Marek Baterowicz – CONRAD JASNOWIDZ

Czas

 W powieści „Tajny agent” ( „The Secret Agent”, London 1907 ) znajdujemy to prorocze zdanie: „Nieszczęsna Europo! Zginiesz przez moralne obłąkanie twoich dzieci!” (str.41,PIW, 1992). W oryginale to samo zdanie brzmi: „Unhappy Europe! Thou shall perish by the moral insanity of thy children!”, a słowa te Conrad przypisał jednej z postaci powieści, w której pojawia się wątek zamachu, zaplanowanego w pewnej londyńskiej ambasadzie. Można domniemywać, że chodzi tu o carską Rosję, co sugeruje delikatnie nawet imię (Vladimir) pierwszego sekretarza ambasady. Zleca on „tajnemu agentowi” (pan Verloc) zamach na obserwatorium w Greenwich, albowiem „cały świat cywilizowany słyszał o nim i nawet czyścibuty w podziemiu stacji Charing Cross coś o nim wiedzą” (str.49). A mocarstwu zależy na zaaplikowaniu wzmacniającego środka konferencji w Mediolanie. Jej tematem było zapobieganie zbrodniom politycznym. Zamach terrorystyczny jako ostroga w tłumieniu innego rodzaju zbrodni to z pewnością wyrafinowany pomysł, godny różnych panów Vladimirów. I ostatecznie sekretarz ostrzega pana Verloca, że musi on doprowadzić do zamachu, gdyż w przeciwnym razie zostanie skreślony z listy płac tajnego funduszu. Przekonuje go też następującym wywodem: „Ten atak musi mieć w sobie wstrząsającą bezrozumność niczym nieuzasadnionego bluźnierstwa. Skoro waszymi środkami wyrazu są bomby, naprawdę wymowne byłoby rzucić bombę w czystą matematykę. Ale tego zrobić się nie da.(…) Co pan sądzi o uderzeniu w astronomię ?” ( str.47/8). Pan Vladimir kierując te słowa do pana Verloca wiedział, że zna on dobrze środowisko londyńskich anarchistów, gotowych do akcji.

We wstępie do powieści Conrad przyznaje, że kiedyś natknął się na książkę poruszającą zamachy bombowe w Londynie jeszcze w latach osiemdziesiątych XIX-tego wieku. Najwyraźniej stała się ona katalizatorem dla „Tajnego agenta”, zaś niedorzecznie okrutna eksplozja w Greenwich Park jest jakby epicentrum jego powieści. Ostatecznie wybuch nie zniszczył ani jednej cegły obserwatorium, natomiast zabił brata żony pana Verloca, który niechcący upuścił wcześniej bombę. Jego absurdalna śmierć wywoła tragiczną spiralę wydarzeń, której jednak tu nie przedstawimy, bo przecież ktoś zechciałby może sięgnąć po powieść Conrada i osobiście delektować się jej fabułą. I choć pochodzi z innej epoki jest dziwnie aktualna w naszej „rodzinnej” Europie, wstrząsanej zamachami w najbardziej nieoczekiwanych formach i miejscach.

Ostatnie zamachy w Londynie szokują nie tylko z racji ich bestialskiego charakteru, ale i z powodu kompletnej niezaradności angielskiej policji, która najczęściej nie jest uzbrojona, mimo że co najmniej od r.2005 (bomby na stacjach kolejowych) United Kingdom jest w stanie wojny. Nożownicy z furgonetki, po masakrze na London Bridge, kłuli ludzi przez osiem minut, zanim dotarli policjanci z bronią. Na terenie Borough Market nie było patroli, bo nagle obniżono stan gotowości antyterrorystycznej, podniesiony po rzezi w Manchester. A przy wejściu na koncert Ariany Grande sprawdzano wyłącznie bilety, nie przyglądano się uważnie wchodzącym, a przecież wtedy z łatwością można było dostrzec dziwne wybrzuszenie pod kurtką zamachowca. Beztroska Anglików zastanawia, powszechnie wiadomo, że kierują się inną logiką, ale jednak wszystko ma swoje granice. Brak czujności przed koncertem podsuwa podejrzenie o współudział policji w tym zamachu! A jeśli nie współudział to na pewno nieumyślne spowodowanie śmierci tylu młodych istnień, w tym dzieci. Nic dziwnego, że po obu zamachach popularność Teresy May wyraźnie spadła, co odbiło się na wyniku wyborów. Nie ma większości w parlamencie, z trudem formuje nowy gabinet, a pewne głosy domagały się jej dymisji. Istotnie, działania jej rządu nie były adekwatne do tej szczególnej wojny, którą ekstremiści islamscy wydali narodom Europy. We Francji trwa stan wyjątkowy, ale Anglicy uznali, że u nich byłby zbyteczny mimo serii zamachów w ostatnich latach. A tragiczny pożar wieżowca w Londynie i śmierć tylu osób świadczą o lekceważeniu norm bezpieczeństwa. Petycje mieszkańców o wymianę starych urządzeń i instalacji pozostały bez echa. Czy teraz mer Londynu, zresztą Pakistańczyk, poda się do dymisji?

Ostrzeżenie Conrada ma jednak inny wymiar. Europa ginie na naszych oczach wskutek moralnej degradacji i politycznego obłędu elit Unii Europejskiej, zdominowanych przez lewactwo. Trudniej natomiast udowodnić wpływ masonerii, choć implikuje je agresja wobec chrześcijańskich korzeni europejskiego dziedzictwa. Polityczna poprawność nakazuje obywatelom przyjmować wszystko bez szemrania, a protesty przeciwko przyjmowaniu uchodźców są czasem traktowane jako …mowa nienawiści (?). Przekonali się o tym liderzy angielskiej partii Britain First, którym grozi za to wyrok do trzech lat więzienia. Polityczna poprawność podważa więc zasady demokracji, wolność słowa. Nie lepiej jest w Szwecji czy w Niemczech, gdzie przestępstwa popełniane przez uchodźców są ukrywane przed opinią publiczną, aby nie pogłębiać antyimigranckich nastrojów, co mogłoby zagrozić notowaniom Angeli Merkel, a zwiększyć szanse Alternatywy wrogiej wobec uchodźców. Podobną manipulację stosuje się w Szwecji, aby przypadkiem do władzy nie doszła partia demokratów przeciwnych przyjmowaniu imigrantów. Po kwietniowym zamachu ciężarówką w Sztokholmie rząd socjalistów wprowadził jednak kontrolę granic.

Czy dojdzie kiedyś do krwawych konfliktów w UE między muzułmanami a niewiernymi? Sugestywnie przedstawił to niedawno Lech Makowiecki (naszeblogi.pl, we wpisie: „Europa dwóch prędkości…”, 13-6-17). Jego wizja zbiega się z wróżbą Conrada: „Unia Europejska, targana pogromami i aktami odwetu, spłynie krwią i przestanie istnieć…”.Wróżbę Conrada potwierdza inaczej relacja prof. Andrzeja Nowaka z wizyty w Domu Europejskiej Historii w Brukseli, gdzie fałszuje się dzieje Europy. Wystarczy powiedzieć, że Sienkiewicz jest tam przedstawiony jako piewca nacjonalizmu, z którym walczy międzynarodówka marksistów. Wyeksponowana jest antypolska kalumnia o rzekomej naszej zbrodni w Jedwabnem, także pochopna ekspiacja Kwaśniewskiego,który tym samym firmuje kłamstwo Grossa. Nie ma ani śladu o pontyfikacie Jana Pawła II, który przecież przyczynił się do zjednoczenia Niemiec. To przypisano tylko Niemcom, a także zwyciestwo nad komunizmem(!). Liczne zafałszowania lub przemilczenia tworzą jakże szczególny „wzór pamięci” dla obywateli UE. Ta kuriozalna wystawa, otwarta w Brukseli – mieście w którym liczba meczetów przekroczyła już ilość kościołów – zatruwa powoli świadomość Europejczyków i sączy obłudną wersję historii, w której przebija jakby wagnerowski triumfalizm, choć wystawę zorganizowano pod patronatem Parlamentu Europejskiego.

 

 

W Brukseli jest jeszcze czynna katolicka katedra, a w półmroku oświetlono tam miejsce, w którym turysta może znaleźć reklamę innych wyznań i pytanie, czy aby na pewno wybrał właściwą świątynię? Jakaż kapitulacja, a nawet zaparcie się własnej religii! Jeśli dodamy, że we Francji od lat kościoły są podpalane, niszczone lub zamykane, a cmentarze chrześcijan dewastowane (mówią o tym raporty Civitas), to musimy zgodzić się, że proroctwo Conrada jest bliskie spełnienia. A samobójczy pomysł przyjęcia milionów uchodźców bez papierów będzie gwoździem do trumny. Moralne obłąkanie i kapitulacja „dzieci Europy” prowadzą do jej upadku, grożą zatratą odwiecznych korzeni jej kultury.

.

Marek Baterowicz

.

O autorze:

M Baterowicz

Marek Baterowicz (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r. 1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney, Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy  „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”, roczniku michaelitów na Nowej Gwinei).

.

Subskrybcja
Powiadomienie
3 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz Wesołowski
6 years ago

To wszystko święta prawda, musimy jednak pamiętać, że nic nie trwa wiecznie i europejska cywilizacja również kiedyś upadnie. Jedyną naprawdę liczącą się rzeczą jest to, czy stoimy po stronie Aecjusza, czy po stronie Attyli.

Mariusz Wesołowski
6 years ago

Tekstem jeszcze bardziej proroczym jest dystopijna powieść Jeana Raspaila „Obóz świętych”, opisująca masywny najazd Europy przez migrantów z Indii, której polski przekład znajduje się na https://docs.google.com/viewerng/viewer?url=http://stream.docer.pl/pdf/287623