Andrzej Piotrowski – Rejs szlakiem Wielkich Polaków [1]

  • etap pierwszy

 

Idea rejsów Szlakiem Wielkich Polaków narodziła się po moich spotkaniach z Władysławem Wagnerem. Zimą 2013 roku został zakupiony jacht żaglowy typu Christ Craft 35. Został przewieziony do Chicago i przeszedł gruntowny remont.  Pierwotny zamysł wypłynięcia późną jesienią tego roku zniweczyła bardzo wczesna i ciężka zima. Dopiero w czerwcu 2014 roku jacht został zwodowany. Odbył się pożegnalny bankiet w Wilmette Yacht Club, na który zaprosiliśmy Michaela Wagnera, syna Władysława. Odbył też on inauguracyjny rejs po rzece Chicago. Rejs Szlakiem Wielkich Polaków rozpoczął się 22 czerwca 2014 roku.

Jacht Kpt. Wagner przebył trasę Chicago – Nowy Orlean liczącą 1, 200 Mm w ciągu 24 dni. Pierwszy odcinek prowadził szlakiem wodnym znanym jako Illinois Waterway, na który składają się; Chicago River, Sanitary & Ship Canal, Des Plaines River i Illinois River. Pierwszym portem na Mississippi River, gdzie zatrzymaliśmy się dłużej był Portage des Sioux. Staliśmy tam kilka dni w My River Home Marina. Tam też nawiązaliśmy pierwsze kontakty, które zaowocowały poznaniem historii tego miasteczka, jak też spotkaniem z Polonią w pobliskim St. Louis. Korzystając z uprzejmości Jarka Czernikiewicza i Chrisa odwiedziliśmy katedrę w St. Louis, Jefferson Barracks National Cemetery, gdzie znajduje się grób pierwszego oficera wojsk Unii, poległego w wojnie secesyjnej: Konstantina Blandowskiego. Zapoznaliśmy się także z historią Stana Musiała – jednego z najsłynniejszych bejsbolistów amerykańskich. Po odpłynięciu z Portage des Sioux nasza droga wiodła w dół Królowej Rzek. Ominęliśmy niebezpieczny zakręt rzeki korzystając z kanału Chain of Rocks i przechodząc przez dwie śluzy. Później na trawersie ukazała się panorama St. Louis ze słynnym Gateway Arch. Kolejne postoje wyznaczały nam ustronne zatoczki lub ujścia rzek. Po czterech dniach zacumowaliśmy w Memphis, a właściwie przystani Memphis Yacht Club. Planowany 2-dniowy postój zamienił się w tygodniowy. Powodem były kłopoty z narastającym przeciekiem wody przez dławicę wału. W Memphis załogę jachtu zasiliła Beata Moryl z Nowego Jorku, a trzeba podkreślić, że do tej pory jej trzon stanowił Andrew W. Piotrowski, skipper i Piotr Rudziński, dokumentalista filmowy. Beata Moryl jest zawodowym fotografem, a prywatnie małżonką Piotra.

Etap Memphis – Nowy Orlean liczy ponad 650 mil i jest drogą trudną. Głównie z uwagi na kompletny brak miejsc postojowych dla jachtów. Po prostu nie ma marin, pomostów. Toteż na ten etap musieliśmy się dobrze zaopatrzyć. Mimo wszystko konieczna była pomoc statku zaopatrzeniowego Shamrock, zakotwiczonego na rzece tuż za stolicą Luizjany Baton Rouge, aby uzupełnić zapasy wody. Dodatkowo na odcinku Memphis – Nowy Orlean panuje niesamowity ruch – w obie strony podążają niezliczone „pociągi” barek pchane przez potężne pchacze. Od Baton Rouge do tego tumultu dochodzą jeszcze wielkie zbiornikowce i masowce oceaniczne zabierające ropę naftową i przywożące ładunki masowych towarów. Wreszcie po dwudziestu czterech dniach na horyzoncie pojawiły się wieżowce Nowego Orleanu. Poprzez Gulf Intracoastal Waterway i Inner Harbor dostaliśmy się do Seabrook Marine. Tutaj zdecydowaliśmy się na dłuższy postój z uwagi na konieczność remontu jachtu, a przede wszystkim usunięcia uciążliwego przecieku na dławicy.

Korzystając z dłuższej przerwy w podróży spenetrowaliśmy Nowy Orlean, sąsiedni Teksas i Alabamę, poszukując śladów polskich bohaterów Stanów Zjednoczonych. Odwiedziliśmy pierwszą polską osadę w Panna Maria i pole bitwy o wolność Teksasu, Goliad. W masakrze pod Goliad zginęło 4 polskich oficerów walczących w oddziale płk. Fannina. Na pomniku upamiętniającym masakrę zatknęliśmy polską flagę.

W Mobile, Alabama na cmentarzu Magnolia odnaleźliśmy grób płk. Hipolita Oladowskiego, przyjaciela i współpracownika Braxtona Bragga, generała konfederatów. Obydwa groby przyjaciół są obok siebie i na obydwóch położyliśmy biało-czerwone kwiaty.

Na cmentarzu St. Louis # 2, w mieście jazzu, dzięki pomocy amerykańskich przyjaciół znaleźliśmy grobowiec płk. Ignacego Szymańskiego, uczestnika wojny secesyjnej i przyjaciela Oladowskiego. Tam również zawisła polska flaga. W następnym roku w marcu usiłowaliśmy kontynuować rejs. Bardzo poważna awaria silnika zatrzymała nas ponownie w Seabrook Marine. Wskutek tych kłopotów właściciel jachtu zrezygnował z dalszego udziału w naszej wyprawie. Nadszedł czas na poszukiwanie nowej jednostki.

 

Andrzej W. Piotrowski

Karaibska Republika Żeglarska, Chicago

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments