Grzegorz Kozyra – Mój jazz (5) – Wayne Shorter

Przez wiele miesięcy na portalu Polska Canada publikowaliśmy fragmenty książki Grzegorza Kozyry “Podróże z Orfeuszem”. Cykl, zatytułowany “Moje stare płyty” prezentował pełne intelektualnej i muzycznej wrażliwości refleksje, inspirowane najsłynniejszymi suitami rockowymi, które w latach siedemdziesiątych tak mocno poruszały kontestującą młodzież całego zachodniego świata. Cykl, bogato ilustrowany fragmentami muzycznymi miał wielu entuzjastów i stałych czytelników.

Grzegorz Kozyra przygotowuje nową książkę “Mój Jazz”.  Kolejne odcinki tej muzycznej i literackiej przygody przedstawiamy na portalu “Polska Canada”. Muzyka jazzowa jest kolejnym etapem duchowej fascynacji i wtajemniczenia w świat wrażliwości, uczuć i piękna, którego nie można wyrazić słowami.

Zapraszamy!

..

Mój jazz (5)

Kompozycja Blackthorn Rose Wayne`a Shortera z Mysterious Traveller ciągle jakby siedzi w mojej głowie – to rozmowa dwojga kochanków, tutaj saksofonu Shortera i fortepianu Zawinula. Ballada uładzona, pastelowa w barwach. Muzyka zagadkowych miłosnych wyznań i pierwszych schadzek. Zawinul gra nieśmiało jakby odtwarzał szepty kochanki, Shorter wysnuwa dźwięki pełne szorstkich wydechów – kochanek chyba na coś jeszcze czeka. Kończy się nutą fortepianu, a więc to dziewczyna ma więcej do powiedzenia, to ona ma ostatnie słowo.

Piękna jest ballada Lost z płyty Soothsayer mająca ten sam rytm i melodykę jak np. Water Babies czy Capricorn, dwa moje ulubione standardy wywodzące się z głowy miłośnika Debussy`ego i Ravela. Delikatność Shorterowskiego tonu jest tutaj wzmocniona kapryśnym rozmigotaniem altu Jamesa Spauldinga i rewelacyjną trąbką Freddiego Hubbarda.

Ale nic, zupełnie nic nie dorównuje kompozycjom Shortera z płyty kwintetu Milesa Davisa Water Babies, jednej z tych, którą chętnie zabrałbym na bezludną wyspę. Zaczyna Miles jak zwykle z melancholią i smutkiem – puszczam wodze fantazji i widzę rozkapryszone dzieci szukające zabawek, a może matek z ich ciągłymi pretensjami i nawoływaniami o spokój. Wayne szlocha i już wiem, dlaczego jego ballady mają wymiar egzystencjalny. Nie zapominajmy  o szlachetnej krótkiej improwizacji Hancocka, esencji dobrego smaku. Utwór Water Babies ma przygniatający charakter – tak niewątpliwie, a co powiedzieć o Capricorn – irracjonalnym wzlocie sekcji i o trąbce Milesa brzmiącej jak w zaczarowanym ogrodzie?

Sweet Pee zaczyna Shorter z cierpkim marzycielstwem, za chwilą dołącza Miles i gra znów jak czarodziej z krainy dzieciństwa. Tony Williams cały czas wyprzedza, poprzedza, nadaje rytm całej sekcji. Hancock akordami gdzieś w oddali dopieszcza nuty żałości, zasmucenia. Przypomina oczywiście w tej zadumie i tęsknocie Billa Evansa. Solo Shortera to emanacja słodkości, ale nie kojarzącej się wcale z przysmakami, lecz ze słodkością lepką i gorzkawą. Przy tym jest to tak piękna improwizacja, że aż zapiera dech w piersiach.

I cud nad cuda – Two Faced – osiemnaście minut grania rajskiego, fascynującego, z sekcją złożoną m.in. z dwóch elektrycznych pianos Herbie Hancocka i Chicka Corei. Posłuchajcie dialogu trąbki Milesa i saksofonu Wayne`a w połowie utworu – to ekwilibrystyka dwulicowości i podejrzliwości, zagadkowości i tajemnicy czasu. Stylistyka tego jazzu ma walor absolutnie metafizyczny, część druga zaczyna się od sola Milesa, jednego z najciekawszych w historii kwintetu, jakby trąbka wprosi spłynęła z nieba do jego rąk, a Anioł podpowiadał Milesowi jak ma zagrać. Za chwilę już powstaną In a Silent Way i Bitches Brew wywołując rewolucję w jazzie i burzę na statku o nazwie Muzyka.

.

Grzegorz Kozyra

.

O autorze:

Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor trzech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM (2016).

 

Foto: Mattia Luigi Nappi – Own work

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments