Marek Baterowicz – WYGASZANIE [7]

screenshot-2016-10-06-00-08-03

Haniebny proceder wygaszania objął i kulturę, o czym w omawianej książce piszą Krzysztof Masłoń (o stanie literatury oraz czytelnictwa) i Temida Stankiewicz-Podhorecka w eseju pod znaczącym tytułem: „Rzeczywistość (ob)sceniczna, czyli teatr antypolski”. Spadek prestiżu książki wśród młodszych pokoleń próbuje się tłumaczyć popularnością internetu, ale zdaniem krytyka Masłonia przyczyn należy szukać też gdzie indziej.  Po prostu społeczeństwu oferuje się – jak zauważa Masłoń – „książki głupie, nędzne, nawet podłe” (str. 53). Autor nie podaje tych tytułów, bowiem znamy je aż za dobrze. I ja zatem ich nie wymienię, dodam jednak, że wśród nich są i niestety książki o akcentach antypolskich jak np. pewne utwory Olgi Tokarczuk albo powieść „Pingpongista” Józefa Hena, które potem pewne lobby lansuje w przekładach na świecie, aby przedstawić nas w dwuznacznym świetle. Dzieje się to w ramach – jak zauważa Masłoń – wiwisekcji konfliktów polsko-żydowskich, jednostronnej i w wielu wypadkach fałszywej (str. 54). Po odejściu takich pisarzy jak Janusz Krasiński czy Marek Nowakowski polski rynek wydawniczy zalany jest pozycjami miałkimi i często wulgarnymi (np. Masłowska), a twórcy nieraz promowani nagrodą Nike pozbyli się już „płaszcza Konrada”, co – zdaniem Masłonia – wpłynęło ujemnie na rozumienie ich pisarskich obowiązków. I wskazuje na urządzane z hukiem przez Instytut Książki „festiwale kryminałów” , co jest też przyczynę upadku kultury (str.56). Nie lepiej jest na rynku literatury dziecięcej, gdzie panuje moda na tłumaczenie z krajów skandynawskich, a szczególną furorę robią książeczki Martina Widmarka, rodzaj kryminałów dla dzieci (!) z szeroko rozbudowanymi wątkami homoseksualnymi. Ta wczesna inicjacja w świat przestępczy i w domenę dewiacji może poważnie skrzywić charaktery młodzieży. Także ze Szwecji – dodaje Masłoń – napływają do nas książeczki o pupach, siusiakach i cipkach itd. (str.54). Wyobraźnię dzieci zatruwa się więc odwołaniami do seksu, a zamiast krasnoludków promuje się trolle i hobbity. A z kanonu lektur szkolnych usunięto „Trylogię” Sienkiewicza, zaś tacy „guru” od kultury jak Roman Pawłowski (z „Gazety Wyborczej”!) czy reportażysta Mariusz Szczygieł są zdania, że Sienkiewicz jako „klasyk polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa” (!?) nie powinien być czytany w ogóle (str.60/1). Wprawdzie w r.2014 prezydent Komorowski ogłosił narodowe czytanie „Trylogii”, ale po to, by pochwalić się, że jego żmudzińską babkę łączyło pokrewieństwo z Billewiczami.

  Masłoń trafnie dostrzegł, że „Gazeta Wyborcza” lansuje zupełnie inną literaturę i że chętnie przystałaby na narodowe czytanie np. eseistyki Kazimiery Szczuki, dzieł Jerzego Pilcha lub prozy Ignacego Karpowicza (str. 60). Czy można się dziwić ? Adam Michnik chciałby nam obniżyć poziom narodowego pisarstwa i czyni to z całą premedytacją przyznając nagrodę Nike utworom nieraz prymitywnym, często godzącym w polskość (np. książka A. Bikont). I niewątpliwie nagroda Nike spełnia rolę marchewki. Tymczasem ministerstwo oświaty demoluje nam kanon szkolnych lektur, a po wyrugowaniu „Trylogii”, która jest” hymnem do majestatu dawnej Polski” (str.62), usunięto dzieła Mickiewicza – najpierw „Konrada Wallenroda”, potem i „Pana Tadeusza”. A przecież ktoś, kto nie przeczytał tego poematu, nie przeżył go to jest – jak słusznie pisze Masłoń – zaledwie Polakiem ułomnym, pół-Polakiem. I o to właśnie chodzi antypolskim promotorom wygaszania naszej kultury, okaleczania świadomości nowych pokoleń – abyśmy stracili poczucie polskości i  tożsamość narodową.

   Wstrząsający obraz polskich scen teatralnych przedstawia nam esej Temidy Stankiewicz-Podhoreckiej, w wielu wypadkach jest to po prostu antyteatr niszczący wartości artystyczne i moralne, a także narodowych bohaterów – tych z krwi i kości czy postaci literackich. Totalitaryzm liberalny połączony z neomarksizmem jest jej  zdaniem przyczyną tego stanu rzeczy, a do worka z nazwą „eksperyment” można przecież wrzucić wszystko, a zatem najbardziej plugawe pomysły sceniczne (str.63). Jak pisze Autorka „teatry w ogromnej większości okupowane są przez szkodników wyniszczających naszą kulturę. Twórcy przedstawień atakujących Kościół, rodzinę, deprecjonujących wartości narodowe, jawnie promujących homoseksualizm i rozmaite dewiacje, lansujących ideologię gender nie napotykają na żadne przeszkody czy choćby ograniczenia w realizowaniu owego jakże szkodliwego dla narodu programu. (…) A ma on za cel przeformułowanie modelu kultury zakorzenionej w chrześcijaństwie, gdzie obowiązują normy moralne. (…) Te normy przeszkadzają w formowaniu tzw. nowej kultury,a przez nią nowego społeczeństwa ukierunkowanego na opcję lewicowo-liberalną (…), w której nie ma miejsca dla Boga, wartości chrześcijańskich i narodowych. (…) Chodzi o to, by dzisiejszy świat przerobić na nowy porządek rzeczy, który jest zaprzeczeniem porządku naturalnego i tworzącego naszą cywilizację. W tym nowym świecie nie obowiązują żadne zakazy moralne, a  człowiek totalnie „wolny” sam sobie jest Bogiem (…), Z poprawnością polityczną nieodłącznie wiąże się tolerancja, ale funkcjonująca tylko w jedną stronę (…), mamy też do czynienia z dyktaturą relatywizmu, co szczególnie godzi w prawdę i etykę (str.64).

  Do walki o tę „nową kulturę” ( raczej pseudokulturę) najlepiej nadaje się właśnie teatr będący syntezą sztuk, prądów literackich i filozoficznych. Na scenie można pokazać wszystko atakując oko i słuch widzów najbardziej paranoicznymi wizjami. Do teatru wkroczyła więc samowola, która fałszywie określa się jako wolność artystyczną, usprawiedliwiając w ten sposób teatralnych niszczycieli i braki ich talentu. Oto słynny Teatr Stary w Krakowie – który od od roku 1991 ma prawo używania nazwy „Narodowy” – pod dyrekcją Jana Klaty rozpoczął działalność antynarodową, antypolską. Deprecjonowanie i ośmieszanie wartości patriotycznych, szydzenie z symboliki religijnej, to dziś najczęstsze elementy spektakli tego teatru (str.65). Jednym z przykładów była afera związana z „Nie-Boską komedią” Krasińskiego, powierzoną nie wiadomo dlaczego chorwackiemu reżyserowi, Oliverowi Frljicowi, który silnie ingerował w sferę ideową dzieła oraz w przesłanie utworu wbrew intencjom Krasińskiego, a w dodatku przypisując mu…antysemityzm! To modny trend w dzisiejszych czasach. Do premiery jednak nie doszło ze względu na protesty opinii publicznej, do której dotarły wiadomości o „eksperymencie” nafaszerowanym obscenicznymi i antypolskimi pomysłami chorwackiego reżysera. Niestety, dramatem Krasińskiego zajął się potem duet Monika Strzępka (reżyseria) i Paweł Demirski, całkowicie przerabiając „Nie-Boską komedię”, bez żenady dopisując mu inną rzeczywistość. A Oliver Frljic bluźni teraz w teatrze bydgoskim.

   Na scenie Teatru Starego wystawiono też innego potworka, a była to „Trylogia” (niby wg. H.Sienkiewicza) w reżyserii dyrektora Jana Klaty. W tej obscenicznej karykaturze wielkiego, narodowego eposu bohaterowie w ujęciu Klaty są ludźmi psychicznie chorymi i przebywają w zakładzie dla obłąkanych. Brudni, odrażający, pokraczni. Nie brak i wątku homoseksualnego czy szyderczej karykatury Chrystusa (w postaci Tuhaj-Beja!), a także prześmiewczych tańców na ołtarzu Jasnogórskim oraz parodii Jasnogórskiego obrazu. Innym antypolskim wyczynem Klaty był „Transfer” zrealizowany za niemieckie pieniądze, a godność Polaka poszargał jeszcze bardziej w spektaklu „Tytus Andronikus” ( współfinansowanym przez Niemców!), gdyż w roli barbarzyńców obsadził polskich aktorów, a Niemcom dał role Rzymian. Teatr Stary wystawił też „Bitwę warszawską 1920” (znów duet Demirski-Strzępka), gdzie zanegowano znaczenie tej wyzwoleńczej bitwy, a marszałka Piłsudskiego przedstawiono jako przygłupa. Nie uszanowano śmierci księdza Skorupki, a na piedestale postawiono zaś… Dzierżyńskiego! Widowisko godne raczej jakiejś sceny w Moskwie, a może zrealizowano je za miskę rubli ? Duet Demirski-Strzępka jest więc na fali, obsypywany nagrodami, pewnie dlatego że Polak w ich spektaklach jest nieokrzesanym prymitywem, często antysemitą (!) zamkniętym w swoim ciemnogrodzie, co jakże pasuje wiadomemu lobby. Schemat jest prosty: zły Polak, dobry Żyd. (str.68)

    W rzadko którym przedstawieniu nie ma dziś napaści na Kościół, nie ma szargania imienia Boga, nie ma wyśmiewania katolików i patriotów. W krakowskim Teatrze Łaźnia Nowa reżyser Michał Zadara wystawił bluźniercze widowisko „Jezus Chrystus Zbawiciel” (wg tekstu Klausa Kinskiego, skandalisty i pedofila). A cytowany już duet Demirski-Strzępka dał spektakl-karykaturę św.Maksymiliana Kolbe, tam w obrzydliwej parodii sceny z Auschwitz wyśmiano ofiarę życia kapłana za drugiego człowieka. A w koprodukcji Teatru Łaźnia Nowa wraz z Teatrem Imka w Warszawie zrealizowano przedstawienia „Klątwy, odcinki czasu beznadziei”,a w nich kolejną karykaturę postaci Jezusa. Dobromir Dymecki grający Chrystusa bardziej przypomina kryminalistę,a wulgarna groteska przenika parodię nauczania Zbawiciela. Stankiewicz-Podhorecka komentuje: „Finansowanie zboczonych przedstawień było ze strony rządzącej koalicji PO-PSL nie tylko przyzwoleniem,ale wręcz zachętą do niszczycielskiej działalności” ( str.68). Minister kultury (!) Małgorzata Omilanowska wsparła finansowo kabotyński i bluźnierczy spektakl „Golgota Picnic”, sprowadzony na festiwal w Poznaniu.

   A ponadto brutalny rewizjonizm polega na przerabianiu klasyków, zwłaszcza dzieł naszych wieszczów, o czym świadczy np. inscenizacja „Dziadów” (reżyser Radosław Rychcik), która masakrując tekst Mickiewicza przeniosła jego dramat do Ameryki z odniesieniam do czarnoskórych postaci i ikon XX-wiecznej polityki, takimi jak King, Kennedy czy Marylin Monroe! I ta paranoiczna wersja „Dziadów” otrzymała nagrodę Paszportu „Polityki”, ale co ma wspólnego z dziedzictwem narodowym podobne widowisko ?  Wreszcie reżyserzy teatralni bezkarnie pastwią się nad Powstaniem Warszawskim, prawie wszystkie premiery (poza dwiema) można określić jako hańbę.  To „odbrązowianie” bohaterów łączy się z procesem usuwania z naszej pamięci symboliki narodowej. (str. 69) Antypolskie pomyje wylewa się zatem na głowy widzów w polskich niby teatrach po to, by Polacy zapomnieli o własnej historii, o swych bohaterach. (cdn)

..

Marek Baterowicz

.

O autorze:

M Baterowicz

Marek Baterowicz  (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował  wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.

 

Subskrybcja
Powiadomienie
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz Wesołowski
7 years ago

Niestety, Polska jest nadal „pawiem narodów i papugą”. Śmieszne są te zgrzebno-przaśne imitacje światowych perwersji, ale szkodę i tak potrafią wyrządzić. Zamiast małpować coraz bardziej obłąkany „globalny Zachód”, powinniśmy raczej wziąć przykład z małych, lecz bardzo niezależnych państw bałtyckich, które zażarcie bronią swych tradycji.