Marek Baterowicz – Z cyklu „Muzeum Prado”

(garść impresji)

Screen shot 2017-06-11 at 10.33.32 PM

Obraz Tycjana „Wenus z Adonisem” i ten sam temat malowany przez Veronese – jakby zawody gigantów. I rozterka – które płótno chciałbym powiesić w domu? U Veronese nie ma dramatyzmu Tycjana, nie ma też ruchu i gry iluminacji. Jakby w półcieniu, na tle mrocznego nieba, Wenus podtrzymuje na kolanach ciało Adonisa. Śpiącego? Czy może już martwego? Zazdrosny Ares uśmiercił go podczas łowów przeobrażony w olbrzymiego odyńca, a z krwi Adonisa wyrósł czerwony kwiat anemonu, zdobiący góry Libanu. Po wahaniu uznałem wyższość Tycjana, na jego płótnie więcej jest ekspresji, dramatu, ruchu, kontrastu świateł i barw…

Screen shot 2017-06-11 at 10.37.57 PM

Tajemniczy przybysz z Krety, El Greco… Największy mistyk malarstwa – jego obrazy-wizje zatrzymują dłużej i niepokoją… Jego Chrystus obejmujący krzyż mówi wszystko… Po co więc kręcić filmy o Męce Pańskiej, filmy ociekające nadmiarem krwi… A inne płótna El Greca wiszą w Toledo.

Screen shot 2017-06-11 at 10.44.25 PM

Na antypodach mistycznych wizji El Greca stoi Velazquez, rodem z Sewilli (choć ojciec był Portugalczykiem), zwany czasem najlepszym malarzem wszechczasów – czy słusznie ? Pod wieloma względami był mistrzem nieprześcignionym, to prawda. Portret Innocentego X jest arcydziełem, z płótna patrzy na nas jakby żywy człowiek. A potrójne oświetlenie na obrazie z Wulkanem jest majstersztykiem: światło dnia łamie się z blaskiem kuźni i z promieniami boga Apollina. Ale przecież tylu artystów zasługuje na miano malarza wszechczasów… Może trafniej określać Velazqueza „malarzem królów”? I „las Meninas”, choć uwiecznił też prządki, Ezopa lub własną rodzinę. Czasem historyczne freski jak wspaniałe „Zdobycie Bredy” (1635)…  Ale także malował i karłów, a nawet podpitych w karczmie – triumf Bachusa! Dla pełni palety nie pominął koronacji Dziewicy czy pokłonu Trzech Króli…

Filip II

Powracam do płócien Rubensa, innego giganta pędzla i Flamandczyka wykształconego malarsko w Italii…Odwiedził też Hiszpanię (w 1603 i 1628), stąd obraz Filipa II na koniu, króla nieszczęsnego – po klęsce jego Armady u brzegów Anglii istotnie mógł już tylko dosiadać rumaka… Wiatr historii odtąd dął w żagle brytyjskich okrętów.

Screen shot 2017-06-11 at 11.05.19 PM

…i najsławniejszy uczeń Rubensa, Antoni van Dyck, rodem z Amberes (dziś Antwerpia), miasta złupionego przez Hiszpanów r. 1576 podczas długotrwałych wojen o Flandrię… Trudno o bardziej barwny życiorys – był artystą o manierach arystokraty i bywalca dworów książęcych w Italii, a królewskich w Europie… Już wtedy Europa była mała! Van Dyck w swoich wędrówkach objechał ją od Palermo po Londyn, gdzie też umarł dosyć młodo w r. 1641, za to uszlachcony przez Karola I i odznaczony Orderem Podwiązki! W osiem lat później król odda głowę na szafocie, lecz portretowany przez van Dycka zapewne nie przeczuwał tej tragedii… W pełnym uzbrojeniu i na rumaku był przecież wtedy władcą Albionu! Ale dłużej stoję przed portretem „Nieznajomej” („Desconocida”), z którego emanuje tajemnica istnienia…

Screen shot 2017-06-11 at 11.08.51 PM

Z mistrzów holenderskich wspomnę jedynie autoportret Rembrandta, wolę przejść do niepokojących obrazów malarzy hiszpańskich jak Pedro Berruguete albo Francisco Ribalta z niezwykłym „Chrystusem obejmującym Św. Bernarda”… Dzisiaj niestety ludzie częściej padają w ramiona demonów.

El Jardin Bosch

Wśród tylu mistrzów i z tylu krajów oszałamiają chyba najbardziej płótna Hieronima Boscha, zwanego tutaj El Bosco, który w drugiej połowie wieku XV-tego jakby zapowiadał surrealizm! Ale to pozory, Bosch czerpał inspirację ze średniowiecznej księgi „Wizji Tondala”… Uderza pozornym bezładem halucynacji, lecz przemyślana jest koncepcja całości jak i symbolika scen. Osobliwe malowidła Boscha wstrząsają wizją raju jakby podminowanego piekłem i zagrożonego natarciem monstrualnych stworzeń, dosiadających fantastycznych stworzeń albo złapanych w potrzasku przedziwnych machin lub morskich muszli, osaczonych przez olbrzymie ptaki, tańczących lub dźwigających niezwykłe formy, podobne do instrumentów muzycznych lub do narzędzi tortur. Nagie postacie wzlatują ponad ziemię albo toną w topieli. Tytuł tryptyku mówi o rozkoszach – „Ogród rozkoszy” – ale jest w tym sarkazm, a piekielne katusze obracają się z szatańskim rygorem. To co widzimy u Boscha spełnia się może dziś w niemniej piekielnych trybach naszej epoki rozdartej wybuchami bomb i zamachów. To nasz świat rozsypuje się i rozpada na szczątki, nasycone krwią okruchy i rozprute odłamkami ciała tych, których podmuch rzucił poza granice  życia.

..

Marek Baterowicz

.

O autorze:

M Baterowicz

Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r. 1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney, Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy  „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”, roczniku michaelitów na Nowej Gwinei).

.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments