Grzegorz Kozyra – Mój jazz [4] – Keith Jarrett

Przez wiele miesięcy na portalu Polska Canada publikowaliśmy fragmenty książki Grzegorza Kozyry “Podróże z Orfeuszem”. Cykl, zatytułowany “Moje stare płyty” prezentował pełne intelektualnej i muzycznej wrażliwości refleksje, inspirowane najsłynniejszymi suitami rockowymi, które w latach siedemdziesiątych tak mocno poruszały kontestującą młodzież całego zachodniego świata. Cykl, bogato ilustrowany fragmentami muzycznymi miał wielu entuzjastów i stałych czytelników.

Grzegorz Kozyra przygotowuje nową książkę “Mój Jazz”.  Kolejne odcinki tej muzycznej i literackiej przygody przedstawiamy na portalu “Polska Canada”. Muzyka jazzowa jest kolejnym etapem duchowej fascynacji i wtajemniczenia w świat wrażliwości, uczuć i piękna, którego nie można wyrazić słowami.

Zapraszamy!

 

Keith Jarrett i jego Survivors Suite to najsmutniejsza metafory ucieczki, pisanej dźwiękami opowieści o mękach pisania i o unikaniu ludzi. Nie zdarzało się to często, a jednak muzyka kontemplacyjna przynosi oczyszczenie, daje możliwości zastanowienia się nad sobą i swoim losem. Dźwięki suity są doskonałym obrazem życia każdego z nas, choć opowiadają o sprawach uchodźców, wygnańców, o ludziach bezdomnych. Czy nie jesteśmy tak jak oni samotni i bez ojczyzny? Czy nie łudzimy się tak jak oni, że znajdziemy prawdziwy dom?

 

W solidności improwizacji, w stałości faktury dźwiękowej, w delikatności i romantycznej aurze odtwarzamy dzień po dniu, chwilę i jeszcze jedną chwilą, zamieniamy się w słuch          i liczymy sekundy, które po minucie mają już inny kształt… nie są chwilą, ale pejzażem naszych wspomnień, krajobrazem pamięci minionych godzin, dni i lat. Survivors Suite jest zarówno naszym początkiem, jak i końcem, naszymi narodzinami, ale i śmiercią w ciszy oraz w spokoju.

 

Jarrett, jeżeli nawet na chwilę o tym zapomina, że jesteśmy śmiertelni, już w następnej sekundzie przybliża nas do Absolutu jedną nutą, Rachmaninowskim zawodzeniem, Schubertowskim lirycznym zaplątaniem. Stylistyka takiej muzyki odbiega od normy, pochodzi jakby z innych wymiarów. Charlie Haden nie stosuje sztuczek, jego kontrabas czuwa, Dewey Redman dmie w saksofony z euforią młodzieńca, Paul Motian wygrzebuje       z bębnów co i raz smaczny kąsek. Nawet Colemanowskie awangardowe przejścia nie denerwują nas, nie powodują ucieczki, ale prowadzą ku innym formom jazzowego frazowania oraz improwizowania, tak jakbyśmy znaleźli się w kole bezustannych powrotów, kontynuacji, zjazdów, w klimatach deja vu. Jarrett niczego nie robi na siłę, wyznaje swoją wiarę                 i kurczowo trzyma się metafory początku, jakby w niej zawarł swoją filozofię muzyki.

„W każdym początku jest mój kres” – pisze poeta. Tak. W muzyce Jarretta to się sprawdza. Płaczemy nad ludzkim losem. Rozpaczamy, ale stajemy się lepsi, oczyszczeni, pokorni. Najgłębsza, najbardziej melancholijna kompozycja Jarretta pochodzi z płyty Death and the Flower i nosi tytuł Prayer. Ileż łez wylanych, rozpaczliwych spazmów i patrzenia w głąb siebie blisko śmierci, ileż myślenia o bytowaniu, które się kończy, o miłości, która umiera. Pianistyka amerykańskiego jazzmana jest jak źródło czystej wody, kropla deszczu na liściach, jak płatek róży opadający na zieloną trawę. Słuchając Jarretta, wpadamy w trans, a później w odrętwienie nirwany, w kontemplację jogina.

.

Grzegorz Kozyra

….

O autorze:

Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM (2016).

 

 

 

Foto by Olivier Bruchez – Flickr

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments