Jan Tomkowski – Mój pamiętnik literacki (28)

screenshot-2016-11-04-23-25-34

Któregoś dnia zaproszono mnie do współpracy w większym zespole, wszystko odbywało się w ramach naszego instytutu i o dziwo znalazły się nawet pieniądze dla autorów. Nasz projekt obejmował całościowe spojrzenie na historię literatury polskiej. Jak zwykle w takich razach, podzielono materiał na epoki, a mnie – no cóż, na kogo wypadnie, na tego bęc! – przypadła znów Młoda Polska.

Nie chciałem pisać kolejnej książki o literaturze Młodej Polski, neoromantyzmu czy modernizmu – tym bardziej, że wyniki naszych badań musieliśmy zmieścić na mniej więcej stu pięćdziesięciu stronach. Nie chciałem pisać monografii młodopolskiego sonetu ani symbolistycznego dramatu, skoro podobnymi tematami zajmowali się już od lat inni moi koledzy. W ogóle nie wiedziałem, czy mam ochotę poświęcić kilka miesięcy młodopolskim tajemnicom i aberracjom.

Natomiast zawsze chciałem napisać książkę o secesji – choćby najkrótszą.

Sam nie wiem, z czego wynikała moja pasja. Zauroczył mnie Klimt, Beardsley, a jeszcze bardziej Mucha? Uwielbiałem secesyjny Wiedeń, secesyjną Pragę i secesyjny kawałek Przemyśla? Gdy tylko nadarzała się okazja, wyprawiałem się do muzeum w Płocku, które jeśli chodzi o zbiory secesyjne, nie ma równych sobie w Polsce, a i w Europie znajduje niewielu konkurentów. No tak, kochałem jeszcze Wyspiańskiego, a w sporze Miriama z Brzozowskim zawsze przyznawałem rację temu pierwszemu. I jeszcze… Rzeczywiście, posiadałem dwa secesyjne przedmioty odziedziczone po rodzinie – tylko dwa, ale naprawdę piękne: secesyjną lampę naftową i narzutę na posłanie. Trzeci przedmiot, mniej więcej secesyjny, to rocznik „Tygodnika Ilustrowanego”, z relacją z pogrzebu Wyspiańskiego – pamiątka po dziadku, którego nie zdążyłem poznać.

Secesja ma wiele imion – tylko w Austrii funkcjonował termin „Sezession”, bo w Niemczech posługiwano się określeniem „Jugendstil”. We Francji mówiono o „Art Nouveau”, lecz Marcel Proust wolał jego angielski odpowiednik „Modern Style”. O secesji w malarstwie, architekturze, grafice, sztuce użytkowej, typografii napisano tysiące książek. Bardzo niewiele napisano dotychczas o secesji w literaturze.

A przecież, myślałem wertując albumy pełne reprodukcji najwybitniejszych prac artystów secesji, to chyba niemożliwe, by rewolucja estetyczna zmierzająca do przekształcenia otoczenia człowieka, ominęła poezję, prozę albo teatr. Na film było jeszcze za wcześnie, choć – tak mi się zdaje – Luchino Visconti zasłużył w jakimś sensie na miano artysty secesyjnego. Jego nieudana adaptacja powieści DʼAnnunzia chyba najlepszym tego przykładem.

Czy nie był secesyjnym pisarzem w powieści Marcel Proust, a w liryce Rainer Maria Rilke, zaś w nowelistyce wczesny Tomasz Mann? Ileż secesji kryje się w późniejszych znacznie utworach Doderera czy Buczkowskiego! A więc może chodzi nam nie o secesję w znaczeniu epoki prądu artystycznego czy okresu, lecz „secesyjność”, która pojawić się może w rozmaitych epokach, choćby jako nurt ukryty czy wręcz marginalny, ale dla osobowości twórczych ciągle fascynujący.

„Secesja – przestrzeń spotkania pisarzy”, taki tytuł nadał książce autor, a w tym zdaniu kryje się pewna pułapka, o której powiem może na końcu, bo efektowniejszej pointy nie zdołałbym wymyśleć. Zdając sobie sprawę z ograniczonej objętości, skupiłem się na dziewięciu secesyjnych indywidualnościach, choć Berent, Żeromski, Wielopolska (jako autorka powieści „Faunessy”), a z późniejszych Stojowski i Buczkowski również na uwagę zasługiwali.

Dwie główne postacie nasuwały się z całą oczywistością. Stanisław Wyspiański, najwybitniejszy polski artysta secesyjny, malarz, grafik, typograf, poeta, dramaturg, reżyser teatralny, projektant wnętrz. Gdyby żył dłużej, może skomponowałby secesyjną operę albo doprowadził do przebudowy Wawelu w stylu… cokolwiek secesyjnym? Zenon Przesmycki (Miriam), poeta, tłumacz, eseista, odkrywca i wydawca Norwida, nade wszystko jednak redaktor „Chimery” – nie tyle czasopisma czy almanachu, ile secesyjnego dzieła sztuki, jedynego i niepowtarzalnego.

Trochę zabawne, że obaj – chyba z różnych powodów – unikali jak ognia terminu „secesja”. No, ale w końcu czy Pasek albo Potocki mogli przewidzieć, że zostaną w przyszłości uznani za twórców „barokowych”?

Secesyjne poszukiwania w obrębie literatury Młodej Polski reprezentowali ponadto Władysław Reymont (głównie jako autor powieści „Wampir”), Karol Irzykowski (secesyjność „Pałuby” nie podlegała dyskusji), no i Bolesław Leśmian – nasz najwybitniejszy symbolista. Bardziej ryzykowne wydawały się rozstrzygnięcia odnoszące się do późniejszej literatury. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, dla której secesja stanowiła jakby naturalne otoczenie, Brunon Schulz (tu zadanie było na pewno trudniejsze), wreszcie stylizator Andrzej Kuśniewicz, no i Piotr Wojciechowski, chyba nie tylko przeze mnie uważany za najbardziej niedocenionego polskiego prozaika. Tylko z tym ostatnim autorem mogłem podyskutować o urokach secesyjnego Krakowa.

„Secesja – przestrzeń spotkania pisarzy” obok książki profesor Teresy Michałowskiej poświęconej średniowieczu miała zapoczątkować serię publikacji dokumentujących rezultaty naszego projektu, ale moi koledzy wcale nie palili się do wydawania swoich maszynopisów. Pozostaliśmy osamotnieni i może dlatego nasze wyjątkowo skromne książeczki wyglądają… No cóż, jak wyglądają, każdy może się przekonać.

Miriam grzmiał przed stu laty, że książka to nie „łachman psujący nam oczy”, Książka musi być piękna i ma być czytana przy pięknej lampie, stojącej na pięknym stoliku. Mój kolega, angielski grafik był bezlitosny: „twoja książka przypomina rzeczywiście łachman”, na Zachodzie nikt nie wydałby w ten sposób książki o secesji!

A ja milczałem, bo żal mi było pięknej okładki, wspaniałych ilustracji (mogliśmy je otrzymać za darmo!), kolorów zamiast nieśmiertelnej szarzyzny. Ale najbardziej żal mi było trzech wyrazów tytułu, zgubionych przez korektę czy redakcję.

secesja

Moja dotycząca literatury książka ukazała się pod mało adekwatnym tytułem „Secesja”. Niejeden recenzent wziął ją za broszurę poświęconą sztukom plastycznym i dziwił się, że tak mało miejsca poświęciłem meblarstwu, metaloplastyce i secesyjnym lokomotywom.

Nic dodać, nic ująć.

.

Jan Tomkowski

.

O autorze:

Screenshot 2015-03-21 15.32.13

Jan Tomkowski  (ur. 22 sierpnia 1954 w Łodzi), doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor historii literatury polskiej w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk.

 ,
Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments