Grażyna Banaszkiewicz – Igranie z losem

Latanie  –  to wielka życiowa pasja, która zakorzeniona jest w świadomości człowieka od wieków, jakkolwiek dla niejakiego „IKARA” opiewała w katastrofalne skutki.

Ale nic to !  –  pisze w słowie odautorskim do swoich wspomnień lotnika, twórca sporego tomu nierzadko mocnych, trzymających w dużym napięciu wspomnień ze swoich podniebnych przygód Jerzy Oczepko.

Bo to jest tak, że … mali chłopcy chcą być strażakami, policjantami, żołnierzami, lotnikami …

Dorastają i – niektórzy z nich zostają strażakami, policjantami, żołnierzami, lotnikami i kim tam jeszcze. Nie sposób wyliczać tu wszystkie marzenia.

 

Kiedy byłam małą dziewczynką nie ubierałam i nie układałam do snu lalek.

Były wtedy dostępne w kioskach z produktami najróżniejszymi składaki samolotów sprzedawane w przeźroczystych opakowaniach. One rozbudzały moją wyobraźnię, odkładałam więc otrzymywane od rodziców drobne na drożdżówki, czy lody i kupowałam te woreczki marzeń. Sklejałam samolociki !

– Wspominam o tym, by wyjaśnić moją lekturę, o której chcę teraz napisać. Dodać też muszę, że poznałam autora „Igrania z Losem” pana Jerzego Oczepkę, a rozmowy przy obiadowym w sanatorium w Ustroniu Zawodzie skłoniły do lektury książki, którą tu teraz polecam.

 

Ten tom jest jego debiutem literackim – jak sam Jerzy Oczepko mówi: – Bez polotu literackiego, ale z jakiegoś wewnętrznego przymusu, dla ocalenia historii, ocalenia wspomnień związanych z polskim lotnictwem.

 

–  A ja mówię, że jego polotem literackim stał się natłok wspomnień z niebanalnego życia, z pasji, z jaką wykonywał swój zawód, swoje „bujanie w obłokach”. I nie wiem, czy tego zwrotu autor nie będzie miał mi za złe, gdyż książka, mimo iż jest debiutem literackim wprowadza nas mocno i precyzyjnie w lotnicze zdarzenia, niekiedy drastyczne, czy nawet tragiczne.  – Tak, nie tylko Ikar opalił sobie skrzydła !

Piloci mimo precyzyjnych i wymagających kursów lotniczych, mimo określonego zawodowego reżimu, też mają skłonności do brawury, do mierzenia się z okolicznościami, w które wchodzą z tak zwaną zimną krwią, z kalkulacją na za sadzie „być, albo nie być !”. Tam, w podniebnych przestworzach nie ma czasu na rozważania, na kalkulacje  – zrobię tak, czy tak i zobaczymy co dalej .., bo tego dalej może już nie być !

Pilotaż wymaga opanowania, logiki, tzw. zimniej krwi, no i zespolenia z maszyną, czucia jej, wychwytywania każdego sygnału, wymaga czujności wobec kaprysów aury.

Przecież nawet tu na ziemi wiemy, jak najbardziej pogodny dzień potrafi w jednej chwili zmienić się w targany żywiołami obszar, nawet gdy przekazywane nam prognozy określały pogodę jako przyjazną do spacerów, treningów, żeglowania, czy przekopywania grządek w ogródku.

Pilot nie założy kapoty, nie rozpostrze parasola, nie ucieknie do altanki, czy przygodnej bramy…

 

Ciarki więc nie jeden raz przechodziły mi po plecach w trakcie tej pasjonującej – bo, co już podkreślałam – nie konfabulowanej, nie kreowanej lektury lecz narracji (460 stron) bazującej na faktach, na okresie jaki Jerzy Oczepko stawiając pierwsze kroki w podchorążówce – spędził w Dęblinie.

A pisząc nie skupia się tylko na codziennych zajęciach, na szkoleniu, na relacjach z kolegami i przełożonymi, ale – potrafi ciekawie opisać i dane miejsce, pejzaż, roślinność, typ zabudowy …  Ta wrażliwość, spostrzegawczość, fotograficzna pamięć występuje w jego pisaniu i w późniejszych relacjach, wspomnieniach z miejsc, w które dane mu było lecieć, w które zostawał oddelegowywany.

Ujmuje mnie w tej lekturze jego stosunek do maszyn, na których miał sposobność  latać, jak  – szkoleniowy Junak- 2,  Junak 3, jak myśliwce odrzutowe, jak Mig-15 (obszerny rozdział jego wspomnień to pod-poznańska jednostka Krzesiny (lata 1959-1962), dalej – wyliczając oblatywane maszyny –  jak samolot szkoleniowy TS-8 Bies, Śmigłowiec-SM 2, czy Mi-4 z silnikiem podwójna gwiazda 1700KM oraz Śmigłowiec Mi-2.

 

Książka Jerzego Oczepki traktuje i o wojskowych zależnościach, o wzajemnych stosunkach, o poczuciu sztabowych obowiązków, o ciągłym powściąganiu w sobie pierwiastka brawury, o – tak naturalnych w każdym z nas buntach, wkurzeniach, niecierpliwościach …

 

Oddelegowany w 1981 roku do Libii odbiera to miejsce po wylądowaniu tam, jako swego rodzaju baśniowość, ale … W przywoływanej tu książce natrafiam na taki ustęp:  – Trzeba kochać swoją ojczyznę, ale niekoniecznie tych, którzy nią rządzą, gdyż prawda o panujących uwarunkowaniach politycznych przedstawia się bardziej realistycznie; nie każdemu one odpowiadają. No cóż, żyjemy w innym ustroju, więc o naszym losie decyduje państwo, a my skromni obywatele, musimy się grzecznie do narzuconego status quo – podporządkowywać. (Tu zaznaczam – GB – zwracam na to uwagę, że  cytowane słowa pochodzą od wojskowego, inaczej sytuującego go w jego zawodowych strukturach, niż przeciętnego zjadacza chleba!).

 

Rozdział poświęcony Libii, to rozdział z rysem polityczno-historycznym. Przeciętnemu czytelnikowi daje jednak do myślenia, jak pod bardzo pod różnymi szerokościami geograficznymi, w różnych formacjach ustrojowych, społecznych i politycznych jesteśmy od tych parametrów, wektorów uzależnieni, jak kształtują one nasze myślenie, wiarę, oczekiwania, postawy… Warto przypomnieć sobie obraz państwa Kaddafiego.

 

Niemniej to, co ostatecznie ze mną z tej książki pozostaje, to relacja Jerzego Oczepki z cmentarza w Tobruku.

Śmierć poniosło tam 156 żołnierzy, 467 zostało rannych. Na nagrobkach dziesiątki nazwisk polskich żołnierzy.

Ten cmentarz to swoiste Memento. Ale świat, ludzie zdają się nie wyciągać wniosków z historii.

Tytułowe „Igranie z losem” ma tu więc znacznie szersze znaczenie. Bo nie tylko o życiową brawurę w na przykład w siadaniu za sterami samolotów chodzi. Tym bardziej, że już we wstępie wspomniałam, że pilot musi być bezgranicznie odpowiedzialny, opanowany zwłaszcza , gdy okoliczności wymagają od niego niestandardowych, bywa mocno zaskakujących decyzji.

Tytuł książki, jej narracja uświadamia nam, że nie tyle my igramy z naszym życiem, choć nie rzadko faktycznie tak postępujemy, ale że nasze życie uzależnione jest od systemów, hierarchii wartości, określonych wyborów, od otwartości myślenia, jak i zaślepień.

 

Grażyna Banaszkiewicz

– dziennikarz, reżyser –

 

O autorce:

Grażyna Banaszkiewicz – reżyser, dziennikarka, poetka, ur. 24.01.1953r. w Poznaniu, autorka Witryny Poetyckiej „Poszukiwanie” (1973), tomików wierszy „Mężczyźni od których umieramy” (1990, 1994), „Własne-cudze życie” (1998), „Wyznania-Bekenntnisse” (2003) oraz opowiadań drukowanych w prasie literackiej, a także scenariuszy telewizyjnych programów poetyckich i filmów dokumentalnych.

 

 

 

Z noty pomieszczonej w książce autorstwa Stanisława Bahłaja:

Autor – Jerzy Oczepko  – jest bardzo doświadczonym pilotem, posiadającym nalot powyżej 6000 godzin. Ma za sobą 34 lata służby w lotnictwie wojskowym i 20 lat pracy w Aeroklubie Polskim.

Latał kolejno na różnych typach statków powietrznych – od samolotów tłokowych, przez odrzutowe i naddźwiękowe, na śmigłowcach skończywszy.

Zamieszczone w książce opowiadania są wspomnieniami autentycznych zdarzeń, przeżyć i emocji, a także wielokrotnych przemyśleń i rozważań jego kolegów. Są to wspomnienia ich osobistych przypadków „igrania” z losem, które na szczęście nie zakończyły się tak, jakby mogły.

 

 

Jerzy Oczepko, Igranie z losem, WSPOMNIENIA PILOTA Z OKRESU SŁUŻBY W LOTNICTWIE, Warszawa 2021

 

 

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments