Jan Tomkowski – Mój pamiętnik literacki (36)

screenshot-2017-01-07-00-35-36

Nie pamiętam, czy kiedykolwiek próbowałem zbudować perpetuum mobile. Prawdopodobnie nie, bo ruch mało mnie pociągał. Nie marzyłem o szybkich samochodach, podziwiając dorożki i dyliżanse. Dziecko biegające z kąta w kąt kojarzyło mi się zawsze z jakąś zwierzęcą formą istnienia, zachwycającą może rodziców i dziadków, ale wielce uciążliwą dla otoczenia.

Co innego – wzór wzorów, pozwalający wyjaśnić rzeczywistość, tajemnicę Boga albo zagadkę naszej egzystencji (bycia bytu, jak powiada największy filozof naszych czasów). Pewnego jesiennego wieczoru na zajęciach z logiki matematycznej doświadczyłem bardzo dziwnego uczucia. Po zapełnieniu trzech tablic cyframi i znakami, których sens rozumieli tylko wtajemniczeni, doszliśmy do wniosku, że już za chwilę otrzymamy taki właśnie wzór. Wzór na istnienie Boga – być może. Z metafizycznego zamyślenia wyrwał nas docent, fanatyczny racjonalista, rozwiewający matematyczno-logiczne złudzenia.

Coś chyba jednak pozostało z tych lat, bo raz po raz zadawałem dziwaczne dla mojego otoczenia pytania. Na przykład: o czym mówią wszystkie ważne książki?

Zdawało mi się, że najczęściej opowiadają o miłości, która rodzi się w najmniej sprzyjających okolicznościach, nawet gdy bohaterów nęka bieda, głód czy widmo śmierci. Dante, Szekspir, Goethe, Dostojewski, Stendhal, Proust, Nabokov – iluż wielkich pisarzy kusił ten temat. Ale zdarzają się arcydzieła, w których miłość nie odgrywa właściwie żadnej roli. „Robinson Crusoe” najlepszym tego przykładem.

Poszukałem innej odpowiedzi i znalazłem ją bez trudu. Literatura całego świata mówi niemal zawsze o cierpieniu. Bardzo trudno wskazać przynajmniej jedno arcydzieło poezji, prozy czy dramatu, w którym od początku do końca panowałaby niezmącona radość, rozlegał się beztroski śmiech, rządził duch zabawy. Cierpienie w tej czy innej postaci pojawia się nawet w komediach czy ulotnych fraszkach.

A drugi wielki temat literatury?

Oczywiście – książki.

Czy zauważyliście, że Hamlet, Don Kichote, Faust, Emma Bovary i tylu innych bohaterów to istoty czytające, dla których lektura stanowi naprawdę ważną część życia? W XX wieku ich śladami podążają bohaterowie Marcela Prousta, Tomasza Manna, Jorge Luisa Borgesa, Roberta Bolano. Książki kształtują ich osobowość, budzą ambicje i nadzieje. Pozbawieni erudycji byliby na pewno kimś innym.

Jak czytają fikcyjne postacie? Po jakie książki sięgają? Czytają starannie, pochłonięci słowami autora, czy też nieporządnie kartkują stronice? Świat lektur zastępuje im rzeczywistość czy wręcz przeciwnie – pragną uciec z zamkniętego uniwersum Biblioteki, które wydaje się bezkresne.

O tym wszystkim pisałem w kilku gotowych już esejach, bazgrałem w zeszytach z notatkami, nie bardzo przykładając się do pracy, aż któregoś dnia stwierdziłem, że książki nie zdążę napisać na czas. Miała być gotowa w grudniu, a tymczasem kończył się lipiec. Uratował mnie Rafał, który oświadczył beztrosko: masz jeszcze prawie pół roku, mnóstwo czasu, na pewno zdążysz.

Na pewno zdążę – powtarzałem snując się po mieszkaniu z laptopem na kolanach w poszukiwaniu zacisznego kąta. Oczywiście bezskutecznie, bo mój sąsiad cały dzień wiercił dziury w ścianie, niekiedy przebijając się na wylot.

Jednak książka powstała. A chociaż miałem nadzieję, że nie ujrzy nigdy światła dziennego, któregoś dnia zgłosił się po nią wydawca. Prezentowała się zresztą całkiem okazałe, a poświęcona została głównie arcydziełom literatury polskiej. Nie są to – wbrew rozpowszechnionym opiniom – utwory zbyt dobrze znane, a zwłaszcza nieustannie czytane. Pamiętacie pewnie, co czyta Gustaw z IV części „Dziadów” i Wokulski z „Lalki”. A co czytają Łęcka albo Rzecki? Tak, to łatwe, oczywiście. A jak jest z książkami w „Nad Niemnem” – biblioteczkę Bohatyrowiczów autorka opisała bardzo starannie. A księgozbiór w „Oziminie”. A niezwykła lektura, której oddają się bohaterowie „Chłopów”? Albo „Syzyfowe prace”, w których dojrzewa się do książek tak, jak dojrzewa się do miłości, przyjaźni, myślenia o sobie, narodzie, świecie. Albo „Noce i dnie”, gdzie lektura wydaje się sprawą pokoleniową, bo pani Barbarze nie wszystkie książki czytane przez młodych będą się podobać. Z literatury współczesnej jeszcze Leopold Buczkowski (książki na dwóch wojnach światowych!), Tadeusz Breza (niezrównany „Adam Grywałd”), Julian Wołoszynowski („Opowiadania podolskie” to jeden z najwspanialszych tomów powojennej polskiej prozy!). I eseiści – bo eseista jest oczywiście „literackim przemytnikiem”, przemycającym książki w książkach, co brzmi dziwacznie, ale po zastanowieniu przyznacie mi chyba rację.

„Wojna książek” pokazywała, że książki, lektury, księgozbiory nie są drugorzędnymi rekwizytami powieści, opowiadań czy dramatów. Akt lektury to jedno z najważniejszych doświadczeń egzystencjalnych człowieka. Może prowadzić do odrodzenia – jak w przypadku Marcina Borowicza, bohatera arcydzieła Żeromskiego. Może mieć skutki destrukcyjne – jak w przypadku Don Kichota czy Emmy Bovary, gdy czytanie kończy się odmową akceptacji przyziemnej, prozaicznej rzeczywistości. A w konsekwencji – ucieczką ze świata, w którym nie mamy już ochoty ani siły dłużej żyć.

Sam tytuł wskazywał, że do historii czytania (albo historii książek w książkach) należą również sporządzane od czasu do czasu listy książek, których czytać nie należy. Taki obszerny indeks pozycji „zakazanych” sporządzili swego czasu surrealiści, znacznie częściej podobne wykazy (nawet urzędowe!) publikowano z pobudek politycznych, wyznaniowych, światopoglądowych. Książka przeciwko książce – spróbujcie to sobie wyobrazić. Borges nie miał chyba racji, opisując kosmos książek pogrążony w niebiańskiej harmonii.

W rzeczywistości Biblioteka znajduje się w stanie wrzenia – książki skaczą sobie do oczu, stroją złośliwe miny, grożą unicestwieniem intelektualnego przeciwnika. Książki i autorzy. Książki i szkoły filozoficzne. Książki i prądy artystyczne.

Prawdziwa wojna książek!

Przeraża was ten obraz?

Heraklit, Nietzsche i Heidegger byliby nim zachwyceni…

.

Jan Tomkowski 

.

O autorze:

Screenshot 2015-03-21 15.32.13

Jan Tomkowski  (ur. 22 sierpnia 1954 w Łodzi), doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor historii literatury polskiej w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments