Barry Sheehy – The Tragedy and Triumph of Hill 262

TRAGEDIA I TRIUMF NA WZGÓRZU 262

Poniższy artykuł jest komentarzem do filmu: “Niepokonany – opowieść o generale Stanisławie Maczku”, INVINCIBLE. THE STORY OF GENERAL STANISŁAW MACZEK’S LIFE, zrealizowanego przez Rafała Geremka, w ramach projektu Muzeum Historii Polskiej. Ten świetny dokument ma jednak niezręczny i przykry dla kanadyjskich sojuszników moment. Podczas rekonstruowanej z udziałem aktorów sceny rozmowy generała Maczka z jednym z jego żołnierzy pada oskarżenie pod adresem Czwartej Kanadyjskiej Dywizji Pancernej, obwiniającej ją o jeden dzień zwłoki z odsieczą. Scenę tę poprzedza wspomnienie jednego z bohaterów bitwy na wzgórzu Ormel, który z wielką wdzięcznością opowiada o Kanadyjczykach, którzy przyszli na ratunek, nie analizując, dlaczego nie stało się to o kilka godzin wcześniej. Lepiej by się stało, gdyby autorzy filmu z szacunku dla naszych towarzyszy broni, którzy przyszli ze skuteczną odsieczą, pominęli tę niezręczna kwestię, a przynajmniej dokładniej wyjaśnili przyczyny opóźnienia. W poniższym artykule robi to kapitan Barry Sheehy, żołnierz, uznawany także za wybitnego historyka.

(wersja w języku polskim poniżej angielskiego oryginału)

.

.

19-21 August 1944

The documentary’s criticism is legitimate.

The Poles had taken hill 262 N (Mont Ormel) on August 19, 1944, effectively closing the Falaise Gap. But holding it closed would prove nearly impossible. Pressing up against them were elements of two German armies: the 7th Army and the 5th Panzer Army. These units had been badly mauled but still possessed hundreds of tanks, thousands of motorized vehicles, artillery, and well-trained infantry. To the rear of Mont Ormel, two SS panzer divisions, which had earlier escaped the pocket, were turned around and ordered to attack Mont Ormel in order to force a linkup with the German troops attempting to break out. The cork in the bottle, as Monty [Field Marshal Bernard Montgomery] later called it, consisted of three Polish battle groups, each made up of an armoured regiment and infantry battalion. They were supported by two hundred nearby Canadian artillery pieces. The artillery was the strongest arm of the Canadian Army, a legacy of World War One. Canadian artillery coordination was superb and devastating (See The Guns of Normandy, George Blackburn). The Forward Artillery Officer attached to the Poles was a young Captain Pierre Sévigny RCA (later an important Quebec Political leader and Conservative Cabinet Minister). The Canadian artillery was invaluable in driving off repeated German assaults that went on all day on the 20th. The Poles were vastly outnumbered, and their stand at Hill 262 has become the stuff of legend. A less resolute unit would have been overrun or surrendered. Toward the end they dug into their holes expecting to die, determined not to surrender to the Germans, not ever. This fatal determination is echoed in many post war memoirs. Such was the grim mood on the Polish front line on the evening of August 20th, 1944.

The German Army, desperate to break out soon swarmed around the Poles and the escape route was opened for a time with ten of thousands of German troops, thousands of vehicles, and hundreds of tanks and assault guns packing the road. The Poles launched several attacks from Hill 262 (north) toward Hill 262 (south) to close the route, but they simply lacked the combat power necessary and were driven back with heavy losses. Out of food and almost out of ammunition the Poles hung on, but barely. Their only hope lay in a linkup with the 4th Canadian Armoured Division, spearheaded by the 4th Armoured Brigade which was supposed to break through to the Poles on the 20th on orders from Corps Commander Guy Simonds. The Canadian Army was by this point advancing on both sides of the Falaise highway amid hard fighting. Included in these attacks was the relief of Hill 262. When Simonds learned of the desperate situation on Mont Ormel, he was surprised his orders to break through to the Poles had not been carried out and ordered the 4th Armoured Division to undertake an immediate attack. He drove to the 4th Division HQ to ensure that his orders were carried out, an unusual move by an army corps commander, signalling some lack of confidence in the Division’s commander, General George Kitching. Here there was a confrontation, with Kitching suggesting that the Poles were mismanaging their supplies and ammo. Simonds was having none of it and ordered an immediate attack by the 4th Armoured Brigade. He stayed at 4th Division Headquarters to ensure his order was carried out, again an unusual move for a Corps Commander. The next day, Kitching was relieved of command. The attack went ahead, and the lead elements of the 4th Armoured Brigade made preliminary contact with the Poles near midnight on the 20th. In the dark, there were instances of friendly fire being exchanged even as German units entered the mix trying to escape. It was decided to renew the advance at daybreak when friend from foe could be better identified. When the attack was renewed, the lead armoured units had to engage German infantry and armour which was still attempting to break out. It was a bloody melee. At midday, the lead Canadian unit, the Canadian Grenadier Guards of Montreal, linked up with the Poles. The sight that met them was horrific, never to be forgotten. The Poles had not been resupplied in three days. They were out of food, water, medicine, and largely out of ammunition. The ground was covered with dead bodies and wrecked vehicles. The stench of death was overpowering. Seven hundred German prisoners lay under a loose guard not anxious to escape. The Poles had nearly 500 dead and 1400 wounded. The Germans had lost far more. The dead from both sides lay everywhere. The surviving Polish soldiers were drained and utterly exhausted, some wept as the Canadian tanks rolled up to their battered positions. Surviving pictures of the faces of wounded Poles being loaded on jeeps and trucks are haunting. The closing of the Falaise Gap on August 21, 1944 marked the end of the Normandy campaign which had begun with the landings on June 6, 1944. It would be counted as one of the bloodiest campaigns of the war.

The First Canadian Army immediately headed west across the Seine turned toward the liberation of France and Northwest Europe. The gallant 1st Polish Armored Division buried its dead and joined the spearhead. Within eight months western Europe would be liberated and eastern Europe enslaved under Soviet rule. The proud Poles, who had fought so hard for the west, had no home to which to return.

Capt. Barry Sheehy (CD) (Ret)

 

 

TRAGEDIA I TRIUMF NA WZGÓRZU 262

19-21 SIERPNIA 1944 ROKU

 

Zawarta w filmie krytyka akcji kanadyjskiego dowództwa jest uzasadniona.

Polacy zdobyli wzgórze 262 N (Mont Ormel) 19 sierpnia 1944 roku, ostatecznie zamykając w ten sposób kocioł Falaise. Jednakże utrzymanie tej pozycji miało okazać się prawie niemożliwe. Napierały na nią elementy dwóch niemieckich ugrupowań, 7 Armii oraz 5 Armii Pancernej, które były już wprawdzie mocno nadszarpnięte, ale wciąż dysponowały setkami czołgów, tysiącami zmotoryzowanych pojazdów, artylerią i dobrze wyćwiczoną piechotą.  Na zapleczu Mont Ormel dwie pancerne dywizje SS, które wcześniej umknęły z kotła, zostały zawrócone z rozkazem zaatakowania tej pozycji od tyłu i otwarcia korytarza dla niemieckich sił usiłujących przedrzeć się na zewnątrz. Korkiem w butelce, jak to później określił marszałek Montgomery, były trzy polskie grupy bojowe, każda składająca się z jednego pancernego pułku i jednego batalionu piechoty, wspierane przez dwieście kanadyjskich dział.

Artyleria stanowiła najsilniejszy rodzaj broni w armii kanadyjskiej, co było dziedzictwem I wojny światowej; jej koordynacja była doskonała i miażdżąca (patrz The Guns of Normandy George’a Blackburna). Wysuniętym obserwatorem artyleryjskim przy oddziałach polskich był młody kapitan Pierre Sévigny, później ważny przywódca polityczny w prowincji Quebec oraz konserwatywny minister gabinetu. Kanadyjska artyleria okazała się nieoceniona w odpieraniu powtarzanych niemieckich ataków, które trwały przez cały dzień 20 sierpnia. Mimo ogromnej przewagi nieprzyjaciela Polacy bohatersko kontynuowali obronę wzgórza 262 (nazwanego przez nich Maczugą); pod koniec dnia okopali się na swoich pozycjach, postanawiając raczej zginąć niż poddać się Niemcom. Ta fatalna determinacja znajduje odzwierciedlenie w wielu powojennych wspomnieniach. Taki ponury nastrój panował na polskiej linii frontu wieczorem 20 sierpnia 1944 roku.

Dążący do przebicia się za wszelką cenę Niemcy wkrótce otoczyli polskie pozycje i trasa ucieczki została chwilowo otwarta, przez którą dziesiątki tysięcy żołnierzy, tysiące pojazdów oraz setki czołgów i zmotoryzowanych dział próbowało wydostać się z kotła. Aby zamknąć tę lukę, Polacy podjęli kilkakrotne ataki ze wzgórza 262 północ w kierunku wzgórza 262 południe, lecz brak im było po prostu koniecznej mocy bojowej, wskutek czego zostali za każdym razem odparci z dużymi stratami. Bez żywności i prawie bez amunicji, polscy żołnierze byli ledwo w stanie utrzymać swoje stanowiska. Ich jedyną nadzieję stanowiło połączenie się z 4 Kanadyjską Dywizją Pancerną , której wiodący element, 4 Brygada Pancerna, otrzymała od dowódcy II Kanadyjskiego Korpusu, generała Guy’a Simondsa, rozkaz przebicia się do Polaków 20 sierpnia.

W tym czasie Kanadyjczycy atakowali po obu stronach szosy wiodącej do Falaise, a jednym z ich celów było oswobodzenie wzgórza 262. Po dowiedzeniu się o desperackiej sytuacji na Mont Ormel,  Simonds – zaskoczony niewykonaniem swego rozkazu – jeszcze raz polecił 4 Dywizji Pancernej natychmiastowe rozpoczęcie ataku i osobiście pojechał do jej kwatery głównej, aby tego dopilnować. To raczej niezwykłe zachowanie dowódcy korpusu świadczyć może o jego braku zaufania do komendanta dywizji, generała George’a Kitchinga. W kwaterze głównej zaszła między nimi konfrontacja, podczas której Kitching sugerował, że Polacy źle zarządzają swoją żywnością i amunicją. Simonds odmówił wysłuchiwania tych zarzutów i ponowił rozkaz ataku, zostając na miejscu, aby dopilnować jego wykonania. Następnego dnia Kitching został pozbawiony dowództwa dywizji.

Czołowe jednostki 4 Pancernej Brygady nawiązały wstępny kontakt z Polakami krótko przed północą 20 sierpnia. W ciemności zdarzały się przypadki wymiany ognia między aliantami, a sytuację pogarszał fakt, że na terenie działały również uchodzące formacje nieprzyjaciela. Akcję postanowiono więc wstrzymać dla lepszej widoczności do świtu. Po wznowieniu ataku kanadyjskie oddziały pancerne musiały przede wszystkim zmierzyć się z wciąż uciekającymi z kotła niemieckimi czołgami i piechotą. Była to krwawa bitwa w zwarciu. Dlatego dopiero w południe wiodący pułk Kanadyjskich Grenadierów Gwardii z Montrealu połączył się z Polakami.

Kanadyjskich żołnierzy powitał straszliwy, nie do zapomnienia widok. Polacy nie otrzymywali zaopatrzenia od trzech dni. Brakowało im żywności, wody, lekarstw, amunicja była na wyczerpaniu. Grunt pokrywały trupy i zniszczone pojazdy. Zaduch śmierci był obezwładniający. Siedmiuset niemieckich jeńców, którym wcale nie spieszyło się do ucieczki, leżało na ziemi pod luźną strażą. Polskie straty wynosiły prawie pięciuset zabitych i tysiąc czterystu rannych. Niemcy stracili dużo więcej. Ocaleli polscy żołnierze byli kompletnie wyczerpani, niektórzy szlochali na widok kanadyjskich czołgów zbliżających się do ich zrujnowanych pozycji (1). Zachowane fotografie twarzy rannych Polaków w trakcie załadunku na ciężarówki i jeepy są do głębi poruszające.

Zamknięcie kotła Falaise 21 sierpnia 1944 roku znaczyło koniec kampanii w Normandii, która rozpoczęła się morskim desantem 6 czerwca tego roku. Była ona jedną z najkrwawszych kampanii drugiej wojny światowej.

II Kanadyjska Armia natychmiast ruszyła na zachód, przekraczając Sekwanę i zmierzając do wyzwolenia Francji oraz północno-zachodniej Europy. Dzielna 1 Polska Dywizja Pancerna pochowała swych poległych i przyłączyła się do awangardy. W ciągu następnych ośmiu miesięcy Zachodnia Europa została wyzwolona spod niemieckiej okupacji, zaś Europa Wschodnia oddana pod okupację sowiecką. Dumni Polacy, którzy tak ofiarnie walczyli za Zachód, utracili swój dom.

(1) Terry Copp, „Fields of Fire: The Canadians in Normandy“, str. 250.

Barry Sheehy

przekład: Mariusz Wesołowski

.

Originally from Montreal, Canada, Barry Sheehy holds degrees from Loyola (Concordia) and McGill Universities, as well as the Canadian Armed Forces Decoration.  Mr. Sheehy’s lifelong passion for history has continued since his early years as an officer in the Canadian Armed forces.  After leaving the military, he entered the entrepreneurial world of business consulting where he acquired clients from New York to London and as far away as Dubai and Hong Kong.  Barry is the author or contributing author of several books and over fifty published papers and articles.  Barry’s ongoing interest in history eventually focused his attention America’s most complete, surviving, antebellum Southern city, Savannah, Georgia.  He was particularly interested in the city’s wartime experience. After many years of exhaustive research, Sheehy began the task of final development, aided by an all-volunteer team of skilled professionals in 2005.  With rigorous cross checking from both previously published works and newly discovered original materials, Sheehy has written the most extensive historical study of Civil War Savannah ever undertaken, including “Savannah: Immortal City” and “Savannah: Brokers, Bankers, and Bay Lane.” His next book “Montreal, City of Secrets” is due in September 2017,

See Barrysheehy.com

.

Photo: Canadian troops with armour support advance cautiously through the streets of Falaise,  Archives Nationales du CANADA

Subskrybcja
Powiadomienie
0 Komentarze
Inline Feedbacks
View all comments