Grzegorz Zientecki – Dziennik [sierpień 2025]

Warszawa,
3 sierpnia 2025

Prawdziwy świat nie jest wcale taki jak go przedstawiają. Prawdziwy świat rodzi się w twoim sercu i jest dokładnie taki, jaki masz go przed oczami. Ufaj tylko swoim zmysłom i swojej intuicji. Ufaj pięknu tego świata i ufaj też pięknu swojej duszy.

Nie daje mi spokoju mozaika tej papugi z dziedzińca katedry św. Andrzeja z Amalfi. Artysta, który ją wykonał musiał niewątpliwie być pod wpływem magii Wschodu. Zastanawiam się czy ta papuga nie mogła przypadkiem rozproszyć kontemplacji mnicha, czy nie mogła oderwać jego myśli od Boga? A jednak będę bronił tej papugi, gdyż piękno i wyjątkowość tego ptaka musi budzić wdzięczność dla Stwórcy, że takim cudem obdarzył świat. Myślę tu też o tych niesamowitych kapitelach kolumn z monastyru w Monreale na Sycylii z wyobrażeniem pawi. W świątyni nie wszystko musi być religijne.

Ten świat jest niepowtarzalny. Nie wierzę, że we Wszechświecie istnieją jakieś jego duplikaty. To świat wyjątkowy, unikalny, a jego uroda nie ma sobie równej. W tych odmętach kosmosu jakimś cudem pojawiliśmy się na tej rajskiej Ogygii. Tyle tylko, że brak nam żeglarskiego fartu Odyseusza.

W czasach bezprawia jego litery musisz taszczyć jak krzyż.

WIDZENIA NAD ZATOKĄ SALERNIJSKĄ

Nocą wybrzeże otwiera swoje migotliwe Argusowe oczy
I wabi ławice syren i żeglarzy złocistą źrenicą
Księżyc jak u Ajwazowskiego
Kładzie na wody zatoki impast płynnej rtęci
W ładowniach statków na redzie
Nie ma już amfor, drachm czy tkanin z bisioru
Bezszelestne
Wirtualne prądy przelewów oplotły glob
Niczym jedwabna pajęczyna wielkiej tarantuli
A świat jest już w drgawkach
W gorączce bredzi i ślini się porażony tym jadem chciwości
Co więc pozostaje ?
Tylko ten egoizm estety
Piękno wszak nie zbawia
Ale łatwiej z pewnością będzie zamykać powieki

Warszawa,
5 sierpnia 2025

Ojciec miałby dziś 99 lat.

Warszawa,
9 sierpnia 2025

Trzy dni temu nastąpiło zaprzysiężenia prezydenta KAROLA Nawrockiego. Wielkie, wielkie nadzieje. Oby tylko spełnione. Na ten dzień przypadło Święto Przemienienia Pańskiego. Czy na podobną metamorfozę, oczywiście na skalę ludzką nie Boską, może liczyć Polska i Polski Naród ? obyśmy się ocknęli i wreszcie nawrócili, odrzucając te wszystkie bezbożne i toksyczne ideologie Zachodu. Jestem przekonany, że zwycięstwo w tych wyborach, Karol Nawrocki mógł odnieść tylko dzięki temu prawdziwemu modlitewnemu tsunami, które przetoczyło się przez naszą Ojczyznę. Byłem też głęboko poruszony piękną mszą w Archikatedrze Warszawskiej i odśpiewaniem Bogurodzicy.
Nie tylko sztuka osiąga swój kres. Także krajobraz. Ten dramatyzm i ta ostateczność klifów. Ten głębokim lazur morza i niebo apodyktycznie rozmarzone. Tarasowe uprawy winorośli niczym malachitowe stopnie świątyni wzniesionej na cześć Bachusa. Majolikowe kopuły kościołów błyszczące w italskim słońcu jak miniaturowe Samarkandy. Świat nie przestaje być dla mnie baśnią. Dobrze było to wszystko zobaczyć.

Czasami z balkonu naszego hotelu patrzyłem na statki: białe promy ( jak ten zawsze punktualny z Palermo), kontenerowce, drobnicowce. Sunęły dalekie i obojętne. I ja też patrzyłem na nie z obojętnością. Człowiek już swoje wypływał i pewnie trzeba będzie powoli żegnać się z morzem i z tą planetą.

Niemoralność historii. Dlatego z nią obcujemy.

Jaskółki to wieczne dzieci wśród ptaków. Nie potrafią poważnie latać.

Dziennik jest wyznaniem czystym jak łza. Czyżby?

Warszawa,
10 sierpnia 2025

Mimo jego piękna moja coraz większa obcość wobec tego świata.
Śmiertelny grzech niebytu.

Wszystkie cisze prowadzą do Boga.

Poezja to alchemia, która słone łzy tego świata przemienia w słodycz nektaru. Ale nie wykluczone, że jest odwrotnie.

Żyjemy na powierzchni snu. Zanurzeni zaś jesteśmy w głębinach jawy. Może właśnie dlatego tak często brak nam tlenu.

Warszawa,
13 sierpnia 2025

Dziennik Czasów Ostatnich. Dziennik zapisu agonii świata. Takie dzieło mogłoby zdetronizować Księgę Rodzaju. Wiem, że to herezja. Ale fantazja jest czasami bardzo jej bliska.

Człowiek jest nędzarzem nie z braku bogactw, lecz z braku miłosierdzia.

Wreszcie lato. Lato jakie lubię. Upalne, ciężkie i beztroskie lato.

Piękno tylko na moment pozwala człowiekowi na odzyskanie równowagi. Później pogrąża go w otchłani. I człowiek staje się wobec piękna bezradny.

Zło to negatyw Absolutu.

Włochy wcale nie pasowały do faszyzmu. Ale faszyzm mógł pasować do Włochów.

Gdyby tylko potrafilibyśmy spojrzeć na czas nie jak na tyrana, ale jak na wyzwoliciela.

Obłok jak rentgen anioła. Zbyt dużo szczegółów. Zbyt wiele pustki.

Warszawa,
15 sierpnia 2025
Święto Wniebowzięcia Matki Bożej

Człowiek piszący może doznawać tej samej wolności, co człowiek halsujący jachtem po oceanie. Dlatego niezwykle trudno odłożyć mu pióro.

Zawsze tego dnia myślę o moim dziadku Ambrożym, walczącym z Sowietami w 1920 roku. Służył w pułku łączności jako juzista. To spolszczenie od nazwiska Hughes, wynalazcy telegrafu automatycznie zapisującego wiadomość ( przypominał nieco skrzyżowanie pianina z maszyną do szycia). Dziadek pełnił niezwykle ważną funkcję. Od niego zależał przepływ i szybkość meldunków.
Zawsze tego dnia myślę też o sile modlitwy i Bożej interwencji. I o Tej, która wysłuchała tych modlitw i wraz z bohaterskimi żołnierzami, tu w sercu Polski zatrzymała bolszewię. Trzeba Przenajświętszą Matkę prosić o to i teraz. Tyle tylko, że w naszej narodowej świadomości straciliśmy nie tylko orientację, ale też instynkt samozachowawczy. Bolszewia bowiem usadowiła się wygodnie na Zachodzie, w Brukseli i w Berlinie. Stamtąd sączy swoje tęczowe i zielone jady. Stamtąd też nadciąga terror cyfrowej cenzury i cyfrowej niewoli. Polska ma więc wiele do zrobienia. Pierwsze, najważniejsze zadanie, od którego będzie zależało powodzenie następnych, to nawrócenie. Zbyt wielu Polaków odeszło od wiary, odeszło od kościoła. Drugie, to zjednoczenie. Naród może być silny tylko w jedności. Trzecie, to nazywanie zła złem, bez żadnych wykrętów i eufemizmów. Wiele nadziei pokładam w prezydencie, Karolu Nawrockim. Jest imiennikiem naszego papieża (stąd może też czerpać inspiracje). Ma wielkie poparcie Donalda Trumpa. Powinien też nawiązać współpracę i budować osobiste relacje z Viktorem Orbanem. To byłby wspaniały i bardzo silny duet. Obaj naprawdę mogliby zmienić Europę.

Nie mam żadnej gwarancji, że myśl, która pojawiła się u mnie właśnie teraz, nie podlegała milionletniemu procesowi krystalizacji, że ten intelektualny stalaktyt nie przyrastał z epoki na epokę o miliintuicję, o nanosylabę.
W wirze historii tylko Bóg zachowuje chłodne oko cyklonu.

Patrzę na muszlę ślimaka morskiego, haliotis midae (uchowca). Dzięki perłowej, iryzującej warstwie wygląda jak paleta szalonego geniusza malarskiego. Barwy są płynne, przechodzą jedna w drugą, podlegają nieziemskim metamorfozom. Zupełnie jakby obserwowało się przyśpieszony taniec mgławic. Jakie siły, jakie energie tkwią w gruczole tego mięczaka, który stał się wirującym, scalonym pędzlem wyzwalającym światło i kolor?
Kiedy tak patrzę na swoje konchologiczne zbiory, przypomina mi się ta refleksja Lichtenberga: „ Zawsze podobało mi się u człowieka to, że on, który zbudował Luwr, wieczyste piramidy i katedry, przygląda się z podziwem pszczelim celkom czy domkom ślimaczym”.

W ogródku trzmiel w kwiecie róży. To prawdziwy olbrzym, rzadko widuje się taki okaz. Do tego owad ten dał prawdziwy spektakl. Wszedł do kwiatu i wykonywał w nim przez kilka minut prawdziwe akrobacje. Półobroty, obroty, a nawet salta. Do tego co chwila przednimi łapkami wpychał sobie do pyszczka nektar. Po tej różanej uczcie wygramolił się z kwiatu i pod jednym z płatków błogo sobie zasnął w cieniu. Prawdziwy sybaryta.

Warszawa,
16 sierpnia 2025

Pisze się w samotności. Ale pisze się jeśli nie dla ludzi, to przynajmniej dla drugiego człowieka. Do człowieka może jeszcze bardziej samotnego. Ale co z tego wynika? Nic. Zupełnie nic. Dwa samotne księżyce nad pustką oceanu.

Pamiętam jak jeszcze niedawno stałem na bulwarze Lungomare w Salerno pod postumentem Sandora Maraia. Rzeźbiarz miał talent. Wizerunek głowy pisarza jest bardzo realistyczny. Najbardziej utkwiły mi w pamięci jego oczy. Oczy smutnego spaniela. Te oczy nadal mnie śledzą.

Czas nie ma pamięci. Płynie beztrosko. Historia płynie krwią. Krwią zemsty. Historia ma pamięć.

Neapol ( był teraz tak blisko), Stambuł, Lizbona, Budapeszt. Te cztery miasta chciałbym jeszcze odwiedzić. Herling- Grudziński, Pamuk, Pessoa, Marai. Z tymi Czterema Cieniami chciałbym jeszcze porozmawiać.

Warszawa,
17 sierpnia 2025

CZTERY MIEJSCA NA ZIEMI

I
Cała nadzieja
W pożółkłych fotografiach
Odpuszczają nam winy
( na pewnej półce)

II
Światła dalekiego portu
Jak dusze w zawieszeniu
Kto rozładuje ich śmiertelne brzemię ?
( reda Salerno)

III
W szczelinie
Między czarnymi obłokami
Jaspisowe oko
Jest nadzieja
( Zatoka Salernijska, po szkwale)

IV
Kruchość i modlitwa
Tylko te dwie porcelanowe filiżanki
Zostały nam
Z całego życia
( Lublin, pokój babci Marii)

Sandor Marai w swoim Dzienniku , pod datą 27 listopada 1974 roku zanotował : „ O trzeciej w nocy w Salerno, w zagrożonej wojną domową, podminowanej Italii taksówka wiezie mnie do domu po oświetlonych i pozamiatanych do czysta ulicach. Tajemniczy kraj. To naprawdę chyba jedyne miejsce na świecie, gdzie poza cynicznym zepsuciem trwa jeszcze jakaś mądra, pełna rezygnacji postawa i gotowość do uniezależnienia własnego życia od zamachów Historii”. I właśnie dlatego ja także już chyba nigdy nie wyleczę się z Włoch.

Poezja to ukryta bezsilna potęga.

Warszawa,
18 sierpnia 2025

ADAGIO

Na nut kolczastym drucie
Nawleczone serca które pragnęły
Gorętszego nieba

Warszawa,
22 sierpnia 2025

22 888 dzień na tym błękitnym padole. Te ósemki na końcu, są jak postawione na baczność nieskończoności.

Warszawa,
23 sierpnia 2025

W geopolityce mamy teraz klasyczny pat. Trump, Putin, Zełenski tworzą jakiś nierozwiązywalny trójkąt. Do tego dołącza się ujadająca, podsycająca wojnę Europa. Robi się z tego jakiś dziwaczny, niedomykający się kwadrat. A właściwie w tych rokowaniach mamy do czynienia z kwadraturą koła. I wszystko wraca do punktu wyjścia.

Wszyscy mówią w kółko o gwarancjach. Gwarancjach dla Ukrainy, gwarancjach dla Rosji, gwarancjach dla Europy. Ale jakie mogą być gwarancje udzielane przez kłamców i oszustów ?

Znów zanurzam się w swoich konchologicznych zbiorach, jak niegdyś Rozanow zanurzał się w kolekcji numizmatów. Człowiek rzeczywiście wtedy wypoczywa. Jak pisał w 1681 roku wlaosi jezuita, Filippo Buonanni w swoim dziele „ Ricreatione dell Occhio e della Mente nell Offeruation delle Chicciole”, czyli „ Wypoczynek dla oczu i umysłu podczas studiowania muszli” przyglądanie się tej wspaniałej architekturze morskich mięczaków może przynieść ulgę w codziennych strapieniach. Z tymi ślimakami mam pewien problem. Jeśli bowiem całe swoje życie spędzają w tej porcelanowej celi, to czemu na zewnątrz zdobią ją, niczym Michał Anioł Kaplicę Sykstyńską, tak niesamowitymi wzorami i olśniewającymi barwami?

Niczym cierpienie w świecie, słowo w poezji pozostaje niewyczerpywalne.
Dziś bardzo brzydkie niebo. Niebo odlane ze złomu.

Analfabeci są od nas szczęśliwsi, gdyż pozbawiono ich jednej z największych ambicji. Ambicji literatury.

Mając serca pełne mowy zachowują milczenie. Tajemnica kwiatów.

Warszawa,
24 sierpnia 2025

PO WACHCIE

Najbardziej jest się samotnym, gdy spełnią się marzenia
Żadna gwiazda już nie wzrusza
A horyzont jest już tylko linią prostą bez przeznaczeń
Tankowiec niczym starożytny organizm
Sunie z wygaszonymi ślepiami
W mesie zegar pękaty jak ul
Gromadzi puste plastry czasu
Śmierć to abstrakcja
Taka sama jak ten złoty rój sekund

Warszawa,
30 sierpnia 2025

Ostatnio przeczytałem, że paryskie szpitale przygotowują się na przyjęcie w przyszłym roku dziesiątek tysięcy rannych konfliktu zbrojnego. Ta chęć, a właściwie już obsesja podpalenia kontynentu, u niektórych polityków graniczy wręcz z piromanią. Piszę to niemal w przededniu rocznicy wybuchu II wojny światowej. Ta gargantuiczna jatka, ta prawdziwa hekatomba niczego nas nie nauczyła.

Między prawdą a Bogiem leży rozległa Super Gondwana kłamstwa i diabła.

Napisać tę jedną rzecz, która jak refren piosenki powracałaby z dyskretną natarczywością, budząc czasem uśmiech, czasem łzy.

Niedawno nabyłem muszlę skrzydelnika, Strombus Chrysostomus ( gatunek indo -pacyficznego ślimaka). Już sama jego nazwa brzmi jak baśniowe zaklęcie. Warga tej muszli jest w istocie pomarańczowa, ale ktoś nazwał ją złotoustą. W gruncie rzeczy wcale nie przesadził. Każda muszla bowiem szumi złocistym morzem. Widziałem takie morze na redzie portu Surabaja. Przez lekko zachmurzone niebo sączyło się słońce, nadając morzu złocistą, turnerowską barwę. Na jego wodach unosiły się delikatne łodzie jawajskich rybaków. Ze swoimi ukośnymi żagielkami wyglądały jak falujący łan motyli. Patrzyłem jak urzeczony na ich pląsy, finezyjne manewry, na ich balet. Kiedy przypominam sobie tę scenę, wydaje mi się ona surrealistyczna. Ale od tej pory wszystkie muszle są dla mnie złotouste. Szumią złocistym morzem.

Nigdy
Nie wypłynąłem dalej
Niż poza moje marzenie
A tam dopiero
Zapach orchidei i siarki
Jest nieprzemijający

NIEBO

Oko
Które mnie chłonie
Oko
Które mnie trawi
Oko
Które mnie porzuca

WYSPA

Z nocy wynurza się
Jej służalcza obłość
Z parabolą palmy na szczycie
Ta samotność
Jest jak płacz wyniesiony
Ponad gwiazdy

ARS POETICA

Od słów skrzydlatych
Wolę
Słowa ciężkie
Jak pełne mleka
Sutki matki

Warszawa,
31 sierpnia 2025

Świat jest jak dziecko, które zapomniało, że kiedyś się sparzyło. I znów wyciąga rączkę do rozgrzanego żelazka. I świat ogarnięty tą dziecięcą amnezją gorączkowo odkurza swoje wojenne zabawki, tankuje czołgi i samoloty, i dziarsko rusza ku nowej apokalipsie.

Włosi mają rację. Kawę trzeba pić szybko. Tylko wtedy dostarcza ona człowiekowi energii. Ta czarna, skoncentrowana magma z espresso w miniaturowym porcelanowym kraterze działa prawdziwe cuda.

Dobry pisarz może naśladować innego pisarza jedynie w tym, czego ten nigdy nie napisał.

Jest jeszcze jedna korzyść z konchologii. Tu bowiem jeszcze zachowała się łacina. Tu można rozkoszować się brzmieniem nazw takich jak Conus gloriamaris, Nautilus scrobiculator, Murex palmarosae, Argonauta argo czy Thatcheria mirabilis. W renesansie, w dobrym tonie było mieć gabinet historii naturalnej, którego ozdobą były właśnie kolekcje egzotycznych muszli. Posiadali je nie tylko uczeni czy artyści, ale też lekarze, adwokaci, kupcy i rzecz jasna, arystokracja. Miał taki gabinet książę Władysław Lubomirski czy Tytus Działyński (jego zbiory podziwiałem na zamku w Kórniku). Wielka szkoda, że teraz przywóz muszli z egzotycznych krajów podlega ciężkim restrykcjom. Mogę się jeszcze zgodzić co do koralowców, bo wiele raf rzeczywiście wymiera. Cieszę się więc z tego co zgromadziłem wiele lat temu pływając na statkach Polskich Linii Oceanicznych i Chipolbroku.

 

Grzegorz Zientecki

 

O autorze:

Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów.

Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:

Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.

Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.
• Żyję w słowach jak drzewo w liściach – 2021 r.

W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka, reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments