Marek Baterowicz – BOLEK versus BOHATERZY

Screenshot 2016-03-06 21.47.09

Od niedawna cała Polska żyje Bolkiem. Dokumenty przekazane przez wdowę po generale Kiszczaku trafiły do IPN-u, a zawierały przeróżne rewelacje – nie tylko na temat Bolka. Był tam i np. list Daniela Passenta do generała, chwalący represje stosowane przez Służbę Bezpieczeństwa, bo znany felietonista był zagorzałym komuchem. Jako pacholę zamieszkiwał z rodziną w sowieckiej strefie okupacyjnej Berlina, a potem studiował w Leningradzie. Czym skorupka nasiąknie, tym potem cuchnie. I dlatego w stanie wojennym nie odszedł z pisma „Polityka”, choć inni na znak protestu odeszli. Passent bywał na bankietach Urbana, szydził z solidarnościowców zamykanych w więzieniach. Więcej szczęścia miał Wałęsa, internowany w luksusach. Grywał w pingponga z pilnującymi go ubekami, ale jakoś przytył. Był w końcu ich człowiekiem, karmiono go dobrze, choć na wszelki wypadek do posiłków dodawano mu pewnie bromu albo innych świństw. Od wydania książki prof. Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o Wałęsie minęło osiem lat, odkrycie papierów w domu Kiszczaka jedynie potwierdza to wszystko, co w tej książce przedstawiono. A na dobrą sprawę o roli Bolka wiedziano już w r.1992, kiedy to sam Wałęsa przyznał, że coś tam podpisał przed laty. Moment tego wyznania uwieczniono na filmie „Nocna zmiana”, który ukazuje obalenie rządu Olszewskiego i Macierewicza. Ich próbę przeprowadzenia lustracji 66 peerelowskich dygnitarzy storpedowało środowisko byłych komunistów z Geremkiem i Mazowieckim na czele, ale dokonali tego właśnie z silnym poparciem samego Wałęsy, który wolał ukryć swoją teczkę. Jako prezydent niby wszystkich Polaków Wałęsa stanął tu po stronie peerelowskiej agentury, a dla ocalenia karier 66 aparatczyków poświęcił żywotne interesy całego narodu i Polski. Podstawowym celem wtedy powinna być dekomunizacja państwa, nazwanego na wyrost III RP. A dekomunizacji nie dało się przeprowadzić bez lustracji, która miała być wstępem do  procesu uzdrowienia Kraju. Niestety, brak dekomunizacji ciążył fatalnie w dziejach tzw. III RP, a dzisiaj jeszcze – w 27 lat po tzw. upadku komunizmu –  zmagamy się z tą stajnią Augiasza, gdzie czerwone relikty z PRL-u ( czyli ex-PZPR i TW ) nadal zamierzają dyktować nam jak rządzić Polską. Inaczej mówiąc to Peerelczycy chcą narzucić Polakom takie ustawy, które pasują pogrobowcom komunizmu, resortowym dzieciom. Dlatego Rzepliński ( były członek PZPR-u ) dzięki manipulacjom PO kontroluje Trybunał Konstytucyjny, organ mogący blokować wszelkie ustawy sejmowe, niewygodne dla Peerelczyków. A lewacy z Unii Europejskiej czy z Komisji Weneckiej histerycznie bronią przewrotnej misji Rzeplińskiego, który jest gwarantem, że polskie reformy nie zaszkodzą interesom oligarchów z PO-PSL, ani nie naruszą fortun aferzystów nierozliczonych w dziejach tzw. III RP. Należy do nich i Schetyna, umoczony w aferze hazardowej jeszcze za rządu Tuska i oczywiście nieosądzony, a nawet nagrodzony potem stanowiskiem marszałka Sejmu. Tak działała skorumpowana Platforma Obywatelska, ostatnio promująca Schetynę na swego lidera. Nie można się dziwić, że Schetyna ( jak Michnik i całe towarzycho KOD-owców) broni „honoru” Wałęsy, przedstawianego ostatnio jako ofiary …nienawiści Kaczyńskiego! Magiczne słowo „nienawiść”, wykorzystywane przez ex-komuchów od roku 1989, było ich zręcznym ale fałszywym puklerzem. O „nienawiści” stworzyła nawet wiersz noblistka Szymborska, publikowany naturalnie na łamach „Gazety Wyborczej”, bowiem to pismo było i jest organem Peerelczyków. A  wiersz Szymborskiej godził w intencje rządu Olszewskiego i Macierewicza, inaczej mówiąc zamiar oczyszczenia państwa przedstawiał jako wyraz …nienawiści! A zatem Polski nie da się oczyścić, ani zreformować, bo  natychmiast byli pezetpeerowcy  ( jak  Szymborska) oraz ubecy (jak kilku sędziów TK ), a także PO-wocy przypisują Polakom „nienawiść”. Nienawiść do kogo? Ano, do peerelowskich kadr, które kiedyś rujnowały kraj i mordowały obywateli walczących z tyranią. Nienawiść byłaby zrozumiała i prawomocna. Tymczasem po roku 1989 Polacy zamiast nienawiści okazali im tzw. grubą kreskę, co było błędem i od razu zniweczyło szanse odnowy Kraju, bo ubeckie struktury i partyjni dygnitarze utworzyli szczelny front obrony ich dawnych wpływów. I to nadal jest przyczyną obecnego kryzysu. Można powiedzieć, że w Polsce funkcjonują teraz i ścierają się dwa państwa: tzw. III RP z rządem PiS-u i Prezydentem Dudą oraz PRL-bis, państwo anachroniczne mające jeszcze szerokie zaplecze polityczne, co wynika z braku dekomunizacji. Resortowe dzieci, ich klienci a także byłe służby i dawni członkowie PZPR-u są ulokowani wszędzie, a ich zadaniem jest hamować i blokować oczyszczenie i rozwój Polski. Ich głównym bastionem jest Trybunał Konstytucyjny. Odpowiada to bardzo unijnym lewakom z Brukseli i Wenecji, marzy im się nieustanny karnawał niezlustrowanych masek. A jak blokować dobrą zmianę pokazał już Wałęsa w r.1992! Pod tym względem jest nieocenionym dla nich prekursorem draństwa. Dlatego Peerelczycy będą bronić Bolka do upadłego, aby przypadkiem Polakom nie udało się oczyścić kraju z resztek PRL-u i zbudować Polski na miarę naszych marzeń. Bolka broni też międzynarodowe lewactwo, ale daruję sobie już cytowanie fragmentów z prasy zachodniej, publikowanych zresztą zgodnie z komunikatami słanymi z ulicy Czerskiej. Niewątpliwie były dysydent Michnik po r.1989 powrócił do poglądów z betonu.

     W domu Kiszczaka odkryto też pikantną notatkę generała, który zalecał ujawnić materiały o Bolku dopiero w pięć lat po zgonie Wałęsy. Pani generałowa albo jej nie zauważyła, albo ważniejsze były dla niej pieniądze. I tak rozpoczął się ostatni akt tragedii polskiej czy też – jak kto woli – peerelowskiej tragikomedii. Bo przypadkiem to pani Kiszczakowa ( kiedyś Giedroyć drukował jej ulizane listy ) wsadziła kij w mrowisko. Bomba wybuchła, a Bolek na cenzurowanym. Byłoby jednak znacznie lepiej ujawnić również teczki innych agentów – jak Kwaśniewskiego, Cimoszewicza, Belki, Boniego, Millera, Nałęcza i wielu innych. Lustracja jednej tylko osoby, nawet tak ważnej jak Bolek, nie rozwiąże polskich problemów, albowiem bagno rozlało się zbyt szeroko. Ujawnienie współpracy tylko Wałęsy pozwoli też przekonać opinię światową, że jest to wyłącznie personalna wojna między Kaczyńskim a Bolkiem. Dlatego konieczna jest szersza lustracja, aby nie tylko wyzwolić Polskę z szantażu peerelowskiej agentury, ale i udowodnić światu, że chodzi tu o terapię państwa, a nie o osobiste rozgrywki.

    1 marca obchodziliśmy Dzień Żołnierzy Wyklętych zwanym tez Niezłomnymi, święto ustanowione jeszcze przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z tej okazji mała refleksja: jak ten sam naród może wydać takich sprzedawczyków i zdrajców jak Bolek, a z drugiej strony tysiące bohaterów ?  Oto prawdziwa łamigłówka.

    Prawdę o tych bohaterach, odkopywaną tak późno na „Łączce”, próbuje znowu zasypać nikczemna i antypolska polityka Michnika. Określenia i insynuacje rzucane w „Gazecie Wyborczej” na Żołnierzy Niezłomnych, broniących Polski przed sowietyzacją, są na poziomie stalinowskiej agitki, godne bolszewickich komisarzy albo Jakuba Bermana, nadzorcy bezpieki z czasów Bieruta. Oto na jakie dno spadł były dysydent Michnik, dzisiaj otwarcie nawiązujący do prosowieckich tradycji swej rodziny, która służyła wiernie Stalinowi, biorąc udział w niszczeniu i zniewalaniu Polaków. Takie kreatury próbują nadal szkalować Polskę i jej bohaterów ? Mentalność Michnika tkwi głęboko w stalinowskiej nocy zbrodni, on ma wspólny język tylko z dawnymi katami Polaków, którzy prześladowali Żołnierzy Niezłomnych. Jakim prawem ktoś taki zabiera głos w sprawach polskich ? I to się dzieje w tzw. III RP ?

Marek Baterowicz

O autorze:

M Baterowicz

Marek Baterowicz  (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował  wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments