Grzegorz Kozyra – Mój jazz (17) – Chick Corea

Chick Corea, taki smętny rycerz, Don Kichot marzyciel, pierwszorzędnie poruszał się w świecie dźwięków. Jego płyty z Return to Forever już w okresie licealnym były dla mnie nośnikiem optymizmu, tropieniem śladów hiszpańskich przodków Corei. Doskonały technicznie pianista, przedziwnie ugodzony strzałą jazzowego feelingu, był odwrotnością Hancocka – bluesmana i wagabundy, ciekawskiego Sancho Pansy. Porównywałem ich pianistykę , raz górę brał Herbie, niejeden raz Corea. Co dziwne, lubiłem bardziej Coreę latynoskiego, który umiejętnie łączył rytmy samby, bossa novy i muzykę de Faure`go od Corei rockowego, fascynującego się nowoczesnym fusion.

Na płycie Light as a Feather wszystko jest takie lekkie, delikatne i subtelne. Dźwięk fletu Joe Farrella i śpiew Flory Purim – czasami melancholijny jak w pieśniach Jobima, czasami w klimacie samby i wokalistyki Astrud Gilberto. Longplay rozpoczyna się piosenką You Are Everything, marzycielskim pieniem o miłości – „Jesteś dla mnie wszystkim, niczego innego nie pragnę niż ciebie”. Latać się chce, fruwać jak ptak, bo przecież miłość wznosi nas do nieba. Corea ma rację – tak śpiewać może tylko marzyciel. I później snuje opowieść o miłości do muzyki, do samby i hiszpańskiej corridy.

Tytułowy utwór to fascynujący konglomerat pastelowych dźwięków fletu, ciepłego tonu elektrycznego pianina, latynoskich rytmów sekcji Airto Moreira – Stanley Clarke. Nie ma jeszcze w zespole Corei gitary, więc rytmy nie będą ostre, ale wyciszone, delikatne. Najważniejszy na płycie i najsłynniejszy Spain, który zresztą zdobył nagrodę Grammy, a zaczyna się oczywiście dźwiękami kompozycji Rodriga, ma walory przeboju… tak, przeboju z list brazylijskiego albo portugalskiego radia. Górują klimaty samby, a gorące słońce południowych krajów przenika naszą skórę, praży nasze serca. Flet Joe Farrella pobudza do miłosnych wyznań, a głos Flory Purim tęsknie zawodzi aż do solowego występu Corei na pianinie elektrycznym, rozdygotanej improwizacji, która także opowiada o naszych niespełnionych marzeniach. Clarke za chwilę będzie śpiewał na basie tak jak potrafi najlepiej w ogniu Południa, a kompozycję zakończy znów flet i leciuchny, ulotny śpiew Flory Purim.

Kolejne płyty Corei już takie nie były. Gitarzyści Bill Connors na Hymn to Seventh Galaxy i Al DiMeola, szczególnie na Romantic Warrior, demonstracyjnie unoszą gitarowe gryfy i z wirtuozerią rockowych mistrzów proponują słuchaczom spektakl, podczas którego lepiej nie siedzieć, ale wstać i wiwatować w rytmie fusion.

Bill Connors pokazuje klasę w utworze Space Circus, Pts. I & II, w którym dotrzymuje mu kroku sam mistrz Chick na elektrycznym pianinie. Majestic Dance Ala DiMeoli z Romantic Warrior jest przykładem myślenia absolutnie gitarowego, ale z techniczną sprawnością klasycznego wirtuoza np. Johna Williamsa (nie mylić z kompozytorem od Spielberga). W latach 70. nie było lepszego jazzowego gitarzysty od Ala. Corea oczywiście nadal rządzi w ekipie Return to Forever, ale musi uważać na swojego kolegę… ten pobudzany maestrią swoich palców jest już tuż tuż blisko gitarowego klasycznego tria, z którym dokona cudów, także w Polsce.

.

Grzegorz Kozyra

Książka “Mój Jazz” już się ukazała:

 ..

O autorze:Screenshot 2015-04-29 00.31.42

Grzegorz Kozyra: eseista, poeta, dziennikarz. Autor czterech tomów eseistycznych: W CZASIE NIEDOKOŃCZONYM (2005), DUCH SŁOWIAŃSKI (2009), CIEŃ I MAGNOLIE (2013), PODRÓŻE Z ORFEUSZEM (2016).

.

.

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments