Sławomir Różyc – Szkice węglem. Absynt.

Kasyda o zmienności głogu.

.

nikt o nas nie wie ukradkiem przyklękam
palcami cie krzesam wśród beczułek głogu
ciemnieją po stawie w poszumie kasztanów
.

antałki okrągłe po jesiennych starciach
a omskniesz palcami wypływają pępkiem
które wiatr za burtę w wczesnych abordażach
.

jeszcze liści tyle kijkiem od aportów
strąciło łupinę opięte w koszulce
śmieje się być może na wiosnę kobieta
.

ale po spanielu już posapywanie
do szkarłatu głogów twoje oczy w wodzie
cieplejsze o głębie brązów co z kasztana
.

liśćmi ci po ścieżkach wciąż zawiewa kroki
w błękicie odbitym łydkami z kryształu
po wodzie bym w cieniach błądził pod sukienką
.

zaraz cie przed lustrem odemknę z kołnierza
po deszczu biustonosz odejmę jak pancerz
czcząc dłonią piersi jędrne średniowieczne
.

dotykiem zachłysnę chłodnych głogów pępki

.gg

15 września 2012. Wilanów.

ddgg

Szkice węglem. Absynt

.

Cicho odprawiłem monsieur Talleyranda
Nocą do powozu przy nim trzech stangretów
Księżyc po kałużach w których groszem z cyny
Chytre oczy w płaszczach wysoko na koźle
.

A pierwszym w cylindrze przez jezioro w pełni
Gdy księżyc w kałużach woda w górze świeci
A czy to logiczne? Obojętne srebru
Wolno tłustym węglem z kanciastych sylwetek
Kto do lejc się wyrwał z topielców być musiał
W kreskach jak w łodygach rękami z sitowia
Zły w karpackiej baśni z kulfonem jak haczyk
Schwyci was za włosy mój szpicel na koźle
.

Mistrz nasz bez peruki choć patrząc z daleka
Klucząc przez kałuże przyswoił stygmaty
Jak żaby nie skrzecząc bez laski utykał
A umiał na twarzy z troską i z cierpieniem
I kiedy przystawał świat przystawał blady
Ledwie laski drgnęła wracał oddech skrzypcom
Wzrokiem przebudzonym nad apetyt owiec’
Nad hafty kołnierzy ceniąc stiuk wenecki
Powie W Dupie z Anglią i dwór wzdycha z ulgą
.

A czy to logiczne? Wyliczmy na palcach
Smak. Wyczucie spisków z lektury kościelnej
Wyborne w mimicznych gestach w pilotażu
Na kicz górnolotnie nos w chusteczce zwierał
Tu siedział Jakubie – wytrwaj za kotarą
Tej nocy z publiką czekaj bądź suflerem
.

W tej szybie odbiciem będąc trwa tam nadal
Wokół mrok ziarnisty czy starczy płomienia
Chwyta kurz na język strzela z kulek pieprzem
W tych szybach litery bo z świec strzela obu
Aż na łódź podłużną blask zszywa ją z cieni
.

Tu Mistrz list otwierał – po skórzanych tomach
Grzbietem w grzbiet złocony Voltaire i Spinoza
W sumie święte śmieci niech zagęga Tacyt
Czy do słot upadnie Korsykanin w Belgii?
.

Myśli Mistrz w powozie co ujawnił Fouche
A z okien przygodnych piaskowe oblicze
Mistrza z porcelany ni strzepnięcie rzęsy
Nie zburzy precyzji choć kołysząc z łodzią
Jak upadek przyjmą – myśli – ci z okienek
Czuje powóz myśli z Historią na koźle
Jakby tak z rozpędu czerń ulic paryskich
W szarości barykad w krzyk jatek utopić?
.

Spłukać ten zamordyzm – myśli szare mydło
Miętą zmiękcza tezy w czas kąpieli Mistrza
Syci parą boczki zaś z stukotem szczotka
Szepcze – Dyplomacja? Kiedy strzały z bata
Jedynie widoczne gdy mkniemy przez księżyc
.

Płyniemy to kołem łamiąc to przymierzem
Przykro treść marszałków otrzymać na piśmie
Coraz chętniej o tym mówią – Inwestycja
Lata dworskich bąknięć a czuć ich słoniną
Lepsze głowy w koszach kiedyś spod gilotyn
Brissot kapiąc w deski wciąż mrugał do tłumu
Podobno tik taki – skreślaliśmy ciepłe
Ciekawy był człowiek atrament parł w chmury
.

Odjechał. Doprawdy? Już smużka nad świecą
Czy można być w drodze od siebie do siebie?
Czas dopalić świece jakiż to instrument
Wysłowi namiętnie czym w nas polityka?
Dajcie mi tu mieszczkę o protekcje prosi
Będziemy smakować wspólnie mydło szare
Czyż Szekspir z Molierem nie byli ostatni
Gotowi poświecić ofiary z kartonu
.

Dajmy jej absyntu a czy to logiczne?
Dajmy jej doświadczyć co pod suknią skrywa
Czy gołębie dziobki o słówku wykwintnym
Nie? Podobno gaik i grzęźniesz z kusztyczkiem
Dwie z koniecznych kwestii i w której odpuści
To że dłoń gruntuje czy gardenii chętkom?
.h

28 luty 2014. Wilanów.

 

Sławomir Różyc

 

O autorze:

Screenshot 2015-07-31 16.52.25

Sławomir Różyc, urodzony w 1953 roku. Debiutował w podziemnej antologii przygotowanej przez H. Mikołajska i J. Andermana „Wstanie” pod pseudonimem Andrzej Sołomeracki.

W 1988 w „Kulturze” opublikował poemat „Sara, oratorium o potrzebie ocalenia Getta”.

W 1989 r. otrzymał główną nagrodę w I Ogólnopolskim Turnieju Poetyckim o Laur Klubu Riviera Remont, którego jury przewodniczył Stefan Treugutt. Publikował również w „Tygodniku Kulturalnym” i w „Dos Jidisze Wort”.

W 1993 ukazał się w Oficynie Tikkun zbiór jego wierszy „Goya i inne żelazne kawałki”, ilustrowany grafikami Marka Chaczyka, a w 2013 krakowska Miniatura wydała tomik „Kosiarz traw”z obrazami Ryszarda Szilera.

Sławomir Różyc określany jest mianem najmłodszego poety Nowej Fali.

 

Obraz wprowadzający: Salvador Dali

cc

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
8 years ago

nie to jest prawdą co głosisz o sobie, a prawdą jest to, co zdołasz poruszyć w sercach innych

a przecież poeci cichutko wypatrują i własnego listka w koranach drzew wysokich