Zbigniew Masternak – Koleje filmowe (część pierwsza)

Zbyszek C

28 grudnia 1895 w Grand Café w Paryżu odbyła się pierwsza w świecie projekcja filmowa przeznaczona dla publiczności. Bracia Lumiere pokazali widowni dziewięć filmów o łącznej długości 20 minut. Były to różnego rodzaju scenki przedstawiające na przykład wyjście robotników z fabryki czy pędzący pociąg  – wywarły na publiczności tak ogromne wrażenie, że bracia Lumiere zostali po latach okrzyknięci pionierami kina. Nie wszyscy chcieli się pogodzić z nowym zjawiskiem, jakim był film – do jego oponentów należał m.in. wybitny krytyk literacki i satyryk Boy-Żeleński. Z czasem kino zagarnęło w swoje posiadanie wszystkie dotychczas znane obszary artystycznej działalności człowieka, wraz z rozwojem techniki anektuje następne. Kolej dzielnie mu w tym wszystkim sekunduje, motywów kolejowych jest w filmach bez liku, nie sposób tutaj omówić wszystkich, skupię się na tych dla mnie najważniejszych.

Opuszczone stacje kolejowe, w których nie ma nawet kas, to w Polsce częste zjawisko, zwłaszcza na Dolnym Śląsku. O takiej zapomnianej stacyjce zrobiłem w 2005 roku film „Stacja Mirsk”. To był mój prywatny hołd oddany kolejom. Żeby go nakręcić, wdałem się w ciemne interesy, które praktycznie skończyły się dla mnie kryminałem. Czekała na mnie już cela w Pińczowie, gdybym nie zapłacił sporej grzywny, na którą solidarnie zrzucili się filmowcy i literaci. Reżyser Andrzej Barański żałował co prawda potem, że mi pomógł, bo stwierdził, że pewnie bym coś ciekawego w więzieniu napisał. To był kosztowny hołd, który na zawsze odnotowany będzie w moich papierach, nie tylko artystycznych.

Pozostając w klimatach gangsterskich  – moim ulubionym filmem, który kojarzył się z klimatami kolejowymi był „15:10 do Yumy”  (ang. 3:10 to Yuma) –amerykański western w reżyserii Delmera Davesa z 1957 roku.  Był to mój ulubiony western, dopóki… w 2007 roku nie powstał jego remake pt. 3:10 do Yumy, w reżyserii Jamesa Mangolda. Rzadko się zdarza, żeby remake był lepszy od pierwowzoru, jednak tak się stało w tym przypadku. Ubogi farmer Dan Evans (gra go Christian Bale) próbował utrzymać swoją rodzinę: żonę Alice (Gretchen Mol) oraz dwóch synów, nastoletniego Williama i młodszego Marka. Niestety, okres suszy się przedłużał, zabrakło im gotówki, w związku z czym popadli w długi. Dan zgłosił się zatem jako ochotnik, aby pomóc kilku innym mężczyznom transportować niedawno złapanego, przebiegłego i okrutnego gangstera Bena Wade’a, granego  przez Russella Crowe. W zamian za to obiecano mu znaczne wynagrodzenie. Bandyta zostaje wsadzony do pociągu do Yumy, dokładnie o 3:10 po południu. Tymczasem reszta bandy na czele z bezlitosnym Charlie’m Prince’m (Ben Foster) zawzięcie ich ścigała, próbując uwolnić swojego szefa. Wade starał się przechytrzyć konwojentów. Zamierzał m.in. przekupić Dana. „3:10 do Yumy” cechuje się wartką akcją – interesująca fabuła trzyma w napięciu do ostatniej minuty. Film wywołuje dużo emocji: smuci, zadziwia, rozbawia. Sceny pojedynków i ucieczek zostały znakomicie zmontowane i naprawdę robią wrażenie. Zakończenie bardzo zaskakujące, przemiana jednego z głównych bohaterów została ukazana w intrygujący sposób. Jak na każdy porządny western przystało, można w tutaj znaleźć perfekcyjne kostiumy, imponującą scenografię i świetne zdjęcia. Ścieżka dźwiękowa nadaje szybsze tempo wydarzeniom i staje się idealnym uzupełnieniem dla całego filmu. Oba westerny – ten z 1957 r. i jego remake są wzorem, w jaki ograniczona przestrzeń pociągu może zostać wykorzystana do stworzenia scenografii dla wciągających opowieści.

Do moich ulubionych przewoźników należą Ćeskie Drahy. Wracając z festiwalu filmowego w Karlowych Warach, gdzie pokazywano zrealizowany na podstawie mojej prozy film „Księstwo”, postanowiliśmy się wybrać z żoną do Adrszpaskiego Skalnego Miasta.

Screenshot 2015-08-24 16.04.30

Czeskie koleje mają w sobie coś bardziej przyjaznego od polskich, może po prostu Czesi są sympatyczniejsi. Wysiedliśmy z małego pociągu pośród majestatycznych skał Ardszpachu. Ku naszemu zdziwieniu skały tylko na zdjęciach wyglądały na niedostępne – w rzeczywistości miedzy labiryntami form skalnych przebiegała trasa turystyczna składająca się z wygodnych schodków i poręczy, a niekiedy specjalnie wybudowanych chodników i platform. Podobno na szczycie jednej ze skał istniał kiedyś zamek. W Czechach prawie każde miasteczko posiada jakiś zamek lub kościół, który służy jako atrakcja turystyczna. Jeżeli dodamy do tego jeszcze niewielki lokalny browar z dobrym piwem, mamy pełnię wycieczkowego szczęścia. Dlaczego w Polsce tak być nie może? Niestety, kościoły u nas zburzone, zamki w ruinie, tradycji małych browarów praktycznie nie ma.

Z Ardszpachu dotarliśmy do Nachodu późnym wieczorem, na ostatni autobus do Polski trzeba było czekać 2 godziny. Robiło się nieciekawie – oto miałem odpowiedź, kto rządzi miastem w nocy – całe grupy nastoletnich Cyganek i Cyganów. Widziałem w Karlowych Warach film Martina Šulíka – „Cygan”, o problemach adaptacyjnych Romów. Przedstawia historię współczesnego Hamleta z biednej romskiej wioski. Tytułowego Cygana, czyli czternastoletniego Adama, poznajemy w chwili, gdy dowiaduje się o śmierci ojca, w niejasnych okolicznościach. Matka chłopca wkrótce wychodzi za mąż za jego podejrzanego wujka. Ojczym oczekuje od Adama absolutnego  posłuszeństwa, co wywołuje bunt chłopaka. Czesi nie bali się, że z tego filmu ludzie na świecie dowiedzą się o ich problemach. A „Księstwo” pokazujące brutalną polską prowincję usiłowano wycofać z konkursu, dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Pradze wnosił protesty.

Młode ładne dziewczyny spoglądały na nas z ciekawością. Chłopcy siedzieli w krzakach i patrzyli na nas podejrzliwie przez szyby. Kursowały pociągi – do Hradec Kralove, Pragi. Co kilka minut jakiś vlak. Myślałem o „Sztuczkach” (2007 r.) Andrzeja Jakimowskiego. Stefkowi została po ojcu tylko mocno zniszczona fotografia, dająca dość mgliste wyobrażenie o wyglądzie rodzica. Któregoś dnia chłopiec ujrzał peronie mężczyznę w garniturze i z teczką, który wydał mu się podobny do postaci z fotki.  Chłopiec odtąd regularnie bywał na dworcu, gdzie obserwowany przez niego mężczyzna codziennie przesiadał się w drodze do pracy. Niekiedy dzieciakowi udało się zamienić z nim parę słów dzięki prostej sztuczce – rzucał na tory garść monet, żeby opóźnić odjazd pociągu. W końcu mężczyzna w ogóle nie zdążył wsiąść do pociągu i został na peronie. Stefek miał w sobie więcej pomysłowości i odwagi od tych młodych Cyganów – żadne z nich nigdy stad nigdzie nie wyruszy. Będą tak spoglądać na vlaki co roku – stacja kolejowa może być początkiem, może być końcem.

Wracaliśmy przez Wrocław. Wysiedliśmy na trzecim peronie. Wspomniałem Zbigniewa Cybulskiego. 8 stycznia 1967 aktor znalazł się na terenie wrocławskiego dworca kolejowego, wracając z planu zdjęciowego filmu Morderca zostawia ślad. Pożegnawszy się z przyjaciółką, Marleną Dietrich, która wyruszała w podróż do Warszawy, usiłował wskoczyć do pociągu odjeżdżającego z trzeciego peronu. Niestety, wpadł pod jego koła i doznał tak poważnych obrażeń ciała, że godzinę później zmarł w szpitalnym łóżku. Przypomniałem sobie czarno-biały polski film w reżyserii Jerzego Kawalerowicza z 1959 roku, pod tytułem „Pociąg”, z Cybulskim w obsadzie. Oprócz Cybulskiego, czyli Staszka, ważne role zagrali także Lucyna Winnicka (Marta), Leon Niemczyk (Jerzy), oraz Helena Dąbrowska – konduktorka. Marta i Jerzy przypadkowo kupili bilety do tego samego przedziału sypialnego pociągu z Łodzi nad morze. Jerzy zapomniał miejscówki do wagonu sypialnego, wiec przekupił konduktorkę, by znalazła mu wolne miejsce. Kobieta zaprowadziła go do przedziału, w którym podróżowała Marta – dziewczyna właśnie rozstała się z chłopakiem Staszkiem, a bilet do męskiego przedziału nabyła od przypadkowego podróżnego.

Screenshot 2015-08-24 15.50.24W przedziale zajęli miejsca inaczej niż to było określone na biletach, co wywołało potem nieporozumienie. Jerzego i Martę połączyły przykre przeżycia. Staszek przekazał przez konduktorkę list, w którym zagroził, że wykolei pociąg. Stało się inaczej – skład zatrzymał się na małej stacyjce i wsiedli do niego funkcjonariusze milicji, którzy poszukiwali zbiegłego mordercy. Udali się do przedziału Marty i Jerzego. Kobieta przypadkowo zajęła miejsce mordercy i wiedziała, kto nim jest. Jednakże na początku milicjanci uznali, że mordercą jest Jerzy – spał na miejscu, na którym miał być morderca. Ostatecznie wszystko się wyjaśniło.

Screenshot 2015-08-24 15.50.50

Podobno film powstał na podstawie autentycznej go przygody Jerzego Kawalerowicza, który podróżując pociągiem ze stolicy do Szczecina, przez pomyłkę znalazł się w jednym przedziale z obcą kobietą. W czasie podróży pasażerka opowiedziała Kawalerowiczowi o doznanym zawodzie miłosnym. Reżyser Martin Scorsese uznał film za arcydzieło polskiej kinematografii – w 2014 roku został wytypowany przez niego do prezentacji w USA oraz Kanadzie, w ramach festiwalu polskich filmów.

Zbigniew Masternak

Fot. Adrszpaskie Skalne Miasto

oo

O autorze:

Screenshot 2015-07-01 18.14.11

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zbigniew Masternak (ur. 1978 w Piórkowie) – polski prozaik, autor scenariuszy filmowych, reportażysta. Piłkarz.

Zadebiutował w 2000 na łamach „Twórczości” dwoma opowiadaniami z Księstwa. Księgi drugiej – Niech żyje wolność i Posąg Emeryka. W 2006 ukazał się jego debiut książkowy – powieść Niech żyje wolność(poprawiona wersja Księstwo. Księga druga) oraz druga powieść pt. Chmurołap. Nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka ukazała się w 2008 trzecia powieść Zbigniewa Masternaka – Scyzoryk. Trzy pierwsze księgiChmurołap, Niech żyje wolność i Scyzoryk, które zostały wydane w jednym tomie w 2011, tworzą wieloczęściowy autobiograficzny cykl pt. Księstwo. W 2014 roku ukazała się księga czwarta cyklu pt. Nędzole, którą zamierza sfilmować Krzysztof Zanussi. Autor zamierza kontynuować cykl Księstwo o kolejne księgi, chce opisać całe swoje życie od dzieciństwa aż po śmierć. W 2009 Masternak napisał scenariusz filmowy pt. Jezus na prezydenta!. Jest także współautorem książki Kino polskie 1989 – 2009. Historia krytyczna oraz noweli filmowej Jezus na prezydenta!, wydanej przez Korporację Ha!art (2010). Jego powieści i opowiadania tłumaczono na język wietnamski, mongolski, macedoński, ukraiński, niemiecki i włoski.

 

Książki

Księstwo. Księga druga (wydana własnym sumptem, Wydawnictwo i Drukarnia Eurosystem, Wrocław 2005)
Niech żyje wolność (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006)
Wigilia pana Wiktora (opowiadanie w: Nasze polskie wigilie, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006)
Chmurołap (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2006)
Scyzoryk (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2008)
Mój syn będzie piłkarzem (opowiadanie w: Ludzie, miasta, Korporacja Ha!art, Kraków 2008)
Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna (autor eseju: Jańcio Wodnik Jana Jakuba Kolskiego, czyli u Pana Boga za piecem, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010)
Jezus na prezydenta! Nowela filmowa (Korporacja Ha!art, Kraków 2010)
Księstwo. Trylogia młodzieńcza (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2011)
Co piłka robi z człowiekiem? Młodość, futbol i literatura – antologia, współautor (Wyd. Miejskie Posnania, 2012,)
Nędzole (Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2014)

 

Ekranizacje i adaptacje

W 2003 roku został zrealizowany film Wiązanka w reżyserii Cezarego Fili (adaptacja przedostatniego rozdziału powieści Niech żyje wolność).

Na podstawie opowiadania Stacja Mirsk (pierwszy rozdział powieści Scyzoryk) w 2005 powstał film w reżyserii Roberta Wrzoska, którego Masternak był współproducentem. Film ten otrzymał Grand Prix na IX Krakowskim Festiwalu Filmowym „Krakffa” i był emitowany w Telewizji Kino Polska oraz w Canal Plus.

Jesienią 2010 reżyser Andrzej Barański zrealizował film Księstwo na podstawie trzech debiutanckich powieści Masternaka: Chmurołap, Niech żyje wolność, Scyzoryk. Polska premiera filmu odbyła się 9 czerwca 2011 podczas 36. FPFF w Gdyni, w sekcji Panorama Polskiego Kina. Premiera światowa odbyła się 4 lipca 2011 podczas 46. MFF w Karlovych Varach – film pokazano w konkursie głównym.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments