Krzysztof Śliwka – wiersze

 

WORKSHOP

.

Ikkyū Sōjun, zwany Szalonym Obłokiem,

Oddawał się medytacji w Chacie Ślepego Osła.

Zanim zamienił słomiane sandały i kapelusz z trzciny

Na szaty opata klasztoru Daitoku, upijał się

Do nieprzytomności sake i regularnie odwiedzał

.

Burdele. Oświecenie to kwestia odpowiednio

Dobranych proporcji. Co wam po sutrach,

Uroczystych ceremoniach, żarliwych ascezach?

Staczajcie się każdego dnia. Łamcie prawo.

Ćwiczcie w obywatelskim nieposłuszeństwie.

A nuż się uda.

.

.

PEACOCK FARM HOSTEL 

.

Owen mruczy pod nosem celtycką pieśń.

Mimo to jest przeźroczysty jak pył,

Który osiada na cennych przedmiotach

By nas nie kusić swym blaskiem.

.

.

OPERATOR DŹWIGU

.

Dlaczego wciąż siedzisz na szczycie stalowej konstrukcji,

Manewrując długim ramieniem wśród błysków i deszczu?

Z kim rozmawiasz, patrząc z wysokości na rosnące kałuże

Oraz tych kilku robotników w pomarańczowych kamizelkach

Którzy stojąc przy barakowozie, zacierają ręce na myśl

O końcu dniówki?

,

.

WYZNANIE 

.

Strach uderza o burty i chwieją się maszty:

Dopóki mam ciebie i rzucam cień,

Żadna powódź nie zamieni mnie w muł.

.

..

CISÓWKA. TIPS & TRICKS .

.

Dlaczego wciąż medytujesz i składasz pokłony, żurawiu?

Po co gongiem wiadra uderzasz o betonową obręcz studni?

,

.

TOSHIRO MIFUNE NIE ŻYJE: PĘCHERZYKI POWIETRZA 

.

Odrywają się od napiętych cum.

.

.

ZACIEMNIENIE 

.

Nagle zrozumiałem, że nie mam dokąd pójść. Około północy

Nasłuchiwałem odgłosu cystern przejeżdżających przez miasto,

Odłożyłem na bok notes z adresami i twoją kartkę z Meksyku

Napisaną przed rokiem, gdzieś na półwyspie Jukatan.

O tej porze milkną telefony, zakłady fryzjerskie, hotelowe pokoje,

Jedynie radio nadaje coś w rodzaju IV Symfonii Czajkowskiego.

Nie mam nic przeciwko muzyce klasycznej, czasem tylko

Rozważam możliwość zmiany kanału. Pewnie zastanawiasz się

Dlaczego ci o tym mówię. Gazety od wczesnego rana informują: Śmierć

W teatrze absurdu, umarł Ionesco, niech żyje Łysa śpiewaczka.

Żadnych wiadomości o twoim istnieniu. Nietknięte koperty

Powracają na adres zwrotny. Zamykam oczy:

Mój pejzaż to dłoń bez linii

Drogi złapane w supeł

Supeł to ja. 

.

.

„WESELI FIGLARZE” CELNIKA ROUSSEAU 

ALBO LIST DO MAĆKA MELECKIEGO

.

Przesilenie jeszcze nie minęło, a już wstajemy na równe nogi,

Łapiemy oddech, naklejamy znaczki na koperty, spoglądamy

Za oszronione szyby samochodów. Te proste czynności dają nam

Gwarancję przeżycia, kiedy nie wiemy co robić z nadmiarem

Czasu. Jakby tego było mało, układamy plan strategiczny

Na najbliższe godziny, goląc szorstki, dwudniowy zarost.

O zmierzchu przechodzimy obok drzemiących taksówkarzy

.

Nie do końca pewni naszych intencji. Musimy się na coś

Zdecydować. A jednak idziemy dalej wzdłuż zaszklonych

Wystaw i kiosków czynnych do późnej nocy. Wszystko

Doskonale burzy się w jedną całość: nasz krew, układy

Z listonoszem, tytoń rozsypany po kieszeniach. Nic już nie jest

W stanie nas zaskoczyć. Odległość to sprawa sporna. Zawsze

Na drodze staną słupy wysokiego napięcia lub coś w tym stylu.

.

Musimy być ostrożni, żadnych telefonów, żadnych imion kobiet,

Żadnych pustych pokoi. Gdybyśmy mogli wyjść niepostrzeżenie

Poza granice miasta jak Butch Cassidy i Sundance Kid,

Szykujący skok na wagon z pieniędzmi, zdesperowani

I żądni sensacji, pozbawieni wszelkich złudzeń, odwróceni

Plecami do świata i szczęśliwi jak nigdy przedtem.

Każdy na swój rachunek.

.

.

LET’S GET LOST 

.

Nie da się ukryć, panowie, niedołężniejemy jak wyrzucone

Na brzeg foki albo radzieccy kosmonauci

Po zbyt długim przebywaniu na orbitalnej stacji Mir.

.

Rośnie nam ciśnienie i spada współczynnik empatii. Już

Dopada nas zadyszka i ścina lepki pot. (Tylko patrzeć

Jak zaczną ustępować nam miejsca w tramwaju

.

Albo zapakują w urnę „Dzieł zebranych”, bo czymś przecież

Trzeba połechtać naszą próżność.) Wszystko to mrzonki:

Oddech równa się z oddechem, oko węszy szczegóły.

.

Weźmy na ten przykład My Funny Valentine, nieśmiertelny temat

Rodgersa i Harta nagrany przez Cheta Bakera

W 1952 roku z kwartetem Gerry Mulligana.

.

Dźwięki rozpełzają się po kątach. Srebrny pył sypie się

Ze srebrnej trąbki, choć Chet od kilkunastu lat gryzie ziemię

Po tym jak wyskoczył (lub ktoś go wypchnął)

.

Z okna amsterdamskiego Prins Henrik Hotel.

Wystukujemy palcami rytm, dopijamy resztki

Ciepłej wódki i przez moment liczą się tylko

.

Te wibracje, ta przeźroczystość, ten zgiełk.

I niech tak już będzie. Życie pruje się

Jak rozciągnięty sweter i nie przylega

.

Do ciała jakbyśmy tego chcieli. Chociaż może się mylę,

Bo co z tymi, którzy chcąc ukryć tłuszczowe obwarzanki

Wciągają brzuch i nadymają się jak pawiany?

.

Co z tymi, którzy farbują się na blond albo wyrywają pęsetą

Siwe włosy licząc na jędrne pośladki jędrnych małolat?

Jak przejść obojętnie obok czterdziestoletnich młodzieniaszków

.

Udających nadąsane primabaleriny? Pytanie goni pytanie.

I nic z tego nie wynika. Jesteśmy głusi na krytyczne

Uwagi. Nic nas nie rusza. Za to my ruszamy przed siebie

.

Na pełnym gazie, a potem dyszymy jak przetrenowane chomiki.

Nie to co kiedyś. Kiedyś uprawialiśmy monumentalne ciągi,

Płynęliśmy wpław, koczowaliśmy pod czarnym sztandarem.

.

To se ne vrati! I dobrze. W końcu zasłużyliśmy sobie na

Przerzedzony włos, placki łysin, nadwagę, garść

Prochów, stygnący gips. Chociaż niektórym z nas

.

Wciąż się udaje zachować pozory: jakimś dziwnym trafem

Omija ich pazur czasu. Ale i na nich złuszczy się skóra.

Ich przyjaciele dadzą nogę do żon, na wyścigi konne,

.

Albo pogodzą się z faktem powolnej demencji. Prysną kółka

Wzajemnej adoracji. Zdezaktualizują się manifesty wolności.

I zacznie się starość.

 

Krzysztof Śliwka

 Fot.: Wojciech Wilczyk, Karolina Bielak

.

O autorze:

Śliwka 2 (fot. Karolina Bielak)  Krzysztof Śliwka (1967) – absolwent kulturoznawstwa na Wydziale Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego oraz PWSFTviT w Łodzi na Wydziale Reżyserii – kierunek scenopisarstwo. Autor ośmiu książek poetyckich, m.in. Niepogoda dla kangura (1996), Sztuka koncentracji (2002), Dżajfa & Gibana (2008), Budda Show (2013). Laureat wielu nagród literackich, w tym Georga Trakla oraz Rafała Wojaczka. Jego wiersze tłumaczone były na język angielski, niemiecki, słoweński, bułgarski, węgierski, czeski i hiszpański. W 2008 roku otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Pisarzy Norweskich “Klepsydra” za najlepszy scenariusz w Grimstad. Mieszka we Wrocławiu.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments