Aleksander Rybczyński – Polski rok w “Tour de France”?

4 lipca rozpoczął się najbardziej prestiżowy i morderczy wyścig kolarski “Tour de France”.

Wyścig, którego reputację pogorszyły liczne skandale dopingowe cieszy się mimo wszystko wielką popularnością już od pierwszego Tour de France w 1903 roku. Na trasach etapów gromadzą się nie tylko mieszkańcy miast i miasteczek, które mijają kolarze, ale także entuzjaści kolarstwa z całego świata. Codziennie tysiące ludzi dopinguje zawodników i obserwuje przez chwilę przemykającą czołówkę, grupy pościgowe i rozpędzony peleton.

W ostatnich latach kolarstwo stało się niezwykle widowiskowym sportem. Kibice nie są zdani na nieprecyzyjne komunikaty radiowe i krótkie transmisje z finiszu wyścigu, tak dobrze zapamiętane przez starszych polskich kibiców, skazanych przez lata na emocje “Wyścigu pokoju”, w którym uczestniczyli przede wszystkim kolarze krajów tzw. “demokracji ludowej”. Nigdy już nie dowiedzą się, jak radziliby sobie w “Tour de France” Królak, Szozda, czy Szurkowski.

 Współczesna technologia pozwala śledzić wyścig na całej trasie etapu: liczne kamery towarzyszą kolarzom non stop, lecące nad peletonem helikoptery umożliwiają obserwowanie każdego ruchu kolarzy, niespodziewanych ucieczek, pogoni, licznych kraks i strategii rozgrywania wyścigu przez najlepsze zespoły.

Obserwujemy niemal każdy grymas twarzy zawodników, ich determinację, niewyobrażalny wysiłek, ich wzloty i upadki (także w sensie dosłownym).

Transmisje z Tour de France mają dodatkowy, edukacyjny charakter – ekipy telewizyjne obsługujące wyścig nie rezygnują z żadnej okazji zaprezentowania piękna pejzażu, bogactwa historii i różnorodności architektury, której zabytkowe perły rozsiane są na trasie całego wyścigu, przypominając, gdzie jest kolebka kultury zachodniej cywilizacji.

Zmienił się skład peletonu, mijającego miasta Francji i okolicznych krajów. Uczestniczą w nim najlepsi zawodowcy z całego świata, świadomi niezwykłej rangi sportowej wyścigu i najwyższych nagród, czekających na zwycięzcę, który jako pierwszy minie metę na Champs Elysees. Wśród nich są także Polacy. Najbardziej liczymy na Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majkę. W ubiegłorocznym wyścigu Majka został królem klasyfikacji górskiej, wygrał w spektakularny sposób dwa karkołomne, górskie etapy, wzbudzając podziw nie tylko polskich kibiców, ale i komentatorów, byłych zawodowych kolarzy, pamiętam, kiedy Majka po raz pierwszy pojawił się w czołówce wyścigu. Sprawozdawcy początkowo niezdarnie przekręcali jego imię i nazwisko, by po kilku etapach prawidłowo i z zachwytem popisywać się prawidłową, polską wymową.

Michał Kwiatkowski, młody, ale już doświadczony kolarz, ubiegłoroczny mistrz świata startuje w Tour de France po raz trzeci. Znakomicie zaprezentował się podczas drugiego etapu, rozgrywanego w Holandii w malowniczej scenerii i przy nieprawdopodobnie zmiennej pogodzie. Kolarzom towarzyszył deszcz, grad, wiatr i słońce. Z peletonu oderwała się grupa dwudziestu kilku kolarzy, wśród nich był Kwiatkowski, który został uznany za najbardziej walecznego zawodnika etapu. Czy  2015 będzie polskim rokiem? Może doczekamy się żółtej koszulki i Polaka na najwyższym podium w Paryżu?

Aleksander Rybczyński

obrazek wprowadzający: Lionel Bonaventure AFP

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments