Grzegorz Kozyra – Mój jazz (6) – Pat Metheny

Przez wiele miesięcy na portalu Polska Canada publikowaliśmy fragmenty książki Grzegorza Kozyry “Podróże z Orfeuszem”. Cykl, zatytułowany “Moje stare płyty” prezentował pełne intelektualnej i muzycznej wrażliwości refleksje, inspirowane najsłynniejszymi suitami rockowymi, które w latach siedemdziesiątych tak mocno poruszały kontestującą młodzież całego zachodniego świata. Cykl, bogato ilustrowany fragmentami muzycznymi miał wielu entuzjastów i stałych czytelników.

Grzegorz Kozyra przygotowuje nową książkę “Mój Jazz”.  Kolejne odcinki tej muzycznej i literackiej przygody przedstawiamy na portalu “Polska Canada”. Muzyka jazzowa jest kolejnym etapem duchowej fascynacji i wtajemniczenia w świat wrażliwości, uczuć i piękna, którego nie można wyrazić słowami.

Zapraszamy!

.

Mój jazz (6)

 

Pata Metheny`ego traktowałem zawsze jako geniusza jazzowej gitary, który czerpie garściami, cytuje swoich wielkich muzycznych idoli Jimiego Halla i Charliego Christiana w najlepszych improwizacjach. Płyta Watercolors Metheny`ego, wydana w wytwórni Manfreda Eichera ECM, była dla mnie zawsze wzorem jazzowego impresjonizmu, choć w latach 70. nie wywoływała takich emocji jak Birds of Fire McLaughlina i jego grupy Mahavishnu Orchestra.

Owszem, suita Floryda Greeting Song/Legend Of The Fountain/Sea Song przepiękna, iluzoryczna, impresyjna, przynosiła multum pozamuzycznych wrażeń, ale jakby do końca  jej nie ceniłem. Coś w niej zgrzytało, coś mi się w niej podobało.  Może była nazbyt radosna? Na pewno pachniała miętą i specyficznym morskim aromatem. A poza tym przypominała mi najwspanialszy okres w moim życiu, czyli dzieciństwo nad rzeką Świder.

Kolory wody mieniły się w pejzażu Mazowsza, a ja odnosiłem wrażenie, że Floryda jest nie za granicą naszych polskich krajobrazów, ale tuż zaraz za moim ulubionym wzgórzem. Wybierałem się więc na spacer kreując przed znajomymi wizję światów wywodzących się z dźwięków oraz impresjonistycznego grania. Nie oszukujmy się. Muzyka zawsze odsyła do czegoś, co jest ulotne, zwiewne i przemijające. ECM-owskie płyty Metheny`ego takie były.

Jeżeli słucham twórcę American Garage dzisiaj, to przez pryzmat tamtych dni. Około północy włączałem przycisk magnetofonu i odtwarzałem wrażenia. Cierpkie jak grejpfrut, ale także słodkie jak arabska figa. Świat amerykańskich miasteczek, krajobrazów Południa był tak blisko mnie, że zarówno Travels, jak i genialne As Falls Wichita, So Falls Wichita Falls z poruszającym September Fifteenth stanowiły doskonały odnośnik do życia poza moimi krajobrazami w innych rejonach kuli ziemskiej. 

Metheny po latach odczytywany był już inaczej. Stawał się poplecznikiem wolności, radosnym ognikiem, wirtuozem gitary z moich snów. Nigdy w życiu nie podzieliłbym z nikim, a może inaczej, po prostu zabrałbym każdemu z moich przyjaciół płytę Offramp i nigdy już nie oddał. Dlaczego? Posłuchajcie, to zrozumiecie dlaczego.

.

Grzegorz Kozyra

….

O autorze:Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM (2016).

.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments