Marek Baterowicz – APOKALIPSA  Z PŁOMIENI

Od kilku miesięcy w Australii szaleją pożary buszu, niestety  wielu stanach – z początku w Queensland, potem w Nowej Południowej Walii ( ze stolicą Sydney), w Zachodniej Australii ( stolica Perth), w Australii Południowej (Adelajda) i znowu w Wiktorii w zalesionym rejonie Gippsland, który w roku 1840 – po zdobyciu szczytu Kościuszki –  przemierzał Paweł Edmund Strzelecki nadając mu właśnie tę nazwę na cześć gubernatora Nowej Południowej Walii Sir George’a Gibbsa.  Tym szlakiem dotarł do Melbourne, które było wtedy małą osadą, a dziś jest okazałą stolicą stanu Wiktorii.

Żywioł ognia trawi Australię, sytuacja jest z dnia na dzień bardziej tragiczna: spłonęły już prawie dwa  tysiące domów i obszar wielkości Belgii. Do 2 stycznia br. tylko w NSW spaliło ponad 1300 domów. W płomieniach lub w innych wypadkach zginęło 17 osób,  w tym strażacy i ochotnicy do walki z nawałnicą płomieni. Ostatnio jednak dodano 28 zaginionych, można dopisać ich do ofiar. Przybywa ich codziennie. A spalonych posiadłości i rezydencji ich właścicieli  już chyba się nie odbuduje. Największym pechowcem był jeden pan, który stracił w ogniu też całą kolekcję starych aut, w tym modele z lat 30-tych. Czy były ubezpieczone ? Skala pożogi jest tak ogromna, że firmy ubezpieczeniowe chyba splajtują. I przybywa bezdomnych.

Znajoma z Gór Błękitnych (około sto kilometrów od Sydney) relacjonuje, że do ogrodu musi wychodzić z maseczką, bo smog jest dotkliwy i czasem nie widać domów sąsiadów. Jest zakaz podlewania roślin w ogrodach, a strażacy chodzą po buszu i podpalają ściółkę, którę natychmiast potem gaszą. To jedna z metod zapobiegania większym pożarom. Panuje już stan wyjątkowy, do pomocy wezwano wojsko. A strażacy z Kanady i USA  pomagają od paru miesięcy. Po Nowym Roku mają przybyć dodatkowi strażacy z USA i z Francji.

W ogniu giną setki, chyba już tysiące zwierzątek – zwłaszcza koali, possumów i wombatów. To wielka tragedia. Tylko szybkie kangury mają szanse uciec przed płomieniami, ale nie zawsze, bo np. w strefie Batemans Bay spaliło się 60 kangurów. Płoną też ule z pszczołami. W TV pokazano wzruszającą scenę: jeden pan poi wodą z butelki zranionego possuma, który siedzi mu na kolanach. Possumy panicznie boją się ludzi, jeśli possum pozwolił się napoić bez oporu, to znaczy, ze jest mu już wszystko jedno! Wobec groźby ognia człowiek staje się przyjacielem!

Z każdą godziną powiększają się obszary objęte pożogą, ostatnio nowe pożary wybuchły kilkaset kilometrów na południe od Sydney, np. zgorzało prawie całe miasteczko Cobargo ( NSW) czy Orchard  Hills. 1 stycznia media podały, ze w tym rejonie spłonęło 176 posiadłości, a żywioł szaleje dalej. Zgorzało też miasteczko Mogo ( NSW), a około 4 tysiące ludzi z okolic schroniło się na plaży w Batemans Bay i będa ewakuowani drogą morską. Marynarka wysłała okręty po turystów i mieszkańców z Mallacoota. Dotknięte pożogą są tereny South Coast ( NSW).  Cud, że ocalało ( narazie!) ZOO w Mogo Wildlife Park, gdzie przebywa ponad 200 zwierząt ( żyrafy, zebry, nosorożce, goryle, a nawet „big cats”, a więc zwierzaki dość niebezpieczne ( wg „Sydney Morning Herald”, 1 stycznia 2020). Niestety, wieczorem 1 stycznia TV już podała, że ten egzotyczny zwierzyniec w Mogo Park jest zagrożony. Trzeba dodać, że pieką się żywcem zwierzęta domowe ( krowy, owce), których nie dało się uratować ( „The Daily Telegraph”, 2 stycznia br, str.4). Nakaz ewakuacji dostało kilkuset mieszkańców okolic Góry Kościuszki.

Nowa fala pożogi dotknęła Gippsland East, z dymem poszło ponad 50 posiadłości, a przypuszcza się, że spalą się jeszcze setki. Strażacy ciężko pracują, aby nie połączyły sie pożary w Gippsland z falą ognia wznieconą przez pioruny w Alpine National Park.  Spłonęło też Clifton Creek ( Wiktoria), położone 300 km od Melbourne, nad którym unoszą się – choć nie nad wszystkimi dzielnicami – dymy z South Gippsland. Prognozy są bardzo ponure, z końcem tego tygodnia warunki „ogniowe” mają się nagle pogorszyć i mogą wybuchnąć pożary w nowych strefach Australii. A do tego zaczyna brakować zaopatrzenia, benzyny i energii na spustoszonych terenach (NO FOOD, NO FUEL, NO POWER). Tytułowa strona „The Daily Telegraph” (2 stycznia) pokazuje setki ludzi stojących w kolejkach pod jedzenie, to już ogromny kryzys humanitarny i prawdziwe piekło na ziemi. Ekstremalna warunki grożą też jutro w Południowej Australii ( 42 stopnie), natomiast w Zachodniej Australii – ulga, tylko 23 stopnie.

Wieczorem 1 stycznia TV doniosła o pożarze na Tasmanii (!), gdzie płomienie szaleją wokół Fingal ( płn-wschód), a podano dwie wersje przyczyn: albo podpalenie, albo zapalenie się buszu od pioruna. Pożary powstają częściej od iskier przenoszonych wiatrami.

Doroczne fajerwerki w Sydney miały być odwołane, jednak uświetniły noc sylwestrową i tłumy ludzi podziwiały je nad mostem, koczując z wałówkami w pobliżu Opery i Circular Quay.

Ta niespotykana apokalipsa z płomieni podobno dopiero nabiera wigoru, bo temperatury rosną, a wiatry niosą iskry szybko. Australijska katastrofa już przyćmiła pożary w Kalifornii, Brazylii, Kanadzie, Grecji czy Portugalii. Planeta pali się na raty i mała Greta słusznie woła, że przed ludzkością stoi olbrzymi problem i wyzwanie.

Sytuacja w Australii ulega zmianom niemal z godziny na godzinę, a 6 stycznia TV podała, e tylko w NSW spłonęło 1,588 domów, a w całej Australii liczba ta dochodzi chyba do trzech tysięcy, w ogniu – od września 2019 – stracono też 2,029 posiadłości. Za kilka dni  ten reportaż będzie zapewne niepełny, bo szykują się nowe ogniska apokalipsy z płomieni. W sobotę warunki atmosferyczne będą niestety sprzyjać pożarom, w SA (Południowa Australia) idą wysokie temperatury przekraczające 40 stopni Celsjusza. Ogień bezlitośnie likwiduje znaczne obszary Australii i narazie nie widać końca tej apokalipsy. W stanie Wiktoria panuje stan wyjątkowy. A słynny tenisista Kyrgios zaofiarował 30 tysięcy dolarów na bezdomnych i wzywa innych tenisistów i krykiecistów do donacji. Już zareagował Shane Warne, legenda krykieta.  Zaraz potem wśród darczyńców ujrzano Nicola Kidman (oferta pół miliona $) i innych aktorów, a wśród milionerów najwięcej ofiaruje James Packer (5  milionów), gdy Quantas, Commonwealth Bank czy National Australia Bank po milionie. Milion ofiaruje milioner Anthony Pratt, a Justin Hemmes pół miliona. Wiele innych stowarzyszeń śpieszy też z darami, a premier Scott Morrison – krytykowany za urlop na Hawajach gdy płonęła Australia oznajmił utworzenie specjalnego funduszu – „national recovery fund” – na początek w wysokości dwóch miliardów dolarów. Czy to wszystko wystarczy? Z każdym rokiem rośnie przecież temperatura i ryzyko nowych pożarów w warunkach posuchy. Mieszkańcy Canberry z powodu smogu czasem nie opuszczali domów, a w razie smogu w Melbourne być może dojdzie do odwołania słynnego turnieju tenisowego Australian Open!? Ogień jeszcze zagraża wielu okolicom, mimo marnego deszczu palą się  nadal spore połacie naszego lądu, choć w niektórych miejscach pozwolono rezydentom wrócić do swoich stron. Najczęściej jednak by mogli oszacować straty w posiadłościach. Apokalipsa z płomieni trwa, a lato trwa tu dopiero od 1 grudnia! Nie wiemy jak rozwinie się sytuacja, ale na pewno oprócz strażaków potrzebni są zaklinacze deszczów!

.

Marek Baterowicz

 

O autorze:

Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r. 1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney, Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy  „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”, roczniku michaelitów na Nowej Gwinei).

 

Subskrybcja
Powiadomienie
3 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz Wesołowski
4 years ago

Pożoga w Australii jest opisywana przez media głównego nurtu w innych krajach jako efekt przemian klimatycznych. Prawie w ogóle nie wspomina się o tym, co podkreśla prasa australijska, a mianowicie wielką liczbę podpalaczy, z których jak dotąd zaaresztowano ponad dwustu (patrz: https://www.spectator.com.au/2020/01/we-dont-just-have-a-bushfire-crisis-we-have-an-arson-crisis-too/ ). Winę za tak ogromną skalę pożarów ponosi również wprowadzony jakiś czas temu – ze względów ekologicznych – zakaz wycinania drzew, który nie zezwala na konstruowanie przerw ogniowych, jedynej skutecznej obrony przed rozszerzaniem się ognia. W ten sposób australijska tragedia jest używana bez skrupułów do celów propagandowych, tak jak „mała Greta”.