Marek Baterowicz – BESTIE [1]

Screenshot 2016-02-21 23.48.44

  Doczekaliśmy się wreszcie wizyty Tadeusza M. Płużańskiego i jego książek, znanych dotąd tylko w formie elektronicznej. Z okładki pierwszego tomu „Bestii” patrzą na nas trzy pary oczu. Z oblicza Heleny Wolińskiej (jest w mundurze) bije zimna pogarda, a jej oczy jakby nas nie dostrzegały. A w lisiej twarzy Anatola Fejgina uderza lodowate spojrzenie jakby zawieszone w pustce. Za to z oczu Stefana Michnika bije żywa nienawiść, niczym sępa czyhającego na ofiarę. Z setek sowieckich katów nasłanych przez Stalina wybrano te trzy fizjonomie. Plamy krwi znaczą ich oblicza – to projekt sugestywnej okładki Radosława Watrasa z Biblioteki Wolności (W-wa, 2012).

   Wśród tych oprawców Polaków, instalowanych przez Stalina nad Wisłą, byli także i Żydzi urodzeni w Polsce, ale już zbolszewieni przez lata spędzone w Kraju Rad i nastawieni wrogo do Polaków, a przed wojną działali w organizacjach komunistycznych i czasem skazywano ich za to na więzienie w II RP. Był to przypadek np. Fejgina, Szechtera. Kiedyś prof. Paczkowski (jak zawsze ostrożny) wśród „najbardziej aktywnych” wymienił Radkiewicza z Romkowskim, Lunę Brystygierową, Józefa Czaplickiego i Anatola Fejgina. Oczywiście aktywnych katów było znacznie więcej. I sterował nimi Jakub Berman – w czasach Bieruta numer drugi w Polsce, nazywany też DoBermanem Stalina. Typowy morderca zza biurka. Urodzony w Warszawie, we wrześniu 1939 ucieka pod okupację sowiecką, i przyjmuje obywatelstwo Kraju Rad. W „Bestiach” życiorys Bermana ujęto zbyt pobieżnie, a przecież był on mózgiem zawiadującym siecią oprawców, a w dodatku to on alarmował Moskwę i załatwił dostawy broni dla Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i dla ORMO. Powołanie tych formacji było też jego pomysłem. A nad procesami przeciwko „reakcjonistom” czuwała bermanowska oprycznina (w r.1949: W.Garnowski, Henryk Holder, Oskar Karliner, Maksymilian Lityński, Stanisław Majewski, Antoni Skulbaszewski, Stanisław Zarakowski – zresztą Rosjanin z NKWD). Nie sposób pominąć ogromnej roli takich katów Polaków jak Goldberg-Różański, Kazimierz Graff, Hersz Podlaski, Feliks Rosenbaum, Leo Hochberg, wspomniany już Romkowski (Natan Kinkiel), Mateusz Frydman czy właśnie Stefan Michnik. To jakby czołówka owych oprawców, nazwiska innych w indeksie tomu „Bestii”. Stanowiska centralne w aparacie represji należały do Żydów, ale wśród katów byli także i rdzenni Polacy jak Kryże, Łapiński, Drohomirecki, Haraschin, Chimczak, Ochnio, gen.Buła, Lange (kat Zamojszczyzny), Widaj, Mońko, Franciszek Jóźwiak (jego brat Józef bił się u Andersa!), E. Czekała, M.Wojda, „zasłużony” sędzia Henryk Kempisty albo Jerzy Kędziora – sadysta z Mokotowa. Lista tych renegatów jest o wiele dłuższa – w końcu I tom „Bestii” liczy 559 stron! Nie jest jednak samym rejestrem oprawców, są w nim relacje z haniebnych procesów wytoczonych rotmistrzowi Pileckiemu lub gen. Fieldorfowi i wiele innych spraw związanych z pojałtańskim gwałtem dokonywanym na Polsce.

   Tom nie pomija takich zbrodni jak spalenie Wąwolnicy (k/ Kazimierza Dolnego),  gdzie pastwą płomieni padło 101 domów i 196 stodół. Jej mieszkańcy popierali PSL. Palenie wiosek przez oddziały UB lub KBW, a także stodół z partyzantami (więc żołnierzami niezłomnymi) zdarzało się nieraz w latach stalinizmu, gdy trwało w Polsce antysowieckie powstanie – rozbite podstępnie dwoma amnestiami (1945, 1947). Za każdym razem ujawniło się około 50 tysięcy tych żołnierzy niezłomnych, zwanych również „wyklętymi”, którzy toczyli heroiczny bój z  dywizjami Sowietów i polskich komunistów. Inaczej mówiąc niezłomni walczyli przeciwko bestiom. Z tych bestii kierujących terrorem, siatką agentów i oprawców wyłonionych z marginesu społecznego (a nie ze zdrowej substancji narodu) powoli kształtował się ów „naród” Peerelczyków (a raczej odłam narodu), zanalizowany w r.2008 przez prof.Legutko. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że z owych „bestii” jest ich ród, Peerelczycy (w tym i resortowe dzieci) wywodzą się z kręgu oprawców i katów polskiego narodu. Ocalili ich przed rozliczeniem w r.1989 i w tzw. III RP bronią ich emerytur, wypracowanych w aparacie przemocy i splamionych krwią patriotów. Oblicza się, że do roku 1956 zabito lub stracono w morderstwach sądowych 320 tysięcy Polaków sprzeciwiających się sowietyzacji Kraju. A ostatniego żołnierza niezłomnego – Józefa Franczaka – osaczono dopiero w r.1963

   W tej III RP (de facto PRL-bis) sądowi mordercy jak np. Ziółek dostają 4 tysiące emerytury, a byli kaci z UB jeszcze więcej. PRL-bis chroni też swoje „autorytety” wątpliwej proweniencji jak „profesor” Bauman (były oficer KBW), „profesor” Brus (kiedyś porucznik LWP Beniamin Zylberberg), „profesor” Ryszard Nazarewicz (były ubek) albo autor zakłamanej „Syberiady polskiej” Zbigniew Domino, który był krwawym stalinowskim prokuratorem. Dawni kaci robili też kariery w dyplomacji jak Henryk Wendrowski (w 1968 – ambasador w Danii) albo Jan Ptasiński, ambasador w Moskwie. Po roku 1989 sądzono tylko płotki jak Szymański czy Humer, a wyroki były symboliczne. Gruba kreska uratowała peerelowskich katów, choć sadystyczne metody śledcze Adama Humera przypominały wyczyny Supruniuka. Skatował nawet bohatera wojny o Anglię Stanisława Skalskiego. Proces Humera był farsą, bo w tzw. III RP panowała taryfa ulgowa dla ubeckich morderców.

    Nie dziwi więc i to, że były tajny współpracownik Aleksander Kwaśniewski mógł w tzw. III RP zostać prezydentem (i to na dwie kadencje!), a także wręczać krzyże zasługi dawnym katom z PRL-u jak Stanisławowi Supruniukowi, katowi Rzeszowszczyzny i agentowi NKWD, który mordował AK-owców lub wydawał ich Rosjanom, a ci wywozili ich do ZSRR. Supruniuk  też osobiście przesłuchiwał  żołnierzy niezłomnych bijąc ich pałką, rzemieniem lub kolbą karabinu. „Supruniuk nienawidził Polaków i Armii Krajowej. To bestia, szatan w ludzkiej skórze. Humer był przy nim aniołem…” – tak wspominał go jeden z katowanych AK-owców płk. Skarbimir Socha.

   I oto taką bestię Kwaśniewski w r.1999 odznaczył Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski! Dodając te słowa: „Jesteście wzorem odwagi i patriotyzmu, przykładem dla młodego pokolenia”.  Miał chyba na myśli następne pokolenie Peerelczyków, ale nie Polaków. Rok 1999 i ten moment stanowi jakby apogeum PRL-bis w ramach tzw. III RP: oto peerelowski agent odznaczył agenta NKWD i kata Armii Krajowej. Kwaśniewski potem zrozumiał wagę skandalu i odebrał krzyż Supruniukowi. Niestety, w r.2003 tenże sam Kwaśniewski wręczył Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski innemu sadyście i mordercy – Eugeniuszowi Misickiemu, szefowi UB z Tarnobrzegu – który zamęczył w więzieniu ponad stu patriotów. Spali oni nago na betonie, a do ich cel Misicki kazał wlewać wodę. Nie mogli korzystać z toalety i łaźni. Misicki wydał też rozkaz zastrzelenia bez sądu Jana Szwedo, członka antykomunistycznego podziemia. I takiego degenerata odznaczył prezydent Kwaśniewski. A potem jego kolegów z UB! Coś takiego mogło się zdarzyć tylko w PRL-bis… I ten PRL-bis trwa nadal, bo odznaczeń tych nie cofnięto.

       W roku 1968 bardzo wielu pracowników resortu nie przypuszczało, że kiedyś Polska stanie się rajem dla ubeków i katów polskich patriotów, uciekali więc za granicę. Jak podaje Płużański (str. 399-403) funkcjonariusze komunistycznego systemu bezprawia szczególnie upodobali sobie Szwecję, ale i do Izraela wyjechało z tysiąc zagorzałych stalinistów. Kilku oprawców wróciło do ZSRR, a do Anglii wyjechali Wolińska, Brus i wiceprokurator Paulina Kern wraz z mężem, też byłym prokuratorem. Nie zdążymy tu wymienić wszystkich bestii, lepiej przypomnieć konkluzję pana Płużańskiego z jego odczytów w Australii: …w Polsce chowa się z honorami generałów PRL-u – jak Jaruzelskiego i Kiszczaka – nawet stalinowskich prokuratorów, ale nie można urządzić godnego pogrzebu szczątkom gen. Fieldorfa czy rotmistrza Pileckiego, skończyć ekshumację żołnierzy wyklętych i pochować ich jak Bóg przykazał. Czy to jest III RP ?

    Oczywiście nie, bo kolejne rządy tzw. III RP toną w rozcieńczonym zaledwie „rozczynie dzieł Marxa” jak pisał kiedyś Witkacy. Z braku dekomunizacji diabelskie stężenie pozostało i zatruwa próby naprawy państwa. O kształcie Polski chcą dalej decydować spadkobiercy bestii (resortowe dzieci, plus byli członkowie PZPR umocowani w organach państwa, np. w TK ) i torpedują  próby reform RP.

Marek Baterowicz

.

O autorze:

M Baterowicz

Marek Baterowicz  (ur. 4 marca 1944 r. w Krakowie) – debiutował jako poeta na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” w roku 1971. W kraju wydał trzy zbiory wierszy: „Wersety do świtu” (W-wa, Iskry, 1976) – tytuł był aluzją do panującej w PRL-u nocy, „Od zieleni do rdzy” (Kraków, WL 1979) oraz tomik powielony poza cenzurą – „Łamiąc gałęzie ciszy” (1981). W Paryżu opublikował tomik wierszy pisanych w języku francuskim – „Fée et fourmis” (Ed.Saint-Germain-des-Prés, 1977). W roku 1977 wychodzi też jego powieść „futurystyczna” – „Rękopis z Amalfi” (Kraków,WL) będąca groteskową kroniką wydarzeń po trzeciej wojnie światowej. Jej przekład  ukazał się w Australii w r.1991,a w roku 2000 we Włoszech.

Ukończył romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim (1971) broniąc magisterium z twórczości Lautréamont’a (u prof.Marii Strzałkowej), a fragment tej pracy opublikowano w „Kwartalniku Neofilologicznym”. W Sydney uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie NSW (w r.1998) tezą „Les apports espagnols chez les poètes français aux XVIe et XVIIe siècles”, rozdziały tej pracy ukazały się we Francji, Australii, Nowej Zelandii i Nowej Gwinei.

W r.1996 wydał w Sydney antymarksistowski esej „Widmo”, napisany jeszcze w Krakowie i przemycony na Zachód w r.1985.

W kraju opublikował  wiele antologii poezji krajów romańskich (Vicente Aleixandre, Umberto Saba, Egito Goncalves), latynoamerykańskich (Jorge Carrera Andrade, Eliseo Diego) czy poetów Québec’u,  a również zbiór opowiadań René de Obaldia.

W roku 1983 zdążył wydać jeszcze swoje opowiadania „Pułapka pod księżycem” (Kraków, WL), ale kiedy w tym samym roku komunistyczny reżim rozwiązał Związek Literatów Polskich, dawne myśli o emigracji doszły znowu do głosu. Od maja 1985 (po czterech latach starań o paszport) Marek Baterowicz przebywa na Zachodzie (Włochy, Francja, Hiszpania), a od sierpnia 1987 w Australii. Został członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, a od 2000 r. Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w kraju. W Sydney wydał tomik „Serce i pięść” (PCA, 1987) obejmujący wiersze dawne odrzucane przez cenzurę, wiersze ze stanu wojennego oraz pisane już na emigracji. Następne tomiki wydane w Australii to kolejno: „Dama z jamnikiem” (Sydney,Akapit 1989), wybór wierszy „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, Puma 1992), „Miejsce w atlasie” (Sydney, Wild&Wooley,1996), „Cień i cierń” (Sydney, Vide 2003), „Pan Retro” (Sydney, 2004)  oraz „Na smyczy słońca” (Sydney, Vide 2008).

W roku 1985 kilkanaście jego wierszy przełożono na angielski w USA, wyszły drukiem w „Mid-American Review”. Blisko sto wierszy w tłumaczeniu angielskim czeka na wydanie. We Włoszech ukazał się wybór jego wierszy „Canti del pianeta” (Roma, Empiria, 2010) w przekładzie Paolo Statutiego.

W roku 1992 wydał w Sydney powieść o stanie wojennym – „Ziarno wschodzi w ranie”. W przygotowaniu zbiór opowiadań z Polski, Hiszpanii oraz Australii.

W r.2003 otrzymał za poezję nagrodę  Białego Pióra, a w r.2012 był laureatem nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Polskich za Granicą za całokształt twórczości (vide „Ekspresje”, Londyn, t.III 2012, laudacja prof. Wojciecha Ligęzy).

W kraju publikował  m.i. w „Tygodniku Powszechnym”. „Znaku”, sporadycznie w „Przekroju”,”Życiu Literackim” (tylko w 1980/81) a po wyjeździe w „Arce”, potem w „Arcanach”, „Kresach” ,„Twórczości”czy „Frazie”, a w r.1992 zerwał z „Tygodnikiem Powszechnym” na znak protestu przeciwko poparciu przez to pismo grubej kreski (list o tym ogłoszony był w „Arce”). Publikował też artykuły w periodykach uniwersyteckich jak „Romanica Cracoviensia”, Studia iberystyczne” (UJ), „Estudios Hispanicos” (U.Wrocławski) czy „Literaria Copernicana” (U.Toruński).

W roku 2014 w Toronto (Kanada) wydano zbiorek jego wierszy „Status quo”, poświęcony głównie ofiarom „katastrofy” smoleńskiej.

We Francji ukazał się  zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes, 2014).

Swoje felietony publikuje na naszych blogach.pl, na Solidarnych 2010, na Marszu Polonii i na Pulsie Polonii, a także w wielu pismach polonijnych w Australii, USA, Kanadzie, w tym katolickich („Przegląd Katolicki”, Sydney i „Mi-cha-el CSMA”), roczniku michaelitów na Nowej Gwinei.

Subskrybcja
Powiadomienie
2 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
zaha
8 years ago

Dziś widzę, że nie jestem w Polsce, lecz w dżungli, rezerwacie założonym przez panów Mazowieckiego i Wałęsę (Jerzy Narbutt).
Od trzystu lat przez terytoria Polski przewalały się potopy obcych wojsk. Dlaczego potężna Polska Jagiellonów na to pozwalała i dlaczego pozwalają kap­ciowe męty A.D. 2015-2016?
Od Atlantyku aż po Ural, wszystkie potęgi Europy sprzysięgły się przeciwko Polsce, rozszarpały ją na krwawe strzępy i chełpiąc się tym, na Kongresie Wiedeńskim przyjęły jako świętą zasadę tego Świętego Przymierza, następującą maksymę:
„Wszystko co polskie jest złe”.
I realizują to przykazanie do chwili obecnej.
W dziesięcioleciu 1944-1954 międzynarodowe męty rzuciły na kolana 24,3 min Polek i Polaków, od niemowląt po starców, bo tylko tyle ich ocalało po wojennej hekatombie niemiecko-sowieckiej.
Powojenne okupacyjne szwadrony terroru, w 100 procentach dowodzo­ne przez Żydów, wymordowały ponad 150 tysięcy Polek i Polaków. Po katach Hitlera nastali kaci Bermana, Fejgina, „Światły”, „Romkowskiego” Humera, Brystygierowej. Kiedy na zachodzie wieszano głównych katów Hitlera, w oku­pacyjnej powojennej Polsce rozstrzeliwano tysiące polskich patriotów, żołnierzy wojennego i powojennego powstania.
Ani jeden z powojennych żydowskich katów nie został osądzony, stra­cony. Różański, Berman, Romkowski, Fejgin, Humer i setki innych, doczekali spokojnej starości. Grzebano ich w huku salw honorowych, warkocie werbli. Grzebano często na anonimowych grobach ich ofiar, aby nawet po podłej śmier­ci mordercy byli górą nad ich ofiarami.
Funa Brystygierowa, szefowa Dep. V MBP, sadystka, biła swoich więźniów, a niektórych wyróżniała w ten sposób, że zatrzaskiwała im jądra szufladą.
Maltretowany przez Lunę stanowił widok przerażający – relacjo­nował świadek z celi. Jądra miał na wysokości kolan. Brystygierowr wsadzała mu przyrodzenie do szuflady i następnie zatrzaskiwała a także bez opamiętania biła…
Ten potwór dożył spokojnej starości i śmierci przez nikogo nie nękany za zbrodnie z lat 1945-54. Tak ujawniała się ciągłość władzy i terroru.
Sadysta Salomon Morel, szef katowni w Świętochłowicach kazał kłaść się więźniom jeden na drugim przemiennymi warstwami na wysokość półtora metra. Po 1956 roku spokojnie mieszkał w Katowicach, a kiedy prokuratura po 30 latach wszczęła niemrawe „śledztwo”, został ostrzeżony przez współ­braci, wyjechał do Izraela, dokąd wysyłano mu aż do zdechu 8-9 tys. złotych miesięcznej emerytury.
Prawie pół wieku później zorganizowali szyderczą komedię pod nazwą „Okrągłego Stołu”, poprzedzonego spiskiem w Magdalence.
Zasiadło przy nim, po uprzednim uzgodnieniu szczegółów o podziale władzy – 57 biesiadników, z czego 47 było „Srulami” pierwszego i drugiego pokolenia powojennego terroru. To drugie pokolenie rządziło nieszczęsnym okrawkiem przedwojennej Polski do 2015 roku, wymieniając się tylko funkcja­mi i fotelami. Aleksander Stolzman „Kwaśniewski” został prezydentem dwóch kolejnych kadencji, a ci, którzy wiedzieli, że jego ojciec to kat Polaków, nie mieli nic do gadania.
Wojciech „Jaruzelski” powiedział po „Okrągłym Stole”. „Tu nie było wygranych i przegranych. Po prostu podzieliliśmy się władzą”.
Spoczął na Powązkach. Stawili się na pogrzeb wypróbowani kapo Polaków, m.in. Cz. Kiszczak, Goebbels stanu wojennego – Jerzy Urban. Wierność idei. Solidaryzm mafii. Aż do grobowej deski ich wodza.
Za zbrodnie z czasów drugiej wojny światowej na narodzie polskim nie ponieśli odpowiedzialności ani Niemcy, ani żydobolszewicy. Różnica pomiędzy spisami ludności w roku 1938 i 1946 wyniosła 11 milionów – 35,3 mln (1938 r.) i 24,3 mln (1946 r.). Ani jedni ani drudzy nie zapłacili odszkodowań.
Niemcy czują się teraz pokrzywdzeni i „wypędzeni”. Żydobolszewicy przez ponad pół wieku twierdzili, że zbrodnię katyńską popełnili Niemcy i do tej pory utajniają dokumentację tego jednego z wielu aktów ludobójstwa na polskim narodzie.
Hans Frank, herszt niemieckiej „Generalnej Guberni” ze stolicą w Krakowie powiedział proroczo, że przyjdzie czas, kiedy Polacy będą sami wyjeżdżać do Trzeciej Rzeszy w poszukiwaniu pracy: dobrowolnie, „bez łapanek”.
Siedemdziesiąt lat później żona prezydenta B. Komorowskiego (Żydówka z rodziny UB-eków) obwieściła w czasie kampanii wyborczej Komorowskiego, że wyjazd na zachód to szansa, a nie nieszczęście.
Siedemdziesiąt lat, a wszystko po staremu. Mojemu ojcu „Generalna Gu­bernia” stworzyła niepowtarzalną szansę wywożąc go, po łapance, do Flensburga na przymusowe, katorżnicze roboty. Jest duża szansa, że „szans” A. Komorow­skiej doczekają moje wnuki – prawnuki mojego ojca.
Dlaczego wyjeżdżają, to znaczy dlaczego korzystają z „szansy” stworzonej im przez prezydenta Komorowskiego i jego UB-ecką połowicę?
Jak żyć w kraju, w którym masz tylko gołą ziemię pod stopami? To o nas pisała M. Konopnicka w wierszu „Wolny najmita”. Nie trzeba wyjeżdżać z tobołkiem do Niemiec czy Anglii, aby stać się wolnym najmitą. Tu, w Polsce – także możesz zostać wolnym najmitą.
Kto i jak zostawił pod naszymi nogami „golą ziemię”? Policzmy:
Neo-hitlerowscy zabrali („wykupili”) m.in.:
„Pollena Nowy Dwór Mazowiecki” 1991
„Pollena Racibórz” 1991
„Pollena Lechia” w Poznaniu 1997
Zakłady Chemiczne „Rokita” w Brzegu Dolnym 2004
Pomorska Fabryka Mebli 1992
Bydgoskie Fabryki Mebli 1992
Czerska Fabryka Mebli 1993
Gościńska Fabryka Mebli 1993
Słupskie Fabryki Mebli 1994
Zakłady Płyt Wiórowych w Grajewie 1999
Olsztyńskie Fabryki Mebli w Działdowie 2000
Goleniowskie Fabryki Mebli 2002
Koszalińskie Zakłady Piwowarskie „Brok” 1991
Browary „Warka” 1994
Browary Dolnośląskie „Piast” we Wrocławiu 1996
Fabryka Papieru „Malta” w Poznaniu 1999
„Romeo” w Zbyszynie 1992
Zakłady Przemysłu Odzieżowego w Pilawie Górnej 1993
„Chifa” w Nowym Tomyślu 1992
Bołesławicka Fabryka Materiałów Medycznych „Polfa” 1998
„Byk – Mazovia” w Łyszkowicach 2002
Zakłady Koncentratów Spożywczych w Sławinie 1993
Cukrownia „Środa” w Środzie wielkopolskiej 1998
„Drobimex” w Szczecinie 2001
Cementownia „Odra” w Opolu 1993
Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Budowlane „Prefabet” w Rakowicach 1993
Kombinat Cementowo-Wapienniczy „Warta” w Działoszycach 1994
Hydrobudowa-6” w Warszawie 1994
Zakład Wapienniczy „Wojcieszów” 1994
„Prefabet” Kluczbork 1999
Cementownia „Nowiny” 1999
Cementownia „Warszawa” 2002
Cementownia „Wejherowo” 2003
Zakłady Elektroniczne „Ełworo” we Wrocławiu 1993[1]
ZWUT w Warszawie 1993
ZWAR w Warszawie 1997
Mikołowska Fabryka Transformatorów „Mefta” 1992
Pleszewska Fabryka Obrabiarek „Ponar-Pleszew” 1993
Fabryka Wagonów „Pafawag” we Wrocławiu 1996
„Agromet” w Ostrzeszowie 2000
Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego „Gorzyce” 2001
Przedsiębiorstwo Topienia Bazaltu w Starachowicach 2003
Dolnośląska Fabryka Maszyn Włókienniczych „Defama” w Kamiennej Gó­rze 2006
Huta Szkła Okiennego „Kunice” w Żarach 1994
Kopalnia z Zakładem Przerobu Piasków Szklarskich „Osiecznica” 1995
Kopalnia Surowców Mineralnych „Surmin-Kaołin” w Nowogrodźcu 1999
Kopalnia Mełafiru w Czarnym Borze 2001
Kopalnia Surowców Skalnych w Bartnicy 2001
PCC RAIŁ Szczakowa w Jaworznie 2004
Fabryka Form Szklarskich w Pieńsku 2009
Kopalnia i Zakład Wzbogacania Kwarcu „Bukowa Góra” w Zagórzu 2009
Przedsiębiorstwo Wyrobów Tytoniowych w Augustowie 1995
Wytwórnia Wyrobów Tytoniowych w Poznaniu 1996
Elektrociepłownia „Będzin” 2003
„Stoen” w Warszawie 2002
Ponad 80 procent tych kluczowych, w większości strategicznych dla Polski przedsiębiorstw’jest na ziemiach zachodnich i północnych, które przed wojną należały do Niemiec. Mieliśmy więc jawny podbój tych ziem po klęsce Nie­miec w drugiej wojnie światowej. Spełnia się przepowiednia ludobójcy Pola­ków Hansa Franka – gauleitera „Generalnej Guberni” gdy mówił o Polakach, którzy dobrowolnie, bez łapanek będą wyjeżdżać do Rzeszy w poszukiwaniu pracy.
A także późniejsza o pół wieku zapowiedź ministra zniekształceń własno­ściowych syjonisty Janusza „Lewandowskiego”, że „Polacy nie muszą posiadać własnych zakładów. Oni będą żyć z pracy rąk”.
Drugie po Niemcach miejsce w grabieży własności państwowej zajmują Francuzi. Przejęli za bezcen następujące „perły w koronie”:
„Połam” w Suwałkach 1993
„Polar” we Wrocławiu 1999
„Opoczno” SA 2000
„Strada” w Środzie Wielkopolskiej 2005
Przedsiębiorstwo Wyposażenia Budownictwa „Metalplast Częstochowa” 2005
„Stomil Olsztyn” (producent opon) 2005
Zakłady Przemysłu Tytoniowego w Radomiu 1995
Śląskie Zakłady Papiernicze „Silesianpap” w Tychach 1996
„Rawibox” w Rawiczu 2002
„Spomasz Białystok” 2000
Fabryka Materiałów i Wyrobów Ściernych „Korund” w Kole, maj 2001
Poznańskie Zakłady Przemysłu Spirytusowego „Polmos” 2001
Śląska Spółka Cukrowa w Olszówce 2003
Elektrociepłownia „Kraków” 1997
Elektrociepłownie „Wybrzeże” w Gdańsku 2000
Elektrociepłownia „Białystok” 2001
Elektrociepłownia „Rybnik” 2001
Poznański „Polmos” oraz cztery wymienione elektrociepłownie (także państwowe) zostały „zakupione” przez państwowe przedsiębiorstwa francuskie. Im się to opłaciło „kupić”. Dla polskojęzycznych zdrajców były nierentowne. Kapitał „amerykański” (żydowski) obłowił się w następujące zdobycze:
Fabryka Maszyn Papierniczych w Jeleniej Górze 1999
Łódzkie Zakłady wyrobów Metalowych „Wizamet” 1992
Zakłady Metali Lekkich „Kęty” 1995
Fabryka Amortyzatorów w Krośnie 2003
Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego „PZL-Rzeszów” 2001
„Wedel” w Warszawie 1991
„Polfab” w Głownie 1991
„Alima” w Rzeszowie 1992
„Amino” w Poznaniu 1992
Zakłady Przemysłu Cukierniczego „Olza” w Cieszynie 1993
Nadodrzańskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Brzegu 1994
Podlaska Wytwórnia Wódek „Polmos” w Siedlcach 2002
Zakłady Celulozowo-Papiernicze w Kwidzynie 1992[1]
„Telfa” w Bydgoszczy 1992
„Hydrotrest” w Krakowie 1993
„Energoaparatura” w Katowicach 1993
„Bester” w Bielawie 2001
Huta Szkła w Jarosławcu 1993
Huta Aluminium „Konin” 1993
Huta Szkła „Antosinek” w Poznaniu 2001
Sanockie Zakłady Przemysłu Gumowego „Stomil Sanok” 1993
„Dębica” (opony samochodowe) 1995
Kutnowskie Zakłady Farmaceutyczne „Polfa” 1994
„Polfa” Rzeszów 1997
Fabryka Narzędzi Chirurgicznych i Dentystycznych „Mifam” w Milanówku 2002
Elektrownia „Skawina” 2002
Przerwijmy tę tragiczną w skutkach wyliczankę grabieży majątku naro­dowego. Do 2015 roku (sprze-) daliśmy ponad 8 000 przedsiębiorstw. Ich wyliczanie mogłoby zapełnić książkę o objętości około 250 stron.
W książce „Rytualna zemsta na kolebce Solidarności” (tył okładki) po­dałem liczby zakładów i zespołów fabryk „sprywatyzowanych” przez dwanaście kolejnych okupacyjnych, paserskich rządów tzw. „Trzeciej RP”.
Rząd „Mazowieckiego” przygotował przestępczą, dywersyjną ustawę o „restrukturyzacji” majątku narodowego. Od 25 lat mocą tej ustawy trwało rozdawnictwo za bezcen, przez kolejne gangi rządowe.
Rząd J.K. „Bieleckiego” rządził pół roku i „sprzedał” obcym 1 208 zakła­dów, w większości o znaczeniu strategicznym.
Rząd J. „Olszewskiego” rządził pół roku i sprzedał tylko jeden zakład. Został obalony przez gang Wałęsy-”Mazowieckiego”.
Rząd A. „Suchockiej” grasował 11 miesięcy. „Sprzedał” obcym 21 strate­gicznych zakładów.
Rząd „ludowca” W. Pawlaka grasował 16 miesięcy. „Sprzedał” obcym 2 269 zakładów. Statystycznie, każdego dnia oddawał obcym kilka zakładów.
Rząd „Oleksego” grasował 14 miesięcy. „Sprzedał” 508 strategicznych zakładów.
Rząd W. „Cimoszewicza” grasował 20 miesięcy (od lutego 1996 r.). „Opchnął” 992 zakłady.
Rząd J. „Buzka” grasował i grabił przez 47 miesięcy, od października 2001 r. Rozdał 1 311 strategicznych zakładów. Szczególną zbrodnią jego gangu było zamknięcie 24 kopalni węgla i wyrzucenia na bruk około 100 000 górników.
Rząd L. Millera grasował 30 miesięcy. „Sprzedał” 548 zakładów.
Rząd M. „Belki” grasował 17 miesięcy i „sprzedał” 477 zakładów.
Rząd K. „Marcinkiewicza” grasował 8 miesięcy. „Sprzedał” 271 zakładów strategicznych.
Rząd „Kaczyńskich” grasował 15 miesięcy (od lipca 2006 r.). „Sprzedał” tylko osiemnaście strategicznych zakładów, bo już brakowało innych.
Rząd D. Tuska i Kopaczowej grasował od listopada 2007 do niemal końca 2015 r. Zmarnował 730 strategicznych zakładów. Pozostało do rozgrabienia tylko kilkanaście, w tym m.in. KGHM, „Orlen” i „Azoty”[1].
Każda z tych sitw, wyzbywając się kolejnego segmentu majątku Polski, czuła się coraz pewniej, ufna w ich dywersyjne misje. Najlepiej czuła się szajka Tu­ska: przypadło jej „gaszenie świateł” nad tym polskim gruzowiskiem. I tak było do katastrofy wyborczej prezydenta Komorowskiego: naród się obudził, zwłaszcza obudziła się zrozpaczona młodzież do lat 30. Poszła za populizmem Pawła Kukiza. Poszłaby za każdym, kto by im powiedział, że skończy z prze­stępcami spod znaku Platformy Obywatelskiej i PSL.
Tak przedstawia się w skrócie historia mega-przekrętu pod nazwą „Trzeciej RP”.
Ta niekończąca się nekropolia polskiego majątku narodowego rozgrabio- nego przez obcych, w ogromnej większości przez Żydów z Niemiec, nie oddaje prawdy o pochodzeniu etnicznym grabieżców. Powoływanie się na obywatel­stwo najeźdźców, zwanych „kapitałem niemieckim, francuskim, amerykańskim, szwedzkim, brytyjskim”, nie wyjaśnia, że dominuje w tej ekspansji na polską „darmochę” nacja kainitów. Kto stoi za tymi „kapitalistami”? Kto zarządza przejętymi zakładami? Kto zajmuje w nich kluczowe stanowiska?
Dobrym przykładem jest nabywca „Empików” istniejących niegdyś w nie­mal każdym większym mieście. „Empik” został sprzedany w wyniku pokrętnej „transakcji” koncernowi międzynarodowemu, w istocie globalnemu, o nazwie EASTBRIDGE.
„Eastbridge” jest własnością holenderskiego Żyda Yarona Brucknera, toteż w powszechnym obiegu uważa się, że „Empiki” nabył „holenderski kapitał”. Okazuje się, że rodzina Brucknerów już od kilkudziesięciu lat grasuje głównie w posowieckich koloniach Europy Wschodniej. Prowadziła biznesy już w cza­sach PRL. Ojciec Yarona Brucknera już w łatach pięćdziesiątych kręcił rozległe interesy z PRL oraz innymi koloniami bloku sowieckiego. Bruckner jest nazy­wany także „ważnym graczem na polskim rynku nieruchomości”. W pierwszych latach XXI wieku, ten „Holender” handlował naszymi nieruchomościami o wartości dwóch miliardów dolarów.
Portal „Bibuła” pisząc o tym geniuszu narodu wybrakowanego, cytuje rzecznika prasowego firmy „Eastbridge” który informuje, że „szef udziela wy­wiadu raz na dziesięć lat”. „Bibuła” konkluduje:
Czy za wieloma „Holendrami” „Amerykanami” „Francuzami” nabywającymi – często za bezcen – polską własność nie stoją podmioty podobne do tych, jak w przypadku właściciela „Empiku’ i To jest dopiero pytanie, na które każdy Polak powinien oczekiwać odpowiedzi.
Naiwnych Polaków przez 25 lat karmiono banałem, że „kapitał nie ma narodowości”. Czy kapitały Brucknerów, Rothschildów, Rockefellerów i kilku­set pomniejszych, władających 80 procentami kapitału światowego pochodzą z Marsa, a ich właściciele nie mają narodowości? Postawmy te pytania np. o pochodzenie „Szwedów” którzy stali się właścicielami następujących, świetnie w PRL prosperujących przedsiębiorstw, przez sitwę Balcerowicza-Sachsa-Sorosa błyskawicznie doprowadzonych do bankructwa za pomocą prostego triku – odmówiono im finansowania przez Skarb Państwa, a gdy zaciągnęły pożyczki, z dnia na dzień obłożono je rocznymi odsetkami 150-200 procent.
„Szwedzi” nabyli tak właśnie błyskawicznie „zbankrutowane” przed­siębiorstwa:
Kostrzyńskie Zakłady Papiernicze 1993
Zakłady Sprzętu Instalacyjnego „Polan-Szczecinek” 1991 » „Biawar” w Białymstoku 2003
Fabryka Łożysk Tocznych w Poznaniu 1995
Wolsztyńska Fabryka Mebli 1997
Huta Szkła w Gostyniu 2002
Lubuska Wytwórnia Wódek Gatunkowych „Polmos” w Zielonej Górze 2003
Elektrociepłownie Warszawskie 2000
Górnośląski Zakład Energetyczny w Gliwicach 2000[1]
Dramat grabieży dorobku trzech pokoleń zniewolonego od 1939 roku Narodu rozgrywa się głównie w inwazji niemieckiej. Niemcy „odzyskują” obszary należące do Trzeciej Rzeszy z 1937 roku. Spadkobiercy Adolfa Hitlera realizują jego testament: permanentny podbój! Wszystko co zdobyli, co podbi­li, musieli oddać Sowietom w wyniku militarnej klęski. Po 1990 roku ponownie podbijają to, co utracili w wyniku wojny.
Do czasu objęcia władzy nad zniewolonym narodem przez D. Tuska z no­minacji A. Merkel, Niemcy pośpiesznie przejmowali setki zakładów pracy, całe klucze fabryk branżowych, ale z chwilą osadzenia na stołku premiera tego wnuka wehrmachtowca, potomka folksdojczy. Tusk, dla którego „polskość to nienormalność” – „sprywatyzowano” prawie tysiąc przedsiębiorstw i stworzo­no warunki do „odzyskania” przez Niemców terenów z 1937 roku. Jego żona Małgorzata, w swoich wydanych wspomnieniach nazwała go „gnojkiem” zatem powtórzmy – ten „gnojek” niegdyś handlarz starociami i bibelotami, otrzymał Polskę w arendę na całe dwie kadencje Knesejmu.
W maju 2000 roku Tusk otrzymał nie­miecką (prusacką) nagrodę im. Karola Wielkie­go, a podniosłą laudację wygłosiła kanclerzyca Aniela Merkel („dziewczyna Kohla”). Powie­działa:
Ta nagroda od 60 lat daje twarz integracji europejskiej.
W 2010 roku była to twarz „gnojka” Tuska. Otrzymał kawałek kolorowej blachy i 5 000 euro – srebrniki za „integrację europejską”.
Najważniejsze osiągnięcia gangu „gnojka” w tej materii:
Likwidacja Stoczni Szczecińskiej
Wyspa Uznam przeszła w ręce neohi- tlerowców
Oddanie Szkopom Świnoujścia
Masowy „wykup” ziemi za 1/10 rzeczy­wistej wartości w Zachodnio-Pomorskiem
Usunięcie wielu kluczowych polskich instytucji z Gdańska
Likwidacja polskiego rybołówstwa
Za co? Za blaszkę i 5 000 euro? Nic bar­dziej mylnego! Odtąd każdego roku nagradza­nie Tuska przez Niemców stało się normą.
W 2011 roku Tusk (ksywa „Ryży”) otrzy­mał w Berlinie nagrodę Złotej Wiktorii jako „Europejczyk roku 2011”. Nagrodę przyznaje niemiecki Związek Wydawców Czasopism. Uzasadnienie:
Donald Tusk pokazał, że suwerenność i narodową tożsamość [Niem­ców!] można połączyć z solidarnym, przyjaznym Europie kursem mo­dernizacji.
W 2008 roku dziennik „Die Welt” (wydawca – Żyd A. Springer) posłużył się zwrotem „Polnische Koncentrationłlager Majdanek” („Polski obóz koncen­tracyjny Majdanek”). Każdy polski premier użyłby wszystkich przysługujących prerogatyw, które na długo zniechęciłyby tę żydowską tubę do rzucania takich obelg na pokolenie Polaków ludobójczo wtedy eksterminowanych w tym i po­zostałych niemieckich obozach koncentracyjnych. Tusk wystosował do redakcji „Die Welt” „protest” wkrótce potem „Die Welt” użył zwrotu o „polskim obozie zagłady” a niemieccy wydawcy pod wodzą koncernu prasowego A. Springera nobilitowali tego niemieckiego agenta wpływu nagrodą: „Za przyjazny Europie [niemieckiej] kurs modernizacji”.
Zbigniew Osewski ze Szczecina pozwał „Die Welt” do sądu za to brutalne, bezczelne nazwanie hitlerowskich obozów koncentracyjnych na okupowanych ziemiach polskich: „polskimi obozami koncentracyjnymi”. Toczył tę samotną walkę w obronie Polaków i prawdy historycznej z potężnym żydowskim wy­dawcą. Zapadł wyrok oddalający ten pozew! „Warszawska Gazeta” napisała (5 marca 2015 r.):
„Die Welt” nie musi przepraszać za „POLSKIE OBOZY” […] Po­nadto kosztami postępowania został obarczony powód, ponieważ przegrał proces w całości.
W 2012 roku Tusk otrzymał w Berlinie prestiżową nagrodę im. polakożer­cy Waltera Reichemana, „za: wyjątkowe zasługi dla pogłębiania integracji europejskiej”[1]. Neohitlerowslcie Niemcy ustanawiając nagrodę imienia tego żydo-niemca, przyjęły do realizacji jego ideologię pogardy i nienawiści do pol­skości. Zmieniły się tylko metody i frazesy. Przeznaczyli „psie” pieniądze na wrogie przejęcie polskich przedsiębiorstw o strategicznym znaczeniu i część tych srebrników na nagrodzenie ich polskojęzycznych pachołków, takich jak Tusk czy „Bartoszewski”.
Przedstawione tu przykłady oddawania Polski Niemcom metodą „salami” (kawałek po kawałku) to tylko wierzchołek góry lodowej. Większość aktów tego rozbioru, tej anihilacji majątku Polski dokonuje się na tajnych konwentyklach Szwabów niemieckich i Szwaba polskojęzycznego, wypasionego na polskim chlebie. Główne fronty tej cichej inwazji przebiegają przez tzw. fundacje i sto­warzyszenia przyoblekane następnie w knesejmowe ustawy.
Profesor Jerzy Urbanowicz (zmarł 5 września 2012 roku) w wypowiedzi dla „Naszego Dziennika” (24 IV 2011) przedstawił metodologię wyzbywania się przez mafię PO kontroli nad systemem nadawania naziemnego, szczególnie ważną dla bezpieczeństwa państwa polskiego w przypadku wojny.

8 years ago

Ksiazki Bestie 1,2 pana T.Pluzanskiego powinny byc w lekturach obowiazkowych.
Co do skali ‘rozdrapania’ Polski to jest…przerazajaca!
Historia kolem sie toczy a targowica wiecznie zywa!