Piotr Wojciechowski – obiady czwartkowe (5)

Screenshot 2015-08-28 23.44.06

FEUDALIZM MÓZGÓW

   Obiady wydawane w willi „Smytnia” w Sierockiem mają stałą klientelę, ale jest też regułą, że zasiadają tam do stołów osoby, które niespodziewanie znalazły się w kręgu magnetyzmu duchowego Podhalańskiej Akademii Wiedzy, albo związały się lekkomyślnym romansem z którymś z Akademików. Zdarza się też, że bardziej zuchwały stypendysta Instytutu Sabały waży się zasiąść do stołu z taka miną, jakby dostał zaproszenie z Biura Syndyka Masy Upadłej. Tak było i ostatniego czwartku.

   Zuchwalec nawet się nie zdziwił, że nie ma dla niego krzesła i nakrycia. Przyniósł z kuchni zydel i miskę, nalał sobie z wazy sutą porcję pomidorowej z makaronem i nieczuły na przyganę w niejednym spojrzeniu jadł aż mu się uszy trzęsły.

   Do tej samej miski nałożył sobie gołąbki z jagnięciną i pieczone na kminku ziemniaki.

   Kiedy już przed wszystkim stały talerzyki z plastrami babki piaskowej, profesor Kwaśnica zwrócił się do śmiałego stypendysty.

   – Witamy w naszym gronie! Mam nadzieję, że zechce się pan z nami podzielić swoimi przemyśleniami. Czym pan się zajmuje?

   – Dostaję stypendium dopiero do marca minionego roku, więc rozglądam się dopiero. Zdaje mi się, ze trzeba się  chwycić czegoś z humanistyki. Nasza bibliotekarka w Kościelisku radzi mi albo wziąć się do „Apokalipsy”, albo szukać echa „poruseństwa chochołowskiego” z roku 1846 we współczesnej świadomości dziewcząt z zespołów regionalnych Skalnego Podhala – odpowiedział brodacz w pięknym stroju góralskim.

   – Ten drugi temat wydaje się bardzo kuszący – ocenił z powagą Kwaśnica. – Ja jednak widzę duże perspektywy na błyskotliwy licencjat w temacie apokaliptycznym. Dopiero teraz dojrzewamy do nowej interpretacji wątków etycznych w „Apokalipsie”, dopiero dziś możemy odnajdywać ślad przezwyciężania sprawiedliwości odwetu przez sprawiedliwość przebaczenia. Ale zgodzę się z panem, że warto chwycić się czegoś z humanistyki – jak pan to zgrabnie ujął. Niech pan sobie przypomni, że wiosną dotarły pod Tatry odgłosy z Warszawy. Tam humanistyka czarnymi procesjami żebrze u rządu lepszej dla siebie pozycji, tam zbierają się komitety, tam krążą listy otwarte i petycje, pod niebo biją skargi – że są zaniedbania, tyrania krajowej i brukselskiej biurokracji, deprecjonowanie humanoriów wobec przeceniania nauk ścisłych, technicznych, informatyki Te wszystkie żale i protesty słuszne i pożyteczne, a jednocześnie mogą stanowić dowód feudalnej formacji mózgów. Taki mózg wierzy w skuteczność kołatania do Panujących, nawet awanturowania się w antyszambrach, a nie może, nie potrafi już zwrócić się do tych, którym humanistyka ma służyć, do ludzi myślących, czytających, wątpiących, szukających sensu i pragnących wspólnoty. Były przed czarnymi procesjami takie zrywy, tworzono takie nazwy jak Obywatele Kultury, Obywatele Nauki – wszystko aby uprosić pieniądze u urzędników. Zawsze bez docierania do powiatów, gmin, do Sierockiego, do Maruszyny, do Bustryka i Skrzypnego. Dlaczego to feudalne myślenie nieskuteczne? Ślepa Dżdżownica Zysku nie widzi pożytku ani z nauki ani z kultury. Ona jest suwerenem, ona nie umie wiązać ducha twórczego, niepokoju wędrowca ciekawego nowych przełęczy, z rozwojem technologii przynoszących zysk. Urzędnicy czują puls finansowych tętnic świata, śledzą skręty Ślepej Dżdżownicy Zysku, ale ich spojrzenie jest krótkowzroczne. Nie widzą tych wysokich ścieżek, jakie łączą legendę powstania chochołowskiego, słowa Apokalipsy, z sensem ich codziennego życia. Z tym, że chleb jest smaczniejszy, żony wierniejsze, a pogrzeby mniej smutne.

   – Ale one są takie piękne – westchnął brodaty stypendysta.

– Co, pogrzeby?

– Nie, dziewczyny z zespołów regionalnych.

 

Piotr Wojciechowski

Fot. Marcin Kęsek

dd

O autorze:

Screenshot 2015-05-05 00.01.14

Piotr Wojciechowski (ur. 1938) – prozaik, poeta, reżyser filmowy.

Autor powieści:

CZASZKA W CZASZCE (1970),
WYSOKIE POKOJE (1977),
HARPUNNIK OTCHŁANI (1996),
DOCZEKAJ NOWIU (2007).
Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments