Bogusław Dąbrowa-Kostka – Czerwona peleryna na zielonej wyspie.

 PRL.  Rynek Główny w Krakowie.

Uliczki z zabytkowymi kamienicami otoczone zielenią plant. Szare, odrapane, zamieszkane przez szarych ludzi. Funkcjonariusze sytemu komunistycznego nie obnosili się bogactwem, świat oglądali   zza przyciemnione szyb samochodów.   Pamiętam jeszcze czasy, kiedy z jadącego tramwaju 18 można było wyskoczyć  przy Grodzkiej by po przejściu przez Rynek  kontynuować podróż u wylotu Szewskiej. Każdy pretekst był dobry, żeby poddać się magii tego miejsca. Poczucie zniewolenia było jednak bardzo silne. Aby je przekazać na taśmie filmowej trzeba było operować aluzjami, metaforą. Moim pierwszym amatorskim filmem były zdjęcia z przepełnionego azylu, pełnego wygłodniałych, porzuconych psów gdzieś na peryferiach miasta. Został doceniony na egzaminach wstępnych do Łódzkiej Szkoły Filmowej.

Po Okrągłym Stole w 1989 roku obserwowałem jak  w szybkim tempie odnawiane są fasady zabytkowych budynków, obskurne podwórka zmieniały się na nowoczesne ze szkła i stali sklepy, kawiarnie i restauracje. Polacy nadal jednak dzielnie zaciskali pasa, tym razem dla nowej idei – planu Balcerowicza. W 1993 roku zrealizowałem w Krakowie zdjęcia do filmu o bezdomnych “Kolor pomarańczy”. Poznałem miejsca gdzie mieszkają. Kanały, rury ciepłownicze. Wtedy mogli jeszcze swobodnie przemieszczać się po centrum Krakowa. Na zmęczonych twarzach nie widać jeszcze strachu.  Znalazły się  pieniądze na zrobienie profesjonalnego filmu nagradzanego na wielu festiwalach. Otwarcie można było mówić o  biedzie, bo przecież państwo na dorobku.

Minęło ćwierć wieku od upadku komunizmu. Pod kościołem Mariackim między leniwie poruszającymi się turystami mijała mnie małego wzrostu  postać w czerwonej pelerynie.  Włączyłem w telefonie komórkowym funkcję filmowania.  Slalom jaki wykonywała między koszami na śmieci  był na tyle wymowny, że dopiero po 20 minutach skończyłem ujęcie.  Zrezygnowałem z poznania twarzy.  Bez przekonania wrzuciłem na you tube. Bo kogo to obchodzi.  I rzeczywiście. Brak zainteresowania. Przecież mamy zieloną wyspę. Wie o tym postać w czerwonej pelerynie, robi swoje i znika. Nawet nie reaguje na filmowanie. Bo chodzi o przetrwanie. Chwila wahania może kosztować kłopoty. Liczne służby pilnują, aby na najpiękniejszym Rynku w Europie turyści nie czuli dyskomfortu, a właściciele hoteli i restauracji czerpali z tego zyski.  Kto się nie załapał to do odstrzału. Są po Stalinie dobre wzorce.  Kiedy  głodził miliony ludzi na Ukrainie to  też odpowiednie służby pilnowały, aby umierajacy nie zostali wpuszczani do miast. W Polsce w wyniku samobójstw umiera z powodów ekonomicznych dziennie więcej osób niż w wypadkach samochodowych.
Czerwona peleryna na zielonej wyspie.

Bogusław Dąbrowa-Kostka

 

Subskrybcja
Powiadomienie
7 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
waż
9 years ago

Najmocniej przemawia chyba drastyczny kontrast między obrazem, niestety już dość oswojonym, a ścieżką dźwiękową, setką – nie ilustracją muzyczną. Ot, takie powszechne przyzwolenie na bantustan… PS Szkolny film kręcił Pan w schronisku na Rybnej?

Bogusław Dąbrowa-Kostka
9 years ago

O ile dobrze pamiętam /1979 rok/ to azyl był niedaleko za Klasztorem Sióstr Norbertanek na Salwatorze. Etiudę można obejrzeć pod adresem https://www.youtube.com/watch?v=B1jNQcZ7t28 od ok. 10 min., ale po zdjęciach nie można rozpoznać gdzie były kręcone. Co do dźwięku to samo życie napisało taką dramaturgię. Zdarzyło się być we właściwym miejscu o właściwym czasie i nacisnąć guzik. Tylko to powszechne przyzwolenie..

waż
9 years ago

@Bogusław Dąbrowa-Kostka – ulica Rybna jest przecznicą od Księcia Józefa w stronę Wisły. Kawałek za Salwatorem. Jeśli piechotą, to spory kawał, jeśli samochodem – dość blisko 🙂 Czy dobrze rekonstruuję końcówkę tego filmu: osoba w czerwonej pelerynie idąc Podwalem, mija Kapucyńską? Pozdrawiam – Waldemar Żyszkiewicz

Bogusław Dąbrowa-Kostka
9 years ago

artoceanstudio@gmail.com – Dziękuję za miłe słowa. Tutaj muzykę napisało życie, a dokładnie ulica. Lepiej bym tego nie zrobił, można było tylko zepsuć. Zgrzyt deptanych puszek, w tle uliczny grajek. Ale faktycznie muzyka jest dla mnie bardzo ważna i podczas swoich realizacji “słyszę” efekt końcowy. A ponieważ nie dane mi było, a raczej nie dawano mi zrobić zbyt wielu filmów to rzucane kłody i blokowanie emisji dawały czas na dopieszczanie w montażu autorskich filmów.

Bogusław Dąbrowa-Kostka
9 years ago

waż – Witam Panie Waldemarze. Gratuluję świetnej orientacji w Krakowie. Studia na UJ i Politechnice zrobiły swoje? Ja niestety mam kłopoty z nazwami ulic, imionami itp co sprawia czasem trochę kłopotów. Może to cecha wzrokowca.

waż
9 years ago

Bogusław Dąbrowa-Kostka – Studia z pewnością też, bo to był czas bardzo wielkiej aktywności. Ale w sumie przemieszkałem w Krakowie bite trzydzieści lat. W tym sporo w centrum, przy Michałowskiego, Kochanowskiego, Krupniczej. Dzielnica Piasek to była moja parafia… Jednak czas robi swoje, po blisko dwóch dekadach od wyjazdu z Krakowa trochę szczegółów i nazw się zaciera. Zapraszam teraz Pana do “Krakowiaka napowietrznego”.