Mariusz Wesołowski – ZNOWU O „CZTERDZIEŚCI I CZTERY”


Screen Shot 2017-09-15 at 10.19.57 PM

Adam Mickiewicz jako pielgrzym, dagerotyp, 1853

.

Impulsem do napisania tego zaległego od ponad trzydziestu lat szkicu stała się moja bieżąca lektura świetnej nowej biografii Adama Mickiewicza autorstwa Bohdana Urbankowskiego (1). Mickiewiczologiem wprawdzie nigdy nie byłem (za wysokie progi na moje intelektualne nogi), ale zawsze interesował mnie duchowy klimat epoki romantycznej i jego często intymne powiązania z tradycjami zachodniego ezoteryzmu. Mickiewicz – szczególnie w swoim okresie emigracyjnym – skłaniał się mocno w stronę rozmaitych filozofii mistycznych czy quasi-okultystycznych, a dla jego czytelników ucieleśnieniem tych tendencji była, jest i będzie tajemnicza postać zbawiciela Polski z Widzenia Księdza Piotra w trzeciej części „Dziadów”, którego imię zakodowane zostało jako liczba czterdzieści i cztery.

Ów święty Graal i kwadratura koła literatury polskiej wspomniany jest w tekście dramatu dwukrotnie. Pierwszy fragment brzmi:

Patrz! – ha! – to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!
Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.

Fragment drugi podaje dodatkowe szczegóły:

Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony;
A życie jego – trud trudów,
A tytuł jego – lud ludów;
Z matki obcej, krew jego dawne bohatery,
A imię jego czterdzieści i cztery.

Lepiej czy gorzej umotywowane identyfikacje tej zagadkowej figury zaczęły się mnożyć od momentu wydania drukiem „Dziadów drezdeńskich” w 1832 roku i wciąż nie widać im końca. Najnowsze hipotezy wskazują na marszałka Piłsudskiego, Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego z 1944 roku, papieża Jana Pawła II, Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą oraz… Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Dudę (2).  Z czasem bez wątpienia pojawiać się będą dalsi kandydaci.

Wśród literaturoznawców największym poparciem cieszą się natomiast dwie teorie. Jedna z nich uważa, iż Mickiewicz miał na myśli samego siebie. Interpretacja ta opiera się na dwóch kluczowych argumentach: wyznaniu wieszcza, który w rozmowie z Sewerynem Goszczyńskim około 1839 roku jakoby stwierdził, iż „zdawało mu się, że tym mężem on będzie”, oraz na zaproponowanej przez Juliusza Kleinera w 1924 roku kabalistyczno-gematrycznej operacji podstawienia liter pod liczby. W alfabecie hebrajskim liczba 40 odpowiada literze mem (M), a liczba 4 literze dalet (D); po ich odwróceniu – a pismo hebrajskie czyta się przecież od prawej do lewej – otrzymujemy zatem DM. Wystarczy tylko dodać koniecznego ze względów gramatycznych inicjalnego alefa (który zmienia numeryczną wartość całości na 45, ale tym się nie warto przejmować) i voilà, mamy ADM, czyli Adam (3).

Druga teoria sięga do mistycznej numerologii Jakuba Boehme (1575-1624) i kontynuatora jego myśli, francuskiego teozofa Louisa Claude de Saint-Martina (1743-1803), z którego pismami Mickiewicz zetknął się już za czasów petersburskich w kręgu Józefa Oleszkiewicza. W ich systemie liczba 40 była symbolem regeneracji, odrodzenia, a liczba 4 – tradycyjnie zresztą – symbolem świata ziemskiego, materii. Czterdzieści i cztery oznaczać by zatem miało nie konkretną ludzką jednostkę, lecz martynistycznego Nowego Człowieka.

Tę interpretację zapoczątkował w 1871 roku Lucjan Siemieński, najpełniej zaś ją rozwinął i wzbogacił o dodatkowe paralele z dziedziny renesansowej magii naturalnej „demonicznego rycerza” Agryppy von Nettesheim w ponad sto lat później Zdzisław Kępiński (4).

Obie wiodące hipotezy podzielają więc założenia, że „Mickiewiczowska liczba” to w rzeczywistości dwie liczby (czterdzieści oraz cztery) i że jej znaczenie da się wytłumaczyć racjonalnie. Ale, jak już uprzednio wspomniałem, wielu interpretatorów traktowało ją po prostu jako pojedynczą liczbę 44, co z gramatycznego punktu widzenia jest równie poprawne. Posiadamy też świadectwo Seweryna Goszczyńskiego, któremu Mickiewicz zwierzył się, iż trzecią część „Dziadów”, a szczególnie Wielką Improwizację oraz Widzenie Księdza Piotra pisał w gorączkowym natchnieniu, dlatego też „położył liczbę 44 nie wiedząc, dlaczego tę liczbę, a nie inną położył— położył ją, bo sama mu się nastręczyła w chwili natchnienia, gdzie nie było miejsca dla żadnego rozumienia” (5).

Właśnie tę linię interpretacji podejmuje w swej biografii Mickiewicza Bohdan Urbankowski, wskazując na fakt, iż w życiu i twórczości wieszcza nie ma żadnych śladów tego, aby zajmował się on „wróżebnymi cyframi” (6). Urbankowski proponuje dwa rozwiązania zagadki: pierwsze (powtórzone za Józefem Andrzejem Teslarem), że liczba czterdzieści cztery jest podświadomym echem liczby sto czterdzieści cztery, która pojawia się kilkakrotnie w tekście Apokalipsy świętego Jana; drugie, iż stanowi ona aluzję do daty zabójstwa Juliusza Cezara (rok 44 p.n.e.), który miałby tu symbolizować – zgodnie z popularną od czasów Rewolucji Francuskiej mitologią liberalizmu – każdego absolutystycznego władcę, w tym przypadku oczywiście rosyjskiego cara (7).

Wydaje mi się jednak, że istnieje jeszcze jedna możliwość wytłumaczenia rodowodu liczby czterdzieści i cztery, także oparta na założeniu jej podświadomej genezy.

Screen Shot 2017-09-15 at 10.20.46 PM

Oryginalny „Orzeł Tretera”, miedzioryt, 1588

.

Pod koniec lat 1970 pracowałem w Dziale Grafiki Muzeum Narodowego w Krakowie. Pewnego dnia natknąłem się tam przypadkowo na wydartą z jakiegoś dziewiętnastowiecznego ilustrowanego czasopisma stronę z ryciną przedstawiającą polskiego herbowego orła pokrytego czterdziestoma czterema medalionowymi konterfektami polskich władców. Obszerny podpis pod ilustracją stwierdzał między innymi, że ów wizerunek często ozdabiał ściany szlacheckich dworków.

Skojarzenie było natychmiastowe i oczywiste. Zamierzałem coś na ten temat napisać, ale w tamtej przedinternetowej epoce kwerendy badawcze były bardzo żmudne, miałem też wtedy ważniejsze rzeczy na głowie. Notatka zawierająca tytuł i datę tej publikacji gdzieś mi się potem zawieruszyła. Dopiero teraz, po upływie niemal czterdziestu lat, lektura książki Urbankowskiego przypomniała mi o całej sprawie i skłoniła do dalszych poszukiwań.

Screen Shot 2017-09-15 at 10.21.28 PM

Wersja z 1614 roku, rytowana przez Jeana LeClerc.

.

Miedzioryt, którego późną kopię znalazłem w MNK, nosi oficjalny tytuł „Reges Poloniae” (Królowie Polscy). Powstał on w roku 1588 i był prawdopodobnie oparty na rysunku osiadłego w Rzymie polskiego historyka, teologa i grafika Tomasza Tretera (1547 – 1610), stąd jego potoczna nazwa „Orzeł Tretera” (8).

Oryginalne egzemplarze tej stosunkowo dużej – 51,2 na 36,6 cm – ryciny są bardzo rzadkie (w polskich zbiorach istnieją tylko dwa, oba w Krakowie), lecz jej liczne późniejsze repliki, powstałe od XVII do XIX wieku, świadczą wymownie o publicznym sukcesie tego wyobrażenia. Niemal wszystkie wersje posiadają czterdzieści cztery medaliony z głowami polskich władców, poczynając od legendarnego Lecha, kończąc zaś na Zygmuncie III Wazie. Tylko jedna, wykonana przez Matthäusa Meriana około roku 1625, zawiera ich czterdzieści pięć (9).

Screen Shot 2017-09-15 at 10.21.59 PM

 Wersja „Orła Tretera” z 45 medalionami, miedzioryt, ca. 1625

.

Hanna Widacka stwierdza: „Treter potraktował tu poczet władców jako genealogię, a więc drzewo (symbol trwania), lecz wpisane w ramy godła państwowego; na tym polega novum pomysłu artysty” (10). Mówiąc inaczej, treterowski orzeł jest czymś w rodzaju narodowego egregora, zbiorowego uosobienia ducha polskiej nacji. Czy tak właśnie pamiętał go podświadomie Adam Mickiewicz, który niemal na pewno zetknął się, może nawet wielokrotnie, z tą patriotyczną ikoną?

Sugestia taka jest oczywiście niemożliwa do udowodnienia, ale zdają się ją wspierać pewne opisowe szczegóły zawarte w Widzeniu Księdza Piotra. (Nawiasem mówiąc, dopasowanie do siebie wszystkich identyfikacyjnych detali tego tekstu stanowi główny i jak dotąd nie rozwiązany problem dla zwolenników „racjonalnej” interpretacji liczby 44). „Krew jego dawne bohatery” może odnosić się do minionych władców Polski; „na trzech stoi koronach” może być aluzją do Polski, Litwy i Rusi. Lepiej tu jednak nie popadać w przesadną myślową ekwilibrystykę. Jeżeli Mickiewicz rzeczywiście puścił wodze swej podświadomości, retrospektywne kiełznanie ich uzdą logiki nie ma żadnego sensu.

Hipoteza „treterowska” – którą wysuwam tu chyba po raz pierwszy (11) – zakłada więc, że pod enigmatyczną liczbą 44 ukrywa się duchowa kwintesencja Polski, która według wieszcza Adama ewentualnie znajdzie swe ucieleśnienie w konkretnym człowieku, być może nim samym. Jednak z natury wielkich, poruszających wyobraźnię milionów symboli – a „Mickiewiczowska liczba” jest takim właśnie symbolem – wynika, że nigdy nie będziemy w stanie ogarnąć ich całkowitego znaczenia.

.

Mariusz Wesołowski

Wrzesień 2017 roku

.

Screen Shot 2017-09-15 at 10.22.45 PM

XIX-wieczna wersja „Orła Tretera”, litografia

.

Przypisy:

(1) Bohdan Urbankowski, Adam Mickiewicz. Tajemnice wiary, miłości i śmierci, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2016 (wersja elektroniczna).

(2) Mikołaj Gliński, Mickiewicz – A Imię jego czterdzieści i cztery 

Lech Stępniewski , Mickiewicz poplątany   

Jarosław Klejnocki, Czy Adam Mickiewicz przepowiedział inwazję Chińczyków na Europę? 

Najbardziej tajemnicza przepowiednia dotycząca losów Polski. Oto tajemnica liczby 44! 

Artur Bartkiewicz, “A imię jego 44”. Kurski tłumaczy swój wpis 

Dobre podsumowanie XIX-wiecznych interpretacji liczby 44 zawiera praca Erazma Krzyszkowskiego Czterdzieści i cztery : przyczynek do studyów nad “Dziadami” Mickiewicza (pierwsze wydanie w roku 1888, poszerzone wznowienie w roku 1903)

Interesująca jest również krótka rozprawka Andrzeja Niemojewskiego Któż ten mąż? z 1903 roku 

Cenną krytyczną recenzję obu publikacji ogłosił na łamach Pamiętnika Literackiego w roku 1904 Antoni Drogoszewski 

(3)  Zwięzłe streszczenie tej teorii (wraz z interesującymi dodatkowymi faktami na temat roli liczby 44 w polskiej XVIII-wiecznej kryptografii) podaje profesor Maria Czeppe w artykule Adam i 44

(4) Zdzisław Kępiński, Mickiewicz hermetyczny, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1980, str. 292-334.

(5) Cytat przytoczony w: Bohdan Urbankowski, op. cit., str. 2140-2141.

(6) Ibidem, str. 770.

(7) Ibidem, str. 735-744.

(8) Patrz: Hanna Widacka, Orzeł Tretera

również Leszek Kajzer, Średniowieczne źródła pomysłów ikonograficznych Tomasza Tretera 

(9) http://cyfrowe.mnw.art.pl/dmuseion/docmetadata?id=4279

(10) Hanna Widacka, op. cit.

(11)  Taki wniosek wyciągam z rezultatów moich internetowych poszukiwań, podczas których znalazłem tylko jedną publikację wymieniającą nazwisko Tomasza Tretera w kontekście mickiewiczowskim, ale bez związku z liczbą czterdzieści i cztery. Jest nią zbiór prac Marka Piechoty „Słowo to cały człowiek”. Studia i szkice o twórczości Mickiewicza, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2011, str. 97, 172.

.

.

O autorze:

Screenshot 2015-11-05 00.42.52Mariusz Wesolowski – (ur. 1954), absolwent polonistyki i historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, od roku 1982 mieszka w Kanadzie.

.

Subskrybcja
Powiadomienie
3 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
ZTP
6 years ago
Mariusz Wesolowski
6 years ago

Drogi Panie Marianie,

Uprzejmie Panu dziękuję za interesujący komentarz. Niestety, jak to zresztą zaznaczyłem w artykule, mickiewiczologiem nigdy nie byłem i chociaż postać Towiańskiego mnie intrygowała, nie posiadam dostatecznej wiedzy na jego temat, aby cokolwiek o nim pisać. O liczbie 44 mogłem spróbować powiedzieć coś nowego, ale żeby pokusić się o to samo w przypadku Mistrza Andrzeja, musiałbym zapoznać się z obszerną już literaturą na jego temat, co byłoby i trudne i czasochłonne. Zapewne zresztą skończyło by się na tym, że napisałbym jeszcze jeden tekst o Towiańskim, bez żadnych nowych elementów.

Dodam tylko, że chociaż Mickiewicz stwierdzał w późniejszym okresie czasu, że to właśnie Towiański był „mężem 44” (o czym w moim artykule nie wspomniałem, gdyż to fakt uboczny), pierwsze ich spotkanie nastąpiło w prawie dziesięć lat po napisaniu Widzenia Księdza Piotra. Istniał więc „Mickiewicz bez Towiańskiego”…8)

Serdeczne pozdrowienia,

Mariusz Wesołowski