Aleksander Rybczyński – Światowa wojna informacyjna

Wojna trwa na wszystkich frontach, ale tylko nieliczni z oblężonych orientują się, że są poddawani zmasowanemu atakowi. Wojna prowadzona jest w oparciu o totalne kłamstwo, zbudowane na sprawdzonej goebbelsowsko – stalinowskiej propagandzie, tak świetnie opisanej w literackiej formie przez Georga Orwella w powieści “1984”. Czarne nazywa się białym, zło dobrem, a kłamstwo prawdą. Współczesny język aspirujących do roli władców świata i reprezentantów ludzkości nie służy do komunikacji ani przekazywania informacji. Jego celem jest globalna manipulacja i dezorientacja społeczeństw, traktowanych przez wybrane elity, jak pospolity motłoch.

Z tej perspektywy demonstrowanie patriotyzmu jest świadectwem godnego potępienia nacjonalizmu, który skazuje się na banicję epitetami “faszyzm” i “nazizm”, zamykając w ten sposób każdą próbę dyskusji na liberalnym, pseudolewicowym forum. Karierę zrobiło oskarżenie “mowa nienawiści”, stosowane zwykle do tłumienia głosów rozsądku i wobec wyrażających opinie bez owijania w bawełnę, wbrew filtrom politycznej poprawności. Dociekliwość i próby wyjaśnienia wydarzeń i zjawisk, kryjących tajemnice określa się mianem “teorii spiskowych”, z założenia dyskredytując jego autorów.

Dotychczas liberalne armie wyzwolicieli od samodzielnego myślenia, ograniczały się do wyrafinowanej propagandy, wykorzystującej doświadczenia totalitarnych systemów, sprawdzonych w niechlubnej historii zniewalania umysłów i ograniczania ludzkich swobód. Nie do końca się to sprawdziło, gdyż niecenzurowany internet okazał się źródłem niezależnej, niekontrolowanej wiedzy. Swobodny przepływ informacji stał się zbyt niebezpieczny dla kreatorów globalnego oblicza świata, przebranych dzisiaj w demokratyczne szaty spod igły największych projektantów mody. Image skorumpowanych, eleganckich polityków, otoczonych wiankiem celebrytów, aktorów i innych wybrańców mediów jest obrazem współczesnej pseudokultury i gasnącej cywilizacji.

Dyskurs propagandy z niezależnym dziennikarstwem mógł się tylko zakończyć sukcesem tego ostatniego. Coraz więcej ludzi zaczęło odchodzić od medialnego gara półprawd, kłamstw i manipulacji, mieszanego jedną wielką chochlą, nakładającą na wszystkie talerze tę samą, niestrawną papkę uniwersalnego, otępiającego lekarstwa dobrego samopoczucia. Buntownicy, zarażeni bakcylem niezależności, wolności i indywidualizmu zaczęli oddalać się od stada konsumentów zmanipulowanej informacji, nie godząc się na życie w nieświadomości, według scenariuszy, degradujących obywateli do roli marionetek i bezwolnych statystów.

W przestrzeni mediów społecznościowych, na YouTube pojawiło się mnóstwo niezależnych komentatorów, dziennikarzy i autorów dokumentalnych filmów. Ich kanały zyskują coraz wiekszą popularność i licznych subskrybentów. Jak wielka jest skala tego zjawiska, świadczyć może sylwetka  bezkompromisowego dziennikarza Paula Josepha Watsona. Ma on ponad milion sześćset tysięcy subskrybentów na kanale YouTube. Przez mainstreamowe media jego poglądy określane są, jako “skrajnie prawicowe”, co we współczesnej, politycznie poprawnej nowomowie jest najpoważniejszym oskarżeniem, a zupełnie mija się z prawdą, gdyż błyskotliwego, wrażliwego na niesprawiedliwość, kłamstwo i propagandę Watsona nie da się zaszufladkować do jakiejkolwiek ideologii.

Inną intrygującą postacią jest Luke Rudkowski, Amerykanin polskiego pochodzenia od lat podejmujący tematy, skwapliwie omijane przez potężne medialne koncerny. Ostatnio wiele jego reportaży, dotyczy ruchu “żółtych kamizelek” we Francji, okrytych zmową milczenia spotkań nieformalnej, mrocznej grupy Bildenberga, zupełnie nieobecnego na forum publicznym tematu inżynierii klimatycznej i problemu tłumienia przepływu informacji przez coraz bardziej wyrafinowane formy cenzury. Rudkowski, będący założycielem grupy medialnej “We are Change” relacjonował także przebieg słynnego polskiego Marszu Niepodległości, w setną rocznicę jej odzyskania.

Warto także wspomnieć o Timie Pool, dociekliwym, samodzielnym reporterze, nie unikającym trudnych tematów i kierującym się tradycyjną, zapomnianą ideą dziennikarstwa, jako poszukiwania prawdy i nie ulegania politycznym naciskom. 

Kanada, zdominowana przez politycznie poprawną prasę i rządowy koncern medialny CBC, zaprawiony w przekazywaniu uładzonej i jednostronnej wizji kraju klonowego liścia i całego globu, mimo powszechnej bierności społeczeństwa ma wielu niezależnych dziennikarzy, poruszających tematy, będące tabu w mainstreamowych mediach. Toczą oni nierówną walkę ze sprawnie działającym systemem promowania biernego dziennikarstwa, skupionego na “bezpiecznych” tematach i unikającego prawdziwie ważnych problemów, takich jak nielegalna imigracja i zagrożenia terroryzmem. Ostatnio liberalny rząd Trudeau wyasygnował 600 milionów dolarów wsparcia dla “wiarygodnych mediów”. Na taka pomoc nie mogą liczyć prawdziwie wiarygodni, niezależni dziennikarze. Należy do nich silna grupa medialna “Rebel Media”, kierowana przez prawnika (pozbawionego za swoje poglądy i bezkompromisowość prawa wykonywania zawodu -sic!) Ezra Levanta.

https://www.youtube.com/watch?v=O23pUCi9MIE

Jest także wielu samodzielnych komentatorów i dziennikarzy, którzy zyskali dużą popularność za poruszanie spraw ważnych i “kontrowersyjnych” Warto tutaj wspomnieć o Stefanie Molyneaux  autorze bardzo ciekawego reportażu video o Polsce) Lauren Southern (film “Borderless”), a także Dan Dicks i jego mediów “Press for Truth”.

Wszyscy niezależni dziennikarze finansowani są bezpośrednio przez odbiorców, poprzez donacje, “monetyzacje” na YouTube i płatne subskrypcje.Ostatnio media społecznościowe, a szczególnie YouTube rozpoczęło systematyczną akcję cenzury autorów, nie naginających się do wymogów politycznej poprawności, mających zbyt wielki wpływ na coraz liczniejszą publiczność i przekazujących informacje, godzące w polityczne interesy globalistów, zmierzających do całkowitego ubezwłasnowolnienia społeczeństw i narodów. Niektórzy z niepokornych są zwyczajnie “banowani”, innych pozbawia się możliwości zarobków, przez odbieranie prawa do “monetyzacji” materiałów, które oglądają setki tysięcy odbiorców. Kilka dni temu zlikwidowano kanał “Black Pigeon Speaks”, bardzo rzetelne i znakomite źródło informacyjne. (za “wielokrotne i poważne naruszenie zasad użytkowania platformy YouTube”) Masowe protesty i oburzenie widzów zmusiły YouTube do zmiany decyzji.

 

Równolegle z mało przejrzystymi restrykcjami internetowych platform komunikacji, wprowadza się prawa, które pod płaszczykiem “ochrony praw autorskich” są najbardziej wyrafinowaną techniką stosowania cenzury i blokady przepływu wiadomości. Wszystkie te działania prowadzone są z pozoru zgodnie z prawem, w oparciu o przepisy, mające “chronić interesy autorów i twórców”, chronić prywatność i ocalać przed falą “mowy nienawiści”. Cel tych działań jest jeden: ograniczenie przepływu informacji i wystawienie przeciętnych użytkowników internetu na zmasowany ogień propagandy mainstreamowych mediów.

Pozostaje tylko wierzyć, że prawda zwycięży: autorzy, publicyści, dziennikarze i filmowcy, którzy zasmakowali satysfakcji, jaką daje obnażanie manipulacji, kłamstw i dezinformacji nie zrezygnują z wolności, której obszar wyznaczyli sobie sami, wbrew naciskom, wymogom obowiązujących trendów i nakazom  komercyjnej kontroli umysłów. Powstają nowe, alternatywne platformy, gdzie autorzy nie podlegają cenzurze. Jedną z nich jest platforma https://www.bitchute.com To właśnie tam znajdują azyl twórcy, nękani restrykcjami kanału YouTube. Jak deklaruje Paul Joseph Watson: nie pozwolimy, by zamknięto nam usta. Będziemy domagać się prawdy, ujawniać fakty, apelować do sumień, zdrowego rozsądku i wyprowadzać ludzi z getta skorumpowanych, społecznościowych mediów. Będziemy mówić choćby tylko jedna osoba pragnęła poznać prawdę. Na razie tych ignorowanych, marginalizowanych i ośmieszanych w mainstreamowych mediach samodzielnie myślących słuchaczy są setki tysięcy, może miliony. To właśnie oni są nadzieją zachodniej cywilizacji.

,

Aleksander Rybczyński

,

O autorze:

15542464_10210614796501767_752942965733111447_n

Aleksander Rybczyński jest absolwentem historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował ponad dziesięć zbiorów wierszy, w tym debiutancki tomik “Jeszcze żyjemy”, za który otrzymał w 1983 Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Zajmuje się także krytyką artystyczną, prozą, publicystyką, dziennikarstwem, fotografią, filmem oraz pracą redakcyjną i wydawniczą. Mieszka w Kanadzie. Strona autorska

Subskrybcja
Powiadomienie
11 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Popularne
Inline Feedbacks
View all comments
Mariusz Wesolowski
4 years ago

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dwa zjawiska: po pierwsze, niemal wszystkie media głównego nurtu usunęły opcję zapisywania komentarzy czytelników (jednym z nielicznych chlubnych wyjątków jest kanadyjski „National Post”, uważany za publikację prawicową); po drugie, te same media kompletnie przestały używać terminu „right-wing” (prawicowy), zastępując go złowieszczym zwrotem „far right” (skrajnie prawicowy). My Polacy – przynajmniej ci należący do peerelowskich pokoleń – mamy wprawę w rozszyfrowywaniu tych prymitywnych chwytów i w czytaniu między wierszami, ale naiwnie ufni „zachodniacy” często ulegają temu praniu mózgów.

Jacek Szczepinski
4 years ago

Alek, dobrze, że zająłeś się tym tematem. Sama notka wygląda jednak jak próba archiwizacji znanych prawd, półprawd i stereotypów. Kilka założeń jest na tyle “wyświechtanych”, że nie mogłem się powstrzymać od komentarza.
Już pierwsze zdanie targnęło moim poczuciem logiki – jeśli walczymy na wszystkich frontach, to nie możemy jednocześnie pozostawać w okrążeniu!, ale – mniejsza o to.
Jeśli zaś mowa o totalnym kłamstwie, to sam przyznasz, że nie ma uniwersalnej “prawdy”, bo prawda jest tylko jedna – “nasza” (subiektywna), każde odstępstwo od “naszego” postrzegania jest zamachem na prawdę czyli jego przeciwieństwem – a zatem kłamstwem. I na odwrót “ich” prawda konfrontowana jest z “naszym” kłamstwem. W tym sposobie myślenia najistotniejsze wydawać by się mogły szarości między białym i czarnym – wspólne dla obu stron i stanowiące znakomitą bazę do kompromisu – jeśliby tylko ktoś chciał go osiągać.
Socjo-techniczne sposoby naginania społeczeństwa do przyjmowania narzuconego sposobu odbioru rzeczywistości zostały omówione i opisane dużo wcześniej niż powstała “goebelsowsko-stalinowska” machina propagandowa i pewnie bazowała na tych przełomowych spostrzeżeniach.Przemyślał je i opisał w 1899 roku Gustave Le Bon w książce “Psychologia tłumu” ( http://www.physicsoflife.pl/bibliografia/books/psychologia-tlumu.pdf ) – polecam.
Później te myśli rozwinięte zostały, na nowo powstałe okoliczności “rozwoju społecznego”, przez Vladimira Volkoff’a, w jego teorii dezinformacji – w kolejnych książkach: “Montaż”, “Dezinformacja; oręż wojny”, “Traktat o dezinformacji”.
Wymieniam tylko tych autorów, których poglądy poznałem i pozwala mi to na spojrzenie na toczącą się walkę z pożądanego dystansu. Dzięki temu można widzieć szerzej i głębiej, wygodnie umościć się w “butach” wroga i zrozumieć jego sposób rozumowania, a co za tym idzie – jego cele.
Najpoważniejszym uchybieniem tego tekstu jest pominięcie geopolityki i skupienie się na peryferyjnych i mało w efekcie istotnych dla całości obrazu sprawach.
Decydującym i podstawowym kryterium oceny sytuacji na świecie powinno być zrozumienie jak kształtują się strefy wpływów, jakie granice i kierunki są najistotniejsze, gdzie koncentrowana jest moc oraz co i kto nmoże być “towarem” i przedmiotem wymiany.
Dyskusja w mediach społecznościowych czy pogadanki na YouTube są ciekawe, ale nie wnoszą wiele oprócz szumu informacyjnego.
Mój wniosek – poszukać głębiej punktów odniesienia, spróbować poznać główne kierunki polityki globalnej i doktryn głównych graczy, aby potem dzięki tej wiedzy skutecznie filtrować szum medialny i odrzucać plewy. Życzę powodzenia, Cekin

Mariusz Wesołowski
4 years ago

Kilka pytań do pana Jacka Szczepińskiego: Dlaczego, będąc okrążonym, nie można walczyć na wszystkich frontach? Dlaczego niby nie ma uniwersalnej prawdy (mówiąc o stereotypach, ten jest jednym z najbardziej wyświechtanych, szczególnie wśród tzw. postępowców, nie mówiąc już o Poncjuszu Piłacie)? I dlaczego geopolityka ma grać bezpośrednią rolę w ideologicznym praniu mózgów? Jest dokładnie odwrotnie: geopolityka to cel i właśnie dlatego trzeba wpierw rozprawić się z jej narzędziami, czyli między innymi z praniem mózgów. Coś mi się widzi, panie Jacku, że pan za dużo myśli i to nie całkiem poprawnie.

Cekin
4 years ago

Odpowiadam zatem. Okrążony jakby się nie starał zawsze będzie walczyć na jednym froncie. O prawdzie jako takiej można sobie poczytać, więc powiem tyle, że w/g mnie bezpieczniej jest mówić PRAWDOpodobnie 🙂 Nie mogę się doszukać w którym momencie powiedziałęm, że geopolityka gra bezpośrednią rolę w ideologicznym praniu mózgów. Zwracałem tylko uwagę, że lokalne dzialania socjotechniczne i wywołane przez nie reperkusje w żadnym stopniu nie zmienią ruchów na planszy globalnej (chyba, że te dzialania są jednym z elementów rozgrywki i są wywoływane przez rozgrywających). Dodatkowo dodam, że nie występowałem tu antytezami, generalnie zgadzam się, że ogranicza się przepływ informacji (internet) bo pozostałe media głównego nurtu od lat pozostają jedynie socjotechnicznymi narzędziami. Panie Mariuszu takie mam założenie, żeby myśleć niepoprawnie 🙂

Cekin
4 years ago

Prostuję, nic nie chciałem odwracać, a już na pewno nie uwagi. Dodałem jedynie parę rzeczy od siebie. I tak sobie kombinuję czy komentarz może odwrócić uwagę od meritum?

Mariusz Wesołowski
4 years ago
Reply to  Cekin

„Okrążony jakby się nie starał zawsze będzie walczyć na jednym froncie.” Geometria i strategia to dwie różne rzeczy. Czy uważa Pan, że okrążona ze wszystkich stron po 17 września 1939 roku polska armia walczyła tylko na jednym froncie? A skoro mowa o sprawach militarnych, to w odpowiedzi na resztę Pańskich wywodów odpowiem cytatem z opublikowanych na łamach Polska-Canada wspomnień generała Wolikowskiego: „Bić, co jest przed nami, o resztę będziemy martwić się później”. To jest jedyna zdrowa i skuteczna filozofia.

Jacek Szczepinski
4 years ago

Gwoli ścisłości po 17 września Polska walczyła na dwóch frontach, jeśli działania KOPu można uznać za front, ale nie była okrążona, w tym czasie ewakuował się do Rumunii rząd i naczelne dowództwo a część wojska przechodziła granice Węgier gdzie niestety byli internowani (ale z drugiej strony nikt tak dobrze się wobec Polaków nie zachował jak Węgrzy)… Można też zacytować Mickiewicza: …Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie…

Mariusz Wesołowski
4 years ago

Przykro mi, że zamiast po prostu uznać swój wyraźny błąd, Pan bawi się w rozszczepianie włosa na czworo. Mnie na takie dziecinady szkoda czasu, żegnam.