Tomasz Trzciński – I cisza potrafi być głośna

Cisza

Święta Wielkanocne okazały się tego roku szczególnie niespokojne choć jak zawsze chcieliśmy by było bardzo radośnie. Jednak wściekłe wichury, ulewne deszcze i głośne gradobicia nie pozwalały w tę wiosenną uroczystość wychynąć z domu na dłużej niż kwadrans, wszędzie szalał sztorm. Nawet radosna aura przy świątecznym stole zdawała się co chwilę pryskać od szalejącej wokół hekatomby. Jakie czasy – taka Wielkanoc.

Już w czasie Triduum Paschalnego i zadumy nad pierwszą kwadrą roku, wspomnienia najbliższych, których z nami przy świątecznym stole zabraknie, było coraz mniej pogodnie. A potem nagle niebo runęło i posypały się gromy. Zahuczały zaświaty. Stworzyciel przypomniał nam chyba o swojej sile i nieprzewidywalności. Bo on wprawdzie, jak wiadomo, nie rychliwy ale… Tak gwałtowych zjawisk meteorologicznych nie obserwowano o tym czasie w naszych okolicach od dawna. Nawet tradycyjny wielkanocny lany poniedziałek okazał się poniedziałkiem i trafionym, i zatopionym, deszcz z gradem wielkości grochu walił w nas na przemian gnąc drzewa wyjącym wietrzyskiem. Czyżby znowu miał nastąpić potop? Skąd nagle takie znaki niebios? Czy Bóg wzywa nas byśmy głębiej zastanowili się dokąd zmierza pośród coraz większych ciemności współczesny człowiek?

Weselcie się i radujcie… Weselimy się jeszcze, choć na sąsiednim kontynencie morduje się z maniakalnym uporem na pęczki Chrześcijan i wzywa do ich prześladowania w innych częściach świata. Radujemy się, choć wiadomo przecież dokąd i po co zmierzają tłumnie na pontonach przez morze jak learowskie Dżamble w sicie emigranci z Afryki, dokąd pędzą jak gdyby wszystko było tutaj za darmo przez Turcję i Bałkany z obłędem w oczach uchodźcy. Ale czy wiemy dokąd właściwie odpływa nam Europa, która żadną miarą nie jest w stanie postawić tamy najazdowi rozbijającej jej jedność obcej cywilizacji? Tego już dokładnie nie wiemy. Widać jedynie że wzburzona rzeka jest znowu na granicy przelania się, jej wątłe brzegi już podmywają coraz to silniejsze fale. Czy sprawdzą się przepowiednie i nastąpi nowe fałdowanie alpejskie? Ile stóp tej powodzi może to wywołać?

Weselmy się i radujmy… A może to już wyraźny znak byśmy wreszcie oprzytomnieli, zaczęli szanować się we własnym kraju wzajemnie i rozmawiać ze sobą na co dzień jak cywilizowani ludzie zamiast bezustannie sobie z byle powodu dokuczać, dawać sobą prymitywnie manipulować i niszczyć to, co z takim wysiłkiem od kilku lat na nowo budujemy? Czy stać nas na to? Ile razy przekazuje się nam od Boga znak pokoju, który powielamy uśmiechem i uściskiem dłoni? To jest przecież piękny gest! Czy rozumiemy jego znaczenie? I Bóg, wyraźnie niespokojny, nie pozwolił nam tego roku poświętować Wielkanocy w zadumie i ciszy. Czy zrozumiemy Jego groźne przesłanie? Co jeszcze wydarzy tej wiosny? Jakie jeszcze burze i tornada przed nami?

Przypomina mi się muzyka, którą skomponowałem wiele lat temu, chcąc uporządkować myśli w pewnym niespokojnym i smutnym momencie życia. By oderwać się i wytchnąć od zgiełku i hałasu, huczącego nicością zamętu. Zatytułowałem ją po prostu: Cisza / Silence. Jak się okazuje – i ona potrafi być czasami bardzo głośna. Ale tutaj, i na fotografiach znanego nowosądeckiego artysty obiektywu – Janusza Wańczyka, jest bardzo, bardzo spokojna i pozwala na głębokie ukojenie:

Muzyka – Tomasz Trzciński

Fotografie – Janusz Wańczyk https://www.facebook.com/janusz.wanczyk

Around The Koln Concert, Vol. 1 z utworem Silence – bezpłatnie do wysłuchania na stronie

http://www.tomasz-trzcinski.info/around-the-koln-concert-vol.-1.html

.

.Zdjęcie wprowadzające – Janusz Wańczyk, Nowy Sącz

.  

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments