Grażyna Banaszkiewicz – Zapiski czasu nazwanego pandemią

***
– A pani znowu w tych stringach
na zimę – sąsiad jubiler z piętra poniżej
śmieje się szczerze swoimi mocno już
bezzębnymi ustami. – Widzę to mimo, że
odwróciłam się do niego plecami, a twarzą
do zainstalowanego w windzie
lustra.
Właściwie teraz to wyraźnie dopiero widzę – w lustrze
odważniej spojrzeć na kogoś,
komu nie chce się nawet urągać.

– Wychodzimy z windy. On, przodem. Ja ? – Na ścianie
pomiędzy dwoma windami, dwie klepsydry sąsiadów odeszłych
od życia w trwanie.

Dzień później ten sam sąsiad wsiada do windy z tym swoim … A
pani znowu !
Ale milknie.
Patrzę w to jego w lustrze uzębienie.
Myślę:
– Złoty czas już minął. Będziesz człowieku teraz
grawerował imienne tabliczki.

.

***
Stara kobieta błąka się w przestrzeni sieciowego sklepu spożywczego. Dotyka chleba, dotyka sałaty, dotyka jajek a – niczego nie wkłada do koszyka.

– Co tak pani macasz to wszystko ? Kupujesz albo nie, czas nam kradniesz ! – Gulgocze niczym rozjuszony indor w wieku mojego syna osiłek.

Stara kobieta obraca się między pólkami jeszcze kilka razy, bierze jajko, zafoliowane cztery kromki chleba, topiony serek.

– Nooo, poszła sobie – oddycha z wyraźną ulgą rosły mięśniami młodzian, sięgając po kolejne wysokoprocentowe butelki. – Czas nam tu kradnie – syczy, bezlitośnie dla samego siebie poirytowany.*
(* W Polsce w czasie pierwszej fali Coronavirusa wprowadzono w sklepach spożywczych różne godziny dla różnych grup wiekowych.)

.

***
Nie – nastawiam budzika.
Nie włączam – telewizora (wystarczy, że w tej instytucji, dzisiaj już tylko
propagandowej, zbiegło mi sporo ekscytujących lat). Nie
– odbieram telefonów, nawet gdy widzę, że dobija się do mnie
poszukiwana przez trzy miesiące lekarka, tak zwanego – pierwszego kontaktu.
Co miało przejść, już przeszło.
Nie mam gorączki, kaszlu, apatii. Ciekawym eksperymentem, doświadczeniem stało się,
szczepienie.
Skutkuje odpornością na wszystko co wyżej: – Sąsiada jubilera, panoszącego
się w Lidlu umięśnionego buca, a…. i administrację budynku mającą w nosie
przeciekający
dach, pod którym mieszkam.
Ot, życie ! – Kap, kap, kap.

.

***
Wyprężył się nasz czas dziarsko.
Każdy już swoje wie – bo przecież
to bujda na resorach ! Straszą nas,
chcą nas ujarzmić. Wspomni pani moje słowa – w
przestrzeń telefonicznego połączenia wrzuca emocje były
dyplomata osiadły teraz w wysokim domowym fotelu.
Jeszcze do maja – zobaczy pani, wszystko się wyjaśni, wspomni pani
moje słowa …

Słów brakuje – nie sądzisz ? – rozdrażniona koniecznością szczepień
pisze es-emesem wykładowczyni uczelni zwanej wyższą.
Biesiadowałyśmy przy różnych stołach, ale przy tym
razem nie zasiądziemy. Wyłącza się wzburzona faktem,
że jestem po pierwszej dawce…

Porzucone maseczki zdobią trawniki
Przybywa nekrologów.
Z każdym dniem przyglądamy się sobie coraz
nie-dyskretniej badawczo
owi za i owi przeciw pandemicznej dyscyplinie.
ZARAZA
Co to za nieestetyczne słowo !
Nikomu z nim do twarzy.

 

Grażyna Banaszkiewicz

 

O autorce:

Grażyna Banaszkiewicz – reżyser, dziennikarka, poetka, ur. 24.01.1953r. w Poznaniu, autorka Witryny Poetyckiej „Poszukiwanie” (1973), tomików wierszy „Mężczyźni od których umieramy” (1990, 1994), „Własne-cudze życie” (1998), „Wyznania-Bekenntnisse” (2003) oraz opowiadań drukowanych w prasie literackiej, a także scenariuszy telewizyjnych programów poetyckich i filmów dokumentalnych.

 

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments