
Prorosyjskie siły zbrojne, wspierane przez “gości z Rosji” (jak powiedział dziennikarzowi jeden z rebeliantów, prosząc o niepodawanie źródła) gwałtownie nasiliły bombardowanie miasta Debalcewe, starając się zagarnąć jak największą część terytorium przed rozejmem, który ma wejść w życie w sobotę o północy czasu lokalnego. Stawia to pod znakiem zapytania dobrą wolę strony rosyjskiej w podpisanym porozumieniu.
Do jego podpisania doszło w czwartek, po rozmowach kanclerz Niemiec i prezydenta Francji w Wiktorem Poroszenko i Władimirem Putinem. Rozmowy odbyły się bez udziału Stanów Zjednoczonych i Kanady, zajmujących znacznie bardziej stanowcze stanowisko wobec polityki i metod Putina. Nie po raz pierwszy okazuje się, że strategia “appeasementu”, polegająca na ustępowaniu tyranowi, w nadziei, że uda się go powstrzymać przed bezpośrednią agresją, może okazać się fiaskiem. Nie sprawdziła się wobec Hitlera przed drugą wojna światową, nie sprawdziła wobec Stalina, trudno więc liczyć, że miękką polityką i ustępstwami wobec Putina, Zachód osiągnie dalekosiężny sukces.
Strona rosyjska już dzisiaj oskarża Ukrainę i zachód o “wypaczanie ustaleń” czwartkowego porozumienia. Ta taktykę będzie najprawdopodobniej służyła jako pretekst do kontynuowania agresji pod pozorem łamania warunków rozejmu przez Ukrainę. W najbliższych dniach przekonamy się, czy porozumienie w Mińsku, zwane już przez niektórych komentatorów “drugą Jałtą” przyczyni się do pokojowego rozwiązania konfliktu, czy będzie tylko wstępem do rozbioru Ukrainy.
A ludność ostrzeliwanych ukraińskich miast, bezradnie oczekuje wstrzymania ognia w schronach.
(ar)
tot. AFP
Be the first to comment