Wiktor Gołuszko – Transformacja – przebudzić się

 Z cyklu: Klucze suwerenności

„Sami musimy być zmianą, którą chcemy oglądać na świecie”.

Mahatma Gandhi

 

W poprzednim felietonie tego cyklu naszkicowałem obecną sytuację, tak jak ją postrzegam, sugerując, że o ile działanie jest niezbędne, o tyle wynikać ono musi z przemiany wewnętrznej. W przeciwnym wypadku będziemy mieli do czynienia z dobrze znaną historyczną kołowacizną – odwiecznym tańcem, w którym wczorajsze ofiary stają się po jakimś czasie dzisiejszymi ciemięzcami (okrutni despoci nierzadko wywodzili się z ludu).

 

Dzisiaj zatem kilka słów o tej wewnętrznej metamorfozie i jej aspektach praktycznych. Nasza cywilizacja rozwinęła się, opierając się na wartościach patriarchalnych – priorytetem i źródłem wiedzy był i ciągle jest umysł. Świat emocji związany z kobiecą częścią naszej psyche nie był dotąd traktowany na równi z umysłem, a już na pewno nie jako źródło ewentualnej wiedzy. Ten światopogląd znajdował swoje odbicie w miejscu, jakie piastowała kobieta w społeczeństwie, w jej prawach. Powracając do metafory ogrodnika: ogrodnik był tak obsesyjnie pochłonięty sianiem, że zupełnie zapomniał o podlewaniu i dziś jest mocno zdziwiony, że stąpa po jałowej ziemi.

Epoka przemiany, czas ewolucyjnego skoku kwantowego wzywa nas do odzyskania równowagi i nawiązania kontaktu z naszymi emocjami i uczuciami. Przez stulecia okazywanie potrzeb i związanych z nimi emocji było na cenzurowanym, nauczyliśmy się je tak dobrze ukrywać przed innymi, nawet przed sobą, że zdarza się, że nie wiemy, czego chcemy i co czujemy w danej sytuacji.

Uczucia to energia, która domaga się  ekspresji; zepchnięte – są jak woda gromadząca się przed zaporą. Jeśli na skutek lęku, wewnętrznych zakazów czy społecznych tabu nie pozwalamy im na płynną i naturalną ekspresję, będziemy je wyrażać sporadycznie, gwałtownie, w sytuacjach kryzysowych – coś w rodzaju syndromu pękającej tamy. Jeśli natomiast będziemy je tłumić w sposób konsekwentny, przekształcą się w emocjonalne skamieliny, które z czasem przyjmą postać choroby. Skądinąd tłumione uczucia nie pozwalają doświadczać intensywności i piękna Istnienia, cieszyć się w pełni chwilą teraźniejszą.

Kwerenda źródłowa

Prawdziwy lekarz, to lekarz wewnętrzny”.

Albert Schweitzer

Jak pisałem gdzie indziej: w świetle nowych odkryć biologii wiadomo, że symptomy chorobowe są informacją pozwalającą zidentyfikować istotę problemu i podjąć kroki ku rzeczywistemu uzdrowieniu dolegliwości – u jej źródła (chcących zgłębić temat odsyłam do książki Bruce’a Liptona, Biologia przekonań). Takie rozumienie choroby wyłania się z Nowego Paradygmatu – nowego światopoglądu, który rozwinął się na fundamentach fizyki kwantowej. Objawy można przyrównać do listonosza, który zjawia się z wiadomością, od której odczytania treści zależy nasze zdrowie a czasami – nawet życie.  My jednak z lubością oddajemy się kultowi zabijania listonosza (tzn. przyjmowania leków likwidujących symptomy), wierząc uporczywie, że ten mroczny rytuał w jakiś cudowny sposób rozwiąże problem.

 

…………………………….

 

Oto fragment mojej sztuki „Hieros Gamos” ilustrujący podejmowane kwestie:

PRIMUM NON NOCERE

Nie kwestionując bezsprzecznych osiągnięć medycyny, ani też często bezgranicznego poświęcenia i oddania lekarzy, występowałam wtedy przeciwko systemowi – systemowi leczenia, który nic nie leczy i tylko powiększa ilość schorzeń. Hipokrates nauczał: szukajcie przyczyny przyczyn! Współczesna medycyna to medycyna choroby: koncentruje się wyłącznie na eliminacji objawów choroby. Wcale nie szuka – właśnie! – jej przyczyny, a już w ogóle – przyczyny przyczyn!

ZMYSŁAW DE BEAUREGARD

Zachowuje się jak nieprzytomny kierowca, który – podczas, gdy jego samochód dymi i rzęzi
– zatyka sobie uszy, narzuca koc na maskę, by nie widzieć dymu i beztrosko jedzie dalej.

PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ

Zasadniczo, wysiłek medycyny naukowej koncentruje na tym, by zatyczki do uszu były coraz
skuteczniejsze a koc wykonany z jak najlepszej jakości materiałów żaroodpornych. Równolegle prowadzi się kosztowne badania nad sposobami redukcji hałasu i uczynienia dymu bezbarwnym.

GIORDANO BENVENUTO do Zmysława

Twój kierowca jest – właśnie – nieprzytomny, podczas gdy Big Pharma działa z premedytacją: za pomocą nieprawdopodobnej ilości funduszy, kampanii reklamowych przekonują ludzi, że życie jest patologią, od której uchronić ich mogą jedynie nieustannie rosnące dawki leków i szczepień.

PRIMUM NON NOCERE

Lekarstwa – ponieważ leczą wyłącznie symptomy – nie mogą nikogo wyleczyć, zapewniają
tylko ciągłość i eskalację choroby; uzależniają pacjenta i czynią go jeszcze bardziej chorym. Medycyna stała się zalegalizowanym zatruwaniem a system medyczny prawdziwą mafią, która zabija dla pieniędzy i dla władzy.

MILAGRO A JAR

Rozumiem twój ból, ale chyba przesadzasz z tą mafią i zabijaniem. Chcesz powiedzieć, że
lekarzy nie interesuje zdrowie pacjenta i chodzi im tylko o kasę!?

DUCH HIPOKRATESA raz jeszcze podchodzi do rampy, zwraca się do widowni

Szukacje przyczyny wszystkich przyczyn. Szukajcie przyczyny przyczyn… (schodzi ze sceny)

PRIMUM NON NOCERE

Nie tyle lekarzy, ile światową finansjerę. Obecnie to nie pacjenci, nie rodzice, nie dzieci, nie
lekarze czy przedstawiciele rządów decydują o naszym zdrowiu. Kontrolę nad opieką zdrowotną przejęła światowa finansjera z ich ponadnarodowym organizmem: Światową Organizacją Zdrowia. To oni narzucają zbiorowe szczepienia, przynoszące krociowe zyski farmaceutycznym koncernom.

PAŹDZIORY OTRĘBA BYTOWICZ

Dzieci i starcy to tradycyjny cel kampanii masowych szczepień. (z ubolewaniem) Świadczenia socjalne dla nierentownych i coraz dłużej żyjących emerytów są wielkim obciążeniem dla skarbu państwa. (odkrywczo, z entuzjazmem) Te bezpowrotnie stracone pieniądze można przecież przeznaczyć na zbrojenia i rozwój gospodarczy! Kampanie szczepień skutecznie pomogą uwolnić społeczeństwo od niewygodnych spóźnialskich.

PINA TUBO

Nie mogę w to uwierzyć!

PRIMUM NON NOCERE

To nie ma nic wspólnego z wiarą Pina. Rynek choroby to po prostu świetnie prosperujący biznes. I wszystko jest tam podporządkowane ekonomicznemu drylowi.

 

…………………………….

 

Przykładowy język chorób czy dolegliwości: rak mówi o żywionej długotrwałej urazie; nadwaga – o lęku, o  braku poczucia bezpieczeństwa, o odrzucaniu siebie; cukrzyca – o braku słodyczy, obcesowości wobec siebie i innych, także o ucieczce od uczuć, o potrzebie opieki; problemy z prostatą wskazują na psychiczne lęki osłabiające męskość, na rezygnację, na seksualne napięcie i poczucie winy, także na poczucie starzenia się; zawał serca mówi o wyparciu radości z życia na rzecz pieniędzy, pozycji itp.; zakrzepica świadczy o uczuciu osamotnienia i przerażenia, na myśli typu: „Nie jestem dość dobry. Nie dam rady. Nigdy tego nie zrobię”; artretyzm (dna moczanowa, podagra) informuje o zakorzenionej krytyce, buntowi przeciwko autorytetowi, o poczuciu bycia uciskanym, wrażeniu, że ktoś ciągle siedzi ci na karku; zaparcia są sygnałem, że tkwisz w przeszłości i nie chcesz się pozbyć starych przekonań, inną wykładnią jest wynikająca z niepewności wola kontrolowania wszystkiego; przyczyną łysienia – spośród wielu – może być stres (rozmawiałem z fryzjerką, która powiedziała mi, że w wyniku lockdownu i związanego z nim stresu wielu mężczyzn wyłysiało – nawet nie zdawali sobie z tego sprawy, dopiero wizyta u fryzjera im to uświadomiła) itd.

 

Innym symptomem stresu może być przedwczesna siwizna. Siwe włosy symbolizują mądrość i pojawiają się naturalnie wraz z wiekiem. Jednak nagłe pojawienie się siwych włosów w wieku dwudziestu, trzydziestu lat jest związane ze stresem, z sytuacją, w której przeżyłeś spory szok emocjonalny i boisz się, świadomie lub nie, odpuścić kontrolę, powierzyć się, dać się prowadzić Duchowi. Przedwczesne siwienie to wiara, że musisz żyć pod ciągłą presją, że presja i wysiłek są konieczne, że liczy się tylko wydajność.

By zwiększyć samoświadomość w tym obszarze, możesz na przykład zadać sobie pytanie ile czasu spędzasz z rodziną czy z osobą, z którą jesteś w związku a ile w pracy; czy masz poczucie równowagi? Rzecz jasna – jak wszędzie – nie chodzi o ilość, lecz o jakość tego czasu. Może być tak, że co prawda jesteś fizycznie z rodziną czy bliską ci osobą, lecz jesteś zupełnie nieobecny – twój umysł jest nieustannie zaprzątnięty pracą, do której zresztą wracasz przy pierwszej nadarzającej się okazji. Co możesz zrobić, by odzyskać równowagę?

Siwe włosy oznaczają, że żyjesz musztrowany różnymi wewnętrznymi przymusami (które mogą być na przykład dyktowane wyobrażeniami o tym, jak powinno wyglądać odpowiedzialne czy pełne sukcesu życie), zamiast żyć w rytmie swoich potrzeb.

Włosy to twoja moc. Możesz sobie odpowiedzieć na pytanie: komu ją oddałem, komu lub czemu powierzyłem moją moc?

 

W tym miejscu przytoczę będące wyjątkowo à propos i – jak zwykle – sięgające sedna słowa Eckharta Tolle:

„Kiedy wyznaczasz sobie cel i do niego dążysz, posługujesz się czasem zegarowym. Wiedząc, dokąd zmierzasz, zarazem z szacunkiem i z możliwie największą uwagą śledzisz każdy krok, jaki stawiasz w danej chwili. Jeśli zaś nadmiernie skupisz się na wytyczonym celu (ponieważ szukasz szczęścia, samourzeczywistnienia, a może masz nadzieję, że gdy spełnisz zamiar, zyskasz pełniejsze poczucie własnego ja) już nie szanujesz teraźniejszości, lecz sprowadzasz ją do roli szczebla na drodze w przyszłość – szczebla, który sam przez się nic nie jest wart.

Twoja podróż przez życie nie jest już odtąd przygodą, tylko obsesyjnym pędem do tego, żeby gdzieś dotrzeć, coś osiągnąć, odnieść sukces. Nie widzisz już przydrożnych kwiatów ani nie czujesz ich zapachu, nie dostrzegasz też piękna i cudowności życia, które rozkwita wszędzie wokół ciebie, kiedy jesteś tu i teraz. Umysł nabawia się obsesji na punkcie przyszłości jako azylu, w którym próbuje się chronić przed niezadowalającą teraźniejszością”.

Eckhart Tolle, Potęga Teraźniejszości

 

„Nie można stawać się człowiekiem sukcesu. Można tylko nim być. Nie pozwól, by ten szalony świat mówił ci, że sukces jest czymś innym, niż udaną chwilą teraźniejszą. Czyli czym? Poczuciem jakości tego, co robisz, nawet przy najprostszych czynnościach. Ta jakość wypływa z troski i uwagi, które towarzyszą twojej świadomości. Jakość wymaga twojej Obecności.

Powiedzmy, że jesteś człowiekiem interesów i po dwóch latach przeżywania silnego stresu i napięć w końcu udaje ci się wylansować produkt lub usługi, które się świetnie sprzedają i przynoszą mnóstwo pieniędzy. Sukces? W sensie tradycyjnym – tak. Lecz w rzeczywistości spędziłeś dwa lata, zatruwając swe ciało oraz świat negatywną energią, dręczyłeś siebie i swoich bliskich i wywierałeś szkodliwy wpływ na wielu innych, których nawet nie znasz. Nieuświadomione założenie leżące u podstaw wszelkich takich działań mówi, że sukces jest wydarzeniem przyszłym i że cel uświęca środki.  Ale środki i cel to jedno. I jeśli środki nie przyczyniają się do szczęścia człowieka, cel także go nie zapewni”.

Eckhart Tolle, Nowa Ziemia

 

Rozwój osobisty i działanie z poziomu serca polega na tym, że człowiek przeprowadza rodzaj kwerendy źródłowej i zadaje sobie pytanie: jaki przekaz niesie choroba? Chodzi o uświadomienie sobie będącego u podstaw symptomu schematu myślowego (odczytaniu i zrozumieniu listu od Duszy), wyrażeniu intencji uzdrowienia i porzuceniu ograniczającego wzorca; finalnie – na wybaczeniu sobie i innym. Słowem – jest to praca z myślami i powiązanymi z nimi emocjami. Ważne jest więc zarówno odkrycie myśli będącej przyczyną dolegliwości, jak i wgląd emocjonalny: odczucie nękającego nas bólu pozwalające otworzyć się na możliwość uzdrowienia. To nasza naturalna technologia wewnętrzna – technologia myśli i emocji.

 

To samo podejście możemy stosować do wszelkich dysfunkcyjnych zachowań, nałogów itd. Weźmy na przykład nieumiejętność słuchania i notoryczne przerywanie wypowiedzi innych, wchodzenie im w zdanie, co jest rodzajem przemocy. Możesz wymienić wszystkie myśli, które ci przychodzą do głowy, kończąc zdanie: Przerywam ludziom i nie pozwalam dokończyć zdania ponieważ… Co by się stało, gdybym pozwolił im się wypowiedzieć? Czego się boję?

 

Niektórzy zaangażowani w praktyki duchowe, mają pewien ustalony pogląd na temat tego, jak powinna wyglądać osoba uduchowiona, co niestety nie pozwala im się zmierzyć z bólem. Prawdopodobnie z upodobaniem pielęgnują wewnętrzny dialog utrzymujący, że nie dotyczą ich te przyziemne sprawy, że są ponad to – są przecież światłem, miłością, są wyższymi wibracjami a choroba to nieistotny drobiazg, ciało jest bez znaczenia, liczy się duch, a z tym oni są za pan brat…

Ego jest niezrównanym mistrzem kiwania i na boisku życia ogrywa równo „uduchowionych” piłkarzy, którzy (jeśli uważnie a uczciwie spojrzą, to dojrzą) mimo że dzielnie poruszają kończynami, ciągle przebierają nogami w tym samym miejscu.

Bólu nie można rozpuścić kroplami z intelektu czy duchowego materializmu, nieuwolniony – wcześniej czy później zapuka do naszych drzwi w postaci jakiejś dolegliwości. Ktoś, kto mówi, że nie ma ran emocjonalnych potrzebujących uzdrowienia, mówi też o grubości swego pancerza i o ciężarze noszonej przez siebie maski.

 

Uzdrowienie – konfrontacja z lękami

Nowoczesny materializm zrodził się ze strachu. […] Istoty, które się boją, to mimowolni tyrani,  fanatycy porządku, mający obsesję na punkcie konieczności wychowywania, dyscyplinowania ludzi […], którzy ich otaczają, aby w każdej chwili zachować kontrolę i mieć oko na całość”.

Rudolf Steiner

 

Transformacja to odzyskanie własnej mocy, przebudzenie się ze snu o bezsilności. Związane z nią uzdrowienie wiąże się ze zmierzeniem się z własnymi lękami, z przekształceniem własnej energii, z rozpoznaniem schematów myślowych, osądów i związanych z nimi emocji. Innymi słowy: stawienie czoła obszarowi życia, gdzie czujesz się bezsilny, zagrożony – chorobie, z którą się zmagasz, zachowniem, nad którym „nie masz kontroli” czy dokuczliwej sytuacji, która nieustannie powraca (wszelkie próby rozwiązania problemu za pomocą podjętych działań spełzają na niczym – powracasz nieustannie do punktu wyjścia, tkwisz ciągle w tym samym miejscu).

 

Jeśli taka wewnętrzna przygoda – poddanie się introspekcji – ma dla ciebie sens, przygotowałem kilka pytań, które mogą się okazać pomocne. Potrzebna ci będzie chwila ciszy, żebyś mógł się skupić, szczerość wobec siebie, pióro i kartka.

Odpowiadaj na pytania z maksymalną szczerością, to znaczy tak, by na poziomie intuicyjnym odpowiedzi zyskały twoją pełną aprobatę. Pozwól, by pojawiały się od niechcenia, wyłaniały w sposób naturalny, by same cię znalazły. Odpowiadaj niezależnie od tego, czy odpowiedzi mają dla ciebie logiczny sens czy też nie.

  1. Czego się boję? Wymień lęki natury fizycznej (np. lęk przed wypadkiem, utratą zdrowia), emocjonalnej (np. lęk przed krytyką, odrzuceniem), fobie (np. pająki, lęk wysokości) itd.

 

  1. Podziel lęki na trzy grupy: największe, średniego kalibru i małe. To pozwoli ci być bardziej świadomym wewnętrznego świata. Przejrzyj tak sporządzoną listę i zastanów się, czy jest coś, co łączy zapisane odpowiedzi, jakiś wspólny mianownik (być może jest kilka takich wątków). Ego opiera się na kontroli wszystkiego i wszystkich, więc jednym z takich lęków może być lęk przed utratą kontroli, innym – lęk przed śmiercią, jeszcze innym – lęk przed życiem pozbawionym sensu.

 

  1. W jaki sposób te lęki przejawiają się w twoim życiu? Co robisz, gdy jesteś pod wpływem lęku, jakie schematy zachowań systematycznie powracają? Np. milkniesz, zrywasz kontakt, kasujesz osobę z czatu czy telefonu, wrzeszczysz, tłuczesz naczynia, trzaskasz drzwiami, stajesz się agresywny, uciekasz się do rękoczynów, narzekasz, krytykujesz, drwisz, chcesz kontrolować sytuację (na poziomie lingwistycznym scenariusze kontroli można rozpoznać w sformułowaniach typu: Ani mi się waż! Chyba mi tego nie zrobisz! Przestań! Nie bądź taki, taka! Musisz [to i tamto]! Nie powinieneś! Nie powinnaś! Rozczarowujesz mnie! Nie wolno ci! To Twój obowiązek! Wszelkie słowa ultimatum, sformułowania, wskazujące drugiej osobie, co ma mówić i jak postępować).

 

  1. Z jakim trudnym wyzwaniem czy sytuacją kryzysową borykasz się obecnie? Co narusza Twoje poczucie komfortu? Jakie lęki wiążą się z tym wyzwaniem? Co konkretnie boisz się zmienić w swoim życiu? Czego się kurczowo się trzymasz?

 

  1. Jakie intuicyjnie nasuwa ci się proste, będące w zasięgu ręki rozwiązanie?

 

Materialistyczny paradygmat stypuluje, że widzialny świat fizyczny jest wszystkim, co istnieje. Zakłada, że jeśli w pełni zrozumiemy funkcjonowanie świata fizycznego, będziemy w stanie wyjaśnić całokształ kosmicznych zjawisk. Współczesna fizyka odeszła od tego punktu widzenia – jest niekwestionowanym dziś faktem, że wszystko bierze swoje źródło w energii (czy w świecie ducha – powie medytujący umysł). Jednak utrzymywana przez wieki materialistyczna reprezentacja świata pociągnęła za sobą logiczne konsekwencje szukania wszystkich odpowiedzi wyłącznie w domenie materii. Na poziomie jednostki przełożyło się to na metaprzekonanie, że człowiek jest odseparowany od źródła, że jest tylko ciałem. Nazywamy je naszym ego. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest dojmujący brak poczucia tożsamości i wynikająca z niego utrata samowładności, tu bierze swoje źródło potrzeba rządzenia lub bycia rządzonym, tak powołaliśmy do życia teatrzyk nałogowych owiec i pasterzy, świat ofiar i tyranów.

W rezultacie zamiast samosterowności i kierowania się intuicją mamy posłuszeństwo autorytetom, zamiast uzdrawiania i samouzdrawiania – chroniczne leczenie i Big Pharma, zamiast duchowości i bepośredniej więzi z Duchem – religię i zastępy pośredników, zamiast suwerenności – rządy i nierząd panów.

 

Powracając do lęków – pojawiają się one oczywiście w kontaktach z inymi, z osobami, którym oddaliśmy naszą moc. Oto dodatkowa seria pytań mogąca okazać się tutaj wsparciem:

  1. Przypomnij sobie wszystkie postacie autorytetu, które wywarły wpływ na twoje życie: dawni i dzisiejsi koledzy, przyjaciele, partnerzy, partnerki, rodzice, rodzeństwo, nauczyciele, przedstawiciele rządu, kościoła itd.
  2. Wypisz imiona czy nazwiska osób, którym oddałeś władzę.
  3. Opisz szczegółowo, dlaczego się jej zrzekłeś, jakie były przyczyny, co było przyczyną przyczyn (przyczyną główną) twego ubezwłasnowolnienia.
  4. Jakie proste kroki możesz poczynić, by odzyskać moc?

Każdego wieczora przed udaniem się na spoczynek możesz robić w zeszycie rekapitulację dnia, gdzie opisujesz swoje zachowania, które powodowały u ciebie dyskomfort, gdzie nie miałeś poczucia lekkości i harmonii. Zadaj sobie wtedy pytanie: z jakimi lękami się one wiązały? Czego się bałem?

 

Co zaś do tyranów i majaczącej na horyzoncie kolejnej fali tyranii, pomyślałem, że inspirujące będzie przywołanie słów czarownika Don Juana z książki Carlosa Castanedy „Wenętrzny Ogień”. Cytaty pochodzą z rozdziału zatytułowanego: Mali tyrani.

 

Mali tyrani

W gruncie rzeczy właśnie obsesja manipulowania tym, co znane, sprawia,

że ludzie stają się małymi tyranami.”

Carlos Castaneda, Wewnętrzny Ogień

„[…] – Mały tyran to prześladowca – odrzekł. – Ktoś, kto ma władzę nad życiem i śmiercią wojownika albo po prostu irytuje go niezmiernie.

[…] Istnieją dwie grupy małych tyranów. Pierwsza składa się z tych, którzy nas prześladują i ściągają na nas nieszczęścia, ale nie powodują niczyjej śmierci. Nazywa się ich drobnymi małymi tyranami, pinches tiranitos.

Druga grupa to ci, którzy tylko doprowadzają nas do rozpaczy i śmiertelnie irytują. Tych nazywa się tyranami-płotkami, repinches tiranitos, albo kapryśnymi tyranikami, pinches tiranitos chiquititos.

[…] Dodał, że drobni mali tyrani dzielą się dalej na cztery klasy. Jedna stosuje przemoc i brutalność. Następna wprowadza wielki niepokój przez obłudny, pokrętny sposób postępowania. Trzecia męczy smutkiem. A ostatnia wprawia wojowników we wściekłość.

[…] Powiedział, że nowym widzącym chodziło o ostateczny manewr, w którym mały tyran pełni rolę górskiego szczytu.

[…] W gruncie rzeczy właśnie obsesja manipulowania tym, co znane, sprawia, że ludzie stają się małymi tyranami.

[…] Mój dobroczyńca mawiał, że wojownik, który natrafi na małego tyrana, jest szczęściarzem.

[…] Wiemy, że nic nie utemperuje ducha wojownika lepiej niż konieczność zadawania się z niemożliwymi do zniesienia ludźmi obdarzonymi władzą. Tylko w takich warunkach wojownik potrafi wykształcić w sobie trzeźwość umysłu i spokój wewnętrzny, które pozwolą mu znieść napór nieznanego.

Zacząłem gwałtownie protestować. Powiedziałem, że moim zdaniem tyrani mogą wzbudzić w swoich ofiarach jedynie poczucie bezradności albo brutalność równą ich własnej. […]

– Sam powiedziałeś, na czym polega różnica – odparował don Juan. – Chodzi o ofiary, nie o wojowników.

[…] Korzystanie z małego tyrana powinno nie tylko służyć udoskonaleniu ducha wojownika, ale też dawać radość i szczęście. Nawet najgorsi tyrani mogą stać się źródłem szczęścia, oczywiście pod warunkiem, że człowiek jest wojownikiem”.

 

…………………………….

 

Początkowo chciałem napisać dłuższy kilkuczęściowy felieton, którego zwieńczeniem miał być powyższy tekst. Po refleksji odstąpiłem od zamierzenia, by przez tę jednowątkową w sumie wypowiedź podkreślić wagę wewnętrznej transformacji.

Owocnych przemianą i uzdrowieniem odkryć wszystkim życzę!

..

Wiktor Gołuszko

.

O autorze:

IMG_20170804_145259

Wiktor Gołuszko jest poetą, pisarzem, kompozytorem, prelegentem, doradcą ds. rozwoju potencjału twórczego. Wydał tomik prozy: “Ulisses”, publikował w pismach literackich i społeczno-kulturalnych, takich jak ZESZYTY LITERACKIE, Nieregularne Pismo Kulturalne KWARTALNIK, NEUROKULTURA – medium zaangażowane, Magazyn Literacki MINOTAURYDA, Portal Społeczno-Artystyczny EPRAWDA, Pismo Społeczno-Literackie WAKAT, e-Dwutygodnik Literacko-Artystyczny PISARZE.PL, Magazyn Literacko-Artystyczny HELIKOPTER, kwartalnik KRYTYKA LITERACKA, kwartalnik literacko-artystyczny AFRONT, MEDIUM PUBLICZNE i inne. Jego wiersz: “Ostatnia Wieczerza” wszedł w skład antologii poezji polskiej poświęconej Beethovenowi, która znalazła się w biografii kompozytora zatytułowanej: “Beethoven – Próba Portretu Duchowego” autorstwa Adama Czartkowskiego. Obecnie artysta ukończył pracę nad misterium: “Hieros Gamos czyli Święte Gody” – sztuką z pogranicza poezji i teatru, do której skomponował również muzykę. Blog autora:

Blog Wiktora Go

 

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments