Aleksander Rybczyński – Kroniki poetyckie 37

Kolejne “Kroniki poetyckie”. To już ponad 250 wierszy. Ten niekończący się poemat aktualnych wydarzeń powstaje od siedmiu lat, w unikatowej formie przesypujących się klepsydr, przypominających o metafizycznej naturze czasu. Są próbą opisania i ocalenia świata, ginącego na naszych zamkniętych oczach.

 

Kroniki poetyckie 37

Czas walki

03.09.2022
przechodziliśmy
przez granicę nie
było wiadomo którą
drogą uda się dostać
na drugą stronę przed
nami instalują kolczaste
zasieki biura paszportowe
stanowiska korespondentów
propagandy niekończącej się
wojny najbardziej kusząca jest
otwarta przestrzeń – zaoranego z
konsekwencją psychopaty – pejzażu
pasa utraconej Ziemi naszpikowanej
cyfrowymi czujnikami obowiązkowymi
aplikacjami oraz ambonami wyborowych
strzelców ukrytych w zamglonym niebie nad
naszymi głowami – to będzie trasa ucieczki ze
skrzydłami i duszą na ramionach prześladowcy
są szczególnie bezwzględni dla tych którzy biegną
z podniesioną głową – deklarując przywiązanie do
wolności i są odporni na propagandę kłamstwa głosy
zniekształcone cynicznym poczuciem wyższości nasz
bunt wiara i miłość od dawna są ścigane przez nakazy
deklaracje oraz zarządzenia administracyjne ale tylko ci
którzy wsłuchują się w szepty przeszłości wzniosłą muzykę
świątyń dochodzącą spoza zabitych deskami pogardy bram
przetrwają i przejdą bezpiecznie na drugą stronę czekamy
ukrywając się w katakumbach modlitwy oraz odmawiając
odpowiedzi na przesłuchaniach w recepcjach gabinetów
lekarskich odbierają nam broń i uprawnienia do życia
w godności z dala od nurtu wpadającego w otchłań
bez nadziei podsuwają inteligentne przedmioty
i bilety do miejsc zbiorowej hipnozy troska o
nasz los mogłaby wzruszać gdybyśmy nie
tracili szybko zdolności samodzielnego
myślenia sił i potrzeby przekazania
marzeń i potęgi ducha bezradnym
ufnym dzieciom dla których świat
jest nadal obietnicą bezpiecznej
przystani i piękna słów których
można się nauczyć i ocalić
ich znaczenie przed złym
językiem złowieszczym
bełkotem wielkiego
resetu szaleńca

10.09.2022
po śmierci życie
przyspiesza stygnie
werniks na płótnach a
nocą słychać stukanie do
okna zostaliśmy sami wtuleni
w siebie nasłuchując sygnałów
wirującej planety żegnamy się z
przyzwyczajeniami i kolekcją słów
rzucanych na wiatr daleko nam jednak
do niewinności dziecka oraz ostateczności
nagiego ciała owiniętego w płótno zawieszeni
w oku cyklonu jesteśmy przeznaczeni do dawania
świadectwa i rejestrowania prawdy spowitej we mgle
wydarzenia połykają się nawzajem przytłaczają nas
administracyjne decyzje zmiany cen biletów na loty
ponad oceanem królowa Elżbieta II odchodzi do
historii a przyszłości brak sił zdecydowania woli
utrzymania na wietrze świętych sztandarów “
God save the king” śpiewają poddani bez
ziemi domu i nadziei bez króla który by
osłonił ich na pierwszej linii katastrof
zsyłanych przez siły ciemności nad
przeludnione miasta podniesiemy
nasze smutne oczy otrząśniemy
przemoknięte skrzydła przyjdą
zwycięstwa oraz orędownicy
banitów i odartych z praw
żołnierze przyzwoitości
oraz wiernych słów –
czy jednym z nich
zostanie Pierre
Poilievre czas
pokaże wola
naszego
buntu

Nie mówią prawdy

13.09.2022
nie mówią nam
o tym nie mówią co
ważne milczą jakby nas
już nie było jak byśmy byli
głusi niemi i niewidomi mówią
o niczym zamiast o manipulacjach
klimatycznych wojnie rozkręconej by
rozpadły się nasze piękne rozświetlone
miasta młodości pokryte patyną piękna i
tysiącletniej historii by zabito deskami drzwi
i wystawy które śniły się nam po nocach byśmy
już nie zasiedli przy barze w nostalgii i dyskusji o
ratowaniu świata i poezji przemijania nie mówią nam
prawdy ukrywają fakty milczą wyśmiewając dociekliwe
pytania nie mówią o współczesnym niewolnictwie dzieciach
zaginionych bez śladu kobietach które myślały że będą pomocą
domową pomagającą rodzinie bez perspektyw i opieki lekarskiej a
zostały prostytutkami dla których jedynym ratunkiem stała się smierć
o czarnych mszach na których składa się ofiary a zbrodnie są zawsze
bezkarne świadomym niszczeniu ekonomii tak by praca straciła sens
a życie stało się przywilejem gwarantowanym przez rząd czuwający
nad każdym naszym krokiem każdą decyzją i próbą oderwania od
kierata powinności i obywatelskich obowiązków które polegają
na niezadawaniu pytań terminowym zgłaszaniu się do badań
okresowych i szczepień nie mówią nam o nagłych zgonach
statystykach skrupulatnie trzymanych na smyczy normy
nie mówią nam o niezidentyfikowanych obiektach i
świadectwach niepokojących zjawisk uważają że
jesteśmy pyłem wobec blasku szalonej utopii
uważają że można nas zmazać jak kredę
z tablicy a w jej miejsce wpisać nowe
receptury człowieka okraszonego
sztuczną inteligencją kreacji na
miarę bożka zagłady uległego
nowej aplikacji płonącej jak
pochodnie z podziemi to
świat który rośnie bez
naszej wiedzy zgody
oraz świadomości
świat ciemności
bez duszy bez
człowieczej
twarzy

01.10.2022
tak to my jesteśmy
przyszłością świata godnie
się zestarzeliśmy i nigdy nie daliśmy
sobie wcisnąć kitu szybko zrozumieliśmy
dlaczego rodzice czasami przechodzą na obce
języki byśmy nie zdradzili ich poglądów na lekcjach
wychowania obywatelskiego ukrywaliśmy się na czeskiej
prowincji w Sezimovo Usti kiedy sowieckie oraz polskie czołgi
wjeżdżały do Pragi walczyć z kontrrewolucją jeszcze przed Panem
Cogito wracaliśmy ukradkiem zaciemnionymi pociągami na kamienne
łono ojczyzny chcieliśmy pisać na murach “niech żyje Czechosłowacja”
ale było to męstwo daremne a brzemienne w skutkach tak to my jesteśmy
przyszłością świata buntowaliśmy się kiedy za bunt i słowo prawdy można
było bardzo drogo zapłacić byliśmy jednak ostrożni próbując przechytrzyć
przenikliwą dociekliwość cenzora – było ich wielu redaktorów Śledzików
o których pisał Edward Stachura a znali ich wszyscy poeci zatarła się
pamięć o tej raczkującej sztuce zniewalania społeczeństw – dzisiaj
redaktor Śledzik leading CBC host Purton wznieśli się na szczyt
zakłamania i wyżyny zalewania wodą mózgów nie daliśmy się
nabrać nieufnie spoglądaliśmy na pióra podpisujące traktaty
i polityków którzy jeden po drugim oddawali duszę diabłu
sprzedawali nas hurtem plemię za plemieniem naród za
narodem kontynent za kontynentem robiliśmy co było
w naszej mocy mimo tego że wszelka broń została
nam skonfiskowana nie zgodziliśmy się na próby
poddania nas eksperymentom medycznym na
próby legalnej eutanazji nielegalnego terroru
wytoczyliśmy nasze ciężarówki i mknęlismy
do wolności aż zatrzymano nas czołgami
tak to my jesteśmy przyszłością świata
nie godzimy się na wielki reset próbę
oznaczenia czipami nie godzimy się
być numerami niewolnikami porcją
sztucznego mięsa armatniego w
wojnie której nie powstrzyma
żaden głos rozsądku wojnie
która ma zabić – marzenia
życie na Ziemi tak to my
jesteśmy przyszością
świata nie zabijecie
chorobą głodem i
wojną zetrzemy
na pył wasze
ziarno zła.

Nie odbiorą nam piękna

26.10.2022
nie odbierzecie
nam piękna nieba
błękitnego cumulusów
wskazujących szybowcom
szlaki marzeń niezwyciężoną
głębię ducha blasku werniksów
pod którymi zachowały się barwy
geniuszu nie odbierzecie nam słuchu
brzmienia fortepianu Chopina ani śpiewu
wolności gitary Prince’a i Hendrixa w świecie
który dla nas szykujecie komputerowy algorytm
czarnej ściany na której już nikt nie napisze wiersza
ani poematu będzie stosem płonących bibliotek głuchym
echem nicości wypalonej do popiołu pamięci nie odbierzecie
nam piękna życia od porannej kawy do zachodu nad brzegiem
wzburzonego oceanu nie odbierzecie nam praw i przyzwyczajeń
z którymi wyruszyliśmy w drogę w imię miłości dobra których uczyli
nas rodzice i dziadkowie nie odbierzecie nam piękna ani nie będziecie
kontrolować umysłów i podszywać się pod Boga którego przecież nie ma
na pustyni gdzie budujecie swoje pałace i nasze nieśmiertelne więzienia
sztucznej inteligencji w ostatecznym rozrachunku to będzie jak zawsze
kwestia estetyki odrzucającej cyfrową tożsamość genetyczne wytrychy
preparaty chemicznej kontroli i sieć nadajników wprawiających w stan
odrętwienia oraz trans hipnozy nadejdzie czas przebudzenia opadną
zasłony już nic nas nie powstrzyma będziemy niezwyciężoną armią
niepokornego piękna oraz miłości która powołała nas do życia nie
odbierzecie nam tego co tak łatwo się upokarza w przekonaniu
że świat powstał dla bogów i niewolników nie będziemy już
niewolnikami nie pozwolimy wtłoczyć się do czołgów ani
samolotów bojowych nie zginiemy dla was w okopach
i nie będziemy budować schronów w strachu że nas
jeszcze bardziej upokorzycie skażecie na choroby
epidemie wszelkie nieszczęścia kłamstwa które
tak łatwo się rozchodzą przez sprzedajnych
najemników medialnych i narcystycznych
upadłych aniołów sztuki literatury i tych
– najbardziej zasłużonych dla końca
świata niewolników show biznesu
nie odbiorą nam piękna ani nie
pozbawią wrażliwości słuchu
na cichy głos prawdy której
nie można zagłuszyć nie
można zdeptać zdławić
kneblem propagandy
ani wezwaniem do
bezwarunkowej
kapitulacji

04.11.
Kraków,
moje miasto,
tyle razy do niego
wracałem ale nigdy nie
zbudowałem gniazda. Dzisiaj
przychodzę z doświadczeniem i
planem ocalenia świata, ale miasto
żyje obcym życiem w radosnej hipnozie
z dala od wiadomości ukrywanych skrzętnie
pod powierzchnią zdarzeń. Wracam i próbuję
odnaleźć swoje miejsce, rozpoznać ulice, ludzi i
przestrzenie. Może wybrałem niedobrą porę roku,
ulice opustoszały, a pytani przechodnie nie mówią
prawdy. – Miasto przypomina fortecę oblężoną przez
sprzedawców i żołnierzy propagandy. Zmieniono nazwy
ulic, zaklejono szyldy sklepów, barów i restauracji. jest tak,
jak było zawsze, ale miejsce tanich knajp zajęły korporacje
i zmechanizowane punkty uzupełniania pozytywnej energii.
Na ulicach czuje się niepokój, turyści starają się przemykać
ukradkiem, mówią półgłosem i ukrywają się w pustawych
barach. Idę sam i wiem, że nie spotkam nikogo, chociaż
kiedyś znałem wszystkich z widzenia. Teraz mniej boli
odchodzenie bliskich oraz przemijanie generacji; rani
utrata porozumienia zapaść samodzielnego myślenia.
Przemykam się ulicami, idę przez miasto powolnym
krokiem, cicho mówiąc do siebie, bo mury znowu
mają uszy. Na razie wszyscy są wolni, ale każda
krnąbrna myśl jest powszechnie potępiana w
mediach społecznościowych. Lepiej trzymać
język za zębami. Biura cenzury są w każdej
kawiarni, sieć zarzucana jest spod nieba
i trzeba dobrze uważać, w co się kliknie.
Mijam moich obcych sąsiadów, siedzę
obok pasażerów ostatniego nocnego
tramwaju. Patrzymy, każdy w swoje
okno, odbijające wewnętrzny blask,
ale utrudniające spojrzenie w głąb
świata. Każdy wysiada na swoim
przystanku, otwiera aplikację
“jak dojdę” która prowadzi
w wyznaczone miejsce
odosobnienia.

16.11.2022
wiemy jak
rozróżnić –
dobro od zła
ale godzimy się
by naszym wnukom
odjęto pamięć i źródła
piękna nasze mieszkania
powoli zajmują dzicy lokatorzy
dziennikarze opowiadający bzdury
politycy podnoszący głos i wznoszący
mury globalnego więzienia jak ze snów
najwiekszych dyktatorów historii lekarze
przepisujący preparaty skracające męczarnie
życia informatycy pochylający się nad naszym
mózgiem i próbujący przeszczepić nieśmiertelną
nicość byśmy żyli wiecznie jak umarli poeci którzy
uwierzyli zbyt mocno że poezja nie zmienia świata
ani ludzi malarze zamalowujący wrota piekieł wizją
śródziemnomorskiego kurortu obrońcy natury lejący
wiadra czerwonej farby na świadectwa istnienia Boga
przechodnie których niebo gwiaździste kryje się pod
ekranem telefonu a o ich prawie moralnym decydują
prywatne kaprysy szaleńców podsycają nasz strach
palą się do nieszczęścia i wojennej pożogi każda
okazja jest dobra by zacisnąć siatkę na naszych
skrzydłach przyłapani na kłamstwie szybko
wymyślają nowe a potok słów skażonych
radioaktywnym pyłem wieści z ostatniej
chwili wypełnia nasze sny nasze oczy
osiada gorzkim pyłem na spękanych
ustach – pomieszanych umysłach
znaczeniach chwilach zdradach
przekonań i potrzebie dążenia
do prawdy osiedlają się cicho
w sercach z bagażem lodu
który uśmierza wszelki ból
odejmuje rozum zdolność
kojarzenia faktów mowy
sztuki posługiwania się
językiem tak by mówił
to co pomyśli głowa
powstrzymują sny
oraz dopływ krwi
a nasze źródła
krzepną jak
kamień i
milczą

Aleksander Rybczyński

.

Muzyka: William Basinśki, fragment “The Desintegration Loops II, DLP 3”

.

.

O autorze:

Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie.

Fot. Hanka Kościelska

 

ilustracja: Aleksander Rybczyński
Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments