Franciszek Nastulczyk – długi cień

 

.

to mgła mój synu to mgła

zaśpiewał ktoś i zaraz zapaliły się latarnie i kwiaty w oknach
zasnęły samochody i pieszy na przejściu
mógł iść gdzie oczy poniosą
ale nie widział niczego oprócz swoich butów
marki ecco i ecce homo
tak się zaczynał wieczór w pewnym mieście
na skraju galaktyki
właśnie przelatywał asteroid i miało się ku zimie
ale nie było głębokich lochów Watykanu tylko loszki
i lochy ryjące łąkę pod kościołem
w poszukiwaniu sensu i pędraków
o poranku kłębiła się mgła i nasza pościel
wśród spoconych nóg
nie wiedziałem czy wyjdę stąd żywy czy żywszy
od spętanego byka którego nikt nie powstrzyma
od pędu ku śmiesznej wolności
drzwi były poklejone ogłoszeniami o sprzedawaniu
nikt na mnie nie czekał
dołączyłem do braci i sióstr
w kawiarni za rogiem
pijących z pożółkłych dni i mglistych wieczorów
zapach rogalika i kawy

.

światło

wyłącz to wyłącz krzyczę w ciemności
widzę światło kiedy się czołgam
do telewizora jakbym miał zaraz umrzeć
od wielu smutnych wiadomości
ona nie słucha pyta
czy to twoja poduszka
gdzie chcesz umrzeć jeszcze dziś
pochowała mnie w brudnym prześcieradle
spal mnie krzyczę spal mnie
i zapalam papierosa wirtualnego nad
moim wstydliwym grobem
a ona wciąż pali światło na moich powiekach
już nie mogę spać nawet po dziesięciu piwach zawsze ta sama
spłoszona rzeczywistość i ręka na mojej stronie
znajdź sobie jeźdźca z prerii lub stepów akermańskich ja
wysiadam na tym przystanku niech ktoś naciśnie
przycisk drzwi bo ja umieram i nie mam wyjścia
wszędzie te głupie turnikiety na kody
które się zawsze zacinają przy wejściu
na basen w upalną sobotę
śmieją się ze mnie młode piegowate kobiety
z małymi dziećmi przy piersi
jak mam wyjść z honorem lec
na dnie jestem i nic
mnie nie oświeci
więc zgaś to światło

.

dobre

ostygły gorące wieczory
teraz deszcz i rozjechane kasztany
dym snuje się w ogrodach
otulają się styropianem
domy sąsiadów
susza i fale uchodźców
codzienny smutek
oddalającej się komety dzieciństwa
wpisany w nas dopóki pamiętamy
hymn imię matki numer buta
wszystko jest dobre
ostatecznie
także twój ból

.

długi cień

dzieciństwo rzuca długi cień
szczególnie wiosną
gdy słychać śpiew kosów i śmiech dzięcioła
na jałowym ugorze
pojawia się źdźbło trawy
zapach topniejącego śniegu w górach
i znów wszystko jest inne
scala się
dziecko i starzec

.

Franciszek Nastulczyk

 

.

O autorze:

Franciszek Nastulczyk

Franciszek Nastulczyk urodził się 22.08.1957 r. w Bystrzycy nad Olzą (Republika Czeska).
Absolwent Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie studiował także filozofię…
Mieszka i pracuje jako nauczyciel w Bielsku-Białej.
Poeta, tłumacz literatury czeskiej i słowackiej.
Drukował w licznych almanachach i antologiach oraz w polskiej, czeskiej , słowackiej i
słoweńskiej prasie literackiej.
Członek zespołu redakcyjnego kwartalnika literacko-artystycznego „Pobocza” .

Wydał zbiory poezji:

„Tam za pozornie przezroczystym powietrzem” (Czeski Cieszyn 1993 r.)
„Czas i obecność” (Czeski Cieszyn 1994 r.)
„Ćmy i inne wiersze” (Bielsko-Biała 1997 r.)
„Jesień stulecia” (Bielsko-Biała 2000 r.)
„Przewodnik ślepego psa” (Bielsko-Biała 2003 r.)
„Przypadkowa wieczność” (Bielsko-Biała 2006 r.)
„Hölderlin maluje” (Bielsko-Biała 2009 r.)
„Milion mściwych okruchów” (Mikołów 2014 r.)

Tłumaczenia:
Literatura czeska: Petr Hruška: „Mieszkalne niepokoje” (wybór wierszy, 2011, Instytut Mikołowski).
Literatura słowacka: Ivan Štrpka: „Równina, południowy zachód. Śmierć matki.” (poezja, 2011, Instytut Mikołowski)

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments