Mariusz Wesołowski – KIM BYŁ JAN HIERONIMKO? 

https://www.youtube.com/watch?v=pz5aW_IqmMw

Czym robię się starszy, tym gorzej trawię nowe, szczególnie amerykańskie, filmy. W wielu z nich forma – głównie komputerowa animacja – oraz szybka akcja kompletnie przeważają nad treścią, a manierystyczne stosowanie dużych zbliżeń przy równoczesnej krótkości ujęć sprawia, że często trudno jest zrozumieć, co się przed chwilą wydarzyło na ekranie. Inne współczesne produkcje mają postmodernistyczną tendencję do unikania wyraźnych zakończeń: fabuła filmu po prostu nagle się urywa, pozostawiając widza z uczuciem niedosytu. Nachalne manifestacje politycznej poprawności, jak na przykład mechaniczne obsadzanie określonego procentu ról kobietami i rasowymi mniejszościami lub wprowadzanie na siłę motywów feministycznych i homoseksualnych, są dla mnie równie (jeśli nawet nie bardziej) odpychające.

Screen Shot 2018-02-15 at 21.44.35

Dlatego od pewnego czasu wolę oglądać albo kino europejskie (które jednak coraz częściej cierpi na opisany wyżej „hollywoodyzm”), albo powracać do filmów zrobionych przed co najmniej trzydziestoma laty. Jednym z najstarszych tytułów w moim żelaznym repertuarze jest „Vampyr” duńskiego reżysera Carla Theodora Dreyera, znanego głównie jako autor arcydzieła „Męczeństwo Joanny d’Arc” z 1928 roku.

Screen Shot 2018-02-15 at 21.45.15

Carl Theodor Dreyer (1889-1968) 

Islamski mistycyzm posiada termin bar-zach, które oznacza ontologiczną cieśń lub przesmyk, mglisty graniczny obszar pomiędzy dwoma stanami bytu. Pod wieloma względami „Vampyr” od pierwszych momentów swego powstawania egzystował właśnie w obrębie takiego enigmatycznego, pośredniego terytorium. Nakręcony w latach 1931-32, film ten jest hybrydą kina niemego i dźwiękowego. Dreyer zrobił go po czterech latach artystycznego milczenia, aby następnie znowu zamilknąć na okres dziesięciu lat; bezpośrednio po duńskiej premierze reżyser doznał zresztą nerwowego załamania i spędził pewien czas w szpitalu psychiatrycznym. „Vampyr” był równocześnie filmowany w trzech wersjach językowych – niemieckiej, francuskiej i angielskiej – które mogły częściowo różnić się między sobą. Niestety żadna z nich nie przetrwała w całości, a wersja angielska chyba nie została nawet ukończona. Dreyer długo nie mógł się zdecydować na ostateczny tytuł filmu, stąd jest on również znany jako „Przeznaczenie”, „Cienie piekła” i „Dziwna przygoda Dawida Graya”. Jego scenariusz jest jakoby oparty na powieści (sic!) Josepha Sheridana Le Fanu „In the glass darkly”, ale w rzeczywistości niemal jedyny element łączący film z tym zbiorem opowiadań irlandzkiego pisarza to płeć wampirzycy i jej ofiary. Występujący w roli głównej baron Nicolas de Gunzburg (który także finansował całe przedsięwzięcie) użył ekranowego pseudonimu Julian West, zaś kreowana przez niego postać nazywa się albo Allan, albo David Gray (lub Grey).

Podobne wieloznaczności i niejasności charakteryzują również sam film. Jego rekonstrukcja z roku 1998 jest niekompletna ze względu na ubytki w archiwalnych taśmach (oryginalny negatyw nie zachował się), co może po części tłumaczyć sporadyczne luki w ciągłości akcji. Nie ulega jednak wątpliwości, że reżyser świadomie unikał w nim logicznej, przyczynowo-skutkowej narracji oraz wyraźnie zarysowanych konturów (tych ostatnich w dosłownym sensie, gdyż wiele ujęć jest filmowanych poprzez zasłonę z gazy czy muślinu). Szczególnie dwie sekwencje, które moim zdaniem stanowią najlepsze artystycznie części „Vampyra” – początkowe dwadzieścia jeden minut i późniejsza scena pogrzebu żywcem – obfitują w elementy tego rodzaju. Wbrew klasycznej zasadzie, że pistolet pokazany na początku filmu musi wypalić na jego końcu, Dreyer wprowadza do scenariusza postacie, rekwizyty i elementy dialogu, które służą wyłącznie budowaniu nastroju i nie odgrywają absolutnie żadnej roli w dalszym ciągu filmu. Sprzeczne z prawami natury wydarzenia – klucz przekręcający się sam w zamku, cienie oddzielone od rzucających je ciał, potrojenie głównego bohatera w sekwencji pogrzebu – nie są w ogóle umotywowane czy wytłumaczone. Dezorientację widza wzmaga ponadto idiosynkratyczna praca kamery.

O „Vampyrze” z filmoznawczej perspektywy napisano już sporo, dlatego nie będę się tu wdawał w jego szczegółową analizę. Jak każdy film z okresu kina niemego lub następującej po nim fazy przejściowej, może on czasem współczesnego widza rozśmieszać. Dobrze jest jednak uniknąć pokusy łatwego szyderstwa, przyciemnić światła w pokoju, wpierw przygotowawszy sobie kieliszek prawdziwego absyntu albo chartreuse (oba trunki zaostrzają estetyczną wrażliwość) i sącząc go bez pośpiechu poddać się wizualnej magii „Vampyra”. Efekt jest często wyjątkowy.

Screen Shot 2018-02-15 at 21.45.36

Jan Hieronimko (1862/63? – 1942/44?) 

Od samego początku reżyserskiej działalności Dreyer obsadzał liczne role w swoich filmach nie zawodowymi aktorami, lecz amatorami. W „Vampyrze”, za wyjątkiem dwóch postaci, nieprofesjonaliści królują na ekranie. Jeden z nich to odtwórca roli demonicznego wiejskiego lekarza, Jan Hieronimko. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że jest on chyba pierwszym Polakiem współtworzącym arcydzieło światowego kina (Pola Negri nie za bardzo się pod tym względem liczy), zastanowić musi niemal kompletny brak informacji na jego temat.

Rozmaite filmoznawcze publikacje stwierdzają, że Hieronimko był dziennikarzem, którego zwiadowcy Dreyera znaleźli późną nocą na stacji paryskiego metra i który na ich propozycję zagrania w filmie odpowiedział wpierw osłupiałym spojrzeniem i kompletnym milczeniem, aby później sam nawiązać kontakt z ekipą filmową. Źródło tej historii jest trudne do ustalenia. Zazwyczaj wszechwiedny Internet potrafi tylko dodać, że Hieronimko urodził się w Warszawie w roku 1863 (1), zmarł zaś w Paryżu albo w 1942, albo w 1944 roku (2). Znowu jednak nie wiadomo, skąd pochodzą te dane.

Aktorskie talenty Jana Hieronimki nie całkiem zasługiwały na Oscara. Stworzył on jednak utrwalającą się w pamięci widza figurę, która spoza Mark-Twainowskiej grzywy, wąsa i cygara emanuje atmosferę bezwzględnego zła. W jednym z najdziwniejszych filmów w historii kina zagrał on jeden z najbardziej paradoksalnych charakterów srebrnego ekranu. Te oraz poprzednio wymienione względy sprawiają, że warto by było spróbować dowiedzieć się czegoś więcej o tym enigmatycznym dziennikarzu przeobrażonym w aktora. Dobrym początkiem będą poszukiwania archiwalne – rejestry urodzin i zgonów, księgi meldunkowe, ewidencje cmentarne oraz stare roczniki prasy – w Warszawie i Paryżu. Poddaję tę sugestię pod rozwagę szczególnie polskim studentom filmologii, jako ciekawy i odkrywczy temat pracy magisterskiej.

.

Mariusz Wesołowski

Luty 2018 roku

..

O autorze:

Screenshot 2015-11-05 00.42.52Mariusz Wesolowski – (ur. 1954), absolwent polonistyki i historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, od roku 1982 mieszka w Kanadzie.

.

 

 

 

 

 

 

……………………………………………………………………………………………

Przypisy:

(1) Z drugiej strony portal https://www.ageeyehaircolor.com/jan-hieronimko/ podaje datę urodzin jako 30 listopada 1862 roku; tej rozbieżności nie da się wytłumaczyć czasową różnicą pomiędzy starym i nowym stylem, która w tamtym czasie wynosiła jedynie dwanaście dni.

(2) Stwierdza to ponownie tylko jeden portal http://www.imdb.com/name/nm0383188/bio .

.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments