Grzegorz Kozyra – ZBIGNIEW STYPUŁKOWSKI

Z cyklu „Mistrzowie sztuki wymowy”

 

Screenshot 2015-06-07 11.52.44

Jeden z najwybitniejszych adwokatów Międzywojnia, Zbigniew Stypułkowski, mówca i obrońca, w „Procesie Szesnastu”, wytoczonym przywódcom Polskiego Państwa Podziemnego, był jedynym, który nie przyznał się do winy. Opisał swoją gehennę w książce wspomnieniowej „Zaproszenie do Moskwy”. Twierdzi w niej, że Związkowi Sowieckiemu zależało przede wszystkim na tym, by polscy przywódcy przyznali się do zarzucanych im czynów. Rosjanie chcieli to rozgłosić całemu światu i przy okazji usprawiedliwić swoje postępowanie przed sojusznikami.

Przywódcy polscy mieli być odsunięci od udziału w decyzjach dotyczących losu naszego narodu, a Rosja uzyskać swobodę w dalszym swym działaniu. Treść aktu oskarżenia utwierdziła Stypułkowskiego w przekonaniu o słuszności swojego postępowania. „Zajrzałem tedy z kolei do kodeksów sowieckich, aby się zaznajomić z tym, co mnie oczekiwało. Przestałem już mieć jakiekolwiek wątpliwości – artykuł 58 kodeksu karnego we wszystkich niemal paragrafach przewiduje możliwość zastosowania <najwyższych środków obrony społecznej>,  tj. do rozstrzelania włącznie, za każdy czyn skierowany ku obaleniu lub osłabieniu władzy Rad Robotniczo-Włościańskich”. Po przeczytaniu tego artykułu Stypułkowskiego przestało już interesować zagadnienie prawne, z jakiego tytułu jako Polak staje przed sądem sowieckim i z jakiego tytułu sędzia sowiecki dochodzi okoliczności związanych z jego pracą w Polsce i dla Polski. Był on dla Sowietów oczywistym wrogiem ludowego państwa. Jaką jednak miał przyjąć postawę? Jakich argumentów użyć, by bronić swojego życia?

Pomogła mu znajomość retoryki. Podczas procesu starał się być spokojny, uśmiechał się do siedzących na sali. Nie prowokował gestami sędziów ani prokuratorów. Nie upoważniał też swymi słowami do traktowania go jako ofiary, nad którą można się bezkarnie znęcać psychicznie. Zrobił wszystko, aby uchodzić za równego w prawach przeciwnika.

Nie przyznał się do winy, chociaż słyszał, że takie przyznanie daje możliwość złagodzenia kary, bądź całkowitego jej darowania. Uważał jednak, że gdyby wbrew własnemu sumieniu raz się ugiął, stałby się niewolnikiem Związku Sowieckiego. Straciłby nie tylko wszelkie warunki do godnego reprezentowania interesów ojczyzny, ale byłby również złym partnerem do rozmów z przedstawicielami Rosji.

Bo niewolnik całuje stopy, liże łapy i boi się swego pana, ale korzysta z pierwszych jego trudności, aby wbić mu nóż w plecy i zdradzić go. Chcę pozostać wolnym człowiekiem. Przynajmniej w swoim sumieniu, aby – jeśli wrócę kiedyś do kraju – móc pracować nad usunięciem tych wielkich trudności, jakie jeszcze leżą na drodze do zbliżenia sąsiedzkiego polsko-rosyjskiego; zbliżenia, które niewątpliwie leży w interesie mojej ojczyzny” – tak zakończył swoją mowę obrony.

Zbigniew Stypułkowski w czerwcu 1945 roku został skazany na 4 miesiące więzienia. W sierpniu wrócił do Polski. Zagrożony aresztowaniem, 30 listopada 1945 opuścił kraj wywieziony przez oficerów I Dywizji Pancernej w konwoju UNRRA.  Kilka godzin po wyjeździe, pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa byli już w jego mieszkaniu.

 

Grzegorz Kozyra

….

O autorze:

 

Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013).

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments