Robert Gawłowski – Niewolność

z cyklu wiersze rzymskie

.

„Mały listek”

Nim, na rozkaz Nerona, otworzy żyły,
patrzy jeszcze na przeguby rąk.

Prawa czy lewa? – myśli.

Pewnie ta bliżej serca.

I przypomina sobie, gdy jego sędzia był
chłopcem.

Pewnego dnia siedzieli pod drzewem,
a on objaśniał, czym są prawa
natury.

Dlaczego jedno stworzenie musi być
pożarte przez drugie?

I gdzie skrywa się istota tego porządku?

Uczeń słuchał w skupieniu.

Palcami, na miazgę, rozcierał
mały listek.

.

„Karakalla”

Twarz Karakalli, jeśli nie kłamało dłuto, była
posępna, pełna wzgardy, sceptyczna i harda.

Włosy, według mody, przycięte krótko, ale zarost
porowaty, niedbały, nieco nonszalancki.
Nos jak kartofel. Spojrzenie nieufne,
kamienne. Usta, zimne.

Nie gadały po próżnicy. Raczej, krótkie rozkazy,
niż kwiecista mowa.

Czoło nabrzmiałe. Czyż nie miało straszyć?
A może to znak frasunku? Żal, iż ojciec
nakazał pospołu rządzić, z Getą?

I nie kłamali o nim. Tak, był okrutnikiem.

Tysiące trupów na wozach wyprawił za rogatki miasta.
Od początku była to masakra.

I jakby tego mało, nakazał zabić brata. Patrzył jak ów
na rękach matki kona. I, śmiercią grożąc,
nawet płakać jej zabronił.

Szydzono później, że Julia Domna, niby Jokasta,
została żoną swego syna.

.

„Panthera”

Skąd taki przydomek? Czy służył w kohorcie,
co stała pod Nazaretem, a potem poszła
do Dalmacji?

W łonach ilu kobiet gnieździło się jego nasienie?
Brał je siłą? Bezcześcił? Łudził, uwodził?
Opuszczał bez słowa?

Byłże cudzołożnikiem? Porzucił ją i zostawił
przy nadziei? A ona? Urodziła potem
Jezusa?

A jeśli to jednak ktoś inny? Nie tamten, który
umarł w Germanii? Nie tamten, którego
imiona wyryto na kamiennej steli.

Może, jak my, Panthera całkiem był zmyślony?

.

„Katullus obmyśla Carmen XLIV”

Wziąć sobie Homera za rywala. Taki epyllion,
oto jest wyzwanie.

Musi być krótko i szybko. Opasłe księgi już nie
na te czasy. Republika się rozpada. Populiści
urośli w siłę. Głosują brzuchy, nie głowy.

Powiedzmy, ze czterysta wersów. Gonitwa
obrazów, sprytna akcja. Tezeusz, Ariadna,
Minotaur, Minerwa, Jazon, sosna, statek,
turkusowe wody, kil, niepewność.

Peleus podgląda Tetydę. Potem ślub. Opowieść
tkana jak narzuta na ich łoże. Najlepsza barwa?
Tyrtyjska purpura.

No i pytać, pytać, pytać. Co, jeśli wziął ją nie
Peleus a Jowisz? I kogo urodzi?

Czy tamta epoka była aż tak wspaniała?
Ile prawdy? Ile kłamstwa?

Rzeczy mówiące i niewypowiedziane, pomieszane
w złej furii, odwracają od nas
sprawiedliwe umysły
bogów.

A bohaterowie? Dzisiaj nie ma już bohaterów.

.

„Ikonoklazm”

Wymażą oczy, usta, jasne czoło,
uszy, co już nic nie usłyszą
i nos wraz ostatnim
oddechem.

Co stanie się z imieniem?
Czy, tak jak ostatnie myśli,
zamieni się w pustkę?

A co z duszą?

Czy wymażą
duszę?

.

„Niewolność”

Nie chcieli widzieć i wiedzieć,
wyrzekali się wolności.

Lenistwo umysłów poddało ich
władzy małego tyrana.

A on folgował sobie i mamił
monetą bez pokrycia.

Wtórowali temu pazerni kapłani,
pierwsze im było złoto.

Niektórzy obywatele jeszcze żądali
demokracji.

Wszystko na próżno. Fałsz i obłuda
pisały nowe prawa.

.

Robert Gawłowski

.

ROBERT GAWŁOWSKI (1957) — poeta, dziennikarz, krytyk, autor sztuk teatralnych, słuchowisk radiowych i scenariuszy filmowych. Debiutował w roku 1977. Wydał m.in. zbiory poezji: „Nie ukrywajmy tego szaleństwa” — 1983, ”Ograniczony wybór” — 1984, „Marko Polo szuka nowej drogi” — 1984, „Marko Polo” — 1987, „Podróż chroniczna” — 1997, „Georg — ostatnie chwile, ostatnie błyski” — 1998 (poemat o Georgu Traklu) oraz manifest poetycki —” Książeczka o poezji” — 1997.

 

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments