienie goryczy
przynosi ulgę machanie ręką unoszenie brwi
zakup psa którego niesprzątnięte odchody
scalają siatkę wzajemnych pretensji
łączą niestyczne dotąd obszary

 

Okno

dla domu w którym się wychowałem
charakterystyczny był wujek
z kuchni na pierwszym piętrze
rzucał mięsne odpadki kotom

koty długo czekały
nawet gdy wychylał się
tylko po to by zapalić

mało interesujące zjawisko
dokarmianie bezpańskich zwierząt
lecz jeśli się zastanowić
nikt w całym bloku
a być może na całym osiedlu
nie robił tego w ten sposób

pięćdziesięcioletni mężczyzna
pali papierosa przez lufkę
pije zimną przesłodzoną herbatę
na kilka może kilkanaście lat
przed śmiercią która dla mnie była pierwszą

 

Michał Kaczmarek

 

O autorze:

Michał Kaczmarek, ur. w 1986 w Głogowie. Z wykształcenia nauczyciel języka angielskiego. Publikował drukiem i w internecie, między innymi: „Pro Libris”, „Protokół Kulturalny”, „Migotania”, „Gazeta Kulturalna”, „Akant”, „Afront”, „Ypsilon”, „Pisarze.pl”, „Helikopter”,  „Tlen Literacki”, „ArtPapier”, „Wytrych”, „Wobec”, „Wydawnictwo J”. Obecny również w radiu: „Poczta Poetycka Polskiego Radia Koszalin”. Przed debiutem książkowym.

.

 

 

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments