Czy wszyscy mamy na imię Charlie?

1. Redakcja tygodnika “Charlie Hebdo” za nic miała szacunek do drugiego człowieka. Ich bronią był ołówek. Przez lata sprawiali ból wyznawcom innych religii. Nie było dla nich żadnych świętości. Nie było momentu gdy zastanowili się “a może to już za daleko”. Papież z prezerwatywą wzniesioną jak ciało Chrystusa przy przeistoczeniu, czy stosunek seksualny Trójcy Świętej. Także katolikom się dostało i to nieraz. Z islamu też się wyśmiewali choć już nie tak drastycznie. Ale jak się okazało islam nie jest tak tolerancyjny, jak się zdaje np. Niemcom organizującym protesty przeciw islamofobii. We Francji i na świecie w ramach solidarności z ofiarami zamachu rozprzestrzenia się w mediach społecznościowych akcja “Je suis Charlie” (franc. Jestem Charlie). Ja nie jestem Charlie. Smutno mi gdy patrzę na ich twórczość.

2. Nic jednak nie usprawiedliwia mordu, którego po raz kolejny dokonali islamiści we Francji. Przywódca IS Abu Bakr Al Bagdadi wzywał do ataków w państwach Zachodu i nierozważne kraje przyjmujące ongiś tysiące obcych kulturowo i cywilizacyjnie wyznawców Allaha mają teraz ogromny problem. Tym bardziej że spora część z nich wyjechała walczyć do Syrii i Iraku. Niedługo wrócą i będą się mśćić. Nie będą mieli szacunku do – jak to nazywają europejscy przywódcy – “europejskich wartości”. Dziś są nimi tylko pustka duchowa, tolerancja totalna i wszechogarniająca poprawność polityczna. To żadne wartości. Prawdziwe wartości Europy to jej dziedzictwo chrześcijańskie wraz z zasadami moralnymi. To właśnie potrzeba zasad pcha młodych muzułmanów w objęcia radykałów. Tak jest łatwiej. I nie będą mieć litości dla “zepsutego Zachodu” choćby nie wiem ilu Francuzów wyszło na ulice z transparentami “Je suis Charlie”.

3. Prognozy demograficzne są dla Francuzów bezlitosne – za kilkadziesiąt lat co drugi obywatel Francji będzie muzułmaninem. Wtedy bez jednego wystrzału nad Sekwaną powstanie kalifat w imię górnolotnych zasad demokracji. Chyba że ktoś wreszcie się obudzi i zrozumie że to jest wojna cywilizacyjna. Błędów migracyjnych nie cofniemy. Obywateli państw zachodu nie wyrzucimy ze względu na pochodzenie etniczne. Ale powinniśmy wreszcie zadbać o politykę prorodzinną zwiększającą urodzenia także wśród europejskich autochtonów. I pamietajmy – świat nie cierpi pustki duchowej – gdy Europa pozostanie odwrócona od religii – religia i tak ją zaleje. Będzie to jednak już inna religia. Dużo mniej tolerancyjna..

 

(D.D.)

fot.A.P.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments