Kolor pomarańczy – w dwadzieścia lat później

Obejrzałem właśnie „Kolor pomarańczy”, film z 1993 roku, o dwóch bezdomnych mężczyznach mieszkających w kanale ciepłowniczym. I konstatuję, że w dwadzieścia dwa lata później społeczne wykluczenie ma inny smak, inny wygląd, inny zapach. 

Film Aleksandra Kuca i Bogusława Dąbrowy-Kostki pokazuje ludzi dość młodych, o silnych, zdrowych, niewyniszczonych jeszcze bezdomnością ciałach. Zaskakuje zwłaszcza postać blondyna w białych okularach, młodszego z dwóch bezrobotnych.

Obejrzałem opowieść filmową, która chwilami sprawia wrażenie narracji podinscenizowanej czy wręcz fabularyzowanej, a przecież –  jak wynika z eksplikacji współscenarzysty i autora zdjęć – miał to być po prostu film dokumentalny. Skąd zatem takie wrażenie? Bo dwie wspomniane wyżej główne postaci wyglądają, zachowują się i mówią całkiem zwyczajnie. Tak pewnie jak dziś wielu z nas.

Owszem, z opowieści mieszkańców kanału ciepłowniczego wyziera beznadzieja, apatia, brak widoków na przyszłość. Ale protagoniści filmu Kuca i Dąbrowy-Kostki, mimo poniesionej klęski życiowej zachowują wciąż się racjonalnie, oceniają sytuację przytomnie, mają normalne aspiracje. Co więcej, nadal liczą, że coś się odmieni.

Wprost mówi zresztą o tym blondyn w białych okularach, z fryzurą bitelsa. Od słów wymowniejsze są jednak obrazy. Mężczyźni starają się dbać o zdrowie, golą się, codziennie na Rynku Kleparskim szukają pracy i witamin. Nie wydają się zdegradowani intelektualnie ani moralnie. I mimo korzystania z chleba i zupek wydawanych bezpłatnie przez kościelne punkty dożywiania bezdomnych, różnią się dość zasadniczo od swych dzisiejszych następców.

Po przeszło dwóch dekadach zgody III RP na strukturalne bezrobocie, społeczne wykluczenie, masową emigrację z powodów ekonomicznych, społeczność bezdomnych, potocznie nawet we własnym środowisku nazywanych miśkami prezentuje się dziś znacznie gorzej. Lata przeżyte na ulicy zostawiają wyraźne ślady na ciele i w psychice. Schorowanych, apatycznych, brudnych, zmuzułmanionych ludzi można spotkać wszędzie, nawet na promenadach reprezentacyjnych dzielnic, przy śmietnikach w najlepszych częściach miasta. Oni już nie liczą na powrót do normalności ani na drugą szansę.

Dziś bezdomni podchodzą do kawiarnianych i restauracyjnych ogródków pełnych zagranicznych turystów i wyciągają rękę po pieniądze, podnoszą niedopalone papierosy, szukają aluminiowych puszek, resztek jedzenia. Nie są atrakcyjni wizualnie, raczej odpychają niż ciekawią. I nie pachną pomarańczami.

Waldemar Żyszkiewicz

Fot. J. Martin

Subskrybcja
Powiadomienie
5 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Bogusław Dąbrowa-Kostka
8 years ago

Ponad 40 procent młodych osób rozważa emigrację zarobkową. Jak się domyślam to nie w ramach nauki języków obcych. Instynkt samozachowawczy.

waż
8 years ago

Instynkt samozachowawczy? W wymiarze jednostkowym, rodzinnym – tak. Ale jeśli spojrzeć na ten 25-letni proces z perspektywy wspólnotowej, to widać, że mamy z jednej strony sprawnie zarządzane ‘wygaszanie’ Polski i wyniszczanie narodu polskiego, a z drugiej jakieś fatalne przyzwolenie Polaków na demontaż własnego państwa i koniec polskiej historii. Najdobitniej i jako pierwszy wyartykułował to zagrożenie prof. Andrzej Nowak.

Bogusław Dąbrowa-Kostka
8 years ago

25 lat to jedno pokolenie. Tyle trzeba czasu aby dokonać przewrotu ideologicznego. Znakomicie to opisał ekspert KGB Tomas Schuman https://www.youtube.com/watch?v=jL4G9vQjVOA

waż
8 years ago

Jurija Bezmienowa warto posłuchać, choćby dla tej znakomitej płynności i techniki prowadzenia wykładu dla (dość) przypadkowej publiczności. Widać w tym radziecką sprawność. Prezentowana całość robi wrażenie, jest spoista i nieźle uargumentowana. Sun Tsu czytałem już w latach 80., od tego czasu było w Polsce kilka wydań. Starodawne azjatyckie mądrości trzeba umieć jednak skonkretyzować we współczesnych warunkach, co Bezmienow-Schuman-Makiejew przekonująco robi. Wtedy dopiero widać, że jesteśmy jako kraj i naród rozgrywani. Choć to też jeszcze daleko nie wszystkie zagrożenia.

Grazyna
8 years ago

Mysle, ze wszyscy z nas, ktorzy wybralismy emigracje (np. do Kanady) wiele lat temu, czesto o tym mysli…. i jak sie czasem zdobywamy na uczciwosc wobec samych siebie, to gdzies gleboko pojawia sie slad poczucia pewnej odpowiedzialnosci (winy?)…. nie to ze bysmy to wszystko poprawili, ale ze moze gdyby nas tam wiecej zostalo to znalezlibysmy glos dosc silny, aby miec wplyw na to co sie dzieje….