Grzegorz Zientecki – Dziennik [styczeń 2021]

Warszawa,
1 stycznia 2021

21 rok XXI wieku. Co może oznaczać ta koniunkcja dat?

Zastanawiam się czy ten rok będzie kontynuacją koszmaru. Jakoś nie potrafię odnaleźć w sobie choćby krztyny optymizmu.

Gdyby udało nam się zawrzeć sojusz z Kronosem, moglibyśmy pokonać Charona.

Świat nie mógłby być bardziej poetycki niż jest. Ale zawsze może być bardziej okrutny.

I od Sądu Ostatecznego jest apelacja. To Miłosierdzie.

Co puszczasz płazem, odwdzięczyć ci się może gadem.

Jeżeli słowa nie są już nałogiem dla pisarza, to znaczy, że utracił on wolność.

Państwo, które nadmiernie będzie troszczyło się o nasze zdrowie , nie będzie różniło się od państwa totalitarnego. Właśnie takie już nam zakładają.

Żadna z tancerek nie ma takiego ciała jak ogień.
Żaden z poetów nie ma takiego języka jak ogień.
Żaden z bogów nie jest tak zachłanny jak ogień.
(patrząc na płomień w kominku)

Warszawa,
2 stycznia 2021

Dziennik- ta moja nie kończąca się praca domowa.

Teraz demiurg wojny jest ostrożny. Nie ujawnia imienia, nie pokazuje twarzy. Działa w maseczce i rękawiczkach.

Tak wiele lektur już wyeksplorowaliśmy. Jedynie Biblia wciąż oferuje niezmierzone bogactwa. Ale my wolimy żyć tak nędznie.

Udźwignąć dzień. Teraz to zadanie na miarę Atlasa.

Tak rzadko wpatrujemy się w niebo, dlatego tak mało kochamy Boga.

Moje Noworoczne Haiku

Bezśnieżnie
Bezdusznie
Księżyc pełen obaw

Warszawa,
3 stycznia 2021

Po kilkumiesięcznej przerwie powróciłem do pisania wierszy. Dziwne uczucie: coś pomiędzy wstydem syna marnotrawnego, a na bardzo krótko zaspokojonym głodem narkotykowym uzależnionego od opium Chińczyka.

Ile słów potrzeba
By pokryć milczenie?
Nie wystarczy słowników
Ze wszystkich bibliotek świata
Tylko jeden powstrzymany krzyk bólu
Tylko jeden powstrzymany krzyk rozpaczy

Pierwszy przymrozek

Na krzaku róży
Dorodniejsze od kolców
Zmrożone wymiona rosy

Świat
Wciąż obfituje
W miłość

MORZE

Jak ktoś bez pamięci
Przeszukuje falami encefalografu doliny umysłu
Lub niczym brailista po omacku błądzi po Księdze Nocy
A gdy natrafił na ćwieki gwiazd
Wspomina nieludzkie tortury
Ty też miej świadomość, że
Kryształy soli są proste jak samotność
A nieskończoność nie trwa wiecznie
W końcu z łachmanami żagli na kikutach masztów
Dobija się do brzegu
Tysiąc i jednego rozczarowania
To zdanie z Księgi Mądrości Syracha powinna znaleźć się w samotnej celi każdego twórcy:
„ Zatroszcz się o imię, albowiem ono ci zostanie,
gdyż więcej znaczy niż tysiąc wielkich skarbów złota.
Dostatnie życie jest liczbą dni ograniczone,
a dobre imię trwa na wieki”.

Warszawa,
6 stycznia 2021
Święto Trzech Króli

Wirus w służbie tyranii. Im bardziej przedłuża się histeriodemia C-19, tym jaskrawiej dostrzegam, jak łatwo jest zniewolić społeczeństwo. Smutne, bezwolne, zamaskowane twarze krążą po ulicach jak w upiornym danse macabre.
Maseczka w istocie pełni rolę knebla. Smutna konstatacja, ale już za komuny było weselej, bo można było bez ograniczeń „czytać” twarze. A niejedna z nich wybuchała wtedy sarkastycznym śmiechem.

To, że zmaterializowały się wizje Julesa Verne, jest dla ludzkości wielkim szczęściem. Ale jeśli miałyby się oblec w ciało wizje Orwella, czy Huxleya, to czeka nas prawdziwy horror.

W autobusie, na ekranie wyświetlacza czytam maksymę Franka Sinatry: „ Moja zemsta, to odnieść ogromny sukces”. Artysta zapomniał chyba dodać, że sukces to raczej okrutna zemsta na samym sobie.
Nie ma ohydniejszej profesji niż preparatorzy faktów. Wypychacze ptaków, to przy nich niewinni czeladnicy historii naturalnej.

Przerażająco aktualna myśl Georga Christopha Lichtenberga (1742-1799): „ Nie wszystko na tym świecie może być takim, jakim być powinno, albowiem ludźmi wciąż trzeba rządzić za pomocą oszustwa”.

Czuję się jakbym stał przed stołem nawigacyjnym z rozłożoną na nim mapą plottingu. Wielka, pusta karta, na której muszę wyznaczyć kurs. Niestety wiem jednak, że jakich obliczeń bym nie dokonał, jakich starań nie dołożył, będzie to kurs kolizyjny z nieodgadnionym losem.

Dziś Święto Epifanii (Objawienia Pańskiego). Nie znalazłem lepszego cytatu, niż ten Grzegorz z Nazjanzu, „ Mowa 38, 17 ( Na Boże Narodzenie): „ Teraz zaś powitaj Nowo Narodzonego i unoś się radością, jeżeli nawet nie tak jak Jan Chrzciciel jeszcze w łonie swej matki (Łk 1,44), to jak Dawid, który się cieszył, tańcząc przed Arką (2 Sm, 6,14). Uszanuj spis ludności, przez który zostałeś zapisany do nieba. Uczcij narodzenie, przez które zostałeś wyzwolony z więzów grzechu pierworodnego. Oddaj cześć małemu Betlejem, które cię znów zaprowadziło do raju, i pokłoń się żłóbkowi, bo za jego pośrednictwem zostałeś nakarmiony przez Słowo, gdy byłeś jeszcze stworzeniem dalekim od Słowa”…
(cyt. za ks. Józef Naumowicz, Sever J. Voicu- „ Przed żłóbkiem- Magowie i pasterze w tradycji antycznej” )

Warszawa,
9 stycznia 2021

Dedal chciał tylko lecieć. Ikar zaś, coraz wyżej i wyżej się wzbijać. Jak wielu młodych twórców powiela ten schemat.

Może wcale nie jest wykluczone, że podając nam w szczepionce cząsteczkę mRNA będą chcieli modyfikować nasz genom. Jak pisze bowiem, prof.zw.dr.hab. Roman Zieliński, „ konstrukt mRNA ze „szczepionki” może zostać włączony do genomu ludzkiego i wywołać podobne efekty jakie występują u GMO”. Może w tym wszystkim chodzi po prostu o Nowego Człowieka, Nową Rasę?

Cudowne płótna, wielkie utwory muzyczne nawet po wiekach przechowują swoją energię. Niestety o niewielu tylko książkach można to powiedzieć.

Wielu pisząc dziennik sądzi, że dzięki niemu się usprawiedliwia. Ale dziennik to przecież najsurowszy oskarżyciel !

Jakże przenikliwa obserwacja Juliena Greena (1900-1998) z jego Dziennika: „ Jeśli nie przyglądać się uważnie światu widzialnemu, nie sposób osiągnąć niewidzialnego . Pierwszy nie zakrywa drugiego, ale drugi prześwituje przez pierwszy”.

Gdy obserwuję z jaką gracją poruszają się pojedyncze ryby tropikalne, zastanawiam się, czy nie kryje się za tym ich wysublimowana duchowość.

Warszawa,
10 stycznia 2021

Prawdziwa wielkość człowieka nigdy nie osiągnie rozmiarów jego pychy.

Utopie to nic innego jak raje urządzane i zarządzane przez diabły.

Człowiek współczesny wyłączył myślenie. Czeka wygodnie aż podadzą mu opinie, komentarze, prognozy, fake-newsy. Z nich buduje sobie obraz świata, który jest alegorią obłąkanego turpisty.

Dziś niedziela Chrztu Pańskiego. Mam niewiarygodnie olbrzymi dług wdzięczności wobec moich rodziców, którzy po moich narodzinach postanowili mnie jak najszybciej ochrzcić. Obawiali się bowiem, że mogę umrzeć nie doczekawszy tego sakramentu. Dla nich najważniejszy był mój kapitał życia wiecznego. Pamiętam, jak moja mama powiedziała, że chrzest odbył się w domu. Ksiądz podobno brodził po pas w śniegu, przy siarczystym styczniowym mrozie.

Może jedną z konsekwencji grzechu pierworodnego jest to, że rodzimy się w niewłaściwym czasie?

Doszliśmy do tego, że mamy wymiar sprawiedliwości, ale nie wiemy czym jest sprawiedliwość.

Kiedy zniesmaczony zaczynam rozmyślać jak urządzony jest świat, natychmiast zmieniam przedmiot rozważań i zastanawiam się jak urządzony jest wszechświat. Tylko w ten sposób powracam do równowagi.

Warszawa,
13 stycznia 2021

Zima spóźniła się, ale za to mocno sypnęła śniegiem. Dzięki temu ogródek wygląda baśniowo. Biel wnosi w otoczenie jakiś przejmujący spokój, harmonię, a nawet pewnego rodzaju pierwiastek metafizyczny.

Przyszłość? Jakoś nie widzę na horyzoncie Ziemi Obiecanej, to raczej Wybrzeże Niewolnicze.

Wydaje mi się, że człowiek bardziej potrzebuje nadziei niż pewności. Pewność często go gubi.

Obok ilorazu inteligencji powinien też istnieć iloczyn głupoty. Dopiero ten wskaźnik robiłby wrażenie.

Pisanie to nic innego, jak spazmatycznym ruchem ręki wyrażona moja obecność.

Warszawa,
16 stycznia 2021

Śnieg –jedyny nieskalany z całej cywilizacji.

Niedawna strzelanina w amerykańskim Kongresie, podczas której zginęło pięć osób, bezczelne zablokowanie przez media społecznościowe wypowiedzi urzędującego jeszcze prezydenta Trumpa, dowodzą największej kompromitacji najstarszej demokracji świata. Spójrzcie tylko: Królowa jest naga!

Nie tylko Nasza biedna Ziemia drży, trzęsie się, rozpada, tu i ówdzie rozdzierana potężnymi wewnętrznymi siłami. Dotyczy to także sfery idei. Teraz właśnie obserwujemy tego rodzaju tektonikę ducha ludzkiego. Tyle tylko, że to zjawisko jest o wiele groźniejsze dla planety.

W rozmowach z innymi zdumiewa mnie jak mało wiedzą o świecie. I to w epoce, kiedy informacje krążą z prędkością światła i są dostępne dosłownie na wyciągnięcie kciuka.

Warszawa,
17 stycznia 2021

Jedna z najgłębszych myśli Julii Hartwig (1921-2017), zamieszczona w „Trzecich Błyskach” : „ Nie wiadomo czy Sąd Ostateczny będzie sprawiedliwy”.

Trzeba stawiać sobie cele nawet w tej pozbawionej sensu przyszłości, to jeszcze najlepsza samoobrona.

Poezja najczęściej budzi uśmiech politowania, lekceważenia. Trzeba jednak pamiętać, że niekiedy ten uśmiech jest maską, za którą kryje się obawa przed wejściem do własnego wnętrza i skonfrontowania się z tym, co w nim najtrudniejsze.
Mrok jest starszy od światła i to budzi przerażenie.

Natura zawsze okazuje się mądrzejsza w swoich ewolucjach, niż ludzie w szaleństwie swoich rewolucji.

Dzieci mają wieczność za sobą. Starcy mają wieczność przed sobą. A przecież zarówno dzieci jak i starcy są bardzo niecierpliwi.

Historia jest matką bohaterów i macochą ludzkości.

W artykule Jana Pińskiego ( „ Najwyższy Czas” z 4-17 stycznia 2021), czytam wyznania zmarłego 12 grudnia pisarza angielskiego, Johna le Carre, czyli Davida Johna Moore Cornwella, znanego z powieści szpiegowskich. Otóż twierdził on, że: „ Na spisku i konspiracji zbudowano Imperium Brytyjskie. Historia otwarta miesza się z tajną, jedna jest częścią drugiej. Gdy przed stuleciami przybiliśmy do wybrzeży Indii, pierwszą myślą było, jak skłócić jednego maharadżę z drugim, doprowadzić ich do wojny, by osłabić, a potem skutecznie kontrolować. To były operacje jak z archiwów KGB”.

Zimowy las
Szkielety drzew
W szeregach wskrzeszonych

Mroźne
Gwiaździste niebo
Bóg szczypie mnie w policzek

Warszawa,
24 stycznia 2021

„ Przemija postać świata”. To jedno z fundamentalnych zdań Świętego Pawła. Znakomicie koresponduje z nim refleksja znakomitego węgierskiego poety, Janosa Pilinszkiego ( 1921-1981): „ jakże późno spostrzegamy, że świat od wieków osuwa się na kolana”. Teraz i ja widzę to bardzo wyraźnie. Bezpieczny świat, który znałem rozpada się z zastraszającą szybkością.

Łatwiej nam zrobić spowiedź przez Bogiem, niż przed sobą samym. Wiele spraw bowiem przed sobą zatajamy. Wolimy więc samo okradanie się od świętokradztwa.

W Lublinie, na jednym z wiaduktów, ktoś powiesił transparent: „ Dość segregacji medycznej” ! To wyjaśniam, w sprawie tak zwanej dobrowolności szczepień.

Dziś tylko uspokajają mnie krople deszczu, jak w tym haiku Issy (1763-1827) :
Dobry świat: rosa
Kapie po kropli,
Po dwie
Deszcz odmierza naszą historię od Potopu i deszcz będzie też gasił płomienie Apokalipsy.

W ruinach tkwi pewien rodzaj triumfu, nawet jeśli jest to tylko triumf romantyzmu.

My już nie piszemy, my tylko klikamy. Nie ma już w nas świadomości litery, świadomości słowa, świadomości pisma. Jeżeli więc straciliśmy charakter pisma, straciliśmy też charakter tekstu. Gdybym nie pisał ręcznie w swoich brulionach, tylko od razu bębnił w klawiaturę komputera, czułbym się zdrajcą literatury.

Miłość jest silniejsza od grawitacji, a mimo to najmniej wierzymy w jej siłę.

Warszawa,
29 stycznia 2021

Dziś moja matka obchodziłaby 94 urodziny.

Serce sprawiedliwego broczy najczęściej.

Czy nie lepiej dla prawdy byłoby, gdyby świat był tylko czarno-biały?

Problemem szczęścia jest to, że zbyt szybko nudzi się ono samo sobą.

Uczymy się nie cierpienia, tylko dat. Dlatego historia jest najbardziej martwą z nauk.

Śmierć rozplątuje nas z czasu. Ale tego właśnie boimy się najbardziej, bo nie ufamy wieczności.

Sen o żaglowcu, do którego masztów zamiast żagli przytwierdzono wielkie gałki oczne. Zaraz po przebudzeniu, zinterpretowałem to w ten sposób, że przecież zachłanność oczu mogłaby stanowić doskonały napęd dumnego galeonu, czy może tego chyżego klipra (szczegółów już nie pamiętam). Wzrok, który pożera przestrzeń i zwija ją niczym statek kosmiczny w międzygalaktycznych podróżach.

Zawiść bywa sprawiedliwszym recenzentem niż pochlebstwo.

Warszawa,
31 stycznia 2021

Przepiękny, słoneczny, zimowy dzień. W tym nieskalanym pejzażu jest jakieś dostojne zastygnięcie, czysta forma, jakby świat zatrzymał się nagle w doskonałej nagości karraryjskiego marmuru.

Dlaczego miałbym nie pisać? Równie dobrze roślina mogłaby zapytać samą siebie: dlaczego miałabym nie rosnąć, nie kwitnieć ?

Kiedy chcę uciec od prawdy, otwieram Biblię i tam… odnajduję Prawdę.
Dziwne, że jeszcze na łożu śmierci niektórzy mają jeszcze coś do dodania.

Żebrak zawsze prosi o najwięcej.

Jeśli kiedykolwiek miałby powstać wehikuł czasu, to nigdy nie zdecydowałbym się na podróż w przyszłość. Za to wciąż ogromnie tęsknię za podróżą w przeszłość. Nie, nie tę odległą. Wystarczą mi dwie dekady wstecz, tak by spotkać moich najdroższych rodziców.

„ Nie powinniśmy zwracać uwagi na to, czy nasze słowa mają jakiś wpływ, czy nas ktoś słucha. Najważniejsze, że potrafimy pozostać wierni pięknu do końca naszych dni, pokochać je tak, aby nie martwić się niczym, co się wokół nas dzieje, aby śpiewać mu hymn nawet wtedy, gdy cały świat się wali”.
( Mikołaj Gogol -1809-1852)

Wczesnym popołudniem, słońce w salonie wędruje po przedstawiającym uroczy śródziemnomorski pejzaż obrazie. Powoli wodzi swoim świetlistym palcem po nadmorskich domkach, po linii brzegowej, po żagielkach jachtów, dopieszczając każdy szczegół. Co sobie myśli to borealne, styczniowe słońce, odwiedzając gorącą Arkadię drżącą od cykad i wibrującej namiętności?

Styczeń dał mi moją matkę. Grudzień mi ją odebrał. Oto pełnia czasu.

 

Grzegorz Zientecki

.

O autorze:

Grzegorz Zientecki – ur.1962 w Lublinie. Absolwent Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Na statkach Polskich Linii Oceanicznych odbył wiele podróży, m.in. trzy rejsy dookoła świata na m/s „Profesor Mierzejewski” i m/s „Profesor Rylke”. Następnie został zatrudniony na statkach Chińsko-Polskiego Towarzystwa Okrętowego „ Chipolbrok”, dzięki czemu mógł podróżować dalekowschodnim szlakiem Conrada, zwiedzając m.in. Singapur, Hong Kong, Bangkok, Dżakartę i porty Chin. Te liczne podróże stały się inspiracją jego twórczości, w szczególności utworów haiku i aforyzmów.

Dotychczas w krakowskim wydawnictwie Miniatura wydał następujące pozycje:

Tomiki haiku:
• Wiersze Podróżne- 2010r.
• Popiół i rosa -2012r
• Zoom Sindbada- 2012r -tom wierszy
• Pory zmroku- 2012
• Mile i wersy- 2013 r.
• Milion powodów do oświecenia-2015 r
• Urodzaj na nieobecność-2015 r.
• Nefrytowa ważka-2017 r.

Oraz następujące tomiki aforyzmów:
• Szlifierz Oka -2012r.
• Wspomnik-2013 r.
• Amneznik -2013 r .
• Wycisznik -2014 r.
• Resetnik-2015 r.
• Minutnik-2016r.
• Z 1001 nocy na oceanie – 2019 r.

W 2015r. Grzegorz Zientecki otrzymał jedno z wyróżnień literackiej nagrody Naji Naamans w Libanie w dziedzinie aforystyki. Od 2016r. członek Polskiego Stowarzyszenia Haiku.
W sferze zainteresowań Grzegorza Zienteckiego oprócz literatury znajduje się także historia, sztuka,reportaż, astronomia, natura /jest kolekcjonerem egzotycznych muszli/.

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz Wesołowski
3 years ago

Dziękuję za nieznany mi cytat z Gogola; to jest dokładnie to, w co wierzę. Zaś aforyzm “Co puszczasz płazem, odwdzięczyć ci się może gadem” – mistrzowski.