Od pieriestrojki do Smoleńska

130614-obama-putin--file-jsw-1110a.660

Profesor Archie Brown jest znanym sowietologiem, autorem wielu książek o historii komunizmu i jego współczesnych obliczach. Jest również cenionym ekspertem historii “pierestrojki”. Niedawno napisał dla BBC artykuł “Pierestrojka – reforma, która zmieniła świat”. Tekst jest peanem na cześć Gorbaczowa i jego reformatorskiej polityki. Towarzyszy mu historyczne zdjęcie uścisku dłoni sowieckiego przywódcy z Ronaldem Reaganem, którego rolę profesor Brown właściwie pomija w swoim jednostronnym materiale. Na koniec ubolewa, że Wschód i Zachód nie był w stanie wykorzystać “fundamentu” pierestrojki.

Jak to jest możliwe, że po dziesiątkach lat rosyjskiej polityki zaprzeczeń i odwracania kota do góry ogonem świat nadal nabiera się na dezinformacyjną retorykę Rosji i jej świadomych, lub naiwnych apologetów. Nieprawdziwa wiadomość zostaje przekazana, a zachodnie demokracje niezmiennie poddają się rozważaniom na temat tego, co powiedział Putin i inni jego poplecznicy. Już od dziecka, kiedy to byłem świadkiem inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację, a potem, po powrocie do Polski świadkiem zakłamywania faktów i bezczelnej dezinformacji wiedziałem, że jeśli Moskwa czemuś zaprzecza, musi być to prawdą. Czyżby naiwność Zachodu była większa od przysłowiowej naiwności dziecka?

Putin szykuje się do wojny światowej, nikt już temu nie zaprzecza, a profesor Brown zachwyca się “historyczną reformą”, dokonaną dzięki Gorbaczowowi dwadzieścia pięć lat temu? Najwyższy czas zorientować się, że zmieniono tylko fasadę, pozostawiając władzę w rękach zbrodniczych mutacji NKWD i KGB, prosperujących we współczesnej Rosji pod szyldem FSB i GRU. To właśnie funkcjonariusze tych służb specjalnych przyjechali pierwsi, jeszcze przed karetkami, na miejsce katastrofy smoleńskiej.

Od kilku tygodni staram się zainteresować kanadyjskie media, kanadyjskich polityków polskiego pochodzenia sprawą piątej rocznicy tragedii, rozegranej pod zamglonym smoleńskim niebem. Budzi to trudną do zrozumienia niechęć i zniecierpliwienie, jakby nadal obowiązywał kanon uwielbienia dla demokratycznych walorów putinowskiej Rosji. Zabiegi ujawniania przemilczanych faktów i uzmysławiania światu kłamstwa smoleńskiego przypominają wędrówkę od Annasza do Kajfasza. Wszyscy są uprzejmi i bezwzględnie obojętni.

Coraz bardziej staje się oczywiste, że wojna Putina z wolnym światem i słabościami demokracji zaczęła się właśnie w Smoleńsku, w kwietniu 2010 roku. Rząd polski, wmanewrowany w zbrodnię ma do dzisiaj związane ręce, będąc cichym sojusznikiem zdobywcy Krymu. Blokowanie projektu powołania przez Parlament Europejski międzynarodowej komisji śledczej do sprawy wyjaśnienia przyczyn  katastrofy smoleńskiej koronuje listę zaniedbań i win ekipy zbiegłego do Brukseli Donalda Tuska. Rosja nadal, tak jak w ubiegłym wieku zaprzecza wszystkim faktom; zaprzeczenia te są ogłaszane w mediach tak systematycznie, że leniwe społeczeństwa Zachodu przyjmują je jako prawdy niemal najjaśniejsze.

Aleksander Rybczyński

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments